Читать книгу Smartfonowy zawrót głowy. Foto i wideo w wersji smart - Jacek Bonecki - Страница 5
ROZDZIAŁ I GO BIG OR GO SMART
ОглавлениеByć może niektórzy z was zastanawiają się, dlaczego mówię o fotografii smartfonowej, a nie telefonicznej. Odpowiedź jest bardzo prosta. Podstawowa funkcja telefonów komórkowych trafiła obecnie na peryferia zainteresowania. Jak już wspomniałem we wstępie, komórka służyła początkowo do nawiązywania połączeń oraz wysyłania esemesów. Dziś jest to tak oczywiste i przyziemne, że nikt nie zastanawia się nad zakupem nowego urządzenia ze względu na jakość dźwięku czy układ klawiatury. Współcześnie interesują nas natomiast wszystkie funkcje dodatkowe, jakie możemy mieć do dyspozycji w tym wielofunkcyjnym urządzeniu. Razem z telefonem dostajemy odtwarzacz plików MP3, przeglądarkę internetową, kompas, kalkulator, minikomputer, gry i oczywiście aparat fotograficzny. Gdzieś na szarym końcu wymienimy możliwość telefonowania, o której producenci nie wspominają ani słowem w reklamach promujących nowe produkty. Dlaczego milczą na ten temat? Oni doskonale wiedzą, że klientów bardziej interesuje rozdzielczość matrycy, możliwości aparatu, dostępne filtry oraz dodatki. Przy zakupie sprawdzamy również procesor, aby wiedzieć, jak sprawnie urządzenie będzie spełniać nasze wymagania związane z korzystaniem z aplikacji, komunikatorów oraz internetu.
Podsumowując, nie możemy nazwać smartfona telefonem, ponieważ byłoby to tak, jakbyśmy Pendolino porównali do lokomotywy z wiersza Jana Brzechwy. Klasyczna komórka odeszła już do lamusa. Stała się zbyt prymitywna jak na te czasy i zapotrzebowania konsumentów. Smartfony natomiast zalały rynek i stały się elementem naszej rzeczywistości. Wystarczy rozejrzeć się na ulicy czy w środkach komunikacji miejskiej. W autobusach, tramwajach czy metrze przynajmniej co drugi pasażer siedzi, przeglądając strony internetowe, czatując, korzystając z Facebooka lub obrabiając zdjęcia. Sięgamy po smartfon, szukając odpowiedzi niemal na każde pytanie. Stał się w ten sposób integralną częścią naszej codzienności.
Jedną z ważniejszych funkcjonalności smartfona jest aparat, a powody tego są przynajmniej dwa. Po pierwsze smartfon daje natychmiastową możliwość edytowania obrazu bez potrzeby przegrywania go do komputera. Obróbki można dokonywać na wyświetlaczu – skorygować ustawienia, podciągnąć kontrast, zmienić plastykę obrazu, filtrować czy wybrać konkretny tryb. Kiedy zakończymy ten proces, pojawia się drugi ze wspomnianych powodów popularności fotografii smartfonowej. Jest to możliwość natychmiastowego przekazania zdjęcia do dużej liczby odbiorców. Udostępniamy je na portalach społecznościowych, a także wysyłamy za pośrednictwem komunikatorów.
Te dwie cechy są głównym wyróżnikiem fotografii smartfonowej i klasycznej. Aparat nie wyśle zdjęć, a edycja na jego małym wyświetlaczu jest niemożliwa. Tymczasem komórka pod tym względem ma niemal nieskończone możliwości. Aplikacje nie tylko pozwalają na edycję zdjęć, ale również tworzenie kolaży.
Zanim szczegółowo zajmę się tym tematem, pozwolę sobie na krótką analizę plusów i minusów aparatów zamkniętych w obudowach telefonów. Pokuszę się również o stwierdzenie, że w pracy profesjonalny fotograf powinien postawić na… oba rozwiązania równocześnie – aparat i telefon.
