Читать книгу Moda lepsza niż seks - Krzysztof Łoszewski - Страница 6

Оглавление

01

Mini

Pierwsze moje mini było jeszcze w szkole podstawowej, 7 cm przed kolano. Wychowawczyni, stara panna, mierzyła linijką, bo pierwsze paryskie mini, które można było obejrzeć w „Filipince”, sięgało do pół uda i było prawie porno. Chwile, kiedy moda zakrywa ładne uda, są bardzo smutne dla ich posiadaczek, do których należę.

HANNA BAKUŁA // malarka i pisarka

W jednym z programów telewizji Doda śpiewała:

(…) krótką spódniczkę mam!

Dekolt pokażę Wam!

Babcia z dziadkiem nie czują już bazy, gubią się (…)

Sala wyła, bo czuła bazę bardzo dobrze. Młode podgolone chłopaki z poważnymi minami, z uznaniem biły brawo, a dziewczyny śpiewały razem z Dodą. To jasne, że znały tekst. Niejedna śpiewa o swojej mini wybranemu, choćby tylko przez chwilę byłby jej chłopakiem. Opięte i zaledwie przykryte pośladki, długie nogi, wysokie obcasy, wyprostowana, szczupła sylwetka młodej dziewczyny – to znakomita promocja minispódniczki. Takie dziewczyny w mini lubimy i za takimi oglądamy się na ulicy. Prawie wszystkie dziewczyny o niej marzą i – bez względu na trendy narzucone przez stylistów – zawsze mają taką wersję spódnicy w swojej szafie. Im krótsza, bardziej błyszcząca i udziwniona, tym większą przyciąga uwagę. Nigdy nie wiadomo, jakie szczęście przyniesie swojej właścicielce…

Do tej pory nie rozstrzygnięto sporu wymyślonego przez dziennikarzy – kto pierwszy wpadł na genialny pomysł pokazania światu kobiety w mini? Mówi się o dwóch projektantach; zabawne, że prawdopodobnie niewiele o sobie wiedzieli. Żyli i pracowali w dwóch oddalonych od siebie miastach. Dzielił ich kanał La Manche, pod którym wtedy nie jeździł jeszcze żaden pociąg.

DO TEJ PORY NIE ROZSTRZYGNIĘTO SPORU WYMYŚLONEGO PRZEZ DZIENNIKARZY – KTO PIERWSZY WPADŁ NA GENIALNY POMYSŁ POKAZANIA ŚWIATU KOBIETY W MINI?


Brunetka w czarnej sukience to sławna angielska projektantka Mary Quant z dziewczynami ubranymi w jej modele.

Pierwsza to nadzwyczaj utalentowana brytyjska projektantka Mary Quant. Niewysoka, szczupła brunetka, za to wielka postać świata mody lat 50. i 60. Kiedy tworzyła styl młodych dziewczyn tamtych czasów, sama miała zaledwie dwadzieścia kilka lat. Przyglądała się swoim rówieśniczkom, a raczej zapoczątkowanej przez nie nowej stylizacji ubrań wyszukanych w second handach. Miała wyczucie, była dobrym obserwatorem, rozumiała, czego potrzebowały dziewczyny w jej wieku i tak jak one – chciała się podobać. Wymyśliła dla nich nową modę: z niedrogich tkanin przygotowała kolekcje dostępne dla dziewczyn, które nie wychowały się w bogatych brytyjskich domach. Wśród proponowanych przez nią modeli była spódnica mini. Na początku zaledwie odsłaniała kolana, co i tak sprowokowało lawinę negatywnych komentarzy. Późniejsza mini w swojej bardzo wyśrubowanej długości (a raczej jej braku) była konsekwencją szaleństwa, jakie nowa długość wywołała w środowisku buntującej się młodzieży.

Druga osoba, której przypisuje się autorstwo tej popularnej spódnicy, to André Courrèges. Francuski projektant był zdania, że ubranie ma służyć kobiecie, zapewnić jej komfort, swobodę poruszania się, a nie opinać ją ciasno jak gorset, który krępuje ruchy. Słusznie, ale czy dlatego wpadł na pomysł minispódnicy? Dlatego skrócił ją i pokazał długie nogi? Pewnie podczas rysowania projektów kolekcji ta nowa długość wydała mu się czymś absolutnie naturalnym. Między Mary Quant a André Courrègesem nigdy nie było wojny o prawa do tytułu twórcy minispódniczki. Pracowali osobno, ona w Londynie, on w Paryżu – i po prostu w tym samym czasie wpadli na ten sam pomysł. Zdarza się… Mary Quant twierdzi, że to dziewczyny mijane codziennie na ulicy wymyśliły tę długość. Ona tylko pomogła zrealizować ich marzenia. Zrobiła coś, czym dziś profesjonalnie zajmują się tak zwani prognostycy trendów. Obserwują i analizują nowe zjawiska, tworząc przyszłe trendy. Oczywiście, dla tych, którzy interesują się modą.

W pierwszych latach po wojnie modę spontanicznie lansowała ulica, a młodzi projektanci podchwytywali jej pomysły, rozwijali je i nadawali im wyjątkowy kształt. Ulica inspirowała do kreowania nowych trendów – było to nowe zjawisko, które dopiero za kilka dekad stało się absolutnie naturalne. Czy ci projektanci byli świadomi, że to, co robią, jest początkiem rewolucji estetycznej? Na pewno nie. Do tej pory, to znaczy do lat 50., nikt nie projektował z myślą o młodych kobietach i młodych mężczyznach. Nie istniała zintegrowana grupa społeczna świadoma swojej wartości, którą później nazwano młodzieżą. Christian Dior, tworząc rewolucyjne projekty dla haute couture, kierował je do bogatych i dojrzałych kobiet. Młoda, szczupła dziewczyna nie inspirowała go, zwłaszcza że zwykle dość wcześnie stylem przypominała swoją matkę, natomiast młodzi chłopcy od najmłodszych lat ubierali się tak jak ich ojcowie. Nie było więc sensu i potrzeby (według projektantów) tworzyć dla tej grupy osobnych projektów.


Mary Quant twierdzi, że to dziewczyny mijane codziennie na ulicy wymyśliły tę długość.


Młode powojenne pokolenie miało jednak dość modelu życia proponowanego przez rodziców. Chciało odciąć się od środowiska dorosłych, żyć po swojemu z tymi, z którymi się identyfikowali. W szukaniu siebie, swojego stylu pomogła im niespodziewanie… nowa muzyka. Rock’n’roll grany przez Elvisa Presleya i Billa Haleya (czyli mieszanka bluesa i country) był nowym, nieznanym do tej pory stylem muzyki. Typowy dla rock’n’rolla dynamiczny sposób śpiewania, mocne dźwięki gitary, rytm akcentowany perkusją, głos Presleya i jego styl poruszania biodrami na scenie zelektryzowały młodych ludzi, którzy bardzo szybko i bezwarunkowo zaakceptowali ten gatunek muzyki oraz związany z nim styl życia. Zwłaszcza że Presley w swoich piosenkach wyrażał to, co czuli jego młodzi słuchacze. Na młodzież tamtych lat podobny wpływ mieli również bohaterzy amerykańskich filmów grani przez Marlona Brando i Jamesa Deana. Oni też się buntowali, też nie akceptowali ówczesnych reguł życia narzucanych przez nudnych mieszczuchów – takie postawy szybko zyskały naśladowców w realnym świecie. W ten sposób rozpoczęła się prawdziwa rewolucja popkultury.

Pierwsza powojenna kolekcja Christiana Diora – New Look – zrewolucjonizowała sylwetkę kobiet. Przez następne lata ewoluowała, ale spódnice nadal przykrywały kolana i opierały się na halkach. Talię zaznaczały małe, kolorowe dopasowane sweterki, wysokie szpilki nadal były obowiązkowe i dopełniały całości. Dziewczyny po pierwsze chciały się podobać, a po drugie odróżnić strojem od własnych matek. To, co proponowali projektanci haute couture, nie było więc dla nich. Ulica wprowadzała nowy styl ubierania się. Potrzebowała jednak innego spojrzenia, jakiejś nowej propozycji, czegoś zupełnie świeżego. Dlatego Mary Quant zaproponowała proste, tanie ubrania dla młodych dziewczyn, a John Stephen otworzył pierwszy butik ze strojami dla facetów. Ich sukces sprawił, że Paryż przestał się liczyć. Londyn stał się nową stolicą światowej mody. W takiej właśnie atmosferze narodziła się minispódniczka.


Szerokie spódnice powoli robiły się coraz krótsze i wreszcie odkryły łydkę. W latach 50. Brigitte Bardot, Sophia Loren i sławne modelki w sesjach dla „Vogue’a” nadal nosiły spódnice za kolana. Szesnastoletnie dziewczyny z Londynu odsłoniły je, a w następnych latach skróciły spódnice jeszcze bardziej. Właściwie nie tylko spódnice – sukienki również zmieniały swoją długość. W okresie tak zwanego swinging London, czyli w połowie lat 60., Mary Quant zaprojektowała nowy hit – prostą, krótką sukienkę bez rękawów. Zakładając do niej różne bluzki i sweterki, odnosiło się wrażenie całkiem nowego stroju. Uniwersalne i praktyczne kolekcje Mary Quant stawały się coraz bardziej seksowne. W 1965 roku długość spódnic i sukienek sięgnęła połowy uda. Zrobiło się bardzo krótko i bardzo gorąco… Na widok tak eksponowanych kobiecych nóg mężczyźni tracili głowy. Powstał nowy typ kobiety zwany baby doll. Minispódniczka zaledwie przykrywała pośladki, długie włosy z lokami tapirowano, oczy podkreślano czarną linią, a duże usta malowano na różowo. Pastelowe baby doll kipiały seksem i robiły furorę. Zmienił się diametralnie model dziewczyny. Teraz one inspirowały projektantów haute couture, a matki robiły wszystko, żeby wyglądać jak córki. Mini o prostym kroju lub w kształcie trapezu, z gładkich lub drukowanych materiałów szybko znalazły się w sklepach centrów handlowych, były więc dostępne dla wszystkich. W kolorowych pismach zdjęcia gwiazd w mini (Brigitte Bardot, Jeanne Moreau czy Jacky Kennedy na spotkaniu z Onasisem) prowokowały do komentarzy. Bo mini nie miała wyłącznie zwolenników. Zdarzało się, że krytykowano kobiety, które nosiły mini, zarzucano im zbytnią zuchwałość i nierespektowanie dobrych obyczajów. Dziś trudno wyobrazić sobie, jak wielkim wstrząsem obyczajowym była w gomułkowskiej Polsce moda mini. Wielkie zgorszenie wywoływały nawet niewinne stroje z końca lat 50., o czym świadczy histeryczna reakcja czytelniczki „Kobiety i Życia”, pisma, które podobnie jak „Przekrój”, przedrukowywało fotografie z zachodnich żurnali: „Toż te dziewczyny nie starają się nic zakryć swoim ubraniem, a przeciwnie: jak najwięcej pokazać, uwydatnić swoje wszystkie wdzięki i kusić nimi mężczyzn. Takie bezwstydne stroje pobudzają zmysły, nasuwają lubieżne myśli i dają okazję do grzechu.[1] Feministki zdecydowanie sprzeciwiały się pokazywaniu nóg i traktowaniu kobiet jak przedmiotu pożądania. Nie uznawały argumentu, że mini jest modna, ponieważ podoba się mężczyznom.

