Читать книгу Willa pod kasztanami - Krystyna Mirek - Страница 5

ROZDZIAŁ 2

Оглавление

Bożonarodzeniowa gorączka jest równie groźną chorobą, jak ta, która opanowywała kiedyś poszukiwaczy złota. Skutkuje takim samym oszołomieniem, niezdolnością do podejmowania racjonalnych decyzji i stadnym pędem nie wiadomo właściwie za czym.

Widać to było szczególnie w bankach.

Zbliżała się pora zamknięcia, a klientów wcale nie ubywało. Nie pomagał komunikat płynący z głośników. Kolejne osoby wchodziły i zajmowały miejsce na końcu długiej kolejki. Większość przyszła po pieniądze. Pół biedy, jeśli po własne. Ale najczęściej ludzie pragnęli cudzych, krótko mówiąc, kredytów. Podkręcali własną zdolność finansową, poddawali zarobki zabiegom upiększającym niczym modelki swoje zdjęcia tuż przed publikacją. Udawali, że mniej wydają, a więcej zarabiają, byle tylko dostać pieczątkę na firmowym dokumencie i móc wydawać jeszcze więcej. A przecież gdyby mówili prawdę o swojej świetnej sytuacji finansowej, nie musieliby stać w ten zimowy wieczór w długiej kolejce, by prosić kogoś o wsparcie. Mieliby oszczędności, by zorganizować święta, lub dość rozsądku, by nie pragnąć życia ponad stan.

Magda czasem bardzo nie lubiła swojej pracy. Dzisiaj był właśnie taki dzień. Ostatni przed urlopem, więc zmęczenie i oczekiwanie na koniec dyżuru dawały o sobie znać. Ale też sprawy, które przyszło jej dzisiaj załatwiać, były wyjątkowo trudne. Zwłaszcza ta ostatnia. Magda sprawdzała właśnie dane czterdziestolatka, który sprawiał wrażenie tak znużonego życiem, jakby miał za sobą co najmniej kilka dziesięcioleci więcej. Wmawiał jej, że nie ma żadnego innego zadłużenia prócz kredytu hipotecznego, ale system międzybankowy wyraźnie pokazywał kilka zakupionych na raty sprzętów, niespłacanych w terminie zaległości za letnie wakacje, jak również debet na koncie i trzy wykorzystane do dna karty kredytowe. Co miała mu powiedzieć?

Ty naiwny kłamco! Myślisz, że dzisiaj jakakolwiek informacja o tobie jest twoją własnością? Bank może sprawdzić wszystko. Na co i w jakim tempie wydałeś ostatnią wypłatę. Ile za tobą błędnych decyzji. A nawet na podstawie historii konta oszacować twoje szanse na zdrowie i szczęście w małżeństwie. Na dodatek z bardzo dużą szansą na prawidłowy wynik.

W dobie płatności elektronicznych system zbierał niewiarygodną ilość informacji o kliencie. Jeśli ktoś był fachowcem i miał odpowiednie narzędzia, mógł się dzięki nim dowiedzieć o wiele więcej, niż właściciele kont chcieliby zdradzić.

Tego mężczyznę Magda oceniała słabo. Kłamał, a to oznaczało, że jest zdesperowany. Nie wiedziała, kto czeka na niego w domu. Żona stawiająca mu nierealne wymagania finansowe czy dzieci, dla których Boże Narodzenie było uroczystością ku czci świętego smartfonu i nie wyobrażały sobie Wigilii bez nowego modelu?

Magda nie sądziła, by ten zmęczony mężczyzna szukał dodatkowych pieniędzy na własne świąteczne marzenia. Zrobiło jej się go żal. Ale nie dała tego po sobie poznać. Czuła na bladym policzku, pozbawionym już choćby najmniejszych śladów zeszłorocznej opalenizny, surowy wzrok szefowej. Musiała się zachowywać profesjonalnie. Wszyscy byli już zmęczeni długim dniem niekończących się kolejek. Jednak uśmiech na ich twarzach miał pozostawać promienny niczym w letni poranek, kiedy człowieka czeka błogie lenistwo i leżak nad brzegiem morza.

Magda poprawiła jasnobrązową grzywkę i się wyprostowała. Szefowa jej nie lubiła, więc musiała bardzo uważać. Ale zaraz humor jej się poprawił. Konstanty, kierownik działu kredytowego, też wyraźnie patrzył w jej stronę. Z ciepłem i podziwem w oczach.

Pal sześć wszystko inne. Tak naprawdę tylko to się liczyło.

Zmarnowany czterdziestolatek nie załapał się na świąteczną promocję kredytową i pełen rezygnacji opuścił ramiona, po czym zgarbiony wyszedł z banku. Magda posłała mu dobrą myśl, jednak nie miała pewności, czy to mu w czymkolwiek pomoże.

Komunikat o zamknięciu oddziału kolejny raz wybrzmiał z głośników i powoli dało się zauważyć pewną zmianę. Niektórzy klienci wyszli natychmiast, a innych trzeba było nakłonić delikatną perswazją do złożenia wizyty w następnym terminie. Tak czy inaczej, oddział stawał się pusty. Pracownicy zaczęli zamykać swoje stanowiska.

