Читать книгу Twoja twarz, twój charakter - Krzysztof Gojdź - Страница 6
TWARZ PRAWDĘ CI POWIE. A JA?
ОглавлениеZnasz mnie? Wątpię. Być może czytałeś o mnie na portalach internetowych, być może mignąłem ci w telewizji albo przeciąłem drogę czerwonym ferrari, kiedy szedłeś do swojej pracy. Może jestem tym gościem, który sprawia, że twoja żona młodnieje w oczach? A może tym, do którego wzdycha przy prasowaniu twojej koszuli, kiedy ciebie jak zwykle nie ma? Jak myślisz? Kim jest dr Gojdź? Dobrze wymyślonym i wypromowanym produktem, który chowa swoją twarz pod obelgą „celebryta”. A może lekarzem z dorobkiem, tytułami i sercem wystawionym na strzały. Czy kiedy leczę poparzoną twarz dziecka, też jestem klaunem na wybiegu? A kiedy z bezradności ukradkiem wycieram łzy, bo przecież nikt nie może widzieć, że bywam słaby? Wtedy zazwyczaj jadę do Dębna, do domu mamy Danuty, babci Janci, i tam w blasku kominka niczego nie robię ukradkiem. Tam, gdzie mój dziadek pracą fizyczną dążył do niezależności, odkopuję pod maskami siebie. Życie to gra, i to z różnymi poziomami; można być damą, co dla kaprysu zdmuchuje domek z kart, i gońcem, co głosi dobre nowiny. Możesz być sobą przez cały czas albo tylko wtedy, kiedy kot zapłacze – i nikt nie powinien cię za to oceniać, bo wszyscy jesteśmy od tego samego krawca. Wkurzam cię, bo mówię dosadnie, ale kłamstwa w tym nie znajdziesz: wygląd jest ważny, a uroda to cnota, która sprawia, że z dumy z jej posiadania żyjemy dużej. Oto cała prawda. Nie krzyw nosa, gdy słyszysz, że to dzięki wyglądowi masz awans, męża, kochankę. To, co osiągnąłeś, definiuje ciebie: ile włożyłeś, tyle wyjmiesz; jesteś tam, gdzie miałeś odwagę i siłę dojść; jaką pokażesz twarz, tak zostaniesz zapamiętany. Tak było, jest i będzie. I żadne udawanie, że jest inaczej, tego nie zmieni.
Na pocieszenie powiem, że kiedyś było jeszcze gorzej. Cechy urody powszechnie uważane za szpetne z miejsca dyskwalifikowały. W XIX wieku wysokie i płaskie czoło, głęboko osadzone oczy, wąskie usta, krzywy nos i niewielki podbródek zamykały przed delikwentem wszystkie drzwi. Nieszczęśnik nie miał szans ani na godne życie, ani na zacną pracę, ani na żadną dobrą partię – co najwyżej na partyjkę pokera, która zazwyczaj kończyła się ciosem w i tak już skrzywdzony przez los nos. Było tak, bo twarz takiego człowieka mówiła jasno: jestem zły, żyję źle i źle zrobi każdy, kto poda mi rękę. Ale nie tylko sto lat temu odczytywano charakter człowieka z rysów jego twarzy. Metodę tę wymyślili, albo po prostu zauważyli, już starożytni Grecy. Z czasem te obserwacje stały się na tyle wnikliwe i frapujące, że nad czytaniem z ludzkiej twarzy pochyliło się wielu mądrych tego świata. W końcu niegdysiejszy zabobon dostał naukową nazwę „fizjonomika” i od dobrych 40 lat można „legalnie” czytać z naszych twarzy. Czasami w toku owego „czytania” można znaleźć między wierszami znacznie więcej, niż byśmy sobie życzyli.
Zatem czy już wiesz, kim jest dr Gojdź? Nie? Może pomoże ci rozwiązać tę zagadkę moja ulubiona psycholożka Magda Chorzewska, która tak jak ja wierzy, że „co na gębie, to w sercu”. Tyle że ona mówi o tym znacznie ładniej.
Dr Krzysztof Gojdź: Magdo, co „wychodzi” nam na twarzy?
