Читать книгу Przyszła wojna - Lawrence Freedman - Страница 8

Rozdział 1
Rozstrzygająca bitwa

Оглавление

„A przecież otrzymywaliśmy wiele znaków ostrzegawczych – tyle że nie umieliśmy z nich skorzystać. Niebezpieczeństwo nie było dla nas zaskoczeniem. Co prawda pojawiło się nagle, lecz wiele zapowiadających je sygnałów powinno było otworzyć nam oczy, gdybyśmy tylko na własne życzenie nie pozostali ślepi”.

George Chesney,

The Battle of Dorking, 1871[1]

1 września 1870 roku jedna z armii francuskich idąca na odsiecz innej armii oblężonej w Metzu została okrążona, a potem pokonana w bitwie pod Sedanem. W relacji prasowej z tego wydarzenia napisano: „Bitwa rozpoczęła się o piątej rano, a o piątej po południu pojawienie się na szańcach Sedanu francuskiego generała z białą flagą obwieściło Niemcom ich zdumiewające zwycięstwo”. Dalej autor zacytował list, który cesarz Napoleon III wysłał do króla Prus Wilhelma: „Mój panie bracie, ponieważ nie dane mi było zginąć wśród swoich żołnierzy, pozostaje mi tylko oddać szpadę w pańskie ręce”[2].

Było to klasyczne, podręcznikowe zwycięstwo. W wyniku starcia zbrojnego, o którego wyniku przesądziła zaledwie jednodniowa bitwa, dokonała się zmiana układu sił w Europie. Strona przegrywająca pogodziła się z porażką i jej politycznymi konsekwencjami, chociaż Napoleon III nie był już w stanie dotrzymać złożonych Wilhelmowi obietnic. Został zmuszony do abdykacji, a 2 września 1870 roku proklamowano Trzecią Republikę. Nowy rząd nie uznał rezultatu bitwy i postanowił kontynuować walkę. Wojska pruskie obległy Paryż, ale na tyłach Francuzi organizowali nowe armie. Znaleźli się w nich między innymi snajperzy, czyli francs-tireurs (wolni strzelcy), którzy zadawali nieprzyjacielowi duże straty i utrudniali mu obronę linii zaopatrzenia.

Kanclerz Otto von Bismarck zaczął się obawiać, że przedłużające się walki zachęcą inne kraje do przyjścia Francji z odsieczą. Zażądał więc, aby wojsko bez pardonu złamało opór nieprzyjaciela. Jednakże już po zakończeniu dwumiesięcznego oblężenia doszło w Paryżu pod koniec stycznia 1871 roku do rewolucyjnego zrywu ludności, zwanego Komuną Paryską. Armia francuska zdławiła powstanie i dopiero wówczas Niemcy mogły uzgodnić warunki rozejmu z republikańskim rządem francuskim. Byłyby one mniej surowe, gdyby rząd wcześniej pogodził się z klęską. A tak Francja musiała oddać Niemcom Alzację i część Lotaryngii oraz wypłacić reparacje w wysokości 5 miliardów franków w złocie.

Przebieg bitwy pod Sedanem stał się przedmiotem rozważań wszystkich znawców sztuki wojennej. Prusy zawdzięczały zwycięstwo niezwykle sprawnej mobilizacji i wykorzystaniu linii kolejowych do przerzucenia wojsk na front. Natomiast chaotyczne działania Francuzów, sprowokowanych do wypowiedzenia wojny przez Bismarcka, pozbawiły ich szans na szybkie przystąpienie do ofensywy. Nowoczesna artyleria pruska zademonstrowała w całej pełni swoją ogromną siłę rażenia, a sposób dowodzenia nowoczesną armią przez feldmarszałka Helmutha von Moltkego stał się wzorem i inspiracją dla późniejszych pokoleń strategów wojskowych. Gdyby jednak po bitwie pod Sedanem nie zdołano zapanować nad chaosem i przywrócić porządku, wojna francusko-pruska inaczej zapisałaby się w pamięci potomnych. Niemcy wyciągnęli z tego dwa podstawowe wnioski. Po pierwsze, dobra strategia może zapewnić szybkie zwycięstwo w regularnej wojnie. Po drugie, jeśli nie podejmie się stanowczych działań, pokonany zyska okazję do zorganizowania nieregularnego oporu i zwycięstwo może zostać zmarnowane.

W roku 1871 złamano opór, uznany za typowo francuski fenomen będący wyrazem insurekcyjnych tradycji narodu. Zapanowało przekonanie, że Niemcy są potężnym państwem dysponująym sprawną armią, które potrafi śmiało i bezwzględnie walczyć ze swymi wrogami. Dotychczasowy ład europejski został zaburzony, układ sił zmienił się na korzyść Niemiec, chociaż ich długofalowe zamiary pozostawały niejasne. Olśniewające zwycięstwo von Moltkego potwierdziło klasyczny model wojny, mimo że dalszy ciąg wypadków ujawnił jego ograniczenia.

W maju 1871 roku, gdy traktat pokojowy we Frankfurcie nad Menem formalnie zakończył wojnę francusko-pruską, londyńskie pismo „Blackwood’s Magazine” opublikowało anonimowo opowiadanie The Battle of Dorking (Bitwa pod Dorking). Jego autorem okazał się George Tomkyns Chesney, pułkownik saperów armii brytyjskiej. Opowiadanie wywołało sensację i wkrótce zostało wydane w formie książkowej. Książka zyskała ogromną poczytność – sprzedano ponad 80 000 egzemplarzy – i rozpętała ogólnokrajową debatę nad stanem przygotowań Wielkiej Brytanii do wojny. A o to właśnie autorowi chodziło. W liście do redakcji „Blackwood’s Magazine” Chesney wyjaśnił, że chciał zwrócić uwagę na konieczność reorganizacji brytyjskiego systemu wojskowego, pokazując, w jaki sposób można najechać Anglię i spowodować „upadek naszej potęgi i handlu”. Jeśli sukces mierzyć skalą poruszenia opinii publicznej, to niewątpliwie autor osiągnął swój cel. Ówczesny premier William Gladstone publicznie narzekał, że takie alarmistyczne wypowiedzi mogą pociągnąć za sobą niepotrzebne wydatki wojskowe, rujnujące budżet państwa.

Z argumentacją Chesneya polemizowano często w powieściach i opowiadaniach, dowodząc, że autorzy takich utworów mogą przynajmniej decydować, kto wygra wojnę[3]. W utworze literackim o przyszłości można było przedstawić swoje stanowisko wyraziściej niż w naukowym wywodzie czy analizie dawnych kampanii wojennych. The Battle of Dorking okazała się nie tylko sensacją 1871 roku, lecz także zapoczątkowała nowy gatunek literacki. W latach poprzedzających pierwszą wojnę światową stała się medium, przez które podsycano obawy o przyszłość ojczyzny, rozniecano nacjonalizm, opisywano militarne innowacje i oceniano stan przygotowań wojennych. Utwory o przyszłej wojnie ostrzegały, do czego może dojść, jeśli rządy pozostaną głuche na przestrogi autorów i nie zaczną szybko działać według ich wskazówek.

Chesney nie był oczywiście pierwszym, który pisał na ten temat, i nie on pierwszy ujął swe przemyślenia w formę literacką. Po wojnach napoleońskich powstało wiele dzieł, których autorzy snuli wizje różnych inwazji, wymyślając sprytne sposoby zaskoczenia nieprzyjaciela. Ujawniło się też pocieszające „pragnienie uznania wroga za kogoś godnego pogardy, niższego i z góry skazanego na klęskę”[4]. Chesney jednak różnił się od tych autorów: miał talent literacki i potrafił wykorzystać burzliwy rozwój prasy popularnej, która znacznie zwiększyła liczbę odbiorców takich prowokacyjnych utworów. Już w latach pięćdziesiątych XIX wieku niezadowolenie ze sposobu prowadzenia wojny krymskiej przyczyniło się do tego, że kwestia wojny i pokoju przestała być domeną specjalistów, a stała się przedmiotem demokratycznej dyskusji. Poza tym Chesney wybrał sprzyjający moment do publikacji swego opowiadania, i to nieprzypadkowo. Ukazało się ono tuż po zwycięstwie Prus nad Francją i wyrażało powszechne przekonanie – z perspektywy czasu całkowicie uzasadnione – że stary porządek przestał istnieć. Przez pewien czas stosunki między mocarstwami miały pozostać nieustabilizowane. Skoro Francja ze swą osławioną armią poniosła tak dotkliwą klęskę, to każde państwo mogło podzielić jej los. W tej niepewnej sytuacji jakiś doniosły wynalazek w dziedzinie uzbrojenia lub działań wojskowych mógł przesądzić o klęsce gorzej przygotowanego lub słabszego duchem narodu.

W The Battle of Dorking Chesney opowiada o inwazji jednego z mocarstw na Wielką Brytanię. Nie podaje jego nazwy, ale wiadomo, że chodzi o Niemcy (zwycięscy najeźdźcy mówią po niemiecku). Nieprzyjaciel od dłuższego czasu opracowuje plan inwazji i wreszcie nadarza się doskonała sposobność: Royal Navy bardziej niż zwykle rozprasza swoje okręty, wysyłając je do różnych kolonii, armia zaś jest zajęta walką z Fenianami w Irlandii, tłumieniem powstania w Indiach i obroną Kanady przed Stanami Zjednoczonymi. W tej sytuacji wróg atakuje z zaskoczenia, dopełniając wszakże formalności oficjalnego wypowiedzenia wojny. Połączenia telegraficzne z Wielką Brytanią zostają przerwane, aby kraj nie został zawczasu ostrzeżony. Świetnie przygotowane siły inwazyjne przeprawiają się przez kanał La Manche i podczas desantu na plaże napotykają znikomy opór. Narrator opowiadania jest jednym z wielu ochotników, którzy razem z oddziałami regularnymi mają bronić przed nieprzyjacielem wzgórz między Guilford a Dorking. Niestety, wrogie wojska okazują się znacznie bardziej karne i lepiej zorganizowane. Brytyjczycy, zgodnie z oczekiwaniami, biją się dzielnie, lecz z braku odpowiedniego wywiadu, logistyki i dowodzenia zostają pokonani.

Dla uzyskania wymaganego nokautującego efektu Chesney musiał zadbać, by wszystkie okoliczności sprzyjały agresorowi, zanim jeszcze nieprzygotowanie armii brytyjskiej przesądzi o wyniku wojny. Kluczem do zwycięstwa nieprzyjaciela stało się rozwiązanie zasadniczego problemu, przed którym stawał każdy atakujący Wielką Brytanię: jak podbić kraj wyspiarski dysponujący najsilniejszą na świecie marynarką wojenną. W okresie obaw przed inwazją napoleońską Brytyjczycy liczyli się z tym, że nieprzyjaciel może przeprawić się przez kanał La Manche pod ziemią, drążąc odpowiedni tunel, lub powietrzem, za pomocą balonów. W 1784 roku amerykański satyryk, niepałający bynajmniej sympatią do Brytyjczyków, wyobrażał sobie, że „gdyby flota angielska wyszła w morze, po chwili natknęłaby się na flotyllę balonów”[5]. Jeszcze wiele lat po klęsce Napoleona wszystko, co mogło zagrozić brytyjskiej supremacji na morzach, budziło wśród Anglików niepokój. Obawiano się na przykład parowców, które rozwijały większą prędkość i nie były już tak zależne jak żaglowce od pogody i pływów. W opowiadaniu Chesneya zręczny manewr floty niemieckiej zaskakuje Royal Navy, potem zaś „śmiercionośne machiny posyłają nasze okręty na dno jeden po drugim”. Autor wyjaśnia, że owe machiny to torpedy, chociaż w tym czasie nazywano tak bomby pływające, znane później jako miny morskie. Dopiero w 1870 roku Admiralicja zleciła pierwsze próby bomb z napędem, które dziś noszą nazwę torped[6]. W następnej dekadzie marynarki wojenne różnych krajów zaczęły wyposażać w nie zarówno okręty liniowe, jak i mniejsze jednostki. Wywołało to dyskusję nad tym, co jest lepsze: działa dalekiego zasięgu, będące dotąd najważniejszym uzbrojeniem okrętów wojennych, czy torpedy, które miały co prawda większy zasięg, lecz nieznaną bliżej celność.

Chesney był zatem na bieżąco, ale nie wyszedł zbyt daleko poza stan ówczesnej techniki wojennej. Nie wspomniał na przykład o okrętach podwodnych, a przecież już wkrótce okazały się one najważniejszą innowacją w walkach na morzu. Prymitywnej formy okrętu podwodnego używano podczas amerykańskiej wojny secesyjnej (1861–1865), ale dopiero pod koniec stulecia Francuzi wprowadzili do eksploatacji ulepszoną ich konstrukcję. W ogóle Chesney nie wykazał większego zainteresowania wojną secesyjną z jej tak charakterystyczną walką na wyczerpanie. Wraz z innymi Europejczykami przyjmował, że z doświadczeń rzekomo niekarnych i upojonych alkoholem amerykańskich żołnierzy nie można się wiele nauczyć. Jego zdaniem pokazały one tylko, do czego prowadzi szybka i improwizowana rozbudowa małych armii ochotniczych[7].

W opowiadaniu Chesneya klęska Wielkiej Brytanii ma dalekosiężne następstwa. Dumny do niedawna naród zostaje pozbawiony swoich kolonii, „jego wymiana handlowa zanika, fabryki zamierają, porty pustoszeją, panuje bieda i wszystko popada w ruinę”. Wielka Brytania jest zmuszona przekazać Niemcom palmę pierwszeństwa na morzu. Takie są skutki ataku, który całkowicie zaskoczył Brytyjczyków. Zaskoczenie to było wynikiem nie tylko sprytnej operacji wojskowej. Istotne znaczenie miało także to, że wcześniej nie doszło do kryzysu w stosunkach między oboma państwami, który zawsze dotychczas poprzedzał wojnę. Niemcy nie mieli żadnego wyraźnego powodu do zaatakowania Wielkiej Brytanii. Rozpoczęli wojnę tylko dlatego, że dostrzegli okazję. W efekcie nastąpiła trwała zmiana miejsca Wielkiej Brytanii w hierarchii międzynarodowej.

Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.

Przyszła wojna

Подняться наверх