Читать книгу Wyśniona miłość - Magda Kaczmarczyk - Страница 5

Rozdział II

Оглавление

Agata obudziła się na dźwięk swojego telefonu. W jednej chwili przypomniała sobie, że cały wieczór na to czekała, zerwała się z łóżka i dopadła go w ostatniej chwili.

– Słucham – wysapała.

– Cześć, to ja – wesoły głos Mirki otrzeźwił ją całkowicie. – Co jesteś taka zasapana? – zapytała ze śmiechem przyjaciółka. – Mów szybko co robiłaś.

– Ha, ha bardzo śmieszne – Agata nie była w nastroju do takich żartów. – Lepiej ty powiedz czy umówiłaś mnie z tym facetem.

– Jasne, przecież obiecałam – odpowiedziała Mirella – Dzwonię tak późno, bo dopiero teraz do mnie oddzwonił, wiesz on jest bardzo zajęty, w każdym razie przekonałam go, że zależy ci na czasie i powiedział, że może się z tobą spotkać jutro, u mnie, około dziewiętnastej. Pasuje ci? – zapytała.

– Chyba żartujesz! – wrzasnęła Agata. – Jasne, że mi pasuje. Będę na dwieście procent. Dziękuję ci, że załatwiłaś to tak szybko. Naprawdę jestem ci bardzo wdzięczna.

– Dobra, już dobra, tylko mi się nie rozpłacz – powiedziała Mirella. – Jutro o siódmej bądź u mnie, a poznasz czarującego, przystojnego i tajemniczego Piotra. Pa – i rozłączyła się.

Agatę przeszedł dreszcz. Wkraczała w świat magii i chociaż tak bardzo o tym marzyła, teraz obleciał ją strach. A co jeśli ten facet popatrzy na nią i będzie znał wszystkie jej tajemnice? Albo od razu powie, że ona się do tego nie nadaje? Przeleciała w myślach swoje życie w poszukiwaniu wstydliwych tajemnic, ale na szczęście nie znalazła nic naprawdę obciachowego. No, może była jedna rzecz, ale wyciąganie jej na światło dzienne byłoby niegrzeczne i zbyt intymne. A co, jeśli ten facet jest jasnowidzem i zrobi jakąś niewybredną uwagę, żeby wiedziała, że on już wie? No chyba wtedy od razu by stamtąd wybiegła i już nigdy nie wróciła.

Położyła się spać, ale cały czas myślała o jutrzejszym dniu i oczywiście jej się przyśnił.

Weszła do domu Mirelli, ale było tam jakoś ciemno i chłodno. Paliło się dużo świeczek, a na sofie siedział wysoki, opalony blondyn o czarnych oczach i szpiczastym nosie. W jego twarzy było coś niepokojącego. Agata ostrożnie weszła do środka, ale drzwi zamknęły się zaraz za nią, odcinając ewentualną drogę ucieczki. Wystraszona obejrzała się za siebie i zobaczyła, że przy drzwiach stoi Mirella, ale wygląda inaczej niż zwykle. Ubrana w dziwne ciuchy wyglądała jak ksiądz albo jakaś kapłanka odprawiająca rytuały. Uśmiechała się do Agaty, ale nie był to uśmiech serdeczny, raczej drwiący. Gdy Agata chciała otworzyć drzwi Mirella pchnęła ją w stronę Piotra, a ten szeroko otworzył ramiona.

– Witamy naszą dziewicę – powiedział, gdy Agata wpadła prosto w jego ramiona. Próbowała się wyrwać, ale Piotr trzymał ją w żelaznym uścisku. Dopiero teraz Agata zauważyła, że w pokoju stoi ogromny stół przykryty białym prześcieradłem. Mirella podeszła do niego i pokazała Piotrowi, żeby położył Agatę. Ten bez najmniejszego problemu wziął ją na ręce i położył na stole. Agata chciała krzyczeć, chciała się wyrywać, ale była jak sparaliżowana, nie mogła się ruszyć. Mirella wzięła nożyczki i przecięła ubranie Agaty wzdłuż jej ciała. Agata z przerażeniem zauważyła, że ma na sobie białą, długą, luźną suknię, a nie jeansy i koszulkę. Piotr wziął do ręki długi nóż, a Mirella posypała goły brzuch Agaty jakimś proszkiem. Agata patrzyła jak proszek wżera się w skórę i wyskakują bąble, które pękają i pojawia się krew. Cały czas próbowała się wyrwać, ale z przerażeniem stwierdziła, że jest przywiązana do stołu. Ostatnią deską ratunku był wrzask.

– Nie jestem dziewicą! – wrzeszczała na całe gardło – Słyszycie, zostawcie mnie, nie jestem dziewicą! – tak wrzeszczała i płakała, aż w końcu się obudziła.

Nad jej łóżkiem stał Maciek.

– Ty, siostra, wszystko gra? – zapytał – Teraz, to już chyba wszyscy w promieniu dwóch kilometrów wiedzą, że nie jesteś dziewicą. Zawsze mi się wydawało, że takie rewelacje zostawia się dla siebie… – wzruszył ramionami.

Agata potrząsnęła głową.

– Przepraszam, ten sen był taki realny. Znaczy, że głośno krzyczałam? – zapytała zawstydzona.

– Darłaś się na całą chałupę – stwierdził z przekąsem Maciek. – Masz szczęście, że starych nie ma w domu, bo byś miała szlaban do końca życia.

Agata odetchnęła z ulgą.

– Kurcze, ten sen był niesamowity, chcesz, żebym ci go opowiedziała?– zapytała.

– Nie, dziękuję, spieszę się – stwierdził Maciek. – Twoje życie erotyczne mnie nie interesuje, a poza tym wiedziałem, że nie jesteś dziewicą – oświadczył i wyszedł.

Agata zerwała się z łóżka i pobiegła za nim.

– Skąd wiedziałeś? – Dopytywała się.

