Читать книгу George i Wielki Wybuch - Lucy Hawking - Страница 18
Rozdział drugi
Оглавление— Mówisz o katastrofie, na przykład o zderzeniu z wielką kometą albo globalnym ociepleniu? — upewnił się George. — Nie damy rady tutaj żyć, jeśli wszędzie będą wybuchały wulkany albo ląd zmieni się w jedną wielką pustynię. — Chłopiec wiedział wszystko o przerażających rzeczach, które mogą się wydarzyć na Ziemi, jeśli ludzie nie zaczną się o nią troszczyć. Opowiedzieli mu o tym jego rodzice, działacze ekologiczni.
— Dokładnie! Mój tata mówi, że ludzie muszą zacząć szukać nowego domu, tak jak Freddy. Świnie potrzebują mniej więcej takich samych warunków, więc jeśli uda się nam znaleźć w kosmosie miejsce zdatne do życia dla ludzi, Freddy też będzie mógł tam zamieszkać.
— To znaczy, że Kosmos musi tylko znaleźć nowy dom dla ludzkości i wtedy będę mógł tam trzymać swoją świnkę?
— Właśnie tak! — uradowała się Annie. — A my będziemy go odwiedzać od czasu do czasu, żeby się nie czuł opuszczony i smutny. — Oboje zamilkli. Zdawali sobie sprawę, że ich plan jest daleki od doskonałości. — A ile czasu zajmie nam znalezienie jakiegoś miejsca w kosmosie dla Freddy’ego? — spytał wreszcie George. — Twój tata już od dawna szuka nowej planety dla ludzi, żeby założyć tam kolonię, i wciąż nie jest przekonany, czy znalazł tę właściwą.
— Hmm, no tak — przyznała Annie. — Może, ale tylko może, będziemy musieli poszukać na razie dla Freddy’ego jakiegoś innego domu.
— Najlepiej gdzieś na planecie Ziemi — zgodził się chłopiec. — Ale jak my go przetransportujemy do tego nowego miejsca, obojętnie czy w kosmosie, czy na naszej planecie? W jaki sposób można gdziekolwiek przenieść takiego wielkiego świniaka?
— I na tym właśnie polega geniusz mojego planu! — wykrzyknęła Annie, wyraźnie się ożywiając. — Wykorzystamy w tym celu Kosmosa. Jeśli potrafi nas wysłać w daleką podróż przez Wszechświat, to na pewno będzie w stanie przenieść zwierzaka z jednego miejsca na Ziemi w drugie. Prawda, Kosmosie? — spytała z pewnością w głosie.
— Masz absolutną rację, Annie — potwierdził Kosmos. — Jestem tak mądry i inteligentny, że potrafię zrobić wszystko to, o czym wspomnieliście.
— Ale czy powinieneś? — zagadnął George. — Annie, czy twój tata się nie pogniewa, jeśli się dowie, że wykorzystaliśmy jego komputer do transportu świni?
— Jeśli mi tego wyraźnie nie rozkażecie, nie będę miał powodu, by informować Erica o zafundowaniu wycieczki zaprzyjaźnionemu wieprzkowi — powiedział szelmowsko komputer.
— Hmm — mruknął z powątpiewaniem George. Odbywał już wcześniej podróże, podczas których Kosmos sam wybierał punkt docelowy, i nie był pewien, czy superkomputer zawsze podejmuje właściwe decyzje.
Chłopiec nie chciał przepychać swojej świni przez portal — cudowne drzwi prowadzące w przestrzeń kosmiczną, które potrafił otworzyć Kosmos — i na koniec dowiedzieć się, że zwierzę trafiło do fabryki kiełbasek. Albo na szczyt wieżowca w Nowym Jorku. Albo na jakąś odludną, tropikalną wyspę, na której byłoby dla Freddy’ego za gorąco, nie wspominając już o samotności.
— Kosmosie — zaczął uprzejmie. — Czy mógłbyś nam pokazać miejsca, do których chciałbyś zabrać Freddy’ego, zanim naprawdę go tam poślesz? Och, i dopóki nie znajdziemy jakiegoś miejsca stałego pobytu, musi to być na tyle blisko, byśmy mogli dojeżdżać tam na rowerach. Bo nie sądzę, że powinniśmy wykorzystywać ciebie jako środek transportu. Ktoś mógłby nas przyłapać.
— Przetwarzam twoją prośbę — odparł Kosmos.
Kiedy rodzina Annie wróciła ze Stanów, komputer uległ poważnej awarii. Ericowi udało się go naprawić, ale od tego czasu Kosmos miał znacznie przyjaźniejsze podejście do ludzi. Jego obwody rzęziły przez kilka sekund, a potem na środku gabinetu Erica zawisł w powietrzu obraz wyświetlany z ekranu za pomocą dwóch cienkich strumieni światła.
— To jest mapa! — powiedział George. — Wygląda jak… Zaraz, przecież to Foxbridge!
