Читать книгу Obudź w sobie wojownika. - Konrad Gaca - Страница 7

Wstęp

Оглавление

Kiedy myślę o swoim życiu i o drodze, która doprowadziła mnie do momentu, w którym teraz stoję, wiem jedno – nie byłoby mnie tutaj bez stawiania sobie kolejnych celów, bez motywacji, która pozwalała mi iść dalej.

Czy było łatwo? Nie zawsze.

Czy wymagało to ode mnie wysiłku?

Na każdym etapie.

Czy czuję satysfakcję? Ogromną.

Dlaczego chcę się tym podzielić? Bo wiem, jak ważne jest zaplanowanie pewnych działań. Wiem, że czasami potrzeba wskazówki, impulsu, które pomogą nam w rozpoczęciu własnej drogi. Dzięki swoim doświadczeniom i temu, co sam przeszedłem, chcę Wam pokazać, że nie ma ludzi słabych, jest tylko źle zaplanowane działanie. Uśmiechasz się teraz i myślisz sobie: „Co on tam wie, już tyle razy chciałem spełnić swoje marzenia, a one dalej pozostają tylko marzeniami”? Cóż, cieszę się, że masz w ręku tę książkę, bo ona pokaże Ci, że możesz wszystko! I to nie są tylko słowa. Mam tysiące dowodów na to, że można spełnić swoje pragnienia i osiągnąć wymarzony cel. Musisz pamiętać, że każde Twoje marzenie jest warte dokładnie tyle, ile dla niego poświęcisz.

Zanim pokażę Ci drogę, jaką razem przejdziemy dzięki tej książce, chciałbym, żebyś poznał moją historię. Historię Konrada Gacy – specjalisty żywieniowego, który odchudził tysiące Polaków. Historię chłopaka, który zakochał się w kulturystyce, a pewnego dnia jego życie się po prostu załamało. Historię ojca, który musiał walczyć o zdrowie córeczki. Historię wojownika, który nie raz podniósł się i znalazł w życiu sens.

Kulturystyka – mój styl życia

Jak pewnie wiesz, urodziłem się w Lublinie i tam też się wychowałem. Jako młody chłopak byłem zainspirowany swoim tatą, który w latach 60. trenował judo i osiągał w nim sukcesy. To on pokazał mi, że sport może być pasją i sposobem na życie. Zresztą to właśnie mój tata kupił mi pierwsze kilogramowe sztangielki. Miałem wtedy około 10 lat i zacząłem interesować się kulturystyką, z każdym rokiem coraz poważniej. Ciężko trenowałem, żeby być coraz lepszym. W wieku 16 lat byłem w stanie wycisnąć na suwnicy 500 kg. To było zabójcze obciążenie dla tak młodego organizmu. Ale ja ciągle chciałem więcej, lepiej, mocniej. Motywowały mnie coraz większe sukcesy. W latach od 1995 do 2005 roku byłem czołowym kulturystą, plasującym się zawsze w finale mistrzostw Polski.

I nadszedł dzień, w którym moje życie się załamało. A przynajmniej wtedy tak myślałem. Nabawiłem się ciężkiej kontuzji kolana, której przyczyną były duże obciążenia organizmu w młodym wieku. To był moment, w którym mój świat się zawalił. Nie widziałem innej drogi, nie widziałem innego celu w życiu. Nie potrafiłem sobie wyobrazić, że nagle mogę robić coś innego. Motywacja? To słowo dla mnie wtedy nie istniało. Miałem w sobie różne emocje, ale żadne mnie nie motywowały. Czarna dziura rozpaczy – tak chyba mogę podsumować to, co wtedy czułem.

Przełom, który ponownie zmienił moje życie i ukształtował mój charakter, nastąpił, kiedy wyjechałem do sanatorium w Iwoniczu-Zdroju. Przekonany, że przyjechałem z największą tragedią na świecie, po kilku dniach pobytu poczułem się, jakby ktoś wylał na mnie kubeł zimnej wody. Poznałem ludzi, którzy chorowali na nowotwory, którzy mieli usuwane kończyny lub cierpieli na ich niedowład. Zobaczyłem prawdziwe tragedie. Przy takich wydarzeniach mój problem i moja kontuzja, nawet z diagnozą, że muszę wycofać się ze sportu, bo w najgorszym wypadku może mi grozić wózek inwalidzki, stały się nieważne. Zrozumiałem wtedy, że myślenie tylko o sobie jest, mówiąc kolokwialnie, ale prawdziwie, po prostu słabe. Wtedy też zaczęła się kształtować moja droga zawodowa, bo przecież musiałem przewartościować swoje życie. Miałeś tak kiedyś? Jeśli tak, to wiesz, że nie jest to proste. Ale przecież do dobrych rzeczy nie zawsze prowadzi prosta droga.