Maciek odwrócił się do niej i stwierdził, że wygląda ślicznie, w krótkiej koszulce, z rozwianymi włosami i na bosaka, jak Pocahontas.

– Jesteś dla mnie jak otwarta książka – oświadczył.

– Jasne – mruknęła Agata i wycofała się do swojego pokoju. Tym razem Maciek poszedł za nią.

– To było z Rafałem, jakieś dwa lata temu – powiedział.

Agata wytrzeszczyła oczy ze zdziwienia.

– A ty skąd o tym wiesz? – zapytała.

Maciek roześmiał się.

– A co by był ze mnie za starszy brat, gdybym nie pilnował ukochanej siostrzyczki.

– Ale nie upilnowałeś – z dumą powiedziała Agata.

– Pozwoliłem ci na to. Ten chłopak był w porządku – rodzicielskim tonem oświadczył Maciek.

– Ale z ciebie mamuśka – Agata pokiwała głową z niezadowoleniem. – Nie wtrącaj się więcej w moje sprawy. To nie twój interes z kim sypiam – zdenerwowała się, bo dotarło do niej, że Maciek ją kontroluje.

– Przepraszam, już tego nie robię – odpowiedział ze skruchą – ale wtedy wydawało mi się, że potrzebujesz mojej opieki. Teraz wiem, że świetnie radzisz sobie sama. Dobra, siostra, gadu-gadu, a ja naprawdę muszę lecieć. Trzymaj się i nie opowiadaj na mieście, że już nie jesteś dziewicą – Maciek pocałował Agatę w czółko i pobiegł w swoją stronę.

Agata zaczęła się zastanawiać nad swoim snem i dzisiejszym spotkaniem.

– Kurcze, a co jeżeli to był proroczy sen? – pomyślała ze strachem. Nie miała nawet do kogo zadzwonić, oprócz Mirki nie znała nikogo, kto mógłby jej wytłumaczyć ten sen. Gorączkowo szukała w myślach co zrobiła z sennikiem, który kiedyś zakupiła w celach naukowych. Przypomniało jej się jednak, że wyrzuciła go na śmietnik po konfrontacji z Mirellą.

– Internet – Agacie przypomniało się, że przecież tam jest wszystko. Odpaliła laptopa i weszła na stronę jakiegoś sennika. – Dobra, od czego zaczynamy? – sama siebie zapytała – Stół ofiarny – wystukała na klawiaturze – w twoim życiu zachodzą zmiany, być może odejdzie przyjaciel – przeczytała – Co to za pierdoły? – gadała sama do siebie. – Agata nie poddawaj się, to ważne – podtrzymywała siebie na duchu. – Krew – znowu wstukała w sennik – odwiedzi cię krewny. – Co? – była coraz bardziej skołowana – Dobra, ostatnia próba – powiedziała znowu do siebie – wrażenie płonącego ciała – wpisała, ale nie było takiego hasła, było za to płonące ciało – Dobra, niech będzie – westchnęła i nacisnęła enter – możesz zostać okradziony – wyczytała. Westchnęła i wyłączyła internet.

– Trudno – pomyślała sobie w duchu – jak mam być złożona w ofierze, to widocznie taka była moja droga – ponownie westchnęła ciężko.

Cały dzień chodziła jak nakręcona i nie mogła się doczekać, kiedy wreszcie będzie mogła wyjść z domu. Na domiar złego nie miała zajęć w szkole ani głowy do nauki, usiadła do komputera, ale też nie mogła się skupić. Cały czas zastanawiała się jak będzie wyglądało to spotkanie z tajemniczym Piotrem. O czternastej zdała sobie sprawę, że jeszcze nic nie jadła, więc zamówiła sobie „chińczyka” i włączyła telewizor. Akurat trafiła na program o wróżkach, gdzie ludzie z widowni zadawali różne pytania zaproszonym wróżkom i jasnowidzom, a oni mieli odpowiadać. Po pięciu minutach zorientowała się, że ukrytym celem programu jest skompromitowanie zaproszonych gości i wyśmianie ich zdolności pozazmysłowych. Z niesmakiem przełączyła na inny kanał i obejrzała kolejny odcinek serialu „Czarodziejki”. Trzy ezoteryczne siostry walczyły ze złymi mocami. Agata rozmarzyła się – żeby tak mieć siostrę, która podzielałaby jej zainteresowania – Maciek, no cóż, Maciek był wspaniałym bratem i kochała go bardzo, ale był tak makabrycznie przyziemny i prozaiczny, że aż ręce opadały. Potrafił wyśmiać nawet udowodnioną naukowo ezoteryczną teorię. Posiadanie kompletnie nieezoterycznego brata Agata uważała za osobistą tragedię, przez którą nie może być w pełni szczęśliwa i spełniona na tym świecie. W końcu poczuła się tak zmęczona tym rozmyślaniem, że zasnęła. Gdy się obudziła, była już siedemnasta.

– O cholera – mruknęła i zerwała się – Dużo nie brakowało, a przespałabym spotkanie swojego życia.

Popędziła do szafy i zastanawiała się w co się ubrać, żeby zrobić na Piotrze ezoteryczne wrażenie. Niestety żadna z ezoterycznych kreacji nie była przystosowana na aktualną porę roku. Agata z rezygnacją sięgnęła po jeansy i gruby sweter. Na dworze było minus dziesięć stopni, więc nie było co się wygłupiać, trzeba ubrać się ciepło, bo czekała ją dość długa podróż. Mirella nie mieszkała wprawdzie daleko, ale dojazd do niej wymagał aż trzech przesiadek. W ostatniej chwili przypomniała sobie o perfumach i w pośpiechu wybrała Flower by Kenzo. Tak, to były perfumy, które w swoim zapachu skrywały nutkę tajemnicy i doskonale nadawały się na takie spotkanie.