Magda podniosła głowę i złapała kolejny uśmiech Konstantego. Nie wiedziała, co o tym sądzić. Spotykali się już od wielu tygodni, ale na razie nic konkretnego z tego nie wynikało. Od czasu do czasu Konstanty zapraszał ją na kolację czy do kina. Chodzili do baru na przerwę, świetnie się razem bawili, a także prowadzili długie rozmowy przez telefon i na czacie. Od początku zastanawiała się, do czego to wszystko zmierza. Czy dopisywać tej historii jakiś głębszy sens? Poszukiwać objawów wzajemności wobec uczucia, które ją od pierwszej chwili porwało bez reszty, a pogłębiało się z każdą wspólnie spędzoną chwilą? Głowiła się, czy warto być pierwszą, która zada pytanie wprost.

Bała się, że zostanie odrzucona i niepotrzebnie się skompromituje. Konstanty spotykał się na lanczu nie tylko z nią. Cieszył się dużym powodzeniem wśród kobiet i najwyraźniej odpowiadała mu taka sytuacja. Wobec każdej koleżanki w dziale był wyjątkowo miły. W jego przypadku łatwo było pomylić czarującą uprzejmość z uczuciowym zaangażowaniem.

Ostatnio często wspominał, że znalazł się w takim punkcie życia, że najbardziej chciałby stabilizacji. To sprawiło, że emocje, jakie buzowały wokół niego, zyskały jeszcze wyższą temperaturę. Niejedna koleżanka marzyła, by stworzyć razem z nim prawdziwy dom.

Ciężkie spojrzenie szefowej było znakiem, że może jednak to właśnie Magdzie w tej sprawie się poszczęści. Zazdrość wpływowej rywalki była wręcz namacalna. Coś było na rzeczy. Uśmiechy Konstantego to nie tylko zwykła uprzejmość. Zwierzchniczka wyczuwała zagrożenie dla własnych planów. Luiza Jarząbek też pozostawała pod ewidentnym wpływem szefa działu kredytów, a on żartował z nią równie często i lekko.

Ale Magdzie trudno było uwierzyć, że ten wyjątkowy mężczyzna wybrał zwykłą, szarą konsultantkę zamiast wpływowej, eleganckiej i zadbanej szefowej. Luiza była niewiarygodnie atrakcyjną kobietą. Ponoć na Instagramie każdy podkręca swój wizerunek i poprawia zdjęcia. Ona nie musiała. Była chodzącym instagramowym marzeniem tysięcy kobiet. W jakiejkolwiek pozie by stanęła, jej brzuch zawsze był płaski, włosy proste, a makijaż bez zarzutu. Piękny uśmiech ukazywał garnitur bielutkich zębów.

Mogła mieć wielu mężczyzn, lecz upatrzyła sobie Konstantego. Nie bez powodu. Pracował wprawdzie w banku, ale pochodził z zamożnej rodziny i wiadomo było, że za kilka lat przejmie firmę ojca. Na razie poznawał życie z każdej strony i sam się utrzymywał, to było jednak coś zupełnie innego niż w przypadku większości ludzi. Po ośmiu godzinach pracy Konstanty wracał do luksusowego domu, a mama podawała mu elegancką kolację na drogiej porcelanie.

Magda zakochała się w nim z innego powodu. Nie liczył się dla niej stan konta jego ojca. Lubiła go, bo był świetnym facetem. Dowcipnym, pracowitym, serdecznym, który z każdego szarego dnia umiał zrobić święto. Nie za pomocą karty kredytowej, lecz swojej osobowości.

Powiedzieć, że go lubiła, to było zdecydowanie za mało. Tak naprawdę kompletnie straciła dla niego głowę. Był niczym nieustannie iskrzące się źródło szczęścia i radości. Jak chodząca latarnia o niewyczerpanej mocy. Nigdy wcześniej kogoś takiego nie spotkała. W jej domu od lat panowała szarość i stonowane emocje. Uśmiechali się czasem, ale delikatnie. Nawet żartowali. Ale nikt nie śmiał się w głos i normą była raczej powaga. W pokojach królowała cisza. Strach było ją burzyć, by nie wywołać śpiących w każdym kącie wspomnień. Zazwyczaj dziecko wcześniej czy później uczy się, że gorącego żelazka nie warto dotykać. To boli. Oni też zrozumieli już dawno, że nie należy nawet zbliżać się do niektórych tematów.

W tym celu co roku starannie omijali świętowanie Bożego Narodzenia, choć wobec natłoku reklam wcale nie było to takie łatwe. Ale mieli sporą wprawę. Stworzyli całkiem sprawny system. Wystarczyło nie oglądać telewizji, tylko korzystać z serwisów filmowych, a od wystaw sklepowych zwyczajnie odwracać wzrok. W fazie szczytowej, to znaczy dwa dni przed Wigilią, zazwyczaj byli już daleko na ciepłych wyspach, by odciąć się całkowicie od tego, co dzieje się w przywiązanym do tradycji kraju. Nie było to może idealne rozwiązanie, ale w ich sytuacji i tak najlepsze. W tym roku również tak właśnie zamierzali postąpić.