Dlaczego smartfon?
Zastanówmy się teraz nad tym, jakie są największe plusy robienia zdjęć smartfonem. Już samo to pytanie z pewnością oburzy wielu purystów (o ile w ogóle zdzierżyli te pierwsze kilka stron i dotarli do tego miejsca). W społeczeństwie pokutuje bowiem stereotyp, że zdjęcia zrobione telefonem są słabe jakościowo i nie przedstawiają żadnej artystycznej wartości. Tymczasem rozwój następuję niezwykle szybko i obecnie jakość aparatów montowanych w smartfonach pod względem technologicznym zaczyna zbliżać się do klasycznych aparatów. Co więcej mają one funkcję nagrywania wideo, która w wielu przypadkach odbywa się w rozdzielczości 4K – takiej samej, w jakiej pracują profesjonalne kamery wykorzystywane we współczesnych studiach telewizyjnych.
Nie powinniśmy jednak licytować się na rozwiązania technologiczne dotyczące jakości obrazu, bo pod tym względem klasyczne aparaty są zawsze krok przed smartfonami. Dlatego wolę skupić się na funkcjach, które są niedostępne w większości aparatów. Najprostszym przykładem jest chyba najczęściej wykorzystywana funkcjonalność, czyli drugi obiektyw pozwalający w bardzo łatwy i przyjemny sposób zrobić autoportret. W aparacie nie mamy takiej możliwości. Tutaj tylko przełączamy obiektyw i już możemy, oglądając się na wyświetlaczu, ustawić kadr i zrobić korzystną minę. Najczęściej dzióbek.
Skoro już jednak o wyświetlaczach mowa, to jest to kolejny element, który przemawia in plus za pracą z wykorzystaniem telefonu. Wyświetlacze smartfonów mają na ogół około 4,5 cala, ale zdarzają się również większe. Dzięki nim możemy lepiej wykadrować zdjęcie. Poza tym z pomocą ekranu dotykowego w łatwy sposób ustawiamy ostrość i ekspozycję. Wystarczy puknięcie w wybranym miejscu i voilà! Co więcej w wielu smartfonach zastosowano rozwiązanie, w którym dotknięcie ekranu i ustawienie ostrości oznaczają jednocześnie wyzwolenie migawki. Tej genialnej, a zarazem banalnej funkcjonalności nie znajdziemy raczej w tradycyjnych aparatach. Są one na ogół wyposażone w ekrany trzy- lub czterocalowe, a to znacznie utrudnia wodzenie palcem i trafienie w punkt. Podobnie jest z trybem zdjęć seryjnych. Niełatwo znaleźć aparat, który tak jak smartfon będzie potrafił zrobić nawet 50–60 (jeszcze to doprecyzujemy) klatek na sekundę! Nie zaprzeczę, że jakość tych zdjęć będzie daleka od perfekcji, jednak sama możliwość posłużenia się tak szybką migawką otwiera wiele drzwi do ciekawych zastosowań.
Smartfon ma spore ograniczenia, o czym już za chwilę, jednak warto zauważyć, że staje się on podstawowym narzędziem pracy fotoreporterów. Nie tylko fotografów, którzy ruszają w plener w poszukiwaniu inspiracji, ale ludzi takich jak ja, którzy kilka razy w roku jeżdżą po pustyniach, relacjonując rajdy terenowe. Podczas tych zawodów telefon jest zawsze w mojej kieszeni i to wcale nie dlatego, że mam nadzieję dodzwonić się do kolegów z Polski, będąc na środku Sahary lub Atakamy. Po pierwsze używam go do dokumentacji rywalizacji. Rzadziej na odcinkach specjalnych, choć również i tam, a częściej na rajdowym biwaku. Co więcej używam go do filmowania oraz nagrywania wypowiedzi zawodników zarówno w formie wideo, jak i plików dźwiękowych, które potem trafiają do radia. Jeśli jest potrzeba, mogę nawet za pomocą jednego z komunikatorów wysłać materiał natychmiast do ludzi w Polsce. Przede wszystkim współcześnie moje materiały trafiają nie tylko do mediów tradycyjnych, ale w pierwszej kolejności do mediów społecznościowych, gdzie po kilku minutach może zobaczyć je już kilka tysięcy osób. Tam szybki przepływ informacji w zasadzie zmusza mnie do używania smartfona, który pozwala tworzyć być może niedoskonałe czy też ograniczone techniczne zdjęcia i pliki wideo, ale gwarantuje błyskawiczny przekaz. Właśnie dlatego telefon przestaje być jedynie codzienną zabawką w rękach amatorów, a zaczyna odgrywać rolę wielofunkcyjnego urządzenia w rękach dziennikarzy i reporterów.