Agata wybiegła z domu jak oparzona, za nic w świecie nie chciała się spóźnić. Zapomniała nawet zabrać swoją ukochaną mp3 i gdy się zorientowała, uznała to za zły znak. Miała rację, autobus spóźnił się pół godziny, ale potem poszło już jak z płatka. Za pięć siódma stała pod blokiem Mirelli i zawahała się. Przypomniała sobie swój sen, w dodatku na dzisiejszym filmie też było pokazane jak chłopak spotykał się z jedną z sióstr czarodziejek i żadna nie dostrzegła, że jest z ciemnej strony. A co jeżeli Mirella też nie wie, że Piotr przeszedł na ciemną stronę i chce wykorzystać je obie?

– Weź się w garść Agata i przestań histeryzować – fuknęła na siebie i wystukała 72 na domofonie.

– Słucham – odezwał się dźwięczny głos Mirelli.

– Cześć, to ja Agata.

– Wchodź proszę – odpowiedziała Mira i nacisnęła przycisk.

Agata odważnie szarpnęła wejściowe drzwi.

– A co mi tam – mruknęła do siebie – raz się żyje. Witaj przygodo – uśmiechnęła się do siebie i weszła na górę.

Mirella stała już w drzwiach.

– Chodź, Piotra jeszcze nie ma – powiedziała.

Na twarzy Agaty widać było wyraźną ulgę. Śmiało weszła do domu. Mirella przyjrzała się jej uważnie.

– Pękasz? – zapytała.

– Nie, spoko – odpowiedziała niepewnie Agata.

– Nie ma się czego wstydzić – uspokoiła ją koleżanka. – Kiedy spotykasz się z czymś nowym często wiąże się to z lękiem, nawet pomimo tego, że wiesz, że to jest dla ciebie.

Agata już chciała opowiedzieć jej o swoim śnie, gdy zabrzęczał dzwonek domofonu. Mirella spojrzała na zegarek i uśmiechnęła się.

– Punktualny, co do minuty – powiedziała i nacisnęła przycisk z przekonaniem, że to właśnie Piotr dzwonił z dołu.

I nie pomyliła się, chwilę później w drzwiach stanął bardzo przystojny brunet w czarnej, krótkiej kurtce. Agata akurat skończyła zdejmować buty i gdy się wyprostowała aż jej dech zaparło. Facet mógł mieć około 30 lat, na oko wyższy był od Maćka nawet o dziesięć centymetrów, miał kruczoczarne włosy opadające lekko na ramiona, trzydniowy zarost i najpiękniejsze chabrowe oczy jakie kiedykolwiek widziała.

– Witaj Piotrze – uśmiechnęła się Mirella.

– Dzień dobry – Piotr również się uśmiechnął pokazując dwa rzędy idealnie białych zębów i cudowne dołeczki w policzkach. Pochylił się i pocałował Mirę w policzek. Potem zwrócił się do Agaty, która z butem w ręku przyglądała mu się jak zaczarowana.

– Piotr Wagner – przedstawił się wyciągając do Agaty rękę. Z jego twarzy nie zniknął uśmiech, ale nie był już serdeczny, tylko jakby przyklejony. W oczach pojawiło się zdziwienie pomieszane ze strachem. Na szczęście ani Mirella, ani tym bardziej Agata nie mogły tego zauważyć. Agata rzuciła but na podłogę i podała mu rękę.

– Agata Werner – przedstawiła się po chwili.

Mirella obserwowała Agatę i wcale nie była zaskoczona jej reakcją. Walczyła ze sobą, żeby się nie roześmiać. Chwilę później odezwała się.

– No dobrze moi drodzy, skoro już się znacie to Agatka do pokoju, Piotruś zdejmij kurtkę i również zapraszam cię na salony, a ja idę do kuchni zrobić kawkę. Czy wszyscy piją latte?

– Tak, proszę – powiedziała Agata, cały czas pod wrażeniem wyglądu Piotra.

Piotr uśmiechnął się do Mirelli i skinął głową.

– Dajcie mi pięć minutek i kawka będzie gotowa – powiedziała i zniknęła w kuchni.

Agata weszła do pokoju i rozejrzała się: żadnego ogromnego stołu rytualnego, dziwnych ubrań ani mnóstwa świeczek, wszystko po staremu, uff, odetchnęła z ulgą i usiadła na sofie. Po chwili do pokoju wszedł Piotr. Miał na sobie czarne jeansy i czarną koszulę. No i pięknie pachniał. Agata walczyła ze sobą, żeby nie zapytać go od razu co to za zapach. Usiadł w fotelu i wyglądał na zupełnie wyluzowanego. Starał się nie przyglądać Agacie, ale to było silniejsze od niego. Agata również starała się na niego nie patrzeć, ale do woli mogła napawać się cudownym zapachem jego perfum.

– Mirka mówiła, że chcesz zostać wróżką – zaczął rozmowę Piotr.

– Mam taki pomysł, w tym roku robię maturę, interesuję się trochę ezoteryką i chcę iść w tym kierunku, ale nie wiem czy się do tego nadaję i tak naprawdę nie wiem, co się robi po tej szkole – Agata wyrzuciła z siebie potok słów i zrobiło jej się głupio. Nie chciała, żeby Piotr pomyślał sobie o niej, że jest jakąś nawiedzoną smarkulą. Dziwnie się czuła w jego towarzystwie i modliła się, żeby Mirella jak najszybciej przyszła z tą kawą.

W tym właśnie momencie weszła Mira. Postawiła na stole tacę z kawą i usiadła na sofie obok Agaty.

– No i co, ustaliliście już coś? – spojrzała na Piotra, potem na Agatę.

– Dopiero zaczęliśmy rozmowę – odpowiedział Piotr.

Mirella przyjrzała im się uważnie.

– No dobrze – powiedziała z przekąsem – widzę, że obydwoje jesteście trochę spięci, więc może ja przedstawię pokrótce całą sprawę. To był mój pomysł, żebyś spotkał się z Agatą, ponieważ ona interesuje się ezoteryką bardzo ogólnie i generalnie wszystkim. Chce iść do szkoły psychotronicznej, ale nie ma pojęcia, z czym to się tak naprawdę wiąże. Pomyślałam sobie, że ty jesteś najlepszą osobą, żeby rozjaśnić jej pewne tematy, bo dziewczyna nie ma dużo czasu, a szkoda, żeby straciła rok. Rozumiesz co mam na myśli? – zwróciła się do Piotra.

