Читать книгу Kosmetyczny minimalizm. Jak kupować mniej i wyglądać lepiej - Joanna Hryniewicka - Страница 8

Оглавление

ROZ­DZIAŁ 1

Obie­can­ki ca­can­ki...

Co jest praw­dą,

a co mi­tem


Obli­czo­no, że prze­cięt­na ko­bie­ta po­świę­ca dzien­nie za­le­d­wie 18 mi­nut na uro­dę: w tym prysz­nic, pie­lę­gna­cję, ma­ki­jaż i przy­go­to­wa­nie gar­de­ro­by. Czas ten wy­dłu­ża się do 40 mi­nut, kie­dy w per­spek­ty­wie ma spo­tka­nie ze zna­jo­my­mi. Nie wierz za­tem, że two­je ko­le­żan­ki na co dzień mają tak samo gład­ką cerę i nie­ska­zi­tel­ny wy­gląd jak na im­pre­zie.


Py­ta­nie za sto punk­tów: do cze­go słu­ży ko­sme­tyk?

Za­nim zdra­dzi­my ci, jak nie dać się na­bić w bu­tel­kę, a ra­czej w sło­ik z kre­mem, po­win­naś nie­co zgłę­bić pod­sta­wy, czy­li po­znać de­fi­ni­cję ko­sme­ty­ku. Za­sa­da jest pro­sta: ko­sme­tyk upięk­sza i pie­lę­gnu­je. Tym wła­śnie róż­ni się od wy­ro­bu me­dycz­ne­go, któ­ry uzu­peł­nia te­ra­pię lecz­ni­czą skó­ry, i od leku, któ­ry le­czy lub za­po­bie­ga cho­ro­bie. Wszyst­ko wy­da­je się ja­sne, póki nie sta­niesz przed pół­ką w per­fu­me­rii albo (co jesz­cze bar­dziej my­lą­ce) przed ap­tecz­nym re­ga­łem. Cze­go tam nie ma! Znaj­dziesz całą masę ku­ra­cji i te­ra­pii, któ­re na pierw­szy rzut oka mają nie­ogra­ni­czo­ne moż­li­wo­ści.


Lek na całe zło czy zwy­kły krem na­wil­ża­ją­cy?

By mieć pew­ność, że masz do czy­nie­nia z ko­sme­ty­kiem, a nie z wy­ro­bem me­dycz­nym czy le­kiem, po­szu­kaj na opa­ko­wa­niu ka­te­go­rii pro­duk­tu (pro­du­cent ma obo­wią­zek ją tam umie­ścić), sprawdź jego skład i spo­sób uży­cia. To waż­ne, bo np. ko­sme­ty­ku nie wol­no spo­ży­wać. To nie żart. Na stro­nach in­ter­ne­to­wych nie­jed­no­krot­nie są ta­kie su­ge­stie. Nie dziw się, że w skła­dzie np. kre­mu pod oczy czy pe­elin­gu znaj­dziesz sub­stan­cje po­dob­ne jak w nie­któ­rych le­kach. Są one jed­nak w in­nych, dużo niż­szych stę­że­niach. I, co naj­waż­niej­sze, skład­ni­ki ko­sme­ty­ków nie mogą wchła­niać się do krwio­bie­gu i dzia­łać w ob­rę­bie ca­łe­go or­ga­ni­zmu.

Ko­smo­ceu­tyk, der­mo­ko­sme­tyk, bio­ko­sme­tyk...

