Читать книгу Randka z milionerem - Кэтти Уильямс - Страница 3
ROZDZIAŁ DRUGI
ОглавлениеSusie oczywiście uparła się, żeby zapłacić za siebie.
‒ Naprawdę nalegam – oświadczyła z powagą. ‒ Przeszkodziłam ci w pracy, dlaczego jeszcze miałbyś mi fundować kolację? W dodatku bardzo drogą.
‒ Nigdy się nie zdarza, bym zrobił cokolwiek tylko dlatego, że muszę – poinformował ją. ‒ A poza tym w tej restauracji jem i piję za darmo.
‒ Jak to?
‒ Taka jest umowa. – Z pewnością wiedziała, że jest bardzo bogaty. Nietrudno zgadnąć, był znaną osobą. Często pisano o nim na stronach poświęconych gospodarce, z taką samą częstotliwością pojawiał się w tabloidach. Ciekawe, czy wiedziała, czym się zajmował. Chociaż z drugiej strony to właściwie bez znaczenia.
I tak już podjął decyzję.
Właściwie podjął ją w chwili, gdy uznał Susie za atrakcyjną kobietę.
Przyszła tu w poszukiwaniu dobrej zabawy i bogatego naiwniaka. I rzeczywiście, jak na razie świetnie się bawił w jej towarzystwie, ona też wyglądała na zadowoloną. Jeżeli jednak oczekiwała czegoś więcej poza przelotnym romansem, spotka ją zawód.
‒ Masz umowę z restauracją? ‒ zdziwiła się. ‒ Jesteś spokrewniony z właścicielem? A może jest ci winien jakąś przysługę? Albo… masz powiązania z mafią?
W pierwszej chwili pomyślał, że się przesłyszał. Naprawdę posądzała go o konszachty z mafią?! Jeszcze nikt go tak nie obraził.
Kobiety instynktownie wyczuwały, że Sergio nie znosi słownych utarczek. Te, które próbowały wbić mu szpilę, szybko rezygnowały, bo nie dawał się sprowokować.
‒ Nie odpowiedziałeś na moje pytanie – przypomniała mu.
‒ Nie, nie mam żadnych mafijnych powiązań.
‒ To dobrze.
‒ Dlaczego?
‒ Tak sobie, bez powodu. – Wzruszyła ramionami. Uświadomiła sobie, że bardzo chciałaby się z nim jeszcze kiedyś spotkać, bo coraz bardziej ją intrygował.
‒ Chodźmy już – zaproponował, wstając od stolika.
Zarzuciła na ramiona pelerynkę, ale gdy zamierzała otulić się szczelniej połami, Sergio niespodziewanie ujął jej dłonie. Zrobiło jej się gorąco, nagle zabrakło powietrza, serce zaczęło bić jak oszalałe.
‒ Chodźmy? Razem? Dokąd? ‒ szepnęła zdezorientowana.
Sergio stał tuż obok niej, uważnie się jej przypatrując. Było wiele powodów, by odczuwał irytację z powodu zachowania Susie. Przeszkodziła mu w pracy, snuła zwierzenia na temat żałosnej kariery zawodowej, a potem na dodatek zarzuciła konszachty z mafią.
Czy był zirytowany? W najmniejszym stopniu. Nagle obudził się w nim wojownik, zbyt długo uśpione odruchy dały o sobie znać i domagały się działania.
‒ W okolicy jest mnóstwo wspaniałych miejsc – oznajmił zadowolony, że policzki Susie przybrały intensywnie różową barwę. Mógł w niej czytać jak w otwartej księdze i coraz bardziej mu się to podobało.
‒ Naprawdę? ‒ spytała, posłusznie za nim podążając. Zauważyła, że pozostali gości z zaciekawieniem na nich popatrują. Ciekawe, kim jest Sergio, skoro wzbudza taką sensację. Kierownik sali odnosił się do niego z szacunkiem graniczącym ze służalczością. Wprawdzie nie podchodził zbyt często do stolika, ale cały czas ich obserwował, gotów przybiec na każde wezwanie.
Pewnie czekał, kiedy dostanie polecenie, by wyprowadzić mnie z restauracji, pomyślała.