Agata czuła się jakby była z mamą u lekarza i nie miała nic do powiedzenia. Z jednej strony cieszyła się, że została wyłączona z rozmowy, z drugiej czuła się jak idiotka, która nie potrafi sklecić porządnie jednego zdania, więc koleżanka robi to za nią.

– Ale czego ty ode mnie konkretnie oczekujesz? – miękki, aksamitny głos Piotra przywołał Agatę do rzeczywistości. Na szczęście to pytanie było skierowane do Mirki.

– Chciałam, żebyś jej trochę opowiedział o swojej pracy, o kartach, numerologii, terapiach jakie prowadzisz – zaczęła Mirka. – Piotruś, byłeś moim ulubionym wykładowcą, więc przestań zadawać pytania i opowiedz jej trochę o swojej pracy. Chcesz, żebym cię o to błagała, mogę to zrobić w każdej chwili – Mira uśmiechnęła się zalotnie.

Piotrek uśmiechnął się do niej ciepło.

– Nie bierz mnie pod włos, muszę konkretnie wiedzieć co interesuje twoją koleżankę – powiedział.

Agata stwierdziła, że oboje zachowują się tak jakby jej nie było.

– Przepraszam, jeżeli mogę się wtrącić – powiedziała z przekąsem. Za wszelką cenę starała się dobrze wypaść w oczach Piotra. – Interesuję się wszystkimi dziedzinami ezoteryki, ale najbardziej kartami tarota.

– No dobrze, to już mamy jakiś konkret – powiedział Piotr. – Masz tarota? – zapytał.

– Jeszcze nie mam, nie wiedziałam którego wybrać, czasem wróżę sobie z internetu – odpowiedziała Agata.

– Weź tego, który do ciebie przemówi – odpowiedział jej Piotr. – Wróżenie z internetu to nie jest najlepszy pomysł.

Agacie zrobiło się głupio. W dzisiejszych czasach wszystko robiło się przez internet, więc dlaczego akurat wróżenie nie było ok. Na szczęście do Piotra zadzwonił telefon i odebrał nie kontynuując tego tematu.

– Tak, słucham.

– Cześć stary, tu Jacek, masz chwilę, żeby pogadać?

– Naprawdę byliśmy umówieni na dzisiaj? – Piotr udawał zdziwienie.

– Ej, ty ze mną gadasz, czy masz kogoś? – Jacek był zdezorientowany – Może zadzwonię do ciebie później?

– Nie, nie, nie – Piotr pokręcił głową. – Przepraszam, nie zapisałem sobie, już jadę do biura, będę tam za piętnaście minut, bardzo przepraszam, proszę na mnie poczekać.

– Stary, co z tobą, to ja, Jacek – głos w telefonie wyraźnie był zdezorientowany.

– Dziękuję panu serdecznie i przepraszam, zaraz będę – powiedział i wstał z fotela.

– Przepraszam was bardzo, ale muszę lecieć – powiedział do Mirelli i Agaty. – Całkiem zapomniałem, że umówiłem się z tym facetem, to taki stary klient-biznesmen, ciągle ma jakieś problemy. Naprawdę bardzo was przepraszam, a zwłaszcza ciebie – Piotr zwrócił się do Agaty. – W sobotę jest dzień otwarty, taki nieoficjalny, przyjdźcie obie, Mirka oprowadzi cię po szkole, pogadasz trochę z ludźmi, może dowiesz się czegoś, co cię interesuje. Miło było ciebie poznać – zakończył swoje wywody, podał Agacie rękę na pożegnanie, pocałował Mirkę w policzek i już go nie było. Trzasnął za sobą drzwiami, odszedł kawałek i oparł się plecami o ścianę.

– Nie, to jest po prostu niemożliwe – pokręcił głową z niedowierzaniem. Spojrzał jeszcze raz na drzwi mieszkania Mirelli tak jakby chciał coś przez nie zobaczyć. Westchnął ciężko i zbiegł po schodach. Na dworze było wyjątkowo nieprzyjemnie. Padał śnieg z deszczem i wiał silny, mroźny wiatr. Piotr szybko wskoczył do swojego czarnego BMW i zapalił silnik. Rozparł się wygodnie w fotelu i zamknął oczy. Przywoływał obraz Agaty i wciąż nie mógł uwierzyć, że ją poznał. W samochodzie zrobiło się ciepło, westchnął i otworzył oczy. Wyjął z kieszeni telefon i wybrał numer.

– Halo – odezwał się męski głos już po drugim sygnale.

– Cześć Jacek, tu Piotr. Przepraszam cię za tę szopkę, wszystko ci wytłumaczę, możesz się ze mną spotkać w moim biurze, za dwadzieścia minut?

– Coś się stało, dziwnie się zachowujesz? – Jacek był wyraźnie zaniepokojony stanem Piotrka.

– Nie mogę powiedzieć, że wszystko w porządku, bo coś się wydarzyło. Możesz do mnie przyjechać czy nie? – Piotr nie chciał dłużej gadać przez telefon.

– Dobra, nie ma sprawy. Mam przyjechać samochodem czy taksówką? – Jacek czuł, że sprawa jest poważna i nie obejdzie się pewnie bez „wody rozmownej”.

Piotr uśmiechnął się.

– Weź taksówkę. Do zobaczenia.

W samochodzie zrobiło się bardzo ciepło więc zmniejszył trochę ogrzewanie, zapalił światła i odjechał.

* * *

Mirella i Agata po wyjściu Piotra siedziały jak zaczarowane.

– A co to do cholery miało znaczyć! – odezwała się w końcu Mirella.