Niech cię nie na­bio­rą okre­śle­nia typu ko­smo­ceu­tyk, der­mo­ko­sme­tyk czy bio­ko­sme­tyk, któ­re mają su­ge­ro­wać, że to pro­duk­ty są bez­piecz­niej­sze (bo na­tu­ral­ne) czy zbli­żo­ne dzia­ła­niem do le­ków (bo koń­ców­ka -ceu­tyk ma się ko­ja­rzyć z far­ma­cją). W świe­tle pra­wa te nowe ka­te­go­rie nie mają żad­ne­go zna­cze­nia. Wszyst­kie one pod­le­ga­ją temu sa­me­mu pra­wo­daw­stwu, ta­kiej sa­mej re­je­stra­cji i ta­kim sa­mym wy­mo­gom bez­pie­czeń­stwa co każ­dy inny ko­sme­tyk, nie­za­leż­nie od tego, czy jest on sprze­da­wa­ny w ap­te­ce, czy w lo­kal­nej dro­ge­rii. Nie­rzad­ko też pre­pa­ra­ty sprze­da­wa­ne w ap­te­kach mają te same, po­ten­cjal­nie uczu­la­ją­ce skład­ni­ki, np. kon­ser­wan­ty czy sub­stan­cje za­pa­cho­we, co ko­sme­ty­ki, któ­re ku­pu­jesz w sie­ciach han­dlo­wych.

Bia­ła ma­gia, czy­li nie daj się zło­wić na mar­ke­tin­go­wą węd­kę

Spe­cja­li­ści od mar­ke­tin­gu wy­my­śla­ją róż­ne spryt­ne ha­sła, byś ku­pi­ła ich ko­sme­tyk. Dla­te­go war­to pod­cho­dzić do ta­kich obiet­nic z re­zer­wą. Po­znaj chwy­tli­we na­zwy bę­dą­ce efek­tem wy­tę­żo­nej pra­cy dzia­łów mar­ke­tin­gu firm ko­sme­tycz­nych.

BAL­SAM AN­TY­CEL­LU­LI­TO­WY wca­le cał­ko­wi­cie nie po­zba­wi cię cel­lu­li­tu. Nie zna­czy to, że w ogó­le nie dzia­ła. W jego opi­sie kry­ją się za­zwy­czaj sło­wa: po­ma­ga, zmniej­sza, po­pra­wia. I na to mo­żesz li­czyć. Oczy­wi­ście pod wa­run­kiem, że bę­dziesz go np. co­dzien­nie ener­gicz­nie wma­so­wy­wać przez co naj­mniej mie­siąc, a naj­le­piej sto­so­wać sta­le.

KREM USU­NIE ZMARSZCZ­KI, na­wet te naj­głęb­sze – to ży­cze­nie na wy­rost, bo pre­pa­rat do pie­lę­gna­cji skó­ry może co naj­wy­żej odro­bi­nę je spły­cić. Dzię­ki na­wil­że­niu i od­ży­wie­niu skó­ra sta­nie się bar­dziej jędr­na, a przez to zmarszcz­ki mniej wi­docz­ne. Ko­sme­tyk może też optycz­nie zmniej­szyć ich wi­docz­ność, je­śli zo­stał wzbo­ga­co­ny o np. opa­li­zu­ją­ce dro­bin­ki od­bi­ja­ją­ce świa­tło. Ale zmarszcz­ki, któ­re już masz, nie znik­ną.

KREM MO­DE­LU­JĄ­CY OWAL TWA­RZY, sub­stan­cje za­war­te w tak re­kla­mo­wa­nym pre­pa­ra­cie mogą po­pra­wić sprę­ży­stość i jędr­ność skó­ry, ale nie wpły­ną na jej bu­do­wę i na mię­śnie twa­rzy. Zwłasz­cza gdy wraz z wie­kiem skó­ra tra­ci ela­stycz­ność i gę­stość, a po bo­kach twa­rzy za­czy­na­ją się po­ja­wiać tzw. cho­mi­ki.

KRE­MY JAK BO­TOKS, la­se­ry w sło­iku, za­strzy­ki w kre­mie – gdy­by dzia­ła­ły zgod­nie z na­zwą, za ta­kie wy­na­laz­ki ich pro­du­cen­ci już daw­no do­sta­li­by No­bla. Oczy­wi­ście co do tego, że krem dzia­ła na in­nych za­sa­dach niż za­bieg, nikt nie ma wąt­pli­wo­ści. Nie pod­grze­wa skó­ry, nie na­kłu­wa jej ani nie pa­ra­li­żu­je na­szych mię­śni. Co je za­tem łą­czy? Choć prze­bieg pro­ce­su jest róż­ny, to mają wspól­ny cel, czy­li po­pra­wę na­wil­że­nia i jędr­no­ści skó­ry. I to wszyst­ko.