— Zgadza się — potwierdził Kosmos. — Jest to trójwymiarowa mapa miasta. Wszystko, co potrafią Google, ja mogę zrobić znacznie lepiej — pochwalił się. — Bezczelne półgłówki.
— O rany, jest przepiękna! — westchnęła Annie.
Rzeczywiście, wszelkie szczegóły starego, szacownego miasta uniwersyteckiego zostały przedstawione na mapie Kosmosa z niezwykłą pieczołowitością: każda wieża, wał obronny, iglica i budynek z dziedzińcem reprezentowane w idealnej miniaturze.
W rogu jednego z placyków migał mały czerwony punkt.
— To wydział taty! — wykrzyknęła zaskoczona Annie. — Tam gdzie błyska to światełko. Dlaczego pokazujesz nam wydział taty?
— Według moich danych świnie potrzebują cichej, zaciemnionej przestrzeni z dużą ilością świeżego powietrza i odpowiednią dawką słońca — odparł Kosmos. — Miejsce oznaczone na mapie to piwnica na wino, zbudowana pod starą wieżą. Ma własny system wentylacyjny, a więc powietrze w jej wnętrzu jest zawsze świeże. Jest tam też mały świetlik. Nie używano jej od wielu lat, zatem dla waszej świni powinno to być miejsce bezpieczne i komfortowe, pod warunkiem że przyniesiecie dla niej z farmy trochę słomy.
— Jesteś pewien, że Freddy nie będzie się tam czuł uwięziony? — spytał George.
— Przez krótki czas twoja świnia będzie się cieszyła idealnym spokojem i ciszą — odparł Kosmos. — Będzie to dla niej coś w rodzaju wakacji, dopóki nie zdecydujecie, gdzie chcielibyście ją umieścić na stałe.
— Musimy zabrać Freddy’ego z tamtej farmy! — wykrzyknęła Annie. — I to szybko! Biedak czuje się tam okropnie i naprawdę trzeba go ratować!
— Możemy obejrzeć tę piwnicę? — spytał George.
— Naturalnie — odparł Kosmos. — Otworzę małe okno z widokiem na jej wnętrze, żebyście sami sprawdzili podane przeze mnie informacje.
Mapa rozpłynęła się w powietrzu. Zastąpił ją kwadrat światła, bo Kosmos zaczął już tworzyć portal. Annie i George przechodzili przez niego wiele razy, udając się w kosmiczne podróże. W takich przypadkach komputer budował drzwi. Kiedy jednak planował tylko coś im pokazać, konstruował małe okno, przez które mogli zajrzeć na drugą stronę.
— To takie ekscytujące! — wykrzyknęła Annie, gdy czekali na pojawienie się okna. — Dlaczego wcześniej nie przyszło nam do głowy, że można wykorzystać Kosmosa do podróży po Ziemi?
Prostokąt ściemniał. Dzieci wpatrywały się w niego uważnie.
— Kosmosie, nic nie widzimy! — zawołał George. — Myślałem, że wspomniałeś coś o świetle dnia. Freddy mógłby pomyśleć, że wtrąciliśmy go do lochu!
— Sprawdziłem współrzędne i jest to właściwa lokalizacja — powiedział zdezorientowany komputer. — Być może okno zostało zasłonięte.
— O matulu! — szepnęła Annie. — Ciemność… Ona się porusza! — Rzeczywiście, widoczna za oknem czerń wydawała się falować z boku na bok. — Nadstawcie uszu! — syknęła dziewczynka. — Słyszę jakieś głosy.
— To niemożliwe — odparł Kosmos. — Moje dane wskazują, że piwnica nie jest obecnie w użyciu.
— W takim razie co tam robią ci ludzie? — spytała Annie pustym głosem. — Popatrzcie!
George wpatrzył się w okno i zorientował się, że jego przyjaciółka ma rację. To, co widzieli, nie było całkowicie zaciemnionym pokojem, lecz zbitym tłumem ludzi ubranych na czarno. Dostrzegał niewyraźne zarysy ramion i pleców. Wszyscy wydawali się odwróceni do dzieci tyłem.
— Czy oni nas widzą? — szepnęła Annie.
— Jeśli któraś z tych osób się odwróci, zapewne zobaczy nasze okno portalowe — powiedział Kosmos, który zdążył już przeprowadzić pobieżny skan pomieszczenia. — Choć sprzeciwia się to wszelkiej logice, prawdopodobieństwu i rozsądkowi, piwnica rzeczywiście wydaje się wypełniona istotami ludzkimi.
— Żyjącymi? — spytała Annie przerażonym głosem. — Czy martwymi?
— Oddychającymi i normalnie funkcjonującymi — uściślił superkomputer.
— I co one tam robią?
— W tej chwili…
— Odwracają się — przerwał przerażony George. — Kosmosie, zamknij portal!