– Ale co? – zapytała Agata. – Chodzi ci o moje zachowanie? Słuchaj, ja…

– Nie chodzi mi o ciebie – machnęła ręką. – Piotrek zachowywał się bardzo dziwnie. Będę musiała z nim porozmawiać, ale póki co, możemy faktycznie iść do szkoły w sobotę, jeśli tylko masz czas.

– Żartujesz, dzięki ci bardzo, że chcesz jeszcze ze mną gadać. Mam wrażenie, że zrobiłam z siebie megaidiotkę i nie dziwię się, że facet uciekł – Agata próbowała ratować sytuację.

– Słuchaj, nie zrobiłaś z siebie idiotki. To oczywiste, że nie masz jeszcze wiedzy i nie jesteś zdecydowana. Każdy z nas tak właśnie zaczynał. Piotrek bardzo mnie zaskoczył i to niemile. Wiedział, że jesteś moją przyjaciółką i tak powinien cię potraktować, ale to nic, nie zrażaj się, a ja z nim to wyjaśnię – powiedziała Mira takim tonem, że Agata nie śmiała się jej przeciwstawić.

– Słuchaj, Mirka, i ten facet jest żonaty? – Agata zmieniła temat.

Trudno jej było w to uwierzyć.

Mirella zaśmiała się.

– I to już z piętnaście lat z tą samą kobietą, ma dwoje dzieci, oboje powyżej dziesięciu lat.

– A znasz jego żonę? – Agata postanowiła dowiedzieć się wszystkiego.

– Widziałam ją kilka razy, jest bardzo ładna, ale jakaś niepokojąca – powiedziała Mirella.

Agata spojrzała na nią i zrozumiała, że koleżanka nie żartuje.

– W jakim sensie niepokojąca? – zapytała.

– To trudno wyjaśnić, zresztą to są moje odczucia – machnęła ręką. – Żona Piotra jest jasnowidzem, pomaga policji szukać zaginione osoby. Niby bardzo szlachetna praca, ale w tej kobiecie jest coś takiego, co bardzo mnie niepokoi. Nie umiem tego wytłumaczyć, ale nie mam ochoty się z nią zaprzyjaźniać. Od Piotra niczego się nie dowiesz na jej temat, on bardzo strzeże swojej prywatności i nawet bliskim znajomym nie opowiada o swojej żonie i relacjach między nimi. Widziałam ich kilka razy na imprezach, wyglądali na zgrane małżeństwo, ale to było dawno temu. Teraz częściej Piotr jest sam, nigdy nie widziałam go z inną dziewczyną, więc nie wiem, czy jest bezgranicznie wierny swojej Elwirze, czy nie obnosi się z kochankami. Wiem, że patrząc na niego trudno uwierzyć, że ma żonę, a tym bardziej, że jest jej wierny – Dokończyła Mira ze śmiechem.

– No właśnie – przyznała Agata. – A twoja przyjaźń z nim jest naprawdę czysto platoniczna? – nie dowierzała – Wy naprawdę super do siebie pasujecie.

– Też mi się tak kiedyś wydawało – westchnęła Mirella – ale Piotr dał mi do zrozumienia, że nie jest mną zainteresowany, zresztą opowiadałam ci już tę historię. Piotrek jest wspaniałym facetem, bardzo opiekuńczym, miłym i wyrozumiałym. Wszyscy w szkole po prostu go uwielbiają i jego zajęcia są tak naprawdę najciekawsze. Dlatego chciałam, żebyś się z nim spotkała, bo gdyby zgodził się na indywidualne zajęcia z tobą, to mogłabyś sobie równolegle studiować na przykład psychologię, a u niego rozwijać się ezoterycznie. Wiem, że kiedyś prowadził u siebie zajęcia w małych grupkach czterech, pięciu osób, to by było dla ciebie lepsze niż dwuletnia szkoła.

– Masz rację – przyznała Agata. – Myślisz, że prowadzi jeszcze te zajęcia?

– Nie wiem – westchnęła Mirella – to jak, decydujesz się na ten dzień otwarty w sobotę?

– A będziesz miała czas, żeby tam ze mną pójść? – zapytała Agata z nadzieją w głosie.

– Jasne, przecież nie zostawię cię teraz na lodzie – Mirka pogłaskała ją po włosach. – Skoro chcesz być wróżką, to muszę ci w tym pomóc. My wróżki musimy trzymać się razem – uśmiechnęła się.

Agata westchnęła.

– Oprócz ciebie nie mam nikogo, kto chciałby zrozumieć moje zainteresowania.

– Wiem kochanie, dlatego możesz na mnie liczyć.

– Dziękuję – powiedziała Agata z wdzięcznością.

– Nie martw się, najważniejsze, że wiesz czego chcesz. Jeżeli taka jest twoja droga, to z pewnością pojawią się i ludzie, i sytuacje, które doprowadzą cię do obranego celu. Na razie masz tylko mnie, ale uwierz mi, że w każdej chwili może się to zmienić.

– Jesteś nieocenioną przyjaciółką – westchnęła Agata i przytuliła się do Mirelli.

Przez chwilę trwały w przyjacielskim uścisku. W końcu Agata odsunęła się od Miry.

– Muszę już lecieć, bo ojciec znowu będzie darł na mnie mordę, że się nie uczę tylko łażę po nocy.

– Ciężko ci z nimi? – zapytała przyjaciółka ze zrozumieniem.

– Lekko nie jest – westchnęła Agata. – Najchętniej bym się wyprowadziła, tylko nie mam dokąd.

– Rozumiem cię – Mirka pokiwała głową. – Przyjdzie czas, że to zrobisz. Zapamiętaj, że wszystko ma swój czas. Jeżeli jeszcze musisz z nimi mieszkać, to znaczy, że coś musisz przerobić. Potraktuj ich jak lekcję do przerobienia i wtedy będzie ci łatwiej, a dzięki temu, że będziesz czujna, więcej zobaczysz. Rozumiesz?