– Cześć. – Konstanty podszedł tak cicho, że całkiem ją zaskoczył. Od razu się uśmiechnęła. Ten chłopak miał w sobie jakiś naturalny wyzwalacz radości. – Zmęczona?

– O, tak – przyznała. – Wyjątkowo ciężki dzień. Mam wrażenie, że dzisiejsze osiem godzin trwało o wiele dłużej.

– Zgadzam się. Powinni nam płacić podwójnie za takie dniówki, ale tego wniosku jako przyszły pracodawca nie złożę. – Uśmiechnął się.

– Może ja to zrobię? – Magda przyłożyła kartę do czytnika i z przyjemnością weszła na zaplecze. Było to wprawdzie zwykłe, ciasne pomieszczenie z szafkami i niewielkim aneksem kuchennym, ale kojarzyło się z przerwą lub końcem pracy.

– Znajdziesz czas, by wypić ze mną dobrą herbatę albo lampkę wina? – Konstanty podszedł do niej bliżej niż zwykle. Do tej pory mieli za sobą tylko kilka pocałunków, które właściwie można było uznać za przyjacielskie, parę chwil przytulania i trzymanie się za rękę. Nic więcej. Dlatego Magdzie tak trudno było określić tę relację.

– Chciałbym ci coś ważnego powiedzieć. Wyjdziesz ze mną dzisiaj wieczorem na miasto? – Konstanty przysunął się jeszcze bliżej. Oparł się jedną dłonią o ścianę, przy której stała właśnie Magda. Pochylił się w jej stronę, tworząc naturalną osłonę. To było bardzo przyjemne. Jego ramiona zamykały przestrzeń wokół i można było poczuć się pewnie i bezpiecznie. Dla Magdy były to zdecydowanie priorytetowe wartości. Lubiła czasem czuć się małą kobietką.

Na zapleczu zapanowało dziwne milczenie, chyba wszyscy czekali na odpowiedź. Nikt nie odważył się spojrzeć w stronę szefowej. Luiza Jarząbek zastygła, jakby w jej żyłach płynęło dotąd rozpalone żelazo, które nagle pod wpływem tego pytania stężało i unieruchomiło ją na kilka długich sekund.

– Bardzo chętnie – odpowiedziała Magda, nie do końca wierząc, że cała ta sytuacja ma miejsce naprawdę. Zebrani wokół pracownicy ubierali się i udawali, że wcale nie podsłuchują.

Konstanty szybko oderwał się od ściany, włożył swoją markową kurtkę wartą średnią krajową pensję i starannie zawiązał szalik. Magda ubierała się dłużej. Lekko drżącymi palcami zapinała suwak i układała fałdy ciepłej chusty. Zastanawiała się przez chwilę nad włożeniem czapki. Rozsądek za tym przemawiał, za oknami mróz bił kolejne rekordy i padał śnieg. Uznała jednak, że względy urody są ważniejsze. Rozpuściła dyskretnie włosy, wcisnęła czapkę w kieszeń i podała rękę Konstantemu.

Właśnie spełniał się na jawie piękny sen. Czuła, że jest to pierwszy krok do życia pełnego miłości, o którym marzy tak wiele osób. Magda cieszyła się nie tylko ze względu na siebie. Nie ona jedna trwała w zawieszeniu niczym uśpiona dziewczyna z bajki. Nieruchome i zamrożone pozostawało też życie jej braci. Funkcjonowali. Michał punktualnie wychodził co dzień rano z domu, żeby z zaangażowaniem wspinać się po szczeblach korporacyjnej kariery. Młodszy Bartek wciąż szukał swojego miejsca w życiu. Wieczny chłopczyk, którego dorastanie zatrzymało się w pamiętną Wigilię, sprawiał wrażenie, jakby emocjonalnie wciąż tkwił w tamtym punkcie.

Żaden z nich nigdy nie związał się z dziewczyną na stałe. Nawet w przyjaźniach pilnowali, by nie przekroczyć pewnej granicy. Najbardziej na świecie bali się stracić kogoś bliskiego.

Magda chciała dać im namacalny przykład, że zmiana jest możliwa. Pokazać, że miłość potrafi być piękna i bezpieczna. Odczarować zło, które kiedyś się wydarzyło. Zacząć wreszcie nowy rozdział. Konstanty był dla niej darem niebios. Nie ze względu na swoją pozycję społeczną, ale energię życiową, optymizm i dobre emocje płynące z każdego jego słowa. Magda wychodziła z biura i czuła, jak wyrastają jej skrzydła. Była pewna, że kurtka na plecach podnosi się w odpowiednich miejscach. Poziom endorfin przekraczał wszystkie znane normy.

Nie widziała miny swojej szefowej. Ani tego, że zaraz po ich wyjściu wzięła do ręki telefon i wybrała numer ojca Konstantego. W oczach miała determinację osoby gotowej na wszystko.

Willa pod kasztanami

Подняться наверх