Читать книгу Zamachowcy - Krzysztof Jóźwik - Страница 5
2
ОглавлениеInspektor Tomasz Królikiewicz jak co rano wstał punktualnie o godzinie szóstej i przebrany w wygodne ubranie do joggingu wybiegł z nowego kameralnego apartamentowca w podwarszawskim Izabelinie. Ogromnie sobie cenił tę lokalizację, bo rozległe tereny Parku Kampinowskiego pozwalały mu na uprawianie ulubionych dyscyplin sportowych: biegania i kolarstwa przełajowego. Jednocześnie dzielnica, w której mieszkał, położona stosunkowo blisko Warszawy, dawała komfort szybkiego dojazdu do centrum zarówno jemu, jak i jego atrakcyjnej żonie – Paulinie Molskiej. Nowo wybudowana trasa ekspresowa powstała niedawno i była chlubą obecnej ekipy rządzącej.
Paulina pozostała przy swoim nazwisku panieńskim, co Tomek w pełni rozumiał i akceptował. Sam by to zrobił, gdyby był w trakcie tak dobrze zapowiadającej się kariery w mediach. Paulina z powodzeniem już od kilku miesięcy prowadziła własny talk-show w TV Glam i powoli stawała się gwiazdą, bez której ta popularna stacja dla kobiet nie mogła się obejść. Z jej śródziemnomorską urodą, oliwkową skórą, migdałowymi oczami i piękną sylwetką mogła uchodzić na gwiazdę telewizji włoskiej czy hiszpańskiej, dodając tym uroku i kolorytu każdemu programowi traktującemu o urodzie i modzie. W wieku zaledwie dwudziestu dziewięciu lat Paulina zdobyła już bardzo dużo, a nowe możliwości kariery w Polsce i za granicą dopiero się pojawiały. Liczne zaproszenia do programów śniadaniowych konkurencyjnych stacji, na pokazy mody, koktajle i rauty pozwalały jej zaprojektować kolejne ruchy w rozwoju zawodowym i rozwinięciu kariery.
Królikiewicz niechętnie uczestniczył w takich wydarzeniach, bo ten cały świat mody i urody wydawał mu się sztuczny i nadmuchany. Miał wrażenie, że wystarczy przebić szpilką nadęty balon Glamour i wszystko pęknie. Kochał Paulinę i zgadzał się brać udział od czasu do czasu w oficjalnych spotkaniach, w których przysłane zaproszenie wyraźnie wskazywało konieczność pojawienia się z osobą towarzyszącą. Za każdym razem Paulina, czy to z przekory, czy z własnej próżności, udawała zazdrosną o wygląd i prezencję Tomka, który przy swoim wzroście, świetnej wysportowanej sylwetce i skandynawskiej, jakby wyciosanej z kawałka białego marmuru urodzie, był dla niej konkurencją. Tomek wiedział, że oboje stanowią świetną parę, zwłaszcza gdy ubrani w galowe stroje wyglądają jak z żurnala mody, i z nieudawaną dumą pozwalał swojej małżonce na te urocze fochy.
Podczas biegania lubił tak sobie rozmyślać o tym, co ich łączy i jak wspaniale wygląda ich życie oraz jak pozytywnie zapowiadają się kolejne długie lata. Sam także był spełniony zawodowo, pracując jako inspektor śledczy Centralnego Biura Śledczego w niedawno powołanym specjalnym wydziale kryminalnym, który powstał z połączenia wydziału do walki z cyberprzestępczością oraz wydziału do walki z terrorem kryminalnym i zabójstw. Wydział KX, bo tak nieformalnie został nazwany, działał trochę z boku, mając specjalne uprawnienia nadane bezpośrednio przez komendanta CBŚ, Stefana Burego, za przyzwoleniem obecnego ministra MSWiA. Specjalne zespoły dochodzeniowe działające w ramach wydziału dostawały najczęściej nietypowe sprawy wymagające szczególnych kompetencji i dużego doświadczenia w pracy policjanta dochodzeniowego. Do wydziału KX trafiali najlepsi ludzie w branży, często z doświadczeniem w pracy u antyterrorystów, wydziałach narkotykowych czy zabójstw. Rekrutacje odbywały się na terenie całego kraju i można śmiało powiedzieć, że wydział warszawski zbierał z całej Polski śmietankę dochodzeniową.