PEŁ­NA EG­ZO­TY­KA, czy­li skład­ni­ki prze­no­szą­ce nas w świat na­tu­ry to ostat­nio je­den z głów­nych tren­dów w świe­cie uro­dy. Mamy więc kre­my ze ślu­zem od szczę­śli­wych śli­ma­ków, śli­nę po­zy­ski­wa­ną z gniazd ja­skó­łek bę­dą­cych sym­bo­lem dłu­go­wiecz­no­ści czy eks­trak­ty z eg­zo­tycz­nych, peł­nych rosy kwia­tów zbie­ra­nych o po­ran­ku. Sub­stan­cje te czę­sto dzia­ła­ją po­dob­nie jak te stwo­rzo­ne w la­bo­ra­to­riach, czy­li na­wil­ża­ją i re­ge­ne­ru­ją skó­rę lub spo­wal­nia­ją pro­ce­sy sta­rze­nia. Ich prze­wa­ga po­le­ga na tym, że nie­któ­re z nich by­wa­ją do­brze przy­swa­ja­ne przez aler­gi­ków, mają dużą kon­cen­tra­cję skład­ni­ków ak­tyw­nych i... dzia­ła­ją na na­szą wy­ob­raź­nię.


Uwa­ga! Last but not le­ast. Nie­któ­rzy pro­du­cen­ci drob­nym dru­kiem do­pi­su­ją na opa­ko­wa­niu: „nie gwa­ran­tu­je się iden­tycz­nych do wy­żej opi­sa­nych efek­tów sto­so­wa­nia ko­sme­ty­ku” oraz „nie gwa­ran­tu­je się, że wy­mie­nio­ne skut­ki na­stą­pią po wy­żej okre­ślo­nym cza­sie”.


Co drze­mie w kre­mie, czy­li ta­jem­ni­ce INCI

Nie­za­leż­nie od tego, czy krem, bal­sam albo szam­pon ku­pu­jesz w dro­ge­rii czy w ap­te­ce, o jego sku­tecz­no­ści de­cy­du­ją skład­ni­ki i ich stę­że­nie. Cała praw­da o nich kry­je się w drob­nym dru­ku umiesz­czo­nym naj­czę­ściej z tyłu opa­ko­wa­nia pod skró­tem INCI (ang. In­ter­na­tio­nal No­menc­la­tu­re of Co­sme­tic In­gre­dients). Są tam wy­mie­nio­ne wszyst­kie skład­ni­ki pro­duk­tu, zgod­nie z mię­dzy­na­ro­do­wy­mi prze­pi­sa­mi i z za­sto­so­wa­niem jed­na­ko­we­go na­zew­nic­twa.

Jed­nym z pod­sta­wo­wych skład­ni­ków więk­szo­ści ko­sme­ty­ków jest woda. I nie jest to kra­nów­ka, tyl­ko woda ba­da­na pod ką­tem czy­sto­ści che­micz­nej i mi­kro­bio­lo­gicz­nej. Peł­ni ona funk­cję roz­pusz­czal­ni­ka.

Do roz­pusz­cza­nia np. sub­stan­cji ak­tyw­nych słu­żą tak­że gli­ce­ry­na, eta­nol, gli­kol pro­py­le­no­wy, a tak­że inne gli­ko­le, sub­stan­cje li­pi­do­we, ole­je i cie­kłe wo­ski. W więk­szo­ści opi­sów znaj­dziesz ta­jem­ni­czo brzmią­ce na­zwy: So­dium Lau­reth Sul­fa­te czy Co­ca­mi­do­pro­pyl Be­ta­ine. Są to sub­stan­cje po­wierzch­nio­wo czyn­ne, ina­czej sur­fak­tan­ty. Skła­da­ją się one z dwóch czę­ści: jed­na roz­pusz­cza skład­ni­ki wo­do­lub­ne, dru­ga tłusz­czo­lub­ne (np. brud). W du­żych stę­że­niach nie­któ­re z nich mogą po­wo­do­wać po­draż­nie­nia czy prze­su­sze­nia skó­ry, dla­te­go pro­du­cen­ci naj­czę­ściej mie­sza­ją kil­ka ich ro­dza­jów. Do tej gru­py za­li­cza­ją się też emul­ga­to­ry, któ­re mają za za­da­nie zmie­szać ze sobą dwie nie­mie­sza­ją­ce się cie­cze, np. wodę i olej. I tak po­wsta­je emul­sja, czy­li krem lub bal­sam.