Magdalena Chorzewska: Wychodzi historia, osobowość, nasz charakter, nastrój. Wszystko widać jak na dłoni. Najwięcej po oczach, dlatego mówi się, że są zwierciadłem duszy i naprawdę coś w tym jest. Czy wiesz, że oczy potrafią nawet zmienić swój kolor, na przykład z niebieskiego na szary, kiedy coś złego się u nas dzieje? Ludzie smutni, w depresji mają mętne, puste spojrzenie. Kłamcy – rozbiegane, ludzie szczęśliwi, zakochani – ten charakterystyczny błysk w oku, dzieci – słodką naiwność. Mówi się, że osoby z dużymi oczami wzbudzają naszą sympatię i zaufanie, a z małymi – szacunek, ale i podejrzliwość.
K.G.: Pewne amerykańskie badania mówią nawet, że człowiek o dużych oczach wzbudza zaufanie do tego stopnia, że jest zdolny skłonić nas do zakupu rzeczy, której wcale nie potrzebujemy, w czasie o 60 procent krótszym niż osoba z małymi oczami.
M.C.: Wcale mnie to nie dziwi. Posiadacze dużych oczu najczęściej osiągają sukces, bo budzą większe zaufanie. Za to osoby o małych oczach uważane są za sprytne i twardo stąpające po ziemi. Są one większymi realistami i umieją walczyć o swoje przekonania.
K.G.: Znacznie gorzej mają ci, których oczy są osadzone blisko nosa. Ci pechowcy uważani są za kłamców i krętaczy. Nie najlepiej też mówią o nas oczy osadzone daleko od siebie – wtedy podobno jesteśmy bezwzględni i egoistyczni. Faktycznie, trzeba uważać na oczy. Ale zawsze można je zakryć szkłami kontaktowymi albo okularami.
M.C.: To nic nie pomoże; i tak pewne cechy będą przez nie przebijać. Poza tym pamiętaj jeszcze o kącikach oczu. Ludzie smutni, niezadowoleni z życia, zgorzkniali mają kąciki opadające w dół. Szczęśliwi – skierowane do góry.
K.G.: O, to akurat można zmienić bez problemu, odrobina kwasu hialuronowego albo botoksu i pozamiatane. W ten sam sposób można się pozbyć kurzych łapek i zmarszczek mimicznych od śmiechu.
M.C.: Chcesz pozbawić staruszka zmarszczek mimicznych od śmiechu, które są najlepszym dowodem na to, że jego życie było udane?!
K.G.: Absolutnie nie! Lubię takie zmarszczki, a poza tym tacy staruszkowie raczej mnie nie odwiedzają.
A co z ustami? Podobno duże usta posiadają osoby, które kochają życie. Lubią się bawić, jeść, całować, szaleć do białego rana. Niezły PR sobie te duże usteczka zrobiły, co?
M.C.: Doskonały! Małe powinny brać z nich przykład. Bo choć posiadacze wąskich ust uważani są za osoby zgorzkniałe, oziębłe, niedostępne, to też należy pamiętać, że takie usta świadczą o dobroci, cierpliwości i pilności.
K.G.: No to oddałaś sprawiedliwość wąskim usteczkom.
M.C.: Dodam jeszcze, że pracodawcy częściej dają posadę osobom o wąskich ustach. Uważają, że tacy kandydaci są bardziej profesjonalni i skupieni na pracy.
K.G.: Tymczasem duże usta świadczą o namiętności, szaleństwie i płomiennej duszy.
M.C.: Słowem ty jesteś serce, ja jestem rozum, jak w reklamie. A wiesz, co znaczą długie, wąskie usta?
K.G.: Takie jak u Julii Roberts?
M.C.: Na przykład, że taka osoba może mieć problemy ze znalezieniem odpowiedniego partnera. Dzieje się tak, ponieważ duże usta kojarzą się z miłością, namiętnością, erotyzmem.
K.G.: To by się zgadzało. Julia Roberts też długo szukała, zanim trafiła na swojego męża. A potem musiała go jeszcze, bidulka, wykupić od jego poprzedniej żony. Skandal na całe Stany Zjednoczone. Obłęd jakiś, ale usta piękne.
A co mówi o mnie mój duży nos?
M.C.: Duże nosy zazwyczaj oznaczają mocną osobowość, pewność siebie, ambicję i chęć podejmowania ryzyka.
K.G.: Mów dalej…
M.C.: Osoby z dużym nosem są też często postrzegane jako silne, które muszą osiągnąć sukces za wszelką cenę.
K.G.: Oj, a robiło się tak miło… Powiedz mi jeszcze, że małe noski to objaw szczęścia, uczciwości, dobroci i życzliwości.
M.C.: Dokładnie tak. I jeszcze uprzejmości.