Dlaczego aparat?
Smartfon znajduje wiele zastosowań w pracy reporterów, jest wielofunkcyjny i może również służyć do tworzenia sztuki, jednak nigdy nie zastąpi torby fotograficznej, w której znajduje się kilka obiektywów i dwa aparaty. Brak wymiennej optyki to jedno z wielu ograniczeń, które ma telefon. Nie możemy wykorzystać zoomu, robić zdjęć z dużej odległości czy za pomocą długiej ogniskowej bawić się głębią ostrości. W komórce mam na stałe zamontowany uniwersalny obiektyw szerokokątny, który w przeliczeniu na parametry normalnych obiektywów ma pomiędzy 24 a 28 milimetrów. Takie rozwiązanie znacznie ogranicza nasze działanie i choć możemy montować na smartfonie specjalne nasadki, który pozwolą nam zmienić ogniskową, to i tak wciąż mamy do czynienia jedynie z erzacem. Co więcej, nie pozostanie on bez wpływu na jakość zdjęcia…
Ograniczenia i wady smartfona wynikają również z jego rozmiarów i potrzeby upchnięcia skomplikowanej technologii w niewielkiej, cienkiej obudowie. To sprawia, że wszystkie podzespoły są zminiaturyzowane. Również matryca, która jest mniejsza niż w aparatach bezlusterkowych oraz lustrzankach. Ma to oczywiście ogromny wpływ na jakość uzyskiwanego obrazu, a wiąże się z nim jeszcze jeden parametr – liczba pikseli. Wielu producentów chwali się, że aparaty w ich telefonach mają rozdzielczość rzędu 20 milionów pikseli. To jednak wcale nie oznacza, że taki aparat będzie mieć lepszą jakość niż profesjonalny sprzęt z jakością 16 milionów pikseli. Dlaczego? Ponieważ nie liczy się jedynie liczba pikseli, ale również ich zagęszczenie na matrycy. Jeśli są one wciśnięte na małą matrycę smartfona, to może się okazać, że w dosyć niesprzyjających warunkach oświetleniowych jakoś obrazu dramatycznie spadnie. O zmroku pojawią się prawdopodobnie zaszumienia lub inne rodzaje zakłócenia obrazu. W takich sytuacjach zagęszczenie pikseli nie sprzyja uzyskiwaniu choćby zadowalających efektów.
Przy swoich licznych ograniczeniach telefon wciąż jednak potrafi w wielu sytuacjach wyjść z opresji. Ratują go oczywiście konstruktorzy oraz nigdy nie zasypiający producenci, którzy napędzają rozwój elektroniki i bezustannie szukają nowych rewolucyjnych rozwiązań. Istnieją chociażby programy służące do „odszumiania” obrazu, a także liczne tryby pozwalające poprawiać jakość zdjęcia. Najprostszym przykładem jest przeniesiony z aparatów cyfrowych tryb nocny. Wciąż niedoskonały i nierozwiązujący wszystkich problemów, ale znacznie ułatwiający fotografowanie o zmierzchu czy w warunkach słabego oświetlenia.