Читать книгу Moje spektakularne soki i koktajle - Karolina Szostak - Страница 6
Wstęp
ОглавлениеGdyby ktoś jeszcze parę lat temu powiedział mi, że będę dla siebie wyciskała soki i przyrządzała koktajle, pomyślałabym: no cóż – wariat. Że niby ja, Karolina Szostak, kobieta, która wchodzi do kuchni tylko wtedy, kiedy na stole przez przypadek zostawi klucze, a z gotowaniem ma tyle wspólnego co Myszka Miki z Kapitanem Ameryką, miałabym marnować swój cenny czas na wyciskanie soków, co oznacza przecież robienie zakupów, mycie, obieranie i w końcu wyciskanie?! O nie, nigdy w życiu. To nie dla mnie. Tak myślałam przez wiele lat i pewnie gdyby nie to, że po czterdziestce mój metabolizm zahamował z piskiem opon, hormony się rozchwiały, a sukienki zaczęły uwierać nie tylko tu, ale i tam, i tam, pewnie nadal w tym temacie byłabym bierna. Jednak okoliczności nie takie typy jak ja ciągną za ucho i stawiają do pionu. Trzeba było wziąć się za siebie – dla siebie, zdrowia, lepszego samopoczucia i… spokoju mojej mamy.
Przez dwa lata walczyłam z kilogramami i wszystkimi dolegliwościami, które przez te kilogramy się do mnie przyplątały. Zaczęłam od postu dr Ewy Dąbrowskiej, potem przeszłam na zbilansowaną dietę prawie wegetariańską i prawie bez nabiału. Odrzuciłam wszystko, co mi szkodzi i przeszkadza. Dodałam jeszcze więcej warzyw, kasz, orzechów. Efekt? Spektakularny. 30 kilogramów mniej i energia 18-latki. Ale wiadomo, wszystko, co dobre, wciąga – nawet gotowanie. Choć na co dzień zazwyczaj „jem pudełka”, to zdarza mi się coraz częściej coś sobie w biegu upichcić. Oczywiście nie jestem w tym genialna, raczej…. wytworna. Staram się na przykład tak gotować, żeby nigdy, ale to nigdy nie poplamić sobie sukienki. Zresztą gotowanie to pierwszy krok w drodze do bycia perfekcyjną. Drugi to wyciskanie soków i przyrządzanie koktajli. Szybko zorientowałam się, że łatwiej i przyjemniej jest mi wypić szklankę soku z zielonych warzyw, niż zjeść główkę sałaty, 10 liści jarmużu i jeszcze pęczek natki pietruszki. Wiadomo soki i koktajle ze świeżych składników to prawdziwa bomba witaminowa dla naszego organizmu, zwłaszcza kiedy korzystamy z tego, co matka natura ma najlepsze, czyli sezonowych warzyw i owoców. To one gwarantują nam największą dawkę witamin i wartości odżywczych. Na błysk w oku nie trzeba długo czekać – sprawdziłam na sobie. Witaminy, minerały i składniki odżywcze w owocach i warzywach w formie koktajli, oczywiście odpowiednio przygotowywane, są o wiele łatwiej przyswajalne przez organizm niż surowe warzywa. No i właśnie taki warzywno-owocowy koktajl wypity raz dziennie stawia nas szybko na nogi i jeszcze sprawia, że o jakiejkolwiek suplementacji tabletkami z apteki możemy zapomnieć.
Trzeba jednak pamiętać, aby z warzyw wycisnąć wszystko, co najlepsze, i to do samego końca! Dlatego ważne, żeby używać sokowirówek, wyciskarek i blenderów wysokiej jakości. Noże na przykład w blenderze powinny pracować w taki sposób, żeby dokładnie poprzecinać błony warzyw i owoców, dzięki czemu nie utracą one cennego błonnika, witamin, minerałów oraz antyoksydantów. Przy wyborze sprzętu, warto również zwrócić uwagę, jak radzi sobie on z pestkami czy obierkami, często właśnie w nich zawarte są najcenniejsze składniki, które niestety zazwyczaj są wyrzucane. Choć ja tego nigdy nie robię – jabłko zawsze zjadam całe z ogryzkiem i każda pestka, którą tylko da się ugryźć, jest moja. Dlatego zależy mi, żeby w soku było tak samo, a to znaczy, że blender powinien potrafić dokładnie rozdrobnić pestki (na przykład jabłek) czy skórki warzyw (po dokładnym umyciu). Dzięki temu będziemy mogli wykorzystać całe rośliny i nic nie będzie się marnowało. Nie chcę nikogo namawiać do konkretnej marki, każdy lubi coś innego, w sklepach jest tak duży wybór fajnych sprzętów do soków i koktajli, że bez trudu wybierzemy coś uszytego na naszą miarę. Mogę tylko powiedzieć, że ja prawie wszystkie soki i koktajle przygotowuję, korzystając z mojego ulubionego blendera Vitamix model A3500i. Pierwszy raz zobaczyłam go u mojej koleżanki, która mieszka w Stanach i z miejsca się w nim zakochałam, bo ma trzy najważniejsze dla mnie cechy – pięknie wygląda, szybko się myje i wszystko miksuje na aksamitną konsystencję. A z tego, co zostało mi wytknięte wielokrotnie, podobno mam kubki smakowe na poziomie niemowlaka, który nie zje niczego, co pływa w zupie, soku itd. Dlatego mój blender musi być prawdziwym mocarzem, czyli musi mieć ogromną moc połączoną z opatentowanymi nożami oraz kielichem.
To ważna funkcja, dlatego jeżeli chcecie mieć idealnie zmiksowany sok, zwracajcie na to uwagę. Poza tym fajnie, jeżeli blender robi nie tylko zupy i koktajle, lecz także pasty, pesto, dipy, masło, a nawet lody. To pozwoli nam zaoszczędzić czas, miejsce w kuchni, a przy okazji jest mniej zmywania. No i najważniejsze, kiedy robię sobie koktajl moim blenderem, czuję się jak Nigella Lawson albo innej światowej klasy szefowa kuchni. A to w przypadku mojego jeszcze raczkującego kulinarnego ego bardzo ważna sprawa. Sama rozumiesz, moja Droga Czytelniczko. Tak więc soki i koktajle stały się moim nowym nałogiem. Najpierw jeżeli chodzi o smaki, sztywno trzymałam się sprawdzonych przepisów. Potem sobie pofolgowałam i wprowadziłam do mojej kuchni prawdziwą warzywno-owocową żonglerkę. I to przez 365 dni w roku, nie zwracając uwagi na pogodę i porę roku. Teraz nawet z zamkniętymi oczami jestem w stanie w mniej niż kwadrans wyczarować sobie coś pysznego i zdrowego. I wiecie, co w tym jest najfajniejsze? Nadal przestrzegam swojej żelaznej zasady, czyli tak gotować, siekać, wyciskać i miksować, żeby nigdy, ale to nigdy nie poplamić sobie sukienki.