Читать книгу Pierwsza pomoc w nauce macierzyństwa - Lucyna Mirzyńska - Страница 13
Wybór osoby towarzyszącej
ОглавлениеKobieta ma prawo do wyboru osoby, która wesprze ją w porodzie. Najczęściej jest to ojciec dziecka, ale zdarza się, że z różnych względów ciężarne wolą poprosić o pomoc kogoś innego. Wsparcie bliskiej osoby jest bardzo ważne, ponieważ w standardowych warunkach szpitalnych rodzącej nie zawsze może towarzyszyć położna, która opiekuje się czasem kilkoma salami porodowymi. Chodzi tu zarówno o wsparcie emocjonalne, jak i zwykłą pomoc, która przyda się na przykład przy stosowaniu różnych technik łagodzenia bólu. Towarzyszenie przy porodzie jest dla wielu mężczyzn bardzo ważnym wydarzeniem, dzięki któremu mogą zarówno wzmocnić swoją bliskość z żoną, jak i z witanym na świecie dzieckiem. Są jednak takie pary, które z różnych względów decydują się na to, by w porodzie kobiecie towarzyszyła mama, siostra lub przyjaciółka. Wpisuje się to w praktykowaną przez pokolenia zasadę, że poród to wydarzenie bardzo kobiece, w którym mężczyźni nie powinni uczestniczyć. Te zasady zmieniły się jednak na przestrzeni lat także dlatego, że ginekologami są bardzo często mężczyźni. Ich wkroczenie do sal porodowych poniekąd otwarło też porodówki dla ojców. I chyba ta zmiana jest przez mamy dobrze postrzegana, gdyż obecność najbliższej im osoby – osoby, która przejmie na równych prawach odpowiedzialność za rodzące się dziecko – na pewno jest dla nich niezwykle ważna.
Obecność męża jest także dużą pomocą w egzekwowaniu praw mamy i dziecka. Zmęczona porodem kobieta po prostu nie będzie mieć do wielu spraw głowy. Towarzyszący jej mąż powinien przypilnować chociażby tego, by dziecko od razu trafiło na pierś mamy, a jeśli to niemożliwe, by mógł sam malucha przytulić, zapewniając mu tak niezbędny dla jego zdrowia kontakt „skóra do skóry”. To ojciec ma za zadanie doprowadzić do jak najszybszego przystawienia dziecka do piersi, także po cesarskim cięciu. Oczywiście wszystko to pod nadzorem, we współpracy i ze wsparciem personelu medycznego!
Formalnie rzecz biorąc, rodzącej może towarzyszyć dowolna osoba, o ile zostaną spełnione określone warunki, podpisane specjalne dokumenty, a ze względów epidemiologicznych nie ma ku temu przeciwskazań medycznych. Każdy szpital ustala własne zasady, w tym niezbędny ubiór. Warto się z tymi zasadami zapoznać odpowiednio wcześniej, a swój wybór dodatkowo wpisać do przekazywanego personelowi planu porodu.
Niektóre panie wybierają coraz bardziej popularną pomoc profesjonalnej douli. Doulami bywają przeważnie absolwentki psychologii, często doświadczone mamy, których zadaniem jest emocjonalne wsparcie rodzącej. Taka usługa jest jednak dosyć droga, a sama obecność douli nierzadko bywa przez personel porodówek źle odbierana. Zapewne w dużej mierze z powodów ambicjonalnych, dlatego że takie osoby nieraz wchodzą w kompetencje położnej. Fakt, że pojawiło się zapotrzebowanie na nie, jest wynikiem zaniedbań polskiego systemu służby zdrowia. Wsparcie emocjonalne powinna okazać pacjentce przede wszystkim położna, jednak obciążona nadmiarem obowiązków, także administracyjnych, często nie jest w stanie poświęcić rodzącej tyle czasu, ile by chciała. Jeżeli przyszła mama decyduje się na zatrudnienie douli, przede wszystkim powinna upewnić się, jak swoją rolę rozumie wybrana przez nią osoba. Na pewno spotka się z nieufnością personelu, jeśli zacznie wchodzić w jego kompetencje, próbując wymusić na przykład konkretne procedury medyczne lub ich zaniechanie. A tak się czasem zdarza, ponieważ doule mają co prawda dużą wiedzę na temat fizjologii porodu, nie mają jednak wykształcenia medycznego, które poza suchymi faktami daje położnej jeszcze coś, czego nie da się zastąpić teorią: praktykę i doświadczenie. Oczywiście jeśli dochodzi do jakichś oczywistych zaniedbań, powinno się zawsze interweniować, w większości wypadków należy jednak zaufać personelowi medycznemu, ponieważ to on, a nie doula, ponosi odpowiedzialność za bezpieczeństwo pacjentki, jej stan zdrowia, a nawet życie.
Zatrudnienie douli nie wyklucza obecności ojca przy porodzie dziecka, choć niektóre szpitale wprowadzają ograniczenia liczby osób towarzyszących. Doula jako osoba obca nie ma prawa do uzyskiwania informacji na temat stanu zdrowia pacjentki, a także podejmowanych procedur, o ile oczywiście rodząca nie złoży wcześniej odpowiedniego oświadczenia. Doula nie może też podejmować żadnych decyzji w kwestii opieki nad dzieckiem po porodzie, do czego mają prawo wyłącznie rodzice.
