Читать книгу Spokojnie, to tylko dzieci czyli jak dobrze wychować i nie zwariować - Karolina Malinowska - Страница 20

Оглавление

Ktoś dla mnie istotny, kiedy jeszcze nie miałam własnych dzieci, opowiedział mi, że gdy pojawia się na świecie mały człowiek, wszystko inne przestaje być ważne. Miał rację. To tak, jakby wchodziło się na zupełnie inny poziom człowieczeństwa. Radość miesza się z obawami. Najbardziej boisz się o zdrowie dziecka. Ten przyjaciel opowiadał, że wstawał wielokrotnie w nocy do swojej małej córeczki tylko po to, aby nachylić się nad łóżeczkiem i sprawdzić, czy oddycha.

Czas płynie, ale pewne rzeczy się nie zmieniają. Dzieci rosną, a my nadal drżymy o ich zdrowie. Na szczęście w pewnym momencie potrafią się już z nami komunikować, mówić, czy coś je boli, czy nie.

Niby tak wiele wiemy, a czasem najdrobniejsze rzeczy, choćby gorączka, potrafią wywołać w nas panikę. Pamiętam, że takim początkiem spotkań z różnymi chorobami był moment pójścia dziecka do przedszkola. Zaczyna się wtedy totalna jazda.

Wiem, co piszę. Przechodziłam to trzy razy. Za każdym razem było inaczej, jedynie niepokój był tak samo duży.

Często kiedy nie wiemy, gdzie szukać porady, sięgamy do internetu. To najgorszy doradca. Dziś wiem, że warto mieć dwóch lekarzy, pod których opieką są nasze dzieci. Czemu dwóch? Po pierwsze dlatego, że mam troje dzieci, a także po to, aby poznać dwie różne opinie.

Jedną z najgorszych wizji, jaka może się ziścić, jest pobyt dziecka w szpitalu. Jest to szalenie trudny czas dla całej rodziny. Mój synek, kiedy miał 3 miesiące, musiał spędzić w warszawskim szpitalu przy ul. Niekłańskiej kilka tygodni. Był maleńki, nie miał więc świadomości, co tak naprawdę dzieje się wokół niego. Może i dobrze. Ja spałam na pożyczonym od innych rodziców rozkładanym krześle i marzyłam tylko o tym, żeby zabrać go nareszcie do domu. To był taki czas, kiedy bardzo zbliżasz się z innymi matkami i ojcami, których dzieci są na oddziale. Łączą was dwie rzeczy – strach i nadzieja, że za chwilę będzie lepiej.

Jestem pełna podziwu dla zaangażowania personelu oddziałów pediatrii czy neonatologii. Zadbanie o małych pacjentów jest dla nich najważniejsze, ale wokół mają jeszcze rodziców. Różnych rodziców, i to często z nimi jest więcej zamieszania.

Są trudne, ale i śmieszne momenty. Pamiętam, jak mój synek otworzył pudełko, które przyszło do mnie. Wypełnione było w środku specjalnym tworzywem do zabezpieczania szklanych rzeczy – wygląda ono jak kukurydziane chrupki. Kiedy przyszedł do mnie i powiedział, że w życiu nie jadł gorszych chrupek, a ja uświadomiłam sobie, co się stało, to prawie dostałam zawału. Natychmiastowy telefon do zaprzyjaźnionego pediatry. I kiedy słyszysz w słuchawce: „Malina, nie panikuj. Włóż to pod wodę. Rozpuściło się? OK, no to nic mu nie będzie, tylko go obserwuj”. I wtedy możesz dopiero odetchnąć… Znacie takie akcje?

Od lat z wielką uwagą słucham doktora Pawła Grzesiowskiego. Jest dla mnie głosem rozsądku i kimś, komu bardzo ufam we wszystkich dotyczących zdrowia tematach. To on mnie wtedy uratował przed totalną paniką. Dla niego nie ma niepotrzebnych pytań od rodziców. Drugą taką osobą jest, absolutnie niezwykła dla mnie, doktor Aneta Górska-Kot, którą poznałam dzięki mojej przyjaciółce. Udało mi się ukraść trochę ich cennego czasu, aby porozmawiać na tematy dotyczące zdrowia naszych dzieci.

Po tych wywiadach nasuwa mi się jeden najważniejszy wniosek – nie bójcie się pytać! Nie ma głupich pytań dotyczących zdrowia i życia naszych dzieci.

Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.

Spokojnie, to tylko dzieci czyli jak dobrze wychować i nie zwariować

Подняться наверх