Читать книгу Komunikacja w kryzysie - Kate Hartley - Страница 5

02 Problem spadającego zaufania w obliczu fałszywych wiadomości

Оглавление

Popularność fałszywych wiadomości

W języku angielskim termin „fake news” (fałszywe wiadomości) zaczął być powszechnie używany w 2016 r., kiedy to Craig Silverman, redaktor medialny internetowego portalu informacyjnego BuzzFeed, zauważył kilka podobnych, całkowicie zmyślonych historii, które krążyły po mediach społecznościowych. Nie było to żadne nowe zjawisko, ale, co ciekawe, wszystkie one pochodziły z jednego miejsca – niewielkiego macedońskiego miasteczka Wełes. Każda z tych historii obiecywała informować o najgorętszym temacie dnia: wyborczej bitwie między Donaldem Trumpem a Hillary Clinton.

Nagłówki co rusz pojawiające się w mediach społecznościowych brzmiały na przykład: „Papież Franciszek zabrania katolikom głosować na Hillary!”, „Wiadomość z ostatniej chwili: Udowodniono, że Obama rzeczywiście urodził się w Kenii – Trump jednak miał rację” czy „Robert de Niro ostatecznie udzielił poparcia Trumpowi!”. Niemal wszystkie historie popierały Trumpa, a ich zadaniem było przyciągnięcie uwagi zwolenników Trumpa i zachęcenie ich do udostępniania artykułów na Facebooku.

Strategia podziałała – im bardziej szokująca była dana historia, tym częściej ją publikowano. BuzzFeed sprawdził, że zaledwie jedna z tych wielu wymyślonych historii zaliczyła 140 tysięcy polubień, komentarzy i udostępnień. Nieprzypadkowo wszystkie opowiadały się za Trumpem: jak wykazał raport BuzzFeed, artykuły popierające Trumpa były popularniejsze (czyli częściej udostępniane) niż te popierające Clinton czy Sandersa. Rzecz jasna, im częściej je udostępniano, tym większa była ich wartość. Napędzany algorytmem przychód z reklam zaczął napływać do Wełes i inni ludzie w tym miasteczku czym prędzej zaczęli korzystać z tego źródła przychodu.

Jak się okazuje, produkcja fałszywych wiadomości może być przedsięwzięciem na dużą skalę. BuzzFeed znalazł w Wełes około stu takich „informacyjnych” stron popierających Trumpa, a wszystkie miały wiarygodne oraz amerykańsko i nawet częściowo znajomo brzmiące nazwy, takie jak WoroldPoliticus.com, USConservativeToday.com czy USADailypolitics.com, co miało na celu przekonanie czytelników, że są to rzetelne źródła. Nie jest to typ fałszywych informacji pojawiających się na satyrycznych stronach, które mają bawić, a nie oszukiwać – to zupełnie poważne, przemyślane i manipulatorskie wiadomości, a ich zadaniem jest wmówienie ludziom, że opisywane przez nie historie są prawdziwe.

Jak się okazuje, taka strategia działa. Badanie przeprowadzone przez NewsWhip w kwietniu 2018 r. wykazało, że jedna ze stron z fałszywymi wiadomościami, Your Newswire, otrzymała na Facebooku ponad 3,5 miliona „reakcji” (czyli udostępnień, polubień i komentarzy) w samym tylko lutym 2018 r.[20] Odnalezienie i zduszenie fałszywych informacji to niekończąca się bitwa dla takich firm jak Facebook czy Google, które w 2016 r. ogłosiły podjęcie działań ograniczających reklamy na takich stronach[21].

W Wełes motywy tworzenia stron z fałszywymi wiadomościami miały charakter finansowy, lecz w wielu innych przypadkach prawda jest mniej przyjemna. Hakerzy i cyberprzestępcy już dawno stali się ekspertami w dziedzinie inżynierii społecznej – za pomocą psychologicznych chwytów nakłaniają ludzi do klikania na podejrzane linki lub ściągania na swoje urządzenia złośliwego oprogramowania. Fałszywe wiadomości są po prostu kolejną bronią ich w arsenale. Jeśli sprawdziło się to u mieszkańców Wełes, to sprawdzi się także u cyberprzestępców.

Dlaczego udostępniamy fałszywe wiadomości

Dlaczego właściwie dajemy się na to nabrać? Głównie dlatego że tego typu historie grają na naszych emocjach: albo na naszym strachu, albo na nadziei. Desperacko chcemy uwierzyć, że jednak coś dobrego może zdarzyć się po tragedii wieżowca Grenfell Tower, więc akceptujemy artykuł, który opowiada o tym, jak po niewiarygodnej liczbie dni odnaleziono w gruzach żywe dziecko. Fałszywe wiadomości pokazują to, w co chcielibyśmy uwierzyć. Być może niektórzy zwolennicy Trumpa chcą wierzyć, że papież zabronił katolikom głosować na Clinton; brytyjscy obywatele, którzy nie ufają rządowi, jak najbardziej mogą uwierzyć, że weszło nowe prawo, na mocy którego każda wiadomość wysyłana na portalach społecznościowych jest monitorowana; pozornie zasadne pytania o miejsce urodzenia Obamy najwyraźniej utwierdzają rasistowskie poglądy. Takie właśnie historie trafiają prosto do systemu przekonań wewnętrznych, o którym opowiadała Gill Green w pierwszym rozdziale.

