Читать книгу Wyśnij mnie - Jamie Ford - Страница 55

Podziękowania

Оглавление

Zaciągnąłem karmiczny dług, otrzymując wsparcie materialne i duchowe od wymienionych niżej osób, które w widoczny lub niewidoczny sposób pomogły mi opowiedzieć niniejszą historię.

I dlatego posyłam na dobranoc pocałunki Julie Ziegler, Kari Dasher, Andrew Wahlowi oraz pracownikom i wolontariuszom organizacji Humanities Washington, którzy zaprosili mnie na Bedtime Stories – swoją doroczną imprezę charytatywną, gdzie pozwolili mi przeczytać coś nowego. Nie wiedzieliśmy wtedy, że dwanaście napisanych w pośpiechu stron, jakie tamtego wieczoru odczytałem, przemieni się w książkę, którą w tej chwili trzymacie.

Gorącą owację na stojąco ślę pod adresem pracowników Wing Luke Museum w Seattle, dziękując za przyjęcie oraz zachętę, wreszcie za pozwolenie, żebym założył te fajne białe rękawiczki i zszedł do piwnicy, gdzie znajdują się archiwa. Czułem się jak Howard Carter wchodzący do komnaty skarbów Tutenchamona ze świecą w jednym, a dłutem w drugim ręku. Zamiast złotych rzeźb zobaczyłem jednak dziesiątki srebrnych skrzyń i kufrów pełnych kostiumów i scenariuszy będących niegdyś własnością Pinga Chowa, gwiazdora opery kantońskiej.

Przyciskam nos do okna Muzeum Historii i Przemysłu MOHAI i macham do was. To ja jestem tym dzieckiem, a wy – sklepem ze słodyczami.

Wykrzykuję także podziękowania pod adresem Biblioteki Publicznej miasta Tacoma (o ile wolno krzyczeć w bibliotece), której kolekcja zdjęć autorstwa scenografa Lance’a Gastona jest jedyną materialną pozostałością po filmach Hearts & Fists, The Eyes of the Totem i Heart of the Yukon. Nie zachowała się żadna kopia tych niemych filmów, podobnie jak rozwiały się marzenia i nadzieje H.C. Weavera i ludzi z jego wytwórni filmowej, o której od dawna nikt nie pamięta.

Wznoszę toast za pamięć nieżyjącego już Billa Cumminga, jednego z najlepszych malarzy i najbardziej czarujących gawędziarzy północnego zachodu Stanów Zjednoczonych, który należał również do grona moich ulubionych profesorów, w czasach gdy studiowałem na akademii sztuk pięknych, a moja wiedza była zerowa. Pamiętnik Billa zatytułowany Sketchbook (Szkicownik) to niemalże wehikuł czasu.

Salutuję profesorowi Jamesowi Gregory’emu z Uniwersytetu Stanu Waszyngton prowadzącemu zajęcia pod nazwą Pacific Northwest Labor and Civil Rights Projects. Naprzód, psy zaprzęgowe!

Wręczam także bilet w pierwszym rzędzie zmarłemu w 1963 roku J. Willsowi Sayre’owi, postaci o zagadkowym charakterze, która poświęciła życie dokumentowaniu historii teatrów działających w Seattle. Jego kolekcja fotografii, programów teatralnych i tym podobnych pamiątek ma zdumiewające rozmiary i świadczy o prawdziwej obsesji.

Przydzielam także nagrody za całokształt pracy artystycznej nieśmiertelnym Annie May Wong, Sessue Hayakawie i Lincolnowi Perry’emu, dzielnym aktorom rekrutującym się spośród mniejszości rasowych, którzy utorowali drogę następnemu pokoleniu, mimo że ich znaczenie bywało później marginalizowane, a dokonania często wyśmiewane.

Są wreszcie książki, które pomogły mi w pracy i które muszę w końcu zwrócić bibliotece publicznej: Orphan Trains Stephena O’Connora, Silent Film Stars on the Stages of Seattle Erica L. Floma, Hollywood Asian Hye Seung Chung, The Silent Screen & My Talking Heart Nell Shipman, Stepin Fetchit: The Life and Times of Lincoln Perry Mela Watkinsa, Anna May Wong: From Laundryman’s Daughter to Hollywood Legend Grahama Russella Gao Hodgesa, oraz The G-String Murders Gypsy Rose Lee (tytuł autentyczny).

W świetle reflektora musi się oczywiście znaleźć także moja naczelna agentka Kristin Nelson. Ktoś mi kiedyś powiedział, że jeśli jest się sympatycznym człowiekiem, potrzebuje się agenta drania, a jeżeli draniem – to miłego agenta, który posprząta zrobiony przez podopiecznego bałagan. Kristin jest wyjątkiem od tej reguły – chyba że nie zdaję sobie sprawy, iż jestem draniem...

Dziękuję moim współpracownikom z Ballantine Books: Libby McGuire, Kim Hovey, Jennifer Hershey, Theresie Zoro, Kristin Fassler, Quinne Rogers, Susan Corcoran, Scottowi Shannonowi, Mattowi Schwartzowi, Toby’emu Ernstowi, Jayme’emu (ładne imię) Boucherowi, Kelle Ruden, wreszcie niezwykłej specjalistce zajmującej się promocją mojej osoby, Lisie Barnes, która sprawia, że wydaję się inteligentniejszy, wyższy, przystojniejszy i bardziej czarujący niż w rzeczywistości. Któregoś dnia wejdę i zaśpiewam wam wszystkim serenadę w postaci piosenki Wind Beneath My Wings w wersji karaoke. Będę rozdawał zatyczki do uszu i piwo marki Asahi. Będziecie szczęśliwi... kiedy przestanę śpiewać.

Dziękuję mojej wydawczyni Jane von Mehren, świętej kobiecie, która od samego początku była przekonana do Willow i Williama i od czasu do czasu walecznie starała się uratować mnie przede mną samym. Jane, praca zakończona.

Lecz, jak zawsze, osobą, której zawdzięczam najwięcej, jest moja żona Leesha partnerująca mi w niekończącym się pas de deux. Dziękuję jej za to, że pozwoliła mi spędzić przedłużający się czas w miejscu, które nauczyliśmy się z sympatią nazywać Storyland. Mając to na uwadze, muszę skłonić głowę w podziwie dla moich dzielnych nastoletnich dzieci, które rozumieją, że kiedy tata jest w Storyland, muszą prosić kogo innego o podwiezienie do centrum handlowego, na trening siatkówki, lekcje gry na bębnach czy na ostry dyżur... (trzydzieści dziewięć i pół stopnia to nie gorączka, prawda?).

Wyśnij mnie

Подняться наверх