‒ Opcja pierwsza… ‒ Wyciągnął komórkę, napisał szybko esemesa i wyłączył telefon.
Na podjeździe dosłownie znikąd pojawiła się czarna limuzyna. Sergio otworzył drzwi, zapraszając Susie do środka, ale nadal stała bez ruchu. Przecież nic o nim nie wiedziała, nie miała pojęcia, kim jest. Okej, może i nie należał do mafii, ale czy mogła mu zaufać? Na pewno nigdy nie wsiadłaby do samochodu z żadnym facetem poznanym na portalu randkowym. Teraz też powinna zdecydowanie odmówić, a jednak się wahała.
‒ Opcja pierwsza to Knightsbridge. Jestem członkiem pewnego ekskluzywnego klubu, w którym podają świetne drinki.
‒ Nie wsiądę z tobą do samochodu – powiedziała, równocześnie zaglądając z widocznym zaciekawieniem do wnętrza limuzyny.
Sergio miał szofera, czyli nie byłaby z nim w samochodzie zupełnie sama…
‒ Opcja druga to mój apartament. Dotrzemy tam za dwadzieścia minut, a widok z okien na pewno cię zachwyci.
‒ A trzecia możliwość? ‒ spytała, niespokojnie przestępując z nogi na nogę.
‒ Pożegnamy się i nigdy więcej mnie nie zobaczysz – odparł spokojnie, opierając się o drzwi samochodu. Nie ponaglał jej, dawał do zrozumienia, że zaakceptuje każdą decyzję.
Gdyby teraz ruszyła w kierunku najbliższego przystanku autobusowego, na pewno by jej nie zatrzymał, a nawet by skwitował jej decyzję uśmiechem. Przecież podczas kolacji powiedział, że rozsądek czasami przeszkadza w dobrej zabawie.
Przystojny, seksowny, pewny siebie i elokwentny Sergio był zdecydowanie facetem nie z jej ligi. Susie nie należała do tych wyrafinowanych i świetnie wykształconych kobiet, jak na przykład jej siostra. O co w tym wszystkim chodzi? Dlaczego się nią zainteresował?
Musiała mu się wydać żałosna. Skończyła kurs dla sekretarek, bo nie potrafiła obronić marzeń o swojej przyszłości przed rodzicami. Teraz była starsza i mądrzejsza, wiedziała, jak postawić na swoim, tyle że nadal tkwiła na samym początku zawodowej kariery, czekając na jakiś przełom.
Owinęła się szczelniej pelerynką, próbując uspokoić rozdygotane nerwy i trochę się ogrzać. Styczniowy wieczór był dość mroźny i wietrzny, innymi słowy wprost idealny do tego, by popaść w ponurą melancholię.
Mijający ich ludzie zerkali na nich ciekawie.
‒ Właściwie możemy jeszcze chwilę porozmawiać – powiedziała.
Sergio uśmiechnął się. Ani przez chwilę nie wątpił, że Susie zgodzi się na jego propozycję. Ona też musiała czuć, jak bardzo między nimi iskrzy.
‒ Możemy – zgodził się. ‒ Jednak znam o wiele przyjemniejsze sposoby spędzania wolnego czasu, zwłaszcza gdy jestem z kobietą. To co, wsiadasz?
W środku otuliło ją przyjemne ciepło i zapach skóry. Usiadła przy oknie, wciąż zachodząc w głowę, czemu tak łatwo uległa namowom zupełnie obcego mężczyzny.
‒ Do klubu czy do mnie? ‒ spytał, zwracając się w jej stronę.
Mogłaby patrzeć na niego bez końca. Mężczyźni, z którymi się spotykała, nie dorastali mu do pięt. Żaden nie był tak przystojny, żaden nie miał takiej fascynującej osobowości. Sergio to urodzony przywódca, silny i odważny.
‒ Cóż…
Nie dokończyła, ale to jedno słowo i tak wystarczyło mu za odpowiedź. Nachylił się w stronę szofera i powiedział, że jadą do domu. Potem rozsiadł się wygodnie i spojrzał na Susie.
Podobała mu się jej zagrywka. Ciekawe, ilu mężczyzn w ten sposób złowiła? Czy za każdym razem opowiadała inną historyjkę? Jak szuler, który zawsze trzyma kilka asów w rękawie. To pozorne wahanie, niewinne spojrzenie… Naprawdę była dobra.