– Tak, mniej więcej – przyznała Agata. – Może ja jestem za tępa do tej całej ezoteryki?

– Nie jesteś, nie jesteś – zaśmiała się Mira. – Za kilka lat to wszystko o czym mówię będzie dla ciebie oczywiste.

Agata podniosła się.

– Naprawdę muszę iść, zanim dojadę do domu będzie pewnie dziesiąta.

Wyjrzała przez okno i aż nią zatrzęsło. Mokro, zimno i pada. Agata pomyślała przez chwilę, żeby zadzwonić po Maćka, żeby po nią przyjechał, ale szybko się rozmyśliła. Zaraz by komentował jej przyjaźń z Mirellą. W tej właśnie chwili zadzwonił do niej telefon. Wygrzebała go z kieszeni spodni i odebrała nie patrząc kto dzwoni.

– Halo?

– Cześć siostra – usłyszała głos Maćka – gdzie ty się podziewasz?

– A co ty jesteś moja matka, że mam ci się opowiadać!?

– Dobra, nie tak nerwowo – Maciek nie dał się wyprowadzić z równowagi. – Po prostu wracam do domu i myślałem, że może potrzebujesz podwózki, pogoda jest makabryczna.

– A gdzie jesteś? – zapytała konkretnie Agata.

– Jadę sobie ulicą Puławską i kieruję się w stronę naszego domu. A ty gdzie jesteś?

– U Mirelli na Meander. To nie jest zbyt po drodze, także dzięki, ale dam sobie radę.

– Jak chcesz, ale jest naprawdę paskudnie, mogę być po ciebie za jakieś dziesięć minut… bez zobowiązań – Dodał Maciek po chwili.

Agata uśmiechnęła się.

– Dobra, czekam na ciebie, dziękuję, że o mnie pomyślałeś.

– Jak będę blisko to puszczę ci strzałkę – powiedział Maciek i się rozłączył.

Agata spojrzała na Mirellę, która siedziała oparta na sofie i uśmiechała się.

– No widzisz, to się dzieje.

– Co mianowicie? – Agata nie rozumiała.

– Synchroniczność zdarzeń – odpowiedziała Mirka. – Jak wyjrzałaś przez okno, to nie pomyślałaś czasem o podwózce? Dzisiaj jest wyjątkowo brzydka pogoda.

– Pomyślałam, ale szybko się rozmyśliłam – przyznała Agata.

– No widzisz, a podwózka sama do ciebie zadzwoniła. To jest właśnie synchroniczność zdarzeń, pomyślisz o czymś, a samo do ciebie przychodzi. Uwierz, że to się dzieje i będzie się działo.

– Wiara czyni cuda – zaśmiała się Agata.

Chwilę później Maciek puścił Agacie sygnał.

– Ale szybko – zdziwiła się Mirella.

– Może na drodze jest luźniej – stwierdziła Agata. – Lecę już, żeby na mnie nie czekał. Dziękuję ci Mirka za wszystko i jesteśmy umówione na sobotę.

Agata okręciła się trzy razy szalikiem, pocałowała Mirkę w policzek i wybiegła.

Gdy wychodziła z klatki zobaczyła, że Maciek akurat podjeżdża. Pomachała do niego i podbiegła do samochodu.

* * *

Piotr podjechał pod kamienicę, gdzie mieściło się jego biuro. Właściwie było to zwykłe, dwupokojowe mieszkanie, które po przeprowadzce do Łomianek z czasem przerobił na gabinet terapeutyczny. Wiedział, że jeżeli chce utrzymać się na rynku jako numerolog, wróż i psychoterapeuta, to musi mieć punkt przyjęć w Warszawie. Dwa pokoje to było wystarczająco, w jednym miał swój gabinet, a w drugim sypialnię. Czasami bardzo późno kończył sesje, a rano wstawał do szkoły i wtedy nie jeździł do domu na noc. Żona przyzwyczaiła się, że nie zawsze wracał. Wiedziała, że dużo pracuje i znała charakter jego pracy. Nie wiedziała może o wszystkim, jak na przykład o wieczornych sesjach z przyjacielem Jackiem przy szklaneczce whisky, ale jako jasnowidz pewnie się tego domyślała.

Piotr zobaczył podjeżdżającą taksówkę, a po chwili wyłaniający się z niej wielki brzuch Jacka, a potem i jego samego. Zgasił silnik i również wysiadł. Zamknął samochód i pobiegł do klatki schodowej. Tam poczekał na Jacka.

– Cześć stary, co to za historia?– Jacek wpadł na klatkę i podał Piotrowi rękę.

– Cześć – Piotr wyciągnął rękę i przywitał się z kolegą – czuję się jakbym popadał w paranoję, potrzebuję terapii – tłumaczył Piotr idąc po schodach na górę.

– Chyba musisz sam do siebie się zapisać na terapię – Jacek pokiwał głową ze zrozumieniem. – Znajdź wolny termin, tylko niezbyt odległy, bo widzę, że z tobą nie za dobrze.

– Śmiej się – Piotr otwierał drzwi i odsunął się, żeby przepuścić gościa.

– Stary, a co mi zostało – westchnął Jacek – przecież to ty jesteś moim terapeutą, a nie ja twoim. Ja jestem tylko prostym biznesmenem z problemami ezoterycznymi.

– To nie jest taki zwykły, ezoteryczny problem. To jest sprawa, z którą nie mogę się do nikogo zwrócić – próbował wyjaśnić Piotr.

– Nawet do żony? – zdziwił się Jacek.

– Zwłaszcza do żony – odpowiedział Piotr podchodząc do barku.

– Czego się napijesz?

– Gin z tonikiem poproszę – odpowiedział bezwiednie Jacek przyglądając się Piotrowi uważnie.

– Nie wydziwiaj – Piotr odwrócił się i spojrzał na kolegę gniewnie – wiesz przecież, że nie pijam ginu, może być Johnny W.?