Królikiewicz w wieku trzydziestu pięciu lat ze swoim doświadczeniem w kryminalistyce i dochodzeniówce narkotykowej plasował się w czołówce najlepszych ludzi w kraju, więc łatwo został szefem jednego z zespołów śledczych, w którego skład wchodziły jeszcze trzy osoby, równie doświadczone i równie kompetentne, z osiągnięciami, jakich mogliby pozazdrościć policjanci kryminalni z całego świata.
Przebiegł prawie osiem kilometrów i przyjemnie zmęczony, ale odprężony i naładowany endorfinami, wszedł do ich mieszkania na pierwszym piętrze. Rozebrał się szybko z przepoconych ciuchów i wskoczył pod prysznic. Odświeżony, wypachniony i przebrany wśliznął się do sypialni, gdzie w dużym wygodnym łóżku spała jego piękna Paulina. Spojrzał przelotnie na zegarek – dochodziła siódma. Pomyślał, że ma jeszcze trochę czasu na małe co nieco z najbardziej seksowną babką w promieniu paru kilometrów.
Cicho przykucnął przy łóżku, musnął delikatnie policzek żony, potem przesunął dłonią wzdłuż linii ramion i z wyczuciem zatoczył kilka kółek na gorącej, gładkiej skórze dziewczyny. Paulina zamruczała z zadowoleniem trochę przez sen, a trochę już rozbudzona porannymi pieszczotami Tomka. Jakaż ona piękna i zmysłowa – pomyślał. Nigdy nie przestanie mi się podobać.
Zaczął odsłaniać powoli kołdrę zakrywającą ponętne ciało, wciąż jeszcze śpiące, wciąż tak niewinne i nieświadome nadciągającej rozkoszy. Linia satynowej kołdry leniwie przesuwała się w dół, odsłaniając pełne kształty dwóch wspaniałych piersi, zwieńczonych sterczącymi nabrzmiałymi sutkami, czekającymi na pieszczoty. Tomek lekko dotknął jednego z nich i Paulina zelektryzowana wydała z siebie głuchy odgłos.
– Och, taaak, proszę.
Przesuwając dłonią w dół ciała, delektował się perfekcyjną krzywizną piersi, gładkim i sprężystym brzuchem. Specjalnie ominął trójkąt wzgórka łonowego z symbolicznym paseczkiem owłosienia pozostawionym przez Paulinę i przeszedł do wewnętrznej strony ud, tej części ciała, którą szczególnie lubił. Gładkie, przyjemnie ciepłe i pachnące naturalnym zapachem kobiety prowadziły wprost do gorącej oazy rozkoszy, która już była gotowa na coś więcej. Poczuł takie uniesienie i podniecenie na widok odsłoniętych wdzięków swojej młodej żony, że aż zakręciło mu się w głowie. Zaczął delikatnie pieścić najwrażliwszą część ciała dziewczyny, na początku delikatnie i zmysłowo, obserwując jej reakcję. Stopniowo zwiększał intensywność pieszczot, całując delikatnie szyję i zmysłowe, malinowe usta. Paulina oddychała coraz szybciej, naprężając każdy mięsień, aż w kulminacyjnym momencie cicho krzyknęła, a jej ciałem wstrząsnął dreszcz ekstazy.
Po chwili oddech dziewczyny się uspokoił, ciało się rozluźniło, umysł powrócił do rzeczywistości.
– Kochanie, dziękuję ci za tak cudowne przebudzenie – uśmiechnęła się wciąż rozleniwiona, odprężona po porannej niespodziance. – Chcę więcej…
– Chętnie, moja kiciu – zamruczał wprost do ucha Pauliny – ale niestety muszę zaraz lecieć. Wiesz, że w poniedziałki mam odprawy wydziału.
– No wiem, wiem – westchnęła z rozczarowaniem. – Wieczorem masz mi zrobić to, co teraz, tylko podwójnie – uśmiechnęła się bezwstydnie i posłała Tomkowi buziaka. – Oczywiście odwdzięczę się podobnie, co tylko będziesz chciał, mój ogierze.
Dziesięć minut później inspektor Królikiewicz wsiadał na swoją czarną yamahę R6, by pomknąć nową drogą ekspresową wprost do centrum miasta.