Tak, przewartościowanie mojego życia, zmiana priorytetów, praca nad charakterem – to zdecydowanie proste nie było. Ale krok po kroku mi się udawało. I wiesz co? Pierwszy krok musiałem postawić w swojej głowie. Skoro sam nie mogłem trenować, postanowiłem pomagać innym. W tym znalazłem swój cel – żeby swoją wiedzę i doświadczenie przekazywać młodym ludziom, którzy chcieli i mogli trenować kulturystykę. I tak to wszystko się zaczęło. Przygotowywałem młodych sportowców do zawodów, otworzyłem swój pierwszy fitness klub w Lublinie, pracowałem z kandydatkami do tytułu Miss Polonia. Poznałem wtedy inny wymiar motywacji – ja motywowałem tych ludzi do osiągania sukcesów, a oni mnie do dalszej drogi.

Właśnie wtedy przyszedł do mnie mężczyzna, który miał do zredukowania 50 kg. To był rok 2001. Pomogłem mu, wykorzystałem swoją wiedzę, a to, jakim on stał się człowiekiem, pomogło mnie. Nie mówię tutaj o zmianach fizycznych, widocznych „gołym okiem”. On przede wszystkim zmienił się mentalnie, zmienił myślenie o sobie. To, co zobaczyłem w jego oczach, sprawiło, że zrozumiałem – chcę to robić, pomagać innym osiągać wymarzoną sylwetkę, utrzymać zdrowie.

Podążać zawodową drogą

Od roku 2001 minęło sporo czasu. Stworzyłem system odchudzania – GACA SYSTEM. Wiem, że to jest droga zawodowa, którą zawsze już chcę podążać. Wiesz, co w tej kwestii mnie motywuje? „To coś”, co widzę w oczach każdej osoby, która dzięki naszej terapii odchudzania redukuje zbędne kilogramy, zyskuje świetne samopoczucie, wymarzoną sylwetkę i zdrowie. Właśnie taki cel sobie obrałem, chcę pomagać ludziom, bo problem nadwagi i otyłości w Polsce, Europie i na świecie ciągle rośnie. I nie zrezygnuję, bo to najlepsza zawodowa droga, jaką mogłem obrać. A za najlepsze rzeczy płaci się zaangażowaniem. Każdego dnia.

Odpowiesz mi dlaczego?

Znasz już moją zawodową historię. Ale na to, gdzie teraz jestem i jaki jestem, miało wpływ również moje życie prywatne. A ono tak naprawdę skupione jest wokół dwóch cudownych kobiet – mojej żony Patrycji i córeczki Emilki – kobiet mojego życia.

Wyobraź sobie, że poznajesz cudowną dziewczynę, w której bez pamięci się zakochujesz. To trochę takie uczucie, jakby ktoś mocno uderzył Cię w głowę. Lekkie otępienie, nie możesz skupić się na niczym innym, Twoje myśli krążą wokół tego jednego momentu. Okazuje się, że ta dziewczyna też zwraca na Ciebie uwagę. Jest piękna, mądra. Po prostu fantastyczna. Jesteście razem, pobieracie się, macie bajkowy ślub. Życie prywatne jest sielanką. Następnie Twoja żona zachodzi w ciążę, a Ty już nie możesz doczekać się, kiedy upragnione dziecko przyjdzie na świat, kiedy będziesz mógł je przytulić, powiedzieć, jak bardzo je kochasz i obronisz je przed wszystkimi niebezpieczeństwami tego świata. I nadchodzi ten cudowny dzień, kiedy Twoja córka przychodzi na świat. Jest taka maleńka, bezbronna – wystarczy jedno spojrzenie na jej słodką twarz, żebyś wiedział, że oddasz jej całą swoją uwagę, całe serce, całe życie. Wtedy jednak słyszysz coś, co brzmi dla Ciebie jak wyrok – „Pana córka nie słyszy i nie widzi. Nie wiadomo, czy kiedykolwiek będzie słyszeć i widzieć. Niech Pan na razie nie mówi żonie”.

Trudno sobie wyobrazić, jakie uczucie towarzyszy wtedy mężczyźnie, mężowi, ojcu, prawda? Ale nie musisz tego robić, bo ja mogę Ci to powiedzieć. Dokładnie taką historię przeżyłem. Najpierw myślisz sobie: „To jakiś żart”. Potem jesteś wściekły, naprawdę wściekły – jak nigdy w życiu. Potem pytasz „dlaczego?”, przecież miało być inaczej, nic wcześniej nie wskazywało na takie wady. Chodzisz jak w amoku, 2–3 dni wyjęte z życia. Aż wreszcie zaczynasz działać i szukać pomocy.

