Читать книгу Faust - Johann Wolfgang Goethe - Страница 7
ОглавлениеPROLOG W TEATRZE
DYREKTOR
Wy, coście w gorzkich trosk zamęcie
I w ciężkich przy mnie trwali trudach,
Mówcie, jak nasze przedsięwzięcie
W niemieckich krajach nam się uda?
Rad bym dać tłumom ucztę wyśmienitą,
Zwłaszcza że żyjąc dają żyć i nam.
Słupy wstawiono, deski już przybito
I każdy czeka, co mu ujrzeć dam.
Z brwią podniesioną siedzą - i ciekawi
Czekają chwili, co ich w podziw wprawi.
Choć wiem, czym zjednać można ducha ludu,
Nigdym się nie czuł tak zakłopotany.
Do wielkich wprawdzie nie przywykli cudów,
Lecz każdy z nich jest strasznie oczytany.
Więc jak to zrobić, by tok przedstawienia
Był razem wdzięczny i pełen znaczenia?
Toż lubię patrzeć, jak do naszej budy
Tłum publiczności garnie się z ochotą
I nie zważając na ciżbę i trudy
Przemocą ciśnie się ku ciasnym wrotom.
W dzień jasny, ledwo czwarta na zegarku
Tłum już, na pięści bijąc się przy kasie,
Jak do piekarni w czas głodu - tak pcha się
Za biletami na złamanie karku.
Kto cudem ściąga ludzi aż tak wielu?
Tylko poeta. Spraw to, przyjacielu!
POETA
O, nie mów mi o tłuszczy tej natarciu,
Przed którym pierzcha duch nasz trwogą zdjęty!
Zakryj przede mną tłum, co nieodparcie
Wbrew naszej woli wciąga nas w odmęty!
Wąską mię ścieżką w niebieskie przestworza
Wiedź, gdzie poecie kwitnie radość żywa,
Gdzie miłość, przyjaźń, niczym ręka boża,
Błogosławieństwem na sercach spoczywa.
Co się nam z piersi wyrywa wezbranej,
To, o czym warga nieporadnie kwili,
To, co chybione dziś lub dziś udane,
Wszystko pochłania dzika przemoc chwili.
Nieraz, gdy wreszcie przez lat przebrnie ścianę,
Dojrzałym kształtem z mroku się wychyli,
Co lśni, dla chwili tylko się poczęło.
Dla potomności trwa rzetelne dzieło.
KOMIK
Nie chcę już więcej słyszeć o potomnych,
Choćbym był nawet mówić o nich skłonny,
Współczesnych bawić musi ktoś.
Takiego chcą, i niechże mają!
Sam fakt, że chwat się taki im naraił,
To zdaniem moim już jest coś.
Kto zręcznym chwytem z widownią się sprzągł,
Ten się na tłumu humory nie dąsa,
Pragnie mieć licznych widzów krąg,
Żeby tym pewniej móc ich wstrząsać.
Więc naprzód, śmiało! Spiszcie się wzorowo!
Każcie fantazji, niech z całym swym chórem,
Rozumem, czuciem i żądz wszelkich durem -
A i błazeństwem też - przemówi zdrowo!
DYREKTOR
Musi się zwłaszcza dużo dziać w teatrze!
Tłum chce coś widzieć, czemuś się napatrzeć.
Gdy się mu ciągle wszystko w oczach mieni,
Aż osłupiały każdy tkwi jak czop,
Już zwyciężyłeś na całej przestrzeni
I wszyscy mówią, żeś kochany chłop.
Masy jedynie masą się napasie,
W masie dla siebie każdy znajdzie coś.
Dając obficie, każdemu coś da się
I po spektaklu syt odchodzi gość.
Dajecie sztukę - na sztuczki ją tnijcie!
Potrawka taka pójdzie znakomicie,
Obmyślić łatwo, łatwo kłaść przed gości.
Bo po cóż sztukę podawać w całości?
I tak rozskubią ją w cząsteczki tycie.
POETA
Jak kiepskie jest rzemiosło to, nie czujesz snadź?
Artysta szczery sztuk tych się nie ima.
Co ta partacka czyni brać,
To dla was - widzę - już maksyma.