Читать книгу Wszystko za jedną noc - Кэтти Уильямс - Страница 4
ROZDZIAŁ TRZECI
ОглавлениеLucy miewała lepsze noce.
Zastanowić się nad jej konsekwencjami? Zimny, bezosobowy sposób, w jaki powiedział te słowa, wyprowadził ją z równowagi. Zupełnie, jakby miał nad nią kompletną władzę.
To fikcyjne małżeństwo najwyraźniej bardzo mu odpowiadało. Ojciec powiedział jej, że Dio potrzebował u swego boku kobiety z klasą i ona doskonale się do tej roli nadawała. Zawsze jej przypominał, żeby dokładała wszelkich starań, by spełnić jego oczekiwania. Gdyby tego nie zrobiła, mógłby się posunąć do tego, żeby go zrujnować, a co więcej, zszargać dobre imię jej zmarłej matki. Zacząłby wyciągać na widok publiczny ich rodzinne tajemnice, a to mogłoby im bardzo zaszkodzić. Oto jak to wszystko działało.
Tak więc Lucy starała się jak najbardziej perfekcyjnie wypełniać swoją rolę, aby nie zawieść ojca.
Już następnego dnia po ślubie Dio wyjechał w interesach w drugi koniec świata i nie było go cały tydzień. Skrupulatnie wypełniała pozostawione jej instrukcje. Jak posłuszny szczeniak pozwoliła się wmanewrować w rolę kobiety, której celem było zabawianie innych. Po jego powrocie wcale nie było lepiej.
Nic nie powiedział, kiedy się od niego odsunęła. Bliskość, która była między nimi przed ślubem, zniknęła. Zastąpiła ją chłodna obojętność, która jedynie utwierdziła ją w przekonaniu, że osądziła go prawidłowo.
Wykorzystał ją.
Dostał to, czego pragnął. Miał żonę, która doskonale odnajdywała się w roli perfekcyjnej pani domu, gospodyni rozlicznych przyjęć i towarzyskich spotkań. Obracanie się w tak zwanych wyższych sferach było dla niej tak samo naturalne jak oddychanie. Wychowała się w tych kręgach i doskonale wiedziała, jak się zachowywać w środowisku takich ludzi.
Z tego, co zdążyła się zorientować, on sam był zainteresowany towarzystwem zupełnie innych kobiet. Najprawdopodobniej podobały mu się długowłose, zmysłowe syreny, które bynajmniej nie snuły się po domu w jedwabnych szarawarach. Zapewne lubił, jak przeklinały i piły alkohol. Na pewno jednak nie były to kobiety skłonne odgrywać narzuconą im rolę.
A teraz jej pragnął.
Uważał, że do niego należy. Kupił ją, podobnie jak firmę jej ojca.
Wyznaczył nawet limit czasowy, do którego ich małżeństwo miało zostać skonsumowane!
Czyż nie było to dla niej obraźliwe?
Wiedział, że najdalej za miesiąc będzie już nią znudzony!
Nienawidziła go, co nie przeszkadzało jej nieustannie myśleć o tym, jak by to było się z nim kochać. Wyobrażała sobie, jak jej dotyka, jak ją pieści, jak szepcze jej do ucha słowa, od których aż ściskało ją w żołądku.
Kiedy obudziła się następnego rana, dom był pusty. Dio wyjechał do Nowego Jorku.
Powinna się cieszyć odzyskaną samotnością, ale, nie wiedzieć czemu, jakoś ją to przygnębiło. Przed oczami wciąż miała jego posępną twarz, a w uszach słyszała wypowiedziane na pożegnanie słowa.
Zjadła śniadanie, wykonała kilka telefonów i wyszła.
Dio dowiedział się o jej wyjściu kilka sekund po tym, jak opuściła dom.
Jego osobisty kierowca, któremu ufał bez zastrzeżeń, zadzwonił do niego z tą informacją, i Dio natychmiast przerwał rozmowę, którą prowadził.
– Zadzwoń do mnie, jak się dowiesz, dokąd poszła – poinstruował. – Nie interesuje mnie, że wyszła z domu, tylko dokąd się udała.