To wszystko, co działo się ze mną w tamtym czasie, mocno ukształtowało moje podejście do życia. Po raz kolejny miałem dowód na to, że nie zawsze dzieje się tak, jak sobie człowiek zaplanuje. I po raz kolejny musiał obudzić się we mnie wojownik, który walczył. O życie i zdrowie córeczki. Wbrew pozorom jest to historia z happy endem – trafiliśmy do Światowego Centrum Słuchu w Kajetanach i poznaliśmy prof. Henryka Skarżyńskiego, który osobiście operował Emilkę i wszczepił jej implant ślimakowy. Dzięki temu moja córeczka zaczęła słyszeć. Później na swojej drodze spotkaliśmy profesora Prosta, który wspomógł nas w kwestii wzroku. Emilka potrafi teraz dostrzec nawet najmniejszy włos. Ciągle się uśmiecha i wszystko ją zachwyca.

Może Ci się wydaje, że niepotrzebnie to opowiadam. Ale chcę Ci pokazać, że każda sytuacja niesie za sobą pewne skutki. Jak to mówią, jest akcja, jest reakcja. I zgadzam się z tym. Wiem, że dla rodziców nie ma nic gorszego niż usłyszenie o chorobie swojego dziecka. Dlatego moja prywatna historia była inspiracją do założenia Fundacji Konrada Gacy „dlaczego?”. Fundacji, której celem jest niesienie nadziei i pomaganie dzieciom zmagającym się z wadami wrodzonymi. Ratujemy życie maluszków, których rodziców nie stać na kosztowne leczenie. Wspieramy rodziców poprzez edukację oraz udzielanie wskazówek – by w określonych przypadkach wiedzieli, gdzie się udać i z kim rozmawiać. Pomagamy również dzieciom chorym i opuszczonym przez swoich rodziców. Chciałbym, by fundacja finansowała Domy Pomocy Społecznej, w których znajdują się dzieci samotne i cierpiące na wady wrodzone.

Znajdź, razem ze mną, swoją drogę na szczyt

Po historii z Emilką mogłem zamknąć się w sobie, nic więcej nie robić, nikomu nie pomagać. Mogłem. Ale tego nie zrobiłem. Wiesz dlaczego? Bo każdy ma w sobie wojownika. Wiesz, co go budzi? Głód nieporównywalny z żadnym innym. Tak silny, że nic nie jest w stanie go pokonać. Głód życia. Kiedy go obudzisz, nic Cię nie powstrzyma.

To jak, ruszamy? Żeby poznać Twoją drogę do obudzenia w sobie wojownika? Będziemy stawiać razem kolejne cele, walczyć o małe i duże sukcesy, o codzienną motywację. Odkryjemy, jakie sfery życia wpływają na Ciebie motywująco, a jakie mniej. To będzie skuteczna i inspirująca droga. Choć nie najłatwiejsza. Pamiętaj przy tym, że są różne wersje Twojego życia. Te łatwe nie wymagają żadnego wysiłku. Zawsze możesz zostać przy tej, która Ci nie odpowiada. Albo powalczyć, razem ze mną, o więcej. Decyduj, bo im dłużej siedzisz w miejscu, tym bardziej nie chcesz się ruszyć.

Skoro ruszasz ze mną, to pierwszy krok już postawiłeś – w swojej głowie! Już teraz bardzo Ci go gratuluję. Pamiętaj, że tę decyzję musi wspierać konsekwencja. To one kształtują Twojego ducha. To one pokazują siłę człowieka, który sam decyduje, jak będzie żył. To one w końcu doprowadzą Cię do chwili, kiedy zrobisz ten drugi krok. Wyjątkowy. Ten, którym przekroczysz metę. Nigdy go nie zapomnisz. Zrobienie tego kroku sprawi, że staniesz się innym człowiekiem.

Objaśnię Ci teraz metodę korzystania z tej książki. Ona cała jest drogą, jaką pokonasz, opartą na stworzonej przeze mnie Piramidzie Zdrowego Człowieka. Zdrowego nie tylko, jeśli chodzi o ciało, lecz także duszę.

Każdy rozdział to jeden krok w drodze na szczyt Twoich możliwości. Te kroki możesz podjąć na raz, co byłoby najefektywniejsze, ale możesz też wykonywać jeden krok na jeden miesiąc. Przeczytaj całą tę książkę, a po jej skończeniu poznasz siebie na tyle, że dokonasz prawidłowego wyboru. Dopiero po lekturze zdecyduj, czy każdy krok będziesz stawiać stopniowo, z miesiąca na miesiąc, czy jednocześnie wprowadzisz w życie wszystkie zmiany. Obserwuj siebie, swój organizm i walcz o obudzenie swojego wojownika.

Ważne jest zapisywanie na bieżąco efektów i wątpliwości – to bardzo ułatwia przejście drogi do nowego życia świadomie. Dlatego zachęcam Cię do korzystania z mojego Terminarza Motywacyjnego, który pomaga wprowadzać kroki opisane w tej książce w swoją codzienność.

Trzymam za Ciebie kciuki, wojowniku! Zaczynamy!


Obudź w sobie wojownika.

Подняться наверх