– Jasne, sorry, zapomniałem – Jackowi zrobiło się głupio – po prostu zaskoczyłeś mnie tą sprawą i zastanawiam się, jak ja mogę ci pomóc. I może powiesz wreszcie o co chodzi.

Piotr podał mu szklaneczkę z whisky i usiadł na fotelu. Swoją szklankę postawił na stoliku i spojrzał na Jacka.

– Chodzi o dziewczynę – zaczął.

Jacek zamarł na krótką chwilę.

– Piotrek, ty się zakochałeś? – wykrztusił wreszcie. – No stary, to w takim razie jesteś u właściwego terapeuty – Jacek rozparł się wygodnie na kanapie. Widać było, że po pierwszym szoku wrócił do równowagi i był gotów przekazać Piotrowi całą swoją praktyczną wiedzę na temat związków pozamałżeńskich.

– Nie zakochałem się, tylko jedno ci w głowie – Piotr był wyraźnie poirytowany. – Chodzi o to, że poznałem dzisiaj dziewczynę, którą wcześniej już kilkakrotnie spotykałem…

– No to w czym problem – przerwał mu zniecierpliwiony, że Piotr cedzi każde słowo przez zęby.

– …we śnie – Dokończył nie zrażony niecierpliwością kolegi.

– O kurwa – zaklął Jacek – ładna jazda.

– Czy kurwa to akurat nie wiem – tym razem Piotr zażartował widząc, jakie wrażenie zrobiła ta informacja na Jacku – ale jazda zapowiada się niezła – Dodał.

– Sorry, stary, nie miałem na myśli tej panienki, tak mi się wyrwało – Jackowi zrobiło się głupio – opowiedz mi wszystko od początku.

– Sprawa była niby prosta – zaczął Piotr – koleżanka mnie poprosiła, żebym do niej wpadł, bo ma maturzystkę, która chce uczyć się w mojej szkole. Chodziło o to, żebym jej trochę opowiedział o ezoteryce w praktyce. W każdym razie wchodzę tam dzisiaj, patrzę na tę małą i widzę dziewczynę z moich snów: ten sam kolor oczu, włosów, fryzura, normalnie przez moment myślałem, że śnię. Tylko sceneria była inna, no i dziewczyna przemówiła, bo we śnie nic nie mówi.

– Ale numer – Jacek pokręcił głową z niedowierzaniem. – Piotrek błagam cię, naucz mnie takiej projekcji w realu, też bym sobie chętnie stworzył taką laskę. Oddam ci wszystko co mam.

– Kurwa, to jest poważna sprawa, przestań błaznować – wkurzył się Piotr.

– Przepraszam cię – odpowiedział skruszony Jacek. – To jest tak niewiarygodne, że jakbym brał na poważnie to, co mówisz, musiałbym cię zawieźć do Czubkolandu.

Piotrek spojrzał na niego groźnie.

– Ok, sorki, żadnych żartów, przepraszam, odreagowałem się. Rozumiem, że to dla ciebie ważne – Jacek postanowił zachować powagę. – Ale teraz tak serio pytam, może wcześniej gdzieś widziałeś tę dziewczynę i dlatego ci się przyśniła? Wiesz o co chodzi: spodobała ci się i przerzuciłeś projekcję na sen.

– Wiem, o czym mówisz, ale te sny z nią są bardzo dziwne. Nie żadne tam erotyczne, zresztą jest ładna, ale to nie jest dziewczyna, na widok której każdy się ślini. Rozumiesz co mam na myśli?

– Dobra, o czym są te sny? – Jacek poczuł się jak terapeuta.

– Za każdym razem śni mi się to samo i te sny już od roku powtarzają mi się raz na miesiąc, raz na dwa miesiące. Stoję sobie na polanie w lesie. Polanka nie jest duża, wokół mnie olbrzymie drzewa i nagle spośród drzew wyłania się ta dziewczyna w jasnej, zwiewnej sukience. Nie wchodzi na polanę, ale wie, że ją zauważyłem. Macha do mnie, żebym z nią poszedł w ten las, ale ja stoję jak zaczarowany, nie ruszam się. Rozmyślam, czy powinienem z nią iść, czy nie. Ciągnie mnie do niej, widzę, że nad polanę nadciągają czarne chmury, myślę sobie, że pewnie będzie burza, ale jednocześnie czuję się bezpiecznie. Zrywa się wiatr, siadam na polanie, a ona stoi między drzewami z wyciągniętą ręką i czeka na mnie aż podejdę do niej i podam jej rękę. A ja nic, siedzę na polanie, czuję, że jest mi zimno, patrzę na nią i widzę, że pada na nią słońce, tylko na polanie zrobiło się mroczno. Zaczynam się zastanawiać o co chodzi i dlaczego pięć metrów ode mnie świeci słońce, a nade mną są burzowe chmury. I patrzę na nią, ona stoi i czeka na mnie, a ja trwam w tym chłodzie zwinięty w kłębek i boję się do niej iść, ale boję się też, że ona odejdzie i właśnie kiedy ogarnia mnie strach, że ona sobie pójdzie, to się budzę – zakończył swoją opowieść Piotr i spojrzał na Jacka.

Jacek spojrzał na Piotra, wziął ze stołu szklankę z whisky, wypił do dna i podał Piotrowi szklankę.

– Jeszcze raz „rudą wódkę” do pełna – powiedział. – Nie mogę być trzeźwy, jak mi opowiadasz takie historie.

Piotr podniósł się i podszedł do barku. Wrzucił dwie kostki lodu i zalał alkoholem.

– Proszę – podał Jackowi szklankę. – Zupełnie nie wiem, co mam o tym myśleć. Normalnie tłumaczenie snów nie stanowi dla mnie problemu, ale tego snu nigdy nie potrafiłem wyjaśnić. Byłem u znajomego tarocisty i karty nic konkretnego nie powiedziały, medytowałem nad tym wielokrotnie, nawet poprosiłem znajomego, żeby mi zrobił regres i nic, po prostu nic. Nie przejmowałem się tym tak bardzo, dopóki nie poznałem dzisiaj tej dziewczyny. W ogóle nie potrafiłem się skupić, nie chciałem się na nią gapić, ale to było silniejsze. Zachowywałem się jak kretyn i byłem wręcz nieprzyjemny. Całe szczęście, że zadzwoniłeś, miałem możliwość stamtąd uciec. I szczerze mówiąc nie wiem, co mam teraz zrobić.

