Читать книгу Wiewiórek i Bóbr Przygody leśnych detektywów - Magda Podbylska - Страница 6

I Pierwszy ranek w nowym domu, czyli jak uniknąłem wodnej katastrofy

Оглавление

Pierwsza noc w nowej dziupli nie należała do najprzyjemniejszych. Było mi niewygodnie i zimno. Wierciłem się i wciąż odwracałem na drugi bok. Zasnąłem dopiero nad ranem, gdy opracowałem doskonały sposób na przykrywanie się moim wspaniałym ogonkiem.

Spałem w najlepsze, gdy nagle usłyszałem przeraźliwy hałas. Na początku myślałem, że to sen, ale gdy otworzyłem oczy i nadstawiłem uszu, zorientowałem się, że okropny dźwięk wydobywa się spod mojego mieszkania, jakby z głębi pnia.

Ktoś chce mnie przestraszyć – pomyślałem od razu i odważnie wystawiłem czubek nosa z dziupli.

Przyjrzałem się uważnie strumykowi, gałęziom dookoła wejścia do dziupli, zerknąłem na drugi brzeg, ale niczego nie zauważyłem.

– Co się stało? – powiedziałem do siebie półgłosem.

Nagle rozległ się dźwięk, jakby tysiąc orzechów spadło z drzewa! Wyskoczyłem z dziupli i jednym długim susem znalazłem się na ziