Читать книгу Mimochodem. Rozmowy o Jacku Kaczmarskim - Katarzyna Walentynowicz - Страница 7

Оглавление

„Rozpierało się pod Modiglianim pianino / Przy którym wcześnie autor wspomnień tych zasłynął...”*

Jacek Kaczmarski w okresie licealnym w domu dziadków, Stanisława i Felicji Trojanowskich (fot. archiwum Alicji Delgas)

Jacek Kaczmarski: Człowiek nie przeżywający dramatu, jest człowiekiem bezmyślnym. […] Piekło jest nijakie, letnie, a coś, co nie ma wyrazu, jest piekłem. Moje pokolenie nie ma dziś dla mnie wystarczającego wyrazu. Ów brak więzi ze wspólnotą może się bierze również stąd, że ja byłem wychowany na artystę-mnicha, na samotnika, człowieka głęboko nieufającego tłumowi i wszystkiemu, co jest zjawiskiem masowym. Dość wcześnie wiedziałem (z relacji rodziców, którzy studiowali w Rosji, i od dziadka komunisty), na czym polegają społeczne mechanizmy rewolucji. Dlatego byłem pewny wyższości myślenia indywidualnego nad zbiorowym i czułem heroiczną potrzebę samodzielnego przeciwstawiania się światu. Być może to kwestia temperamentu czy znaku Baran w zodiaku, czyli indywidualizmu i niecierpliwości. Ale jeżeli już byłem wychowany na człowieka wśród ludzi, to na takiego z charakterem przywódczym. (…)

Rozmowa z Markiem Millerem, „Co się stało z nasza klasą!”, „Elle” 1997 r.

Cytat za: www.kaczmarski.art.pl

Mimochodem. Rozmowy o Jacku Kaczmarskim

Подняться наверх