‒ Skoro nigdy nie chciałaś być sekretarką, to po co w ogóle kończyłaś te kursy i szukałaś pracy w biurze? – spytał zaciekawiony, czy odpowie tak samo jak w restauracji. A może tym razem się pomyli i poda nieco inną wersję wydarzeń?
‒ O co ci chodzi? ‒ spytała zdumiona. Miała znowu przyznać, że jest czarną owcą w swojej wykształconej i ambitnej rodzinie? Chciała wywrzeć na nim jak najlepsze wrażenie, a nie tłumaczyć się z życiowych błędów.
Spojrzał na nią sceptycznie, a potem wybuchnął śmiechem.
‒ O co mi chodzi? To twoja gra, ja tylko próbuję się dostosować – odparł oschle.
‒ Uważasz, że dobrze wiem, kim jesteś, prawda? Że będę próbowała wyciągnąć od ciebie pieniądze, chociaż już kilka razy zaprzeczyłam.
‒ Musiałaś o mnie słyszeć.
‒ A to czemu?
‒ Bez przerwy piszą o mnie w gazetach, i to z dwóch powodów. Zarabiam mnóstwo pieniędzy i bardzo lubię je wydawać.
‒ A konkretnie? Na czym tyle zarabiasz?
‒ Robię różne rzeczy. – Wzruszył ramionami. ‒ Kupuję, sprzedaję, inwestuję, buduję… Na przykład restauracja, w której jedliśmy kolację, należy do mnie. Mam jeszcze cztery podobne poza Londynem.
‒ To twoja restauracja?
Widząc, że zamarła na chwilę z otwartą buzią, wybuchnął śmiechem.
‒ Nie wiedziałaś?
‒ A niby skąd miałam wiedzieć? Jeżeli uważasz, że przyszłam tam tylko po to, żeby cię poderwać, poproś szofera, żeby zatrzymał samochód. Wracam do domu.
‒ Chyba nie mówisz poważnie?
Nie odpowiedziała, za to zastukała w szybę oddzielającą ich od szofera, ale tylko raz, bo Sergio natychmiast złapał ją za nadgarstek.
‒ Co miałem pomyśleć? Podeszłaś do mojego stolika, zjadłaś ze mną kolację, wsiadłaś ze mną do samochodu. Jestem milionerem, wiele kobiet próbuje wywrzeć na mnie wrażenie.
Wyrwała mu rękę, lekko zadrżała. To, co powiedział, miało sens, ale było dalekie od prawdy.
Sergio zauważył, że Susie ma oczy pełne łez, i ogarnęły go wątpliwości. Może rzeczywiście źle ją ocenił? Gdy tak siedziała wciśnięta w kąt, wyglądała, jakby marzyła jedynie o tym, by rozpłynąć się w powietrzu, jak najszybciej zniknąć.
‒ Odpowiedz na moje pytanie ‒ zażądał ostro. ‒ Co według ciebie miałem sobie pomyśleć?
‒ Powinieneś mi uwierzyć.
‒ Naprawdę? ‒ zaśmiał się gorzko. ‒ Kiedy kobiety zwietrzą pieniądze, natychmiast coś w nie wstępuje. Udają kogoś innego, a na ogół są dobrymi aktorkami.
‒ Czyżby? Nie wiedziałam. Chcę wrócić do domu, i to natychmiast. Nigdy nie powinnam wsiadać z tobą do samochodu. Nie uwierzyłeś w ani jedno moje słowo, a ja wcale cię nie okłamałam. Co mnie napadło, żeby ci zaufać? Bóg jeden wie, dokąd mnie zawieziesz i co zrobisz…
‒ O co ty mnie posądzasz? ‒ Nagle dotarła do niego ironia sytuacji. Skoro on nie uwierzył w jej opowieść, dlaczego ona miałaby uwierzyć w jego dobre intencje? Zorientowała się, że jest bogaty, ale co z tego? Czy wśród bogaczy nie ma łajdaków?
‒ Nigdy nie musiałem żadnej kobiety do niczego zmuszać – mruknął.