Piotr spojrzał na Jacka i zobaczył, że jego szklanka znowu jest pusta.

– Jeszcze raz do pełna – powiedział Jacek podając mu szklankę. – Ty jesteś przyzwyczajony do różnych dziwnych sytuacji, dla mnie to nowość i sorry, ale nie potrafię się w tym odnaleźć.

Piotr podał mu pełną szklankę.

– Wiesz, chodzi mi o to, żeby z kimś o tym pogadać, powiedz, co ty byś zrobił na moim miejscu? – zapytał Piotr.

– Umówiłbym się z tobą na spotkanie – bez namysłu odpowiedział Jacek.

– No właśnie – westchnął Piotr.

– Słuchaj, naprawdę skupiam się, żeby coś wymyślić i jakoś ci poradzić – powiedział poważnie Jacek. – Wydaje mi się, że skoro ciągle masz ten sam sen, nie umiesz go wytłumaczyć, ja też tego nie potrafię, ale pojawiły się nowe okoliczności – poznałeś dziewczynę ze swojego snu, powinieneś pójść za tym i nie bać się jej. Traktować normalnie, jak każdą inną osobę. Być może z czasem coś ci się rozjaśni albo może przyśni. Nic innego nie przychodzi mi do głowy.

– To bardzo rozsądne co mówisz – powiedział po chwili Piotr. – Gdybym miał komuś poradzić w takiej sprawie, pewnie powiedziałbym to samo co ty…

– Z tą różnicą, że najpierw wyjaśniłbyś sen – przerwał mu Jacek.

– Być może – zgodził się Piotr – ale w tej sytuacji powracający sen może mieć znaczenie drugorzędne, być może jak ją poznałem przyśni mi się ciąg dalszy tej historii albo przestanie mi się śnić w ogóle.

Piotr wyraźnie się ożywił i poczuł się jakby zrzucił z siebie ogromny ciężar.

– Dzięki ci, stary – powiedział do Jacka. – Napijesz się jeszcze?

– Tak, proszę – Jacek podał mu znowu pustą szklankę. – Psychoterapia jest bardzo wyczerpującym zajęciem. A tak między nami, podoba ci się ta dziewczyna?

Piotr uśmiechnął się i podał koledze szklankę z „rudą wódką”.

– Agata jest ładna, ale bardzo zagubiona. Poza tym robi w tym roku maturę, to jeszcze dziecko. Wiesz, że ja nie jestem zainteresowany romansami. Zresztą gdybym chciał, to dawno mógłbym być z jej starszą koleżanką.

– A więc jednak coś tam jeszcze czujesz – roześmiał się Jacek. – A dlaczego właściwie nie chcesz tej koleżanki?

– Stare dzieje, nie chcę o tym mówić. Ciągle mam problem z napalonymi dwudziestolatkami, które myślą tylko o tym, jak zaciągnąć mnie do łóżka. To, że się nie daję nie oznacza, że nie wiem, że tak chcą. Wyrosłem już z takich zabaw.

– Piotruś, wyrosłeś z seksu, nie poznaję cię – Jacek pokręcił głową z niedowierzaniem.

– Nie, nie, z seksu nie – zaprzeczył – ale na smarkule trzeba uważać i dobrze o tym wiesz.

– Oj, tak – Jacek przypomniał sobie historię z przed kilku lat. Wplątał się wtedy w romans z dwudziestolatką, a gdy chciał go zakończyć dziewczyna próbowała popełnić samobójstwo. Gdyby nie Piotr, Jacek do dzisiaj pewnie by ją sponsorował, bo taki był główny cel jej spotkań, a także próby samobójczej. – Było, minęło – Jacek otrząsnął się z przykrych wspomnień. – To co, wiesz już co masz robić z tą Agatą – zmienił temat – kontakt tak, seks nie – przypomniał.

Piotrek uśmiechnął się i pokręcił przecząco głową.

– Ona nie wygląda na taką, co wskakuje do łóżka – powiedział – o to nie muszę się martwić, ale swoją drogą to będzie bardzo ciekawe doświadczenie.

– Dobra stary, ja lecę – Jacek podniósł się z fotela, zatoczył i usiadł z powrotem. – Jak już mówiłem wyczerpująca ta terapia. Dużo wypiłem? – spojrzał na Piotra.

– Nie, bez przesady – Piotr uśmiechnął się ukradkiem. Butelka po litrowym Johnnym stała w barku pusta. – Zamówię ci taksówkę i odprowadzę na dół.

– Dzięki stary, zawsze mogę na ciebie liczyć.

– Ja na ciebie też – Piotr poklepał Jacka po obszernych plecach i zadzwonił po taksówkę.

Po odprowadzeniu Jacka wrócił do siebie, usiadł w fotelu i spokojnie wysączył swoją whisky.

Spojrzał na zegarek, dochodziła jedenasta. Wziął telefon i wybrał numer do żony. Po chwili zrezygnował i rozłączył się. Wybrał aplikację „napisz SMS” i wysłał wiadomość: „jestem po terapii, dzisiaj nocuję w biurze. Dobranoc”.

Nie mógł pozbyć się wrażenia, że urzeczywistniona dziewczyna z jego snu ma mu do pokazania lub przekazania coś bardzo ważnego. Czuł, że ma w sobie informację, tylko nie potrafi jej wydobyć.

– Dobra, mniejsza o to, nie będę się tym zadręczał – powiedział do siebie. Poszedł spać z nadzieją, że może informacja przyjdzie we śnie.

Wyśniona miłość

Подняться наверх