Читать книгу Bańka - Katarzyna Kacprzak - Страница 5

Оглавление

PROLOG

Z czasem jego rysy się rozmazały, pamiętała tylko wszechogarniające i paraliżujące uczucie strachu. Kuliła się i chowała w najdalszym kącie, ale on zawsze ją dopadał. Za każdym razem było tak samo: nie bił od razu. Na początku stał obok i napawał się uczuciem wyższości i władzy. Kiedy była młodsza, zdarzało jej się nawet popuścić w majtki ze strachu. Nie potrafiła tego kontrolować. Z czasem zauważyła, że żółta, śmierdząca strużka na podłodze budzi w nim odrazę. Wtedy też bił, ale krócej.

Kiedy była już na tyle duża, że potrafiła sama otworzyć drzwi wejściowe, uciekała jak najszybciej i jak najdalej. Biegła nad brzeg Iławki i chowała się między drewnianymi hangarami na łodzie. Tam czuła się bezpiecznie.

Wiedziała, że podnosił też rękę na mamę. Ale robił to przeważnie w nocy, kiedy ona usiłowała spać. Instynktownie czuła, że mama bała się go chyba bardziej niż ona. Z pewnością bała się za siebie i za nią, swoją małą dziewczynkę, którą powinna się opiekować i chronić. Nieraz widziała na rękach matki, oprócz siniaków, ślady po ugryzieniach. Podpatrzyła kiedyś, że wbijała zęby w przedramię, żeby nie było słychać jej krzyków.

Gdy mama zaszła w ciążę, nie przestał się nad nią znęcać. Myślała, że w tym stanie nie podniesie na nią ręki, ale się myliła. Słyszała błagania matki zza ściany i jego paskudny śmiech. Siedziała skulona pod łóżkiem i z daleka widziała, jak sprzączka wyciągniętego ze spodni paska uderza luźno o podłogę. Puk. Puk. Puk.

Pewnego dnia puściły mu jednak nerwy. Zamiast córki pobił tego dnia matkę. Dziecko z jej łona udało się uratować, matki nie.

Tego dnia straciła nie tylko matkę, ale i dom. Po pogrzebie wykrzyczał córce w twarz, że była bękartem, którego on tylko przygarnął. Twierdził, że zrobił to z miłości do jej matki. Po jej śmierci nie musi więc już trzymać cudzego bachora.

Po tym jak odeszła i ona, ojciec zyskał nową, maleńką i całkowicie bezbronną ofiarę.

Bańka

Подняться наверх