Filippo Menczer, profesor informatyki na Indiana University, w artykule z 2016 r. dla portalu The Conversation wyjaśnia, że ludzka podatność na inżynierię społeczną miała bardzo zasadne początki:

Ufanie sygnałom z naszych kręgów społecznych i odrzucanie informacji, które przeciwstawiają się naszemu doświadczeniu świetnie sprawdzało się, kiedy nasz gatunek uczył się unikać drapieżników. Jednak w dzisiejszych kurczących się sieciach internetowych link na portalu społecznościowym przekierowujący nas do osób tworzących teorie spiskowe wcale nie pomaga mi formułować moich poglądów[22].

Jak mówi Menczer, to doprowadza do powstawania kabin pogłosowych w mediach społecznościowych, przez które trudno nam odróżnić wiadomości prawdziwe od tych fałszywych:

W bańce, w której tkwimy, selektywnie natrafiamy na informacje dopasowane do naszych przekonań. To scenariusz idealny dla zmaksymalizowania naszego zaangażowania, ale szkodliwy dla wyrobienia sobie zdrowego sceptycyzmu. Efekt potwierdzenia prowadzi do tego, że udostępniamy nagłówek, nawet nie przeczytawszy znajdującego się pod nim artykułu.

Trzy główne typy fałszywych wiadomości

Wyniki badania przeprowadzonego przez Rubina i in. na University of Western Ontario[23] wykazały, że są trzy rodzaje fałszywych informacji:

1. Poważne fabrykacje. Te z kolei dzielą się na dwa typy:

a) fałszywe relacje dziennikarzy lub innych reporterów; na przykład brukowiec celowo dramatyzujący historię kryminalną czy skandal z udziałem celebrytów. W tym wypadku mogą powstawać nagłówki wykorzystywane jako „przynęty na kliknięcia”, czyli pisane tak, aby ludzie na nie kliknęli i przeczytali całą historię.

b) relacje, w których fakty są ukazane wybiórczo lub w sposób zniekształcony ze względu na tendencyjność reportera.

2. Mistyfikacje na dużą skalę. Celowe fałszowanie lub fabrykowanie wiadomości, które mogą być udostępniane przez ludzi zakładających ich wiarygodność; pojawiają się w mediach społecznościowych lub, w niektórych przypadkach, przekazywane są przez mainstreamowe media (jak choćby fałszywe wiadomości na temat wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych w 2016 r., które pochodziły z Wełes).

3. Humorystyczne, zmyślone informacje pojawiające się na satyryczno-rozrywkowych stronach, takich jak amerykański portal The Onion czy brytyjski Private Eye. Ich celem nie jest oszukiwanie, lecz raczej ośmieszanie.

W lipcu 2018 r. po spotkaniu z prezydentem Rosji Władimirem Putinem prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump znalazł się pod ostrzałem krytyki ze strony swoich przeciwników, m.in. Berniego Sandersa, za to, że nie postawił się Putinowi[24]. W ramach odwetu zwolennicy Trumpa opublikowali na Twitterze zdjęcie ze spotkania między Barackiem Obamą a Putinem, na którym wydaje się, że Putin ciągnie Obamę za krawat.

Oczywiście było to sfabrykowane zdjęcie. (Snopes, serwis internetowy zajmujący się weryfikacją informacji, nazywa takie przypadki „fałszografią” [fauxtography]). Oryginalne zdjęcie wykonał w 2014 r. Peter Souza, fotograf Białego Domu, podczas wydarzenia upamiętniającego 70. rocznicę lądowania wojsk alianckich w Normandii. Ciągnięcie krawata zostało dodane później[25].

Jeśli przez chwilę zastanowicie się nad historią kryjącą się za tym przypadkiem i za większością nagłówków z fałszywymi informacjami krążącymi po mediach społecznościowych, wówczas wyda się wam to dość oczywiste, że nie są one prawdziwe. Agencje rządowe i tak mają pełne ręce roboty przy gromadzeniu informacji wywiadowczych, nawet bez zajmowania się monitorowaniem zdjęć naszych kotów na Instagramie. Mało prawdopodobne jest, że Putin złapałby Obamę za krawat w miejscu publicznym pod okiem i obiektywem fotografów. Mimo to poszukujemy historii, które potwierdzałyby nasze uprzedzenia i przekonania, poza tym uwielbiamy teorie spiskowe. Nigdy nie przestaje mnie zadziwiać liczba, ogólnie rzecz biorąc, rozsądnych ludzi, którzy są przekonani, że księżna Diana została zamordowana przez brytyjską rodzinę królewską.

Jednak większość ludzi nie zastanawia się, czy dana historia jest prawdziwa. Zaufanie wobec źródeł medialnych spada, więc ludzie szukają wiadomości, w które instynktownie wierzą, a potem dzielą się nimi z innymi osobami. Badanie przeprowadzone w Massachusetts Institute of Technology wykazało, że fałszywe informacje rozprzestrzeniają się łatwiej niż te prawdziwe[26]. Nie jest to zaskakujące, ponieważ tego typu wiadomości nie są oparte na faktach – chodzi tu raczej o sensacyjne opowiadanie historii o jednym konkretnym celu, czyli przekonywaniu ludzi, żeby dzielili się nimi wszem i wobec. Jest to działanie manipulacyjne. I skuteczne.

Komunikacja w kryzysie

Подняться наверх