Maszyna zatrzasnęła okno tak szybko, że nikt w piwnicy nie zauważył małego rozbłysku światła, a jeśli nawet zauważył, to nie zgadłby, iż to tajemne spotkanie było przez chwilę pod obserwacją dwojga bardzo zaskoczonych dzieci i zdenerwowanego superkomputera, znajdujących się w zwykłym podmiejskim domu gdzieś na obrzeżach Foxbridge.
Zdążyli jednak usłyszeć dochodzący z piwnicy głos.
— Oddajcie cześć Fałszywej Próżni, dawczyni życia, energii i światła — dotarło do uszu zszokowanych, zastygłych nieruchomo dzieci.
Ponieważ Kosmos musiał czym prędzej zamknąć portal, zanim ktokolwiek go — i ich — dostrzegł, wyłączył wizję, ale nie głos. Mogli więc słyszeć, co się dzieje w piwnicy, choć niczego nie widzieli.
Po wygłoszonym wstępie w piwnicy zapadła grobowa cisza. Annie i George bali się nawet oddychać. A potem, niczym w jakiejś przerażającej audycji radiowej, głos odezwał się znowu:
— Nastały niebezpieczne czasy! Być może jesteśmy świadkami ostatnich dni przed tym, jak Wszechświat zostanie rozerwany na strzępy przez falę kosmicznego zniszczenia. Ci naukowi kryminaliści pracujący przy Wielkim Zderzaczu Hadronów wkrótce rozpoczną swój najnowszy eksperyment z wysokoenergetycznymi cząstkami. Ostatnim razem nie udało się nam powstrzymać tych barbarzyńców przed wykorzystaniem Zderzacza, ale teraz sytuacja jest dużo poważniejsza. Gdy tylko ci szaleńcy uruchomią swoją maszynę, doprowadzą do kosmicznej katastrofy, która zniszczy cały Wszechświat! Ich plany, aby wprowadzić badania przy użyciu Wielkiego Zderzacza Hadronów na jeszcze wyższy poziom, mogą nas wszystkich całkowicie unicestwić.
Annie i George usłyszeli, jak gęsty tłum zgromadzonych w pomieszczeniu ludzi syczy i buczy na te słowa.
— Proszę o ciszę! — powiedział głos. — Wszystko nam wyjaśni nasz znakomity ekspert naukowy.
Rozległ się inny głos, tym razem należący do kogoś starszego, przemawiającego ciszej i spokojniej.
— Ci niebezpieczni szaleńcy pracują pod wodzą naukowca z Foxbridge, niejakiego Erica Bellisa.
Annie pisnęła i natychmiast zasłoniła usta dłonią. Przecież Eric Bellis to jej tata!
— Bellis zaprojektował eksperyment polegający na kolizji wysokoenergetycznych cząstek z wykorzystaniem detektora ATLAS umieszczonego przy Wielkim Zderzaczu Hadronów. Niebawem wejdzie on w najbardziej niebezpieczną fazę. Jeśli podczas kolizji Bellisowi uda się wytworzyć energię, jaką zaplanował, to według moich obliczeń istnieje znaczne prawdopodobieństwo, że Wszechświat może spontanicznie zacząć się rozpadać na skutek utworzenia małego obszaru Prawdziwej Próżni. Gdy podczas zderzenia cząstek w akceleratorze Wielkiego Zderzacza Hadronów powstanie choćby najmniejsza ilość Prawdziwej Próżni, rozrośnie się ona z prędkością światła, zastępując Fałszywą Próżnię i tym samym niszcząc całą materię! Wszystkie atomy na Ziemi zostaną unicestwione w ciągu zaledwie jednej dwudziestej sekundy. Po ośmiu godzinach zniknie Układ Słoneczny. Oczywiście na tym się nie skończy…
Głosy dochodzące z piwnicy cichły. Kosmos z trudem utrzymywał połączenie.
— Bańka Prawdziwej Próżni będzie się rozszerzać w nieskończoność — ciągnął głos złowieszczym szeptem. — Bellis doprowadzi do czegoś niewyobrażalnego: zniszczy cały Wszechświat! — Dźwięk ostatniej głoski zawisł w powietrzu, a potem znów zapadła cisza.
Przez chwilę George, Kosmos i Annie trwali w bezruchu. Pierwszy otrząsnął się z szoku komputer.
ŚRODOWISKO ZBYT NIEBEZPIECZNE DLA PRZESIEDLENIA ŚWINI! Napis zamigotał kilka razy na ekranie wielkimi, czerwonymi literami.
— Absolutnie nie wyślemy tam Freddy’ego! — Annie sprawiała wrażenie oszołomionej. — Nie możemy pozwolić na to, by nasza świnia spędzała czas z tymi okropnymi ludźmi. Zwłaszcza że opowiadają takie wstrętne rzeczy o moim tacie!
George się zachłysnął. O czym mówili ci wszyscy ubrani na czarno osobnicy?
— Kosmosie? Annie? Kim oni są? — spytał zaniepokojony.