K.G.: Za to duży nos to duże poczucie humoru i spore przyrodzenie. Ha, i kto tu rządzi?
Przejdźmy do czoła.
M.C.: Czoło świadczy o inteligencji i zdolnościach. Pomarszczone czoła mają najczęściej ludzie uprawiający zawód, który wymaga skupienia i myślenia. Naukowcy zauważyli, że matematycy czy fizycy mają czoła pomarszczone, ale płaskie i szerokie u dołu. Czoła humanistów zaś są wypukłe i szerokie u góry.
K.G.: A wiesz, kto ma czoła idealne?
M.C.: Nie, kto?
K.G.: Moje pacjentki.
M.C.: Ale nie są one tak gładkie, jak u Nicole Kidman?
K.G.: Magdo, czy masz mnie za partacza?
M.C.: Nigdy w życiu! Po prostu ty zajmujesz się likwidowaniem zmarszczek, a ja je bardzo lubię. Zwłaszcza te u starszych osób. Przyznaj sam, że nie ma piękniejszego widoku niż para staruszków, którzy przez tak zwany efekt lustrzany mają na swoich twarzach, w tych samych miejscach, zmarszczki od śmiechu. Z uwagi na to, że długo ze sobą żyją, zaczynają używać tych samych partii twarzy. Taką radość z twarzy czyta się z czystą przyjemnością. Ale nie zawsze jest tak kolorowo. Na przykład zmarszczki wokół ust to oznaka smutku, zgorzknienia; takiej osobie nie jest raczej do śmiechu. Jest też typ ludzi, którzy często się złoszczą albo martwią, dlatego mają bardziej zarysowaną tak zwaną lwią zmarszczkę, która – co tu dużo mówić – nie dodaje nam urody.
Jako psycholog potrafię z dużym prawdopodobieństwem, od razu, z twarzy rozpoznać człowieka z depresją albo takiego, który ma kiepski nastrój. On jeszcze nic nie mówi, a ja już wiem, że ten człowiek jest chory. Jego twarz jest szara, mętna. Do tego dochodzi tępe i bardzo smutne spojrzenie, oblicze kompletnie bez energii; to widać po kolorze, po ułożeniu tej twarzy, nawet po jej kształcie. Jest ona albo spuchnięta, albo wydłużona. Od razu też wiem, które moje pacjentki przechodzą przez ciężki moment w życiu, na przykład są w trakcie rozwodu albo tuż po. Są to najczęściej piękne kobiety, które w taki sposób układają twarz, że widać u nich pewien szpecący je grymas. Ów grymas nie powstał wczoraj, twarz nauczyła się go już powtarzać, utrwalać, dlatego taka kobieta wygląda na zgorzkniałą, surową, smutną, czasami wręcz cyniczną osobę. Tego grymasu nie zdoła zmienić nawet botoks, a jedynie rozwiązanie problemów i odnalezienie szczęścia. Inny przykład to człowiek permanentnie zestresowany. Może mieć sińce pod oczami, ciężkie spojrzenie, mocno się poci, jego twarz jest albo ziemista, albo różowa ze stresu, na twarzy i szyi mogą pojawiać się plamy. Jego oczy inaczej się układają, kąciki opadają, wargi są przygryzione, nos zmarszczony albo „wciągnięty”. To od razu widać i czuć. Osoba skoncentrowana na drugim człowieku jest w stanie wczuć się w jego sytuację, być empatyczną. Wszystko za sprawą neuronów lustrzanych, dzięki którym odczuwamy to, co czuje druga osoba. Dlatego kiedy jesteśmy z kimś w bliskiej relacji, to znamy twarz tej osoby jak własną kieszeń. Dokładnie wiemy, kiedy jej twarz jest smutna, zadowolona, zamyślona, nieobecna. Nawet jeśli ten ktoś chce ukryć przed nami to, co czuje, i tak nie zdoła nas oszukać. Jego maski na nas nie działają. Twarz naprawdę ma niesamowitą moc, a jej obserwacja potrafi być arcyciekawa.
K.G.: W nawiązaniu do tego, co mówisz, odniosę się do badań naszych amerykańskich kolegów, którzy zapewniają, że wystarczy jedna dziesiąta sekundy, by poczuć do kogoś sympatię lub niechęć. Jeszcze szybciej jest z miłością od pierwszego wejrzenia – jej wystarcza jedynie milisekunda.
Właśnie dlatego twarz mnie tak fascynuje. Na przykład twoja mówi mi teraz, że czas na lunch.