Na li­ście skład­ni­ków znaj­dziesz sub­stan­cje zmięk­cza­ją­ce na­skó­rek, czy­li emo­lien­ty (m.in. wa­ze­li­na, cie­kłe wo­ski). Ha­mu­ją one uciecz­kę wody z na­skór­ka, two­rząc na jego po­wierzch­ni hy­dro­fo­bo­wy film, tzw. war­stwę oklu­zyj­ną. To za­da­nie peł­nią rów­nież hy­dro­fi­lo­we sub­stan­cje na­wil­ża­ją­ce, któ­re przy­cią­ga­ją wodę z oto­cze­nia i za­trzy­mu­ją ją. Czę­sto funk­cję tę speł­nia­ją sub­stan­cje ni­sko­czą­stecz­ko­we, np. gli­ce­ry­na, i wiel­ko­czą­stecz­ko­we, np. pro­te­iny.

W skła­dzie INCI umiesz­czo­ne są rów­nież hu­mek­tan­ty (od­po­wia­da­ją za płyn­ną kon­sy­sten­cję ko­sme­ty­ku, np. gli­ce­ry­na), za­gęst­ni­ki (np. guma ksan­ta­no­wa) lub skład­ni­ki tłusz­czo­we o sta­łej kon­sy­sten­cji, dzię­ki któ­rym krem nie wy­le­wa się ze sło­ika, a szmin­ka jest szty­ftem, a nie cie­czą.


Nie taki dia­beł strasz­ny, czy­li kon­ser­wan­ty. Gdy­by ich nie było, po kil­ku dniach wkła­da­nia pal­ca do sło­ika z kre­mem był­by on bom­bą bio­lo­gicz­ną, peł­ną cho­ro­bo­twór­czych grzy­bów i bak­te­rii, z gron­kow­cem zło­ci­stym na cze­le. Bez kon­ser­wan­tów mak­sy­mal­ny ter­min przy­dat­no­ści ko­sme­ty­ku do uży­cia wy­no­sił­by dwa ty­go­dnie. Czy­ta­jąc o środ­kach kon­ser­wu­ją­cych, moż­na zna­leźć in­for­ma­cje, że wy­wo­łu­ją one aler­gie. Na­le­ży jed­nak pa­mię­tać, że re­ak­cje aler­gicz­ne na więk­szość z tych sub­stan­cji są bar­dzo rzad­kie. Zaś te kon­ser­wan­ty, któ­re z du­żym praw­do­po­do­bień­stwem mogą uczu­lać, są sys­te­ma­tycz­nie ogra­ni­cza­ne lub za­ka­zy­wa­ne.

Nie­po­koi cię, że w skła­dzie do­pa­trzy­łaś się pa­ra­be­nów? W su­mie w ok. 80% ko­sme­ty­ków, od kre­mów po szam­po­ny, są to naj­czę­ściej sto­so­wa­ne kon­ser­wan­ty. Dla­cze­go? Po­nie­waż pa­ra­be­ny sku­tecz­nie chro­nią pre­pa­rat przed mi­kro­or­ga­ni­zma­mi, a jed­no­cze­śnie są jed­ny­mi z naj­le­piej prze­ba­da­nych pod wzglę­dem bez­pie­czeń­stwa kon­ser­wan­tów. A te, któ­re mia­ły ja­kieś dzia­ła­nia nie­po­żą­da­ne, wy­co­fa­no. Już w ni­skich stę­że­niach za­pew­nia­ją trwa­łość ko­sme­ty­ku. Wy­ka­zu­ją do­bre dzia­ła­nie prze­ciw­ko grzy­bom, ple­śniom i droż­dżom, jed­nak nie­co sła­biej dzia­ła­ją bak­te­rio­sta­tycz­nie. Dla­te­go w celu do­brej ochro­ny przed drob­no­ustro­ja­mi, sto­su­je się mie­sza­ni­nę kil­ku pa­ra­be­nów. Nie stre­suj się więc, je­śli znaj­dziesz je pod róż­ny­mi na­zwa­mi w skła­dzie da­ne­go pro­duk­tu. Mie­szan­ki po­zwa­la­ją na mniej­sze stę­że­nie koń­co­we po­szcze­gól­nych sub­stan­cji w ko­sme­ty­ku przy wy­so­kiej sku­tecz­no­ści dzia­ła­nia.

Czy ist­nie­ją ko­sme­ty­ki bez kon­ser­wan­tów? Do tej gru­py na­le­żą pre­pa­ra­ty z dużą za­war­to­ścią al­ko­ho­lu (per­fu­my, la­kie­ry do wło­sów) oraz ae­ro­zo­le, gdyż przed roz­py­le­niem nie mają one kon­tak­tu ani z po­wie­trzem, ani z na­szą skó­rą.


Ko­sme­ty­ki nie tru­ją

Raz na ja­kiś czas na­tra­fiasz w In­ter­ne­cie lub w pra­sie na groź­nie brzmią­cy ty­tuł, su­ge­ru­ją­cy, że taki czy inny zwią­zek lub sub­stan­cja za­war­ta w ko­sme­ty­kach szko­dzi, za­tru­wa or­ga­nizm lub, co gor­sza, jest przy­czy­ną po­wsta­wa­nia groź­nych cho­rób, z no­wo­two­ra­mi włącz­nie. Na­bie­rasz wów­czas prze­ko­na­nia, że pro­du­cen­ci ko­sme­ty­ków to ma­fia, któ­ra za cel sta­wia so­bie znisz­cze­nie na­szej uro­dy i zdro­wia w celu ła­twe­go wzbo­ga­ce­nia się na na­szym nie­szczę­ściu. Je­śli cho­ciaż raz mia­łaś wąt­pli­wo­ści do­ty­czą­ce bez­pie­czeń­stwa ko­sme­ty­ków, to w tym miej­scu chce­my je roz­wiać.

Jak to się spraw­dza?

Za­nim krem, żel czy emul­sja po­ja­wią się w per­fu­me­rii, prze­cho­dzą mnó­stwo ba­dań i mu­szą speł­nić wy­śru­bo­wa­ne nor­my bez­pie­czeń­stwa. Wpro­wa­dze­nie do ob­ro­tu ja­kie­go­kol­wiek ko­sme­ty­ku, po­dob­nie jak i wy­ro­bu me­dycz­ne­go czy leku, wy­ma­ga zgło­sze­nia do unij­ne­go in­ter­ne­to­we­go Por­ta­lu Zgła­sza­nia Pro­duk­tów Ko­sme­tycz­nych (CPNP), prze­pro­wa­dze­nia oce­ny bez­pie­czeń­stwa ko­sme­ty­ku i spo­rzą­dze­nia ra­por­tu bez­pie­czeń­stwa. Nad­zo­rem i kon­tro­lą zaj­mu­ją się in­spek­cje han­dlo­wa oraz sa­ni­tar­na. Wpro­wa­dze­nie do re­cep­tu­ry sub­stan­cji, któ­re są nie­bez­piecz­ne dla zdro­wia lu­dzi, jest prze­stęp­stwem ści­ga­nym przez pra­wo.

Co to zna­czy, że krem dzia­ła

Tak na­praw­dę nie masz w domu obiek­tyw­nych na­rzę­dzi, by po­twier­dzić dzia­ła­nie kre­mu, czy­li zmie­rzyć na­wil­że­nie na­skór­ka, po­pra­wę na­pię­cia skó­ry itd. Przede wszyst­kim każ­dy ko­sme­tyk musi być do­pa­so­wa­ny do po­trzeb two­jej cery i do two­ich ocze­ki­wań. Źle do­bra­ny pre­pa­rat przy­nie­sie wię­cej szko­dy niż po­żyt­ku. Za­łóż­my, że masz cerę tłu­stą i uży­jesz kre­mu o bo­ga­tej kon­sy­sten­cji, ta­kie­go z gór­nej pół­ki ce­no­wej, któ­ry spre­zen­tu­je ci ko­le­żan­ka. Mo­żesz się spo­dzie­wać je­dy­nie tego, że two­je gru­czo­ły ło­jo­we będą pro­du­ko­wa­ły se­bum na zdwo­jo­nych ob­ro­tach, a nie­do­sko­na­ło­ści wy­sko­czą jak grzy­by po desz­czu. Oce­nia­jąc dzia­ła­nie ko­sme­ty­ku, na po­cząt­ku ob­ser­wuj, jak pre­pa­rat wpły­wa na skó­rę, czy do­brze się wchła­nia, czy nie po­wo­du­je uczu­cia ścią­gnię­cia, czy twarz nie pie­cze i czy się nie łusz­czy itd. Po­win­naś mieć wra­że­nie, że po jego za­sto­so­wa­niu cera jest ak­sa­mit­na i mięk­ka. Je­śli chcesz osią­gnąć cel okre­ślo­ny przez pro­du­cen­ta, mu­sisz prze­strze­gać za­sad apli­ka­cji, czy­li co­dzien­nie, przez co naj­mniej mie­siąc, na­kła­dać od­po­wied­nią ilość kre­mu na twarz. Por­cja wiel­ko­ści orze­cha wło­skie­go wy­star­czy też na szy­ję. Do­pie­ro po­tem mo­żesz stwier­dzić, czy krem rze­czy­wi­ście za­dzia­łał.


Po­tocz­nie uży­wa­ny zwrot „skó­ra wchła­nia ko­sme­tyk” jest nie­po­praw­ny. Nie­usz­ko­dzo­na skó­ra ni­cze­go nie wchła­nia. Wchła­nia­nie moż­li­we jest tyl­ko po­przez gru­czo­ły ło­jo­we i po­to­we. Dla­te­go na­ukow­cy gło­wią się i wy­my­śla­ją róż­ne sys­te­my trans­por­tu sub­stan­cji przez na­skó­rek, ta­kie jak li­po­so­my, na­no­so­my itp.

Ko­sme­to­log pod­po­wia­da

Pro­fe­sjo­nal­ne ko­sme­ty­ki tyl­ko w ga­bi­ne­cie

W okre­sie od je­sie­ni do póź­nej wio­sny war­to sko­rzy­stać w ga­bi­ne­cie ko­sme­tycz­nym z pe­elin­gu z kwa­sa­mi owo­co­wy­mi. Nie ku­puj pro­fe­sjo­nal­nych pe­elin­gów o wy­so­kim stę­że­niu przez In­ter­net. Źle do­bra­na pie­lę­gna­cja spo­wo­du­je wię­cej szko­dy niż po­żyt­ku, wy­wo­łu­jąc np. su­chość skó­ry czy jej nad­wraż­li­wość.

Rady

SPOD LADY:

RE­GU­LAR­NIE ZŁUSZ­CZAJ NA­SKÓ­REK

Mar­twe ko­mór­ki na po­wierzch­ni skó­ry są ba­rie­rą dla skład­ni­ków kre­mu. Je­śli chcesz, by owe skład­ni­ki za­dzia­ła­ły, sto­suj co 7–10 dni pe­eling. Do wy­bo­ru masz pe­elin­gi en­zy­ma­tycz­ny, któ­ry w skła­dzie ma złusz­cza­ją­ce en­zy­my ro­ślin­ne (np. pa­pa­inę) lub kwa­sy owo­co­we, albo tra­dy­cyj­ny drob­no­ziar­ni­sty w kre­mie, któ­ry złusz­cza me­cha­nicz­nie.


Mer­ce­des wśród kre­mów

Z kre­ma­mi jest tak jak z sa­mo­cho­da­mi, moż­na jeź­dzić sta­rym fia­tem 500 lub naj­now­szym mer­ce­de­sem czy na­wet rolls-roy­ce’em. W obu przy­pad­kach do­je­dziesz do celu, ale inny bę­dzie kom­fort jaz­dy. To samo moż­na po­wie­dzieć o kre­mach. Za­rów­no ten dro­gi, jak i ten tań­szy za­dzia­ła­ją (na­wil­żą, od­ży­wią, ujędr­nią), ale róż­ni­ca, jak za­wsze, bę­dzie tkwić w szcze­gó­łach. Ku­pu­jąc dro­gi krem, za­pła­cisz za tech­no­lo­gię. W jego cenę wli­czo­ne są au­tor­skie ba­da­nia na­uko­we, koszt skład­ni­ków (np. w więk­szo­ści ta­nich kre­mów jako tzw. pod­ło­ża sto­su­je się ole­je mi­ne­ral­ne i la­no­li­nę, w dro­gich zaś droż­sze ole­je i wy­cią­gi ro­ślin­ne). Ko­sme­tyk z wyż­szej pół­ki bę­dzie miał lep­szy filtr prze­ciw­sło­necz­ny, może też mieć skom­pli­ko­wa­ny, a co za tym idzie sku­tecz­niej­szy sys­tem no­śni­ków trans­por­tu­ją­cych sub­stan­cje ak­tyw­ne w głąb na­skór­ka. Bę­dzie miał przy­jem­ny za­pach i ak­sa­mit­ną kon­sy­sten­cję. Do tego do­cho­dzi ele­ganc­ki sło­iczek i kosz­tow­na kam­pa­nia re­kla­mo­wa. A za to już nie za­wsze masz ocho­tę pła­cić. Dla­te­go więk­szość eks­per­tów uwa­ża, że głów­ne po­trze­by na­szej skó­ry za­spo­koi po­rząd­ny krem ze śred­niej pół­ki ce­no­wej, czy­li taki za ok. 50–150 zł. Nie miej złu­dzeń, że pre­pa­rat luk­su­so­wej, za­gra­nicz­nej mar­ki kosz­tu­ją­cy 1000 zł za­dzia­ła 10 razy le­piej niż taki z na­szej ro­dzi­mej fir­my za 100 zł.


Twój bu­dżet prze­zna­czo­ny na uro­dę nie jest z gumy? Na wie­lu ko­sme­ty­kach spo­koj­nie mo­żesz za­osz­czę­dzić. Je­śli za­in­we­stu­jesz w droż­szy krem, kup tań­sze ko­sme­ty­ki do de­ma­ki­ja­żu, je­śli uży­wasz bal­sa­mu do cia­ła luk­su­so­wej mar­ki, żel pod prysz­nic może być tań­szy.

Pod­sta­wo­we za­da­nie każ­de­go kre­mu to na­wil­ża­nie, czy­li zwięk­sza­nie zdol­no­ści war­stwy ro­go­wej na­skór­ka do wią­za­nia wody. Gdy owej war­stwy uby­wa, na­skó­rek jest nie­szczel­ny, tra­ci wil­goć, sta­je się su­chy, bar­dziej po­dat­ny na po­draż­nie­nia, aler­gie, szyb­ciej się sta­rze­je. Na ko­lej­nych miej­scach jest ochro­na przed pro­mie­nio­wa­niem UV i za­nie­czysz­cze­nia­mi (fil­try i an­ty­ok­sy­dan­ty), od­ży­wia­nie, od­mła­dza­nie.

Za­pra­sza­my do za­ku­pu peł­nej wer­sji książ­ki

Kosmetyczny minimalizm. Jak kupować mniej i wyglądać lepiej

Подняться наверх