Читать книгу Zinedine Zidane. Sto dziesięć minut, całe życie. Wyd. II - Luca Caioli - Страница 3
Wstęp Mateusza Polka
Fenomen
ОглавлениеKiedy w 1996 roku obiecujący dwudziestoczteroletni talent francuskiej piłki, Zinédine Zidane, podpisał kontrakt z Juventusem – ówczesnym triumfatorem Ligi Mistrzów – mało kto się spodziewał, że w ciągu zaledwie kilku sezonów stanie się on jednym z najlepszych piłkarzy globu oraz mistrzem świata i Europy. Przeprowadzka do turyńskiego klubu okazała się punktem zwrotnym jego wspaniałej kariery. Kupiony później przez Real Madryt za rekordową kwotę siedemdziesięciu trzech i pół miliona euro, stał się najdroższym piłkarzem świata i nie oddał tego tytułu przez osiem kolejnych lat.
Mimo świadomości własnego talentu Zizou pozostał skromnym, pogodnym człowiekiem – piłkarzem, który grał przede wszystkim dla drużyny, zawsze stawiając jej dobro na pierwszym miejscu. Długo można by mówić i pisać o jego technice, nieprawdopodobnych dryblingach, których nigdy nie dało się przewidzieć, oraz oryginalnym stylu gry. Najbardziej jednak imponuje to, że nawet po wymanewrowaniu kilku rywali naraz i wypracowaniu sobie idealnej pozycji Zidane szukał częściej kolegów z drużyny niż okazji do strzału. Zupełnie tak, jak gdyby w swoim repertuarze miałuszczęśliwianie nie tylko kibiców, ale i partnerów na boisku.
Po odejściu z Juventusu Zizou pozostał w Madrycie do końca kariery piłkarskiej, po czym podjął pracę w sztabie szkoleniowym Realu. Najpierw zaczynał jako doradca drużyny, następnie został mianowany pierwszym asystentem przez swojego byłego trenera z Turynu Carlo Ancelottiego. Kolejne lata to już istna eksplozja sukcesów. Zapewne mało kto spodziewał się, że młody trener bez większego doświadczenia zostanie pierwszym w historii, któremu uda się wygrać Ligę Mistrzów aż trzy razy z rzędu.
Zidane nigdy nie zapomniał jednak o klubie, który nauczył go wygrywać. Podczas charytatywnego meczu pomiędzy legendami Realu i Juve, rozgrywanego na Santiago Bernabéu w czerwcu 2013 roku, Francuz zagrał w obu drużynach, czym pokazał, że uważa je za najważniejsze w swojej karierze piłkarskiej. Zizou cały czas związany jest z Turynem, gdzie zainwestował w kompleks rekreacyjno-sportowy, sygnowany „Z5”. Obiekt jest często odwiedzany zarówno przez aktualnych, jak i emerytowanych piłkarzy Juventusu.
Jako bezdyskusyjny geniusz futbolu Zidane zasłużył na piękne zakończenie swojej przygody z piłką. Rysą na szkle okazał się jednak finał mistrzostw świata w 2006 roku, kiedy to reprezentacja Francji mierzyła się w Berlinie z Włochami. Zamiast zejść z boiska jako bohater i triumfator, został nazwany przez wielu największym przegranym tamtego pamiętnego wieczoru. Po sławetnym incydencie z Materazzim zszedł samotnie do szatni – z pustymi rękami i spuszczoną głową.
Epizod ten nie wyrządził jednak trwałej krzywdy jego wizerunkowi. Wieloletnie starania, talent, zdrowe podejście do sławy, pogoda ducha oraz aktywność Francuza w akcjach na rzecz potrzebujących sprawiły, że Zidane do dziś postrzegany jest jako fenomen, którego nazwisko wymienia się obok legend pokroju Del Piero, Platiniego, Raúla czy Beckhama. Przede wszystkim zaś cały czas jest tym samym, skromnym i zupełnie normalnym człowiekiem.
Mateusz Polek