Jeśli już kobieta szuka profesjonalnego wsparcia przy porodzie, obawiając się trafić na przypadkowe osoby z dyżuru, lepszym, moim zdaniem, wyjściem jest opłacenie indywidualnej opieki – tzw. położnej komercyjnej. Wiele szpitali lub sal porodowych legalnie umożliwia taki wybór, za który opłatę wnosi się do kasy placówki. Położna „wynajęta” przez mamę towarzyszy jej przez cały czas porodu, niezależnie od zmian dyżurów i innych pacjentek na oddziale, a jako pracownik szpitala i osoba wykwalifikowana może przejąć wraz z lekarzem dyżurującym pełną odpowiedzialność za pacjentkę. Zatrudniając położną, można wybrać tę, co do której ma się przekonanie, że właściwie zajmie się rodzącą i okaże jej potrzebne wsparcie, także emocjonalne. Warto przy tym zasięgnąć opinii innych mam, które korzystały już z pomocy tej konkretnej osoby. Ponieważ jednak taka usługa bywa bardzo kosztowna, nie wszystkie rodziny na nią stać. Jeśli nie mamy możliwości wynajęcia własnej położnej, warto wcześniej poznać oddział, na którym chcemy rodzić, i podpytać znajomych o warunki i zasady na nim panujące. Porodówki często organizują „dni otwartych drzwi”, można je też obejrzeć po wcześniejszym umówieniu się z personelem na konkretny termin. W wielu mniejszych miejscowościach wybór jest ograniczony, ale w dużych miastach można zdecydować się na jeden z kilku szpitali.
W tym miejscu stosowna byłaby jednak uwaga, że nie wszystko da się kupić... Wiele przyszłych mam myśli, że jeśli załatwią sobie najlepszą prywatną opiekę i opłacą wszystkie dodatkowe możliwości w szpitalu, zapewnią sobie dobry poród bez komplikacji. Nieraz słyszę od załamanych jakimś niepowodzeniem kobiet pretensje, że przecież wykonały wszystkie badania, że kupiły wszystkie suplementy diety, że zrobiły wszystko to, co zalecają lekarze, i że zadbały o najlepsze wsparcie profesjonalistów, a mimo to nie wszystko poszło tak, jak by chciały... Przygotowując plan porodu, warto więc pokusić się o refleksję, że zależy od nas bardzo wiele, ale nie wszystko. Pomoże to nam nabrać odpowiedniego dystansu i uchroni przed ewentualnym obwinianiem samej siebie, także po porodzie. To prawda, że dzisiejsza medycyna może zdziałać cuda. Poród z wydarzenia nieraz zagrażającego zdrowiu i życiu, jakim był jeszcze kilkadziesiąt lat temu, stał się doświadczeniem stosunkowo bezpiecznym. Wciąż jednak to dla organizmu – i matki, i dziecka – ogromne wyzwanie. Warto zachować pokorę wobec tajemnicy natury, jaką także dziś stanowi dla nas cud narodzin.
Przy okazji muszę wspomnieć o nagłaśnianym ostatnio problemie złego traktowania pacjentek na niektórych oddziałach położniczych, co z pewnością motywuje wiele przyszłych mam do szukania pomocy na zewnątrz i do nieufności wobec personelu szpitalnego. Jestem przekonana, że opowiadane – także mnie – przez pacjentki historie wynikają jednak nie z braku profesjonalizmu czy wiedzy, lecz z warunków i zasad panujących w polskiej służbie zdrowia. Rozumiem mamy, które w tak wyjątkowym momencie swego życia oczekują otwartości oraz wsparcia i szczególnie wyczulone są na wszelkie objawy nieżyczliwości. Myślę jednak, że odpowiedzialność za zaistniałą sytuację ponoszą zarówno członkowie personelu medycznego – nadmiernie obciążeni pracą i obowiązkami biurokratycznymi, związani procedurami, a często też niewłaściwie przygotowani do komunikacji z pacjentami – jak i rodzice, którzy zaczerpnąwszy, często bardzo pobieżnie, nieco wiedzy z internetu, wchodzą na porodówkę z szeregiem oczekiwań, które nie zawsze można spełnić. Dla przedstawiciela każdego zawodu trudne do zniesienia byłoby nieustanne podważanie jego kompetencji przez osoby niemające ani odpowiedniej wiedzy, ani doświadczenia. Moją receptą na poprawę sytuacji jest... dobra edukacja przedporodowa. Rodzice mający rzetelną wiedzę na temat porodu, połogu i zjawisk adaptacyjnych dotyczących noworodka będą w stanie ocenić, kiedy określone procedury medyczne są uzasadnione, a kiedy można zwrócić się do personelu o ich zaniechanie lub wręcz o zmianę postępowania. Nie zawsze bowiem sprawdzają się gotowe recepty z popularnych blogów. Czasami po prostu trzeba zaufać lekarzom i położnym, co oczywiście nie wyklucza prawa rodziców do rzetelnej informacji na temat możliwych rozwiązań.
Jeśli jednak personel szpitala odmawia wyjaśnień, nie okazuje młodym rodzicom odpowiedniego wsparcia, zachowuje się w sposób nieakceptowalny, nieprzyjemny, czy nawet chamski, należy interweniować na przykład poprzez skargę do rzecznika praw pacjenta. Przełożeni, którzy nie otrzymają informacji zwrotnej od pacjentek na temat zatrudnianych przez siebie pracowników, nie będą w stanie zainterweniować wtedy, gdy ci nie wykonują swoich obowiązków profesjonalnie i zgodnie z przyjętymi standardami. Mnie jako położną rodzinną oceniają same pacjentki, deklarując chęć pozostawania pod moją opieką. Podobnej oceny mogą dokonywać względem położnych pracujących w szpitalach. I jestem przekonana, że większość moich koleżanek bez problemu przeszłaby taki test. Jeśli jednak któraś nie sprawdza się w tym wyjątkowym i pięknym zawodzie, powinna zostać przez same kobiety odsunięta od jego wykonywania.