‒ Czyli gdybym teraz chciała wysiąść…
‒ Nie próbowałbym cię zatrzymywać.
Niecierpliwie przeczesał włosy, spojrzał na Susie spod rzęs. Czy kiedykolwiek rozmawiał tak długo z kobietą, zanim zabrał ją do łóżka? Jasne, mógł dyskutować o zanieczyszczeniu środowiska, polityce czy kolejnym kryzysie finansowym. Kobiety, z którymi się umawiał, lubiły się popisywać intelektem.
Ale nigdy nie rozmawiał z nimi o uczuciach.
‒ Dlaczego szukałaś faceta przez internet? ‒ spytał. ‒ Wiesz, jakie to niebezpieczne?
Susie trochę się rozluźniła. Sergio naprawdę kazałby zatrzymać samochód, gdyby go o to poprosiła. No i z całą pewnością nigdy nie zdobywał kobiet siłą, raczej musiał się bronić przed zbyt natrętnymi zalotami. Może i był chorobliwie nieufny, czasami nawet napastliwy, ale trudno mu się dziwić.
‒ Czy masz pojęcie, jak trudno znaleźć w Londynie odpowiedniego faceta? Zwłaszcza jeśli nie spędzasz wieczorów w klubach ani nie pracujesz w dużej firmie.
‒ Nie, nie mam pojęcia.
‒ To uwierz mi na słowo. Znam sporo facetów, ale to raczej takie… ‒ zawahała się ‒ …artystyczne typy. Graficy pracujący na zlecenie. Jeden projektuje wzory na tapety, naprawdę fantastyczne.
‒ Odpowiedni mężczyzna? Czyli jaki? ‒ Sergio skierował konwersację na bardziej interesujące tory.
‒ Na przykład sporo moich znajomych to geje, więc po co miałabym się z nimi umawiać? Przyjaciółka poradziła, żebym poszukała partnera w internecie. Pomysł wydał mi się sensowny, zwłaszcza że…
Trajkotała jak najęta, ale, o dziwo, wcale mu to nie przeszkadzało. Ciekawe, czy to zasługa jej osobowości, czy tej seksownej czerwonej sukienki. A może poczuł ulgę, że Susie nie próbuje go olśnić wykształceniem i sukcesami zawodowymi? A może po prostu urzekła go burza niesfornych blond loków.
‒ Zwłaszcza że co? ‒ zachęcił ją do dalszych zwierzeń.
‒ Muszę pójść na ślub… Nudzę cię prawda?
‒ Wręcz przeciwnie. Prowadzisz mnie w dziewicze rejony, których w ogóle nie znam.
‒ Naprawdę? ‒ Susie nie była pewna, czy Sergio z niej żartuje, czy mówi serio. ‒ Hm, a jakie rejony najczęściej odwiedzasz z kobietami?
‒ Te, z którymi się spotykam, skupiają się wyłącznie na karierze zawodowej.
‒ Aha – mruknęła, nie kryjąc rozczarowania. Tylko z jakimi miał się spotykać? Był przystojny, inteligentny i bogaty, szukał partnerek ze swojej ligi.
‒ Osiągnęły sukces, ich terminarze pękają w szwach, no wiesz…
Kiedy powiedział to głośno, nagle go zastanowiło, dlaczego gustował właśnie w takich kobietach. Dobrze znał odpowiedź.
Dominique Duval.
Rzadko ją wspominał, udało mu się skutecznie wyrzucić ją z myśli. Tylko że bez względu na to, jak głęboko pogrzebiemy przeszłość, ona i tak powróci, na ogół w najmniej odpowiednim momencie.
‒ Dlaczego przerwałeś? O co chodzi? ‒ spytała zaniepokojona.
‒ Myślałem o kimś, kto był dla mnie bardzo ważny – odparł chłodno. ‒ Wspaniała kobieta, dzięki której zrozumiałem, jakiej partnerki naprawdę pragnę. ‒ Uśmiechnął się z przymusem.
Zrozumiała, że Sergio wrócił do bolesnych wspomnień, z którymi tylko pozornie się uporał.
Zrozumiała też, dlaczego nie kazał wyrzucić jej z restauracji. Tak bardzo się różniła od kobiet, które mu się podobały, że potraktował to spotkanie jak miłą odmianę. Nigdy nie umówiłby się z bezrobotną dziewczyną, która szuka szczęścia na portalu randkowym.