Czas mini powoli się jednak kończył. Nastała epoka hippisów, a z nią spódnice do kostek. Długość maxi obowiązywała prawie do końca lat 70. Spódnice maxi, a potem midi, udawały, że teoretycznie wszystko jest zakryte, ale wystarczył najmniejszy ruch, by w rozcięciu spódnicy (z przodu lub z boku) widać było prawie całe nogi. Był to sprytny zabieg na eksponowanie nóg mimo długości spódnicy, jednocześnie taka długość zdecydowanie odmłodziła sylwetkę.

Moda lat 80. znów odsłoniła nogi. Dzięki włóknom lycry spódnice opinały biodra, pośladki i uda. Szerokie ramiona żakietów i podkreślona talia tworzyły zupełnie nowy typ kobiety (optycznie mniejsze biodra i wysmuklone nogi na wysokich obcasach).

Obowiązujące trendy szybko się jednak znudziły i to, co przed chwilą było modne, zaczęło być oceniane jako passé. Machina mody musi przynosić pieniądze, bez nich nie powstaną nowe kolekcje. Tak zwana nowa długość zaproponowana przez projektantów w latach 90. znów przykryła kolana i ten styl z różnym powodzeniem utrzymuje się do dziś. Mini nie daje jednak za wygraną. Wraca tak często, jak tylko się da. Dziś nikt już nie komentuje odkrytych nóg. Wiek kobiety noszącej mini też nie ma już większego znaczenia, nie ogranicza ich i niczego im nie zabrania. Szczupłe i zadbane sześćdziesięciolatki bez skrępowania noszą krótkie spódnice.

PROPONUJĘ

Nowych trendów nie należy traktować zbyt serio. Bawmy się nimi i modnym ubraniem. Jedynym warunkiem jest umiejętność uważnego i krytycznego spojrzenia na siebie: prawidłowa ocena sylwetki, umiejętność panowania nad jej proporcjami pozwala bowiem wykorzystać to, co w modzie najciekawsze, nawet ekstrawaganckie propozycje projektantów. Ale to już kwestia stylu. Jeżeli jednak nie potrafisz ocenić, czy dana stylizacja jest dla ciebie, lepiej nie ryzykuj i ubierz się klasycznie, stosownie do swojego wieku, figury i obowiązków zawodowych.

UWAGA

Dojrzałe kobiety powinny uważać z długością mini podczas komponowania stroju w upalne dni. Natomiast jesienią i zimą mini w połączeniu z ciemnymi rajstopami można nosić bez ograniczeń. Warto założyć do niej buty na obcasach. Zyska na tym cała sylwetka, a nogi wydadzą się szczuplejsze i smuklejsze.

Jak wiadomo, zbyt obcisła mini podnosi się podczas chodzenia. Ciągłe poprawianie jej jest nieeleganckie i na niewiele się zdaje. Bo mini nie stanie się nagle dłuższa. Kupując nową spódnicę, przyjrzyj się więc sobie uważnie, zrób w niej kilka kroków, usiąść na chwilę. Sprawdź, jak się układa i dopiero wtedy zdecyduj o zakupie.

Pamiętaj, dopasowana mini przyciąga wzrok – mężczyzn na pewno uszczęśliwi ten widok, ale kobiety mogą skomentować zbyt opięte pośladki w dużo mniej przyjazny sposób…

WARTO WIEDZIEĆ

Czy istnieją zasady, które zabraniają kobietom noszenia mini? Tak. I nie chodzi tu o wiek, a raczej o konkretne sytuacje – formalne, zawodowe, gdy wymagana jest klasyczna długość spódnicy, gdy ubranie jest wizytówką firmy, którą reprezentujemy. Odpowiednio dobrany strój świadczy bowiem o znajomości zasad savoir vivre’u, respektowaniu współpracowników, o wiarygodności pracownika, a także o jego elegancji.

MODNA KOBIETA NOSI UBRANIA, A NIE JEST PRZEZ NIE NOSZONA

– MAWIAŁA MARY QUANT.[2]

Moda lepsza niż seks

Подняться наверх