Читать книгу 80 -te. Jak naprawdę żyliśmy w ostatniej dekadzie PRL - Joanna Solska - Страница 7
ОглавлениеPolska Rzeczpospolita Ludowa (PRL) nie odeszła w niepamięć. W świadomość tych, którzy byli zbyt młodzi, by pamiętać, albo nie było ich jeszcze wcale, obraz PRL wdrukowały filmy Stanisława Barei. Internet pełen jest kultowych cytatów, które młodzi chętnie przywołują: „Mój mąż jest z zawodu dyrektorem”, „Panie, to jest kiosk Ruchu! Ja tu mięso mam”, „Nie mamy pańskiego płaszcza i co pan nam zrobi? Cham się uprze i mu daj. No skąd wezmę, jak nie mam?”.
Z tych filmów ludziom młodym wyłania się kraj zabawnych absurdów. Starsi też chętnie oglądali Bareję i także się śmiali. Ale żeby odreagować rzeczywistość, która dla nas wcale nie była zabawna. Dla młodych dozorca Anioł z „Alternatywy 4”, grany przez genialnego Romana Wilhelmiego, jest postacią zabawną i co najwyżej żałosną. Bo nie wiedzą, że był groźny, a tym bardziej – dlaczego był groźny. Dlaczego inteligent pozwalał cieciowi sobą pomiatać? Ambicji nie miał? Groza, którą wiało z komedii Barei, nie jest czytelna dla młodych, została tylko śmieszność. Absurd. Oni nie wiedzą, czym PRL był naprawdę. Nie rozumieją kontekstu. Oddaje to krążący po internecie dialog, w którym na stwierdzenie, że w końcówce PRL na półkach była tylko musztarda i ocet, młoda osoba pyta z niedowierzaniem: „We wszystkich galeriach?”.
Rzeczywistość PRL nigdy tak naprawdę nie została opowiedziana. Dlatego ci, którzy jej nie znają, łatwo ją idealizują. Staje się dla nich alternatywą dla kapitalizmu, o którym wiedzą, jak bardzo potrafi być krwiożerczy, zachłanny i niesprawiedliwy. Nie spełnił ich oczekiwań. Zamiast nagradzać wykształcenie dobrze płatną pracą na bezpiecznym etacie, często oferuje śmieciówki i bezrobocie. Dla wybranych, z zaakceptowaną przez banki zdolnością, ma trzydziestoletnią pętlę kredytu hipotecznego. Młodzi doskonale wiedzą, dlaczego im się kapitalizm nie podoba, bo na własnej skórze poznali jego wszystkie wady. Z kolei pokolenie ich rodziców wyidealizowało niewidzialną rękę rynku, bo w PRL niedużo o wolnym rynku wiedzieliśmy. Wielu młodych chętnie zastąpiłoby dzisiejszy wolny rynek widzialną ręką państwa, bo nie doświadczyło na własnej skórze, jak ich rodzice, co państwo potrafi.
Młodzi tęsknią do takiego państwa jak PRL, które każdemu „dawało” mieszkanie i pracę, w którym wszyscy byli „równi”. Łatwo jest marzyć, kiedy brakuje wiedzy. Łatwo oceniać rzeczywistość, o której się tak naprawdę nie ma pojęcia. Internet jest pełen opinii – sądzę, że ich autorami są ludzie młodzi – że w PRL mieliśmy wspaniałe zakłady pracy, które potem pozamykał zły Leszek Balcerowicz. Pozamykał, choć produkowały niezłe rzeczy, które – dzięki RWPG (Rada Wzajemnej Pomocy Gospodarczej, należały do niej państwa bloku wschodniego) – mogliśmy eksportować na cały świat. Granica ignorancji nie istnieje.
Trzeba w końcu odrobić tę lekcję. W zawodowym życiu nigdy nie miałam poczucia, że muszę światu przekazać coś tak ważnego, by napisać o tym książkę. Jednak teraz myślę, że trzeba pokazać, jak naprawdę funkcjonowała socjalistyczna gospodarka w życiu zwykłych ludzi. Dlaczego, choć Polacy nie są głupsi od Niemców i Francuzów, nie potrafiliśmy wyprodukować nawet papieru toaletowego? Dlaczego ulubionemu dziś zajęciu, czyli grillowaniu, mogliśmy się oddawać dopiero po 1989 roku? Dlaczego z tą musztardą i octem na półkach to prawda. Filmy Barei na te pytania nie odpowiadają, cenzura by nie pozwoliła. A młodzi, jak widać, nie zadają sobie dziś takich pytań.
Spróbuję przypomnieć, do czego prowadzi wszechwładza polityków, których nie krępuje prawo, bo stworzyli je „pod siebie”. Nie przejmując się przy tym trójpodziałem władzy, bo go znieśli. Polityków, którzy byli spętani jedynie ideologią i przekonaniem, że „władzy raz zdobytej nie oddamy nigdy”. Przy takim paradygmacie na demokrację po prostu nie było miejsca, byłaby dla nich zagrożeniem. Wolne wybory zmiotłyby ich władzę, więc nie mogli do nich dopuścić. Porównywanie obecnej Polski do PRL jest rażącym nadużyciem, bo nie są podobne, ale porównanie paradygmatów tamtejszej i obecnej władzy?
Dlaczego jednak tę władzę w 1989 roku oddali? Otóż jej nie oddali, ale od niej uciekli. Widzieli, że gospodarka stała się kompletnie niewydolna. Zbankrutowała. O tym jest ta książka. Ku przestrodze.
Spotykam się z opinią, że nie warto się dziś zajmować PRL, bo wyzwania współczesnego świata są kompletnie inne, niż były wtedy. I w związku z tym żadna nauka z wiedzy o tamtej rzeczywistości dla nas nie płynie. Nie zgadzam się. Płynie, choć wyzwania są dziś odmienne, z globalizacją i jeszcze kilkoma innymi „cjami”, z którymi nie mieliśmy wówczas do czynienia. Ale widzieliśmy, jak bardzo „gnijący kapitalizm” różnił się od PRL, choć przecież też nie był pozbawiony wad. Ówczesny świat także musiał się mierzyć z wyzwaniami. Warto się przyjrzeć, jak robiono to w krajach demokratycznych, ze wszystkimi ułomnościami kapitalizmu, a jak w PRL. Dlaczego tam „zwykłym ludziom” żyło się jednak lepiej, choć ich świat kierował się żądzą zysku, a w naszym – według deklaracji ideologów – najważniejszy był człowiek. Tylko że w rzeczywistości tenże człowiek tak często czuł się upodlony i upokorzony.
Po Sierpniu 1980 roku często powtarzano hasło „Wyprowadzić partię z zakładów pracy”. Chodziło o PZPR i o to, że przy nominacjach na wszystkie ważniejsze stanowiska, nie tylko w gospodarce, bardziej liczyła się przynależność do partii rządzącej niż kompetencje. Wyzwania, jakie stoją dziś przed polską zglobalizowaną gospodarką, są zupełnie inne. Tylko to hasło znów nabrało niepokojącej aktualności. Nowym wyzwaniom przy starym paradygmacie władzy będzie nam jeszcze trudniej sprostać.
Joanna Solska