Kim była kobieta, która tak wysoko podniosła poprzeczkę i ukształtowała jego gust? Mieli romans? Zakochał się, a ona go porzuciła?
Dopiero po chwili sobie uświadomiła, że Sergio pyta ją o ślub.
‒ Jaki ślub? ‒ Spojrzała na niego trochę nieprzytomnie.
‒ Ten, na który się wybierasz.
‒ O rany, mieszkasz tutaj? To chyba najdroższe miejsce na ziemi. ‒ Wysiadła z samochodu i zapatrzyła się na sięgającą chmur konstrukcję ze szkła. Była zadowolona, że ma okazję zmienić temat rozmowy.
Rodzice mieli ładne mieszkanie, nie, właściwie luksusowy apartament, ale nie mógł się równać z domem, w którym mieszkał Sergio.
‒ Jesteś pod wrażeniem?
‒ Jeszcze jak – przyznała.
Sergia nie zdziwiła jej reakcja. Susie zapewne mieszka w małym, skromnie wyposażonym mieszkanku w podłej dzielnicy, może nawet w pobliżu pasa startowego.
Wjechali przeszkloną windą na samą górę. Kiedy weszli do mieszkania, Susie na chwilę zaniemówiła.
‒ Tutaj jest… niewiarygodnie pięknie, ale pewnie nie ja pierwsza tak zareagowałam – zaśmiała się nerwowo. Gustowne modernistyczne wnętrze. Na ścianach obrazy współczesnych malarzy. Większość prac Susie natychmiast rozpoznała, wiedziała, kto je stworzył.
Była w mieszkaniu Sergia…
Spokojnie, po co te nerwy, powtarzała w duchu niczym mantrę.
Tyle przestrzeni, marmurowe podłogi, które w nowoczesnej kuchni zastąpiła piękna klepka, salon w bieli i beżach, wspaniałe dzieła sztuki. Z każdym krokiem Susie była coraz bardziej oszołomiona.
Zasypała Sergia gradem pytań. Chciała wiedzieć, od kiedy tu mieszka, czy zna sąsiadów i co się stanie, jeśli niechcący poplami czerwonym winem piękną sofę z białej skóry.
Wyrzucała z siebie słowa, jakby strzelała z karabinu maszynowego, a wszystko po to, by pokryć zdenerwowanie.
Podczas randek w ciemno zawsze panowała nad sytuacją, ale to były spotkania w miejscach publicznych, które nieodmiennie przebiegały w podobny sposób. Rozmowy o niczym, a na koniec chłodne pożegnanie.
Rozstawali się pod drzwiami restauracji. Nawet gdyby któryś z tych mężczyzn zaprosił ją do mieszkania, i tak by odmówiła.
Jej dwa poważne związki zaczęły się od przyjaźni. Potem przerodziły się w romans, który pomału zamierając, zmierzał do punktu wyjścia. Do dziś była w kontakcie z byłymi chłopakami.
Z Sergiem to zupełnie co innego…
‒ Może napijemy się kawy? ‒ zaproponowała.
Czy zależało jej na poważnym związku? Oczywiście, nie ma sensu się oszukiwać. Natomiast Sergio z całą pewnością nie zamierzał się angażować, zresztą nie była w jego typie.
Co ją tu trzyma, skoro wiedziała, że są z różnych światów i nigdy nie połączy ich prawdziwa głęboka więź? Więc co ją tu trzyma? Pożądanie, cudowny dreszczyk emocji, gdy tylko Sergio zwracał na nią wzrok. Ekscytacja i chęć przeżycia cudownej przygody…
Może kawa dobrze jej zrobi, pozwoli zebrać myśli. Oczami wyobraźni widziała, jak potem odstawiają filiżanki i idą do sypialni. Sergio ją rozbierze, a potem będą się kochać jak szaleni. Na pewno jest wspaniałym kochankiem. Oby tylko się nie rozczarował, bo ona nie miała zbyt dużego doświadczenia.
‒ Kawa? O tej godzinie? ‒ Sergio oparł się o kuchenny blat i spojrzał na nią zdziwiony.
‒ Tak, poproszę. ‒ Dawka kofeiny być może ją uspokoi, albo wręcz przeciwnie, pobudzi. Wszystko wydawało się lepsze od stanu otępienia, z którego nie mogła się wyrwać.
‒ Usiądź. ‒ Poprowadził ją do skórzanego kuchennego krzesła. ‒ Duża czy mała filiżanka?
Nie wiedział, co myśleć o zachowaniu Susie. Byli sam na sam w jego mieszkaniu, teraz powinna zacząć go uwodzić. Czy nie flirtowała z nim tylko dlatego, by go zaintrygować? Nie lubił niespodzianek, a mimo to niepewność wydała mu się dziwnie ekscytująca.
‒ Wszystko jedno – odparła trochę nieprzytomnie.
‒ Zawsze pijesz kawę w nocy?
‒ Zazwyczaj nie.
‒ Tylko na randkach?
‒ Tak naprawdę to rzadko chodzę na randki.
‒ Umawiasz się tylko z dziwakami poznanymi w internecie?
‒ Z nimi nigdy nie dotrwałam do deseru i kawy. Wszyscy okazali się okropnymi nudziarzami.
‒ Czy to zawoalowany komplement pod moim adresem?
‒ Rzeczywiście jesteś bardzo arogancki – odparła z uśmiechem, wreszcie trochę rozluźniona.
‒ Uważasz, że jestem seksowny?
‒ Tak, jesteś seksowny, ale poza tym nie bardzo wiem, co o tobie myśleć.
Podszedł do ekspresu, który wyglądał jak futurystyczne dzieło sztuki.
‒ Zrobię ci kawę, a potem poproszę mojego kierowcę, żeby cię odwiózł do domu.
‒ Nie!
Miałaby go już nigdy więcej nie zobaczyć?
Sergio nie skomentował jej reakcji. Postanowił zakończyć ich spotkanie. Tak, Susie była intrygująca, ale nie lubił komplikacji, a z tą dziewczyną nic nie byłoby proste.
Nieprzewidywalna, nieodgadniona. Wciąż nie wiedział, jak ją ocenić. Poszukiwaczka bogatych facetów czy może silnych wrażeń? Gotowa pójść na całość? Sympatyczna i trochę naiwna dziewczyna, która nie wiedziała, jak bardzo jest atrakcyjna i seksowna? Może i tak, skoro szukała partnera w internecie.
‒ Posłuchaj… ‒ Postawił przed nią filiżankę z kawą i usiadł na sąsiednim krześle. ‒ Przypadkiem spędziłem z tobą miły wieczór, chociaż zamierzałem popracować, coś zjeść, a potem wrócić sam do domu.
Chwyciła filiżankę drżącymi dłońmi. Jeżeli tylko udawała zdenerwowanie, jej zdolności aktorskie zrobiły na nim wrażenie.
‒ W sumie byłem zadowolony ze zmiany planów, ale nic o tobie nie wiem i nie mam pojęcia, czego ode mnie oczekujesz. Jesteś seksowna, a ja od dwóch miesięcy z nikim się nie spotykam. Trochę za długo jak na moje potrzeby. Lubię zmierzać prosto do celu, nie cierpię podchodów, rozumiesz? Wypij kawę, a potem wracaj do domu.
‒ Jak to nie wiesz, czego od ciebie oczekuję?
‒ Nigdy nie gadałem tak długo z żadną kobietą, z którą potem uprawiałem seks – rzucił zniecierpliwiony.
Zaczerwieniła się, szybko upiła łyk kawy, odchrząknęła i spytała:
‒ To co? Prowadzisz je od razu do sypialni i…
‒ Nie, jednak trochę rozmawiamy – skwitował rozbawiony. ‒ O sytuacji międzynarodowej, rynkach finansowych, takie tam. To dobry wstęp do seksu.
‒ Aha…
A teraz siedział w kuchni z kobietą, która nie miała wiele do powiedzenia na temat giełdy, a w dodatku była bliska paniki. Ujął delikatnie jej dłoń. Był wyrafinowanym mężczyzną, który lubił wyrafinowane kobiety, ale dla Susie chętnie zrobiłby wyjątek.
‒ W takim razie lepiej już pójdę. ‒ Wstała, starannie unikając jego wzroku. ‒ Przepraszam, naprawdę nie zaplanowałam naszego spotkania, nie zamierzałam cię podrywać. Zgodziłam się wpaść do ciebie, chociaż szybkie numerki nie są w moim stylu. Nie wiem, co we mnie wstąpiło. No cóż, wpadłam w panikę, gdy zobaczyłam tego faceta w kanarkowej marynarce. To była wyjątkowa sytuacja, nigdy wcześniej się tak nie zachowywałam, uwierz, proszę. No i…
Uniósł dłoń, by powstrzymać ten potok wymowy.
‒ Doskonale rozumiem – zapewnił ją oschle.
Wyprowadził ją z kuchni, zapewniając się w duchu, że postępuje właściwie. Później jakoś sobie poradzi z seksualnym napięciem, pewnie wystarczy wziąć zimny prysznic.
‒ Coś jednak nie daje mi spokoju – powiedział, gdy już stali w holu. ‒ Nadal nie rozumiem, dlaczego zgodziłaś się do mnie pojechać, skoro nie interesują cię jednodniowe przygody?
‒ Nie umiem tego lepiej wytłumaczyć – przyznała niepewnie. ‒ Spodobałeś mi się.
I to właśnie najlepszy sposób, by uwieść najbardziej opornego faceta, uznał Sergio. Zaczerwienione policzki, spuszczony wzrok, seksowne uosobienie niewinności.
Nachylił się, ujął jej twarz. Zobaczył w oczach Susie podniecenie i zaskoczenie. Czuł, że bez trudu namówiłby ją na seks. To była kusząca myśl, bo pragnął tej kobiety. Jednak wiedział, że musi się wycofać. Była jak powiew świeżości, tylko że on kochał swoje uporządkowane życie, cenił bezpieczeństwo. Przede wszystkim kontrola, bo przecież nie wszystkie niespodzianki są przyjemne.
Kiedy nachylił się w jej stronę, objęła go w pasie. Poczuł kwiatowy zapach jej skóry. A kiedy zaczął ją całować, natychmiast zapomniał o wszystkich postanowieniach. Susie ochoczo rozchyliła usta, a on przylgnął do niej jeszcze mocniej, przyciskając do ściany.
Opanował się w ostatnim momencie.
‒ Dlaczego przestałeś? ‒ szepnęła zła i rozczarowana. Przecież przed chwilą tak żarliwie ją całował. Właśnie miała zaproponować, by przenieśli się do sypialni.
‒ To nie w porządku. Nie jesteś w moim typie.
Nie powinien jej tu zapraszać, popełnił błąd zaślepiony pożądaniem. Zacisnął szczęki, widząc jej minę. Zranił ją, ale może dzięki temu stanie się silniejsza i ostrożniejsza.
‒ Albo jesteś wyrachowaną naciągaczką, albo naiwną gąską – powiedział oschle. ‒ Każda z tych możliwości jest dla mnie nie do przyjęcia.
‒ Jestem niedoświadczona i niewykształcona…
‒ Nic takiego nie powiedziałem – zdenerwował się. ‒ A na przyszłość zastanów się dwa razy, zanim zaczniesz szukać pokrewnej duszy przez internet. To niebezpieczna zabawa.
Ale i tak bezpieczniejsza niż pewna droga restauracja w centrum Londynu, pomyślała. Powinna szybko przejść do porządku dziennego nad tą przygodą. Być może jej duma trochę ucierpiała, ale nic wielkiego się nie stało.
Uniosła głowę, spojrzała wyniośle na Sergia.
‒ Dzięki za dobre rady – powiedziała. ‒ Nie prześpisz się ze mną, bo nie jestem w twoim typie. A ty nie jesteś w moim, dlatego i tak nigdy nie poszłabym z tobą do łóżka. ‒ Uśmiechnęła się, jakby próbowała coś wytłumaczyć niesfornemu dziecku. ‒ Nie jestem tak naiwna, jak ci się wydaje. Umiem o siebie zadbać.
‒ Miło słyszeć. Samochód już podjechał, Susie. To było niezwykłe doświadczenie.
Podała mu rękę na pożegnanie i sięgnęła do klamki.