Читать книгу Drugi brzeg - Joanna Jax - Страница 7

Оглавление

3.

Warszawa, zima 1919

W domu Niemojskich poglądy polityczne ukształtowała niechęć do Rosji. Dziad Fryderyka został zesłany na katorgę za udział w powstaniu styczniowym, podobnego losu doświadczał przez lat kilka jego ojciec, gdy w tysiąc dziewięćset piątym podżegał do ogólnonarodowego powstania przeciwko caratowi, licząc, że rewolucja osłabi Rosję, rozprzestrzeni się po całym kraju, a Polska skorzysta z tego i wyrzuci ze swoich terenów znienawidzonego zaborcę. Ksawery Niemojski, podobnie jak Piłsudski i w przeciwieństwie do Dmowskiego, nie wyobrażał sobie paktowania z Rosją, a fakt, że idee socjalistyczne wyznawane przez Piłsudskiego z czasem zmieniły charakter na bardziej narodowy, bardzo mu odpowiadał. Niemojski poszedł za tymi, którzy nie cierpieli ludzi winnych jego uwięzienia, a potem zesłania na Syberię. Rosja, bez względu na to czy carska, czy bolszewicka, była wrogiem i Ksawery nie wierzył, że może się coś w tej materii zmienić.

Pobyt Ksawerego na zesłaniu był trudnym doświadczeniem dla Hortensji Niemojskiej, która pozostała w domu z trójką małoletnich dzieci. Gdyby nie pomoc wciąż jeszcze dość zamożnych rodziców i brata, pewnie nie dałaby sobie rady, bo nie nawykła do pracy. Wciąż czuła pewną wyższość nad tymi, którzy musieli ciężko pracować, choć w pewnym momencie gotowa była uznać, że niższym stanom należy okazywać szacunek większy niż niegdyś.

Fryderyk doskonale pamiętał powrót ojca po ośmiu latach katorgi. Nie rozpoznał go. I nie tylko dlatego, że podczas nieobecności Ksawerego z małego chłopca stał się dorodnym młodzieńcem, ale ojciec w niczym nie przypominał dobrze zbudowanego, eleganckiego mężczyzny z drobnym wąsikiem. Nawet matka miała problem, by rozpoznać swojego małżonka, który wyglądał jak żebrak, a może nawet jak zdziczały człowiek zamieszkujący ostępy. Długa, zaniedbana broda, jak u chasyda, zwisała smutno na przepasanym sznurkiem odzieniu, które dopiero po dłuższej obserwacji można było rozpoznać jako palto.

Kiedy jednak ojciec zażył kąpieli, przyciął okropne kłaki i paznokcie przypominające sępie pazury, a potem starannie się ogolił, nie pozostawiając nawet niewielkiego wąsika, zaczął przypominać samego siebie, choć nieco starszego. Gucio i Wika w zasadzie musieli dopiero poznać ojca, bo z racji wieku nie pamiętali go wcale, zaś Fryderykowi zdawało się, że oto w ich mieszkaniu pojawił się obcy człowiek, jedynie z wyglądu podobny do jego ojca. Hortensja Niemojska chyba również nie mogła przywyknąć do obecności małżonka, bo początkowo po jego powrocie w ich małżeństwie nie działo się najlepiej. Być może było to spowodowane faktem, że Ksawery po odsiadce zamiast zająć się sprawami wychowania dzieci i zdobyciem środków do życia, od razu nabrał chęci na kolejne wojowanie z Rosją. Tym razem w legionach po stronie Austro-Węgier.

– Jakbym wcale męża nie miała – chlipała Hortensja, ocierając oczy delikatną chustką z monogramem Krzemienieckich.

– W takich czasach przyszło nam żyć, droga żono. Trzeba walczyć o niepodległą Polskę, naszą ojczyznę – wygłaszał wówczas patetyczne frazesy ojciec, wymachując jej przed oczami dziełami Sienkiewicza.

– Przecież Polski nie ma, więc o jaką ojczyznę chcesz walczyć? – Załamywała ręce.

– Za tę, którą podarują nam w zamian za walkę pod sztandarami zaborcy – mówił pewnie i przestawał słuchać utyskiwań żony.

Zaniechał jednak podsuwania jej pod nos dzieł Sienkiewicza, gdy okazało się, że Piłsudski, którego wielbił wręcz bałwochwalczo, owego pisarza narodowego nie lubi, wychwala zaś pod niebiosa Wyspiańskiego. Lektury więc uległy zmianie, jednak patos i patriotyczne hasła pozostały.

Fryderyk był wówczas w wieku, gdy kształtują się poglądy, a ojcowie stanowią niepodważalny autorytet. Matka w tamtym czasie uznawała, że i pod carskim zaborem można żyć godziwie, zwłaszcza że jej brat z powodzeniem robił interesy w Moskwie i dopiero bolszewicy ze swoją czerwoną rewolucją przeszkodzili mu w dalszym bogaceniu się. Wrócił jednak z pokaźnym majątkiem do domu i dzięki temu ich rodzina „nie zeszła na psy”, jak to lubiła powtarzać Hortensja. Ksawery jednak zamiast czuć wdzięczność do Alfreda Krzemienieckiego, że ten nie pozwolił jego bliskim zdechnąć z głodu, w pewnym momencie zerwał z nim wszelkie kontakty, bowiem ten ośmielił się popierać Dmowskiego, by to z Rosją dogadać się w kwestii utworzenia polskiego państwa. Nadzieja umarła, gdy wybuchła rewolucja, a Dmowski wyjechał do zachodniej Europy. Dopiero gdy Piłsudski postanowił wyciągnąć rękę do swego konkurenta, Ksawery nieco odpuścił i chyba tylko dlatego zgodził się, by jego jedyna córka przechodziła rekonwalescencję u teściów, gdzie Alfred bywał częstym gościem.

– Ech, gdybyż ci dwaj połączyli siły, mogłoby wtedy co dobrego z tego faktu wyniknąć – powiedział któregoś dnia Fryderyk, który choć był piłsudczykiem, nie żywił niechęci do Dmowskiego. Może dlatego, że poglądy Fryderyka jak żywo przypominały te endeckie i chyba tylko z uwagi na ojca nie zapuścił się w rewiry tej partii. – Dwie silne osobowości.

Ksawery zmarszczył wówczas czoło i zapytał:

– A widział ktoś kiedyś, żeby dwóch królów zasiadało na jednym tronie?

Może w istocie miał rację i chłodne stosunki pomiędzy dwoma politykami wynikały głównie z tego, że żaden nie chciał być zastępcą drugiego.

Tak więc poglądy ojca i jego pobyt na Syberii ukształtowały polityczne poglądy Fryderyka Niemojskiego, choć wpływ matki i jej napuszonej familii także były widoczne. Chłopak od zawsze czuł się lepszy od tych, którzy mieli nieszczęście urodzić się w ubogich rodzinach. Tak jakby szlacheckie pochodzenie dawało mu mandat na mądrość i inteligencję. Świat się zmieniał, ale Fryderyk niekoniecznie. Konserwatysta, niekiedy z silnymi skłonnościami w kierunku nacjonalizmu i niechętnym stosunkiem do Żydów, nie bardzo pasował do obrazu, który próbował prezentować na zewnątrz.

Jego niewiele młodszy brat był zdecydowanie bardziej postępowy i jakkolwiek Fryderyk krył się na przykład ze swoją słabością do baletniczek i tancerek kabaretowych, tak Gustaw nie robił sobie nic z konwenansów. Nie żywił urazy do Żydów, Kościół mu nie przeszkadzał, dopóki nie zaglądał ludziom do łóżek, a obcokrajowców lubił, o ile nie mieli złych zamiarów wobec jego ojczyzny. Polityka zaś nie zajmowała Gustawa wcale, ku rozpaczy ojca, który niekiedy zerkał pogardliwie na młodszego syna i sarkał:

– Od razu widać, że ojca w tym domu brakowało, bo Gustaw zdaje się całkiem zniewieściały.

– On tylko nie interesuje się polityką, co nie oznacza, że pozbawiony jest męskości – próbowała bronić syna Hortensja.

Robiła to jednak dość nieśmiało, bo przywykła do tego, że w młodości musiała być posłuszna ojcu, a potem mężowi. Gdy zaś straciła tego drugiego na osiem długich lat, rolę tę przejął jej starszy brat. On także nie cierpiał politykować, a jedynie liczył procenty od kapitału i gdy tylko miał sposobność, bawił się na całego, nie zważając na szalejącą wojnę. Rzadko się wypowiadał na tematy polityczne, a kiedy już pozwolił sobie na pewne sugestie, te dotyczące Dmowskiego, okazało się to błędem, bowiem na jakiś czas poróżniło go ze szwagrem.

– Nawet to pieszczotliwe zdrobnienie, „Gucio”, klasyfikuje go odpowiednio. Kto wie, może niebawem założy sukienkę i wciśnie perukę na głowę. – Ksawery nie przestawał lżyć młodszego syna.

– Ksawery, jak możesz tak mówić? Czyż mojego brata, Alfreda, który zastąpił Gustawowi ojca, gdy cię nie było, również nazwiesz zniewieściałym? – Głos Hortensji zawsze załamywał się, gdy próbowała przeciwstawić się mężowi.

– Twój braciszek to zupełnie inna para kaloszy. Nie chcę jednak rozwodzić się nad jego przywarami, bo czasu mi szkoda, a zebrałaby się z tego cała litania.

– Czy zarabianie pieniędzy uważasz za coś niewłaściwego?

– Zarabianie pieniędzy jest słuszne i chwalebne, jedynie metody bywają różne. Niemoralnym jest robić interesy z Moskalami, gdy oni nas wysyłają na Sybir.

– Za darmo to nikogo nie wysyłają – mruknęła pod nosem Hortensja, ale nie ośmieliła się wypowiedzieć bardziej stanowczo, bo mogłaby się narazić popędliwemu małżonkowi.

Najwyraźniej matce było wszystko jedno, pod czyim panowaniem żyje, byle tylko czuła się bezpiecznie. Fryderyk nie potrafił powiedzieć, czy tak było zawsze, czy zesłanie męża pozostawiło w niej lęk i doszła do wniosku, że nie ma co się kopać z koniem, należy go jedynie oswoić i czerpać z tego zyski. Oczywiście cieszyła się z możliwości odzyskania swojej ojczyzny, ale wolałaby, żeby odbyło się to bez pomocy jej męża i dzieci, o które bezustannie drżała.

Jedyną osobą w domu, której wybaczano neutralność polityczną, a może brak zainteresowania tym tematem, była jego siostrzyczka, Wiktoria, nazywana w domu Wiką albo Wiktorką. Fryderyk nawet się nie spostrzegł, a ta drobna dziewczynka, zapadająca ciągle na płucne dolegliwości, niebawem skończyć miała osiemnaście lat. Wciąż się nią opiekował, niemal jak własnym dzieckiem, któremu należy mówić, co ma robić, i pomyślał, że w przyszłości to on zapozna ją z odpowiednim kawalerem, by ten przejął nad jego siostrą podobną pieczę. Jej młodzieńcze bunty, zapewne wynikłe ze słuchania sufrażystek, traktował pobłażliwie, bo uważał, że kobiety z natury mają mniejsze zdolności poznawcze, a ich rola na ziemskim padole ogranicza się do dogadzania mężczyznom i rodzenia dzieci. Pokrzykiwania i awantury sufrażystek uznawał za fanaberie i niekiedy pozwalał sobie na niewybredne żarty na ich temat. Nie mógł zrozumieć, jak mężczyzna może pozwolić swojej kobiecie na podobne ekscesy, zamiast pokazać, kto rządzi w domu. Gdyby jego żona brała udział w podobnych wydarzeniach, ośmieszyłaby go i postawiła w niezręcznej sytuacji. Na szczęście na razie nie miał małżonki, więc nie musiał się obawiać podobnych historii.

Owszem, zdarzały się wyjątki i kobiety tak światłe jak Maria Curie czy Róża Luksemburg, ale uznawał, iż są to jakieś dziwne wyjątki. Pomysł Piłsudskiego, by pozwolić kobietom głosować, a nawet zasiadać w sejmie, Fryderyk uznawał za szalony, ale też przebiegły. Uważał bowiem, iż na kobiety i tak nikt nie zagłosuje, a na kartach wyborczych zakreślą to, co nakażą im małżonkowie, ojcowie czy bracia. Nie wyobrażał sobie swojej matki głosującej na kogoś innego, niż wybrał ojciec. Gdyby tak Hortensja opowiedziała się na przykład za komunistami, w domu wybuchłoby coś na kształt trzęsienia ziemi w San Francisco z tysiąc dziewięćset szóstego roku. Oczywiście, myślał o tym w sposób czysto hipotetyczny, bowiem czerwonych jego matka nienawidziła jeszcze bardziej niż on i nawet socjaliści ją przerażali. Nie był to jednak jej własny osąd, ale jej brata, Alfreda Krzemienieckiego, który w pewnym momencie tak się zagalopował, iż opowiedział się za monarchią i po cichu liczył na wprowadzenie Aktu 5 listopada, wynoszącego na tron Polski niejakiego Karola Stefana Habsburga. Powstała też Rada Regencyjna, mająca sprawować władzę do czasu obsadzenia tronu, jednak zamiast nowemu królowi przekazała władzę Piłsudskiemu i mrzonki Alfreda o monarchii legły w gruzach, tak jak sojusz Dmowskiego z carską Rosją.

Na szczęście siostra Fryderyka, zdominowana przez silnego ojca i równie stanowczego starszego brata, w ogóle nie zajmowała się polityką. Pomyślał, że gdy ten czas nadejdzie i Wiktoria zechce wyrobić sobie poglądy, będą one ukształtowane przez męską część rodziny Niemojskich, może z wyjątkiem Gustawa, który poparłby każdego, kto zapewni mu spokój i radosne życie. Ksawery Niemojski łudził się, że wojsko zrobi z jego młodszego syna prawdziwego mężczyznę, ale ten nie palił się do tego, by walczyć. Służba wojskowa w wolnej Polsce na razie była dla ochotników, a potyczki odbywały się z dala od Warszawy, na rubieżach Rzeczpospolitej, więc Gustaw nawet nie myślał o zamianie ciepłego mieszkania z kaflowymi piecami i obiadami podawanymi w porcelanowej zastawie na trudy żołnierskiego życia. Fryderyk traktował wybory brata z obojętnością, chociaż uważał, że to, co uchodziło małej Wice, nie przystawało niemal dwudziestoletniemu studentowi wydziału lekarskiego i synowi legionisty. On był już na polu bitwy i wiedział, co oznacza żywot walczącego żołnierza i gdy niekiedy przymykał oczy i oddawał się wspomnieniom, nie potrafił sobie w podobnej roli wyobrazić Gucia. Wydawało mu się, że gdyby Gustaw doznał jakiejś krzywdy czy został ranny, jak ojciec, zapewne zdezerterowałby, przynosząc tym samym hańbę swojej rodzinie.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Drugi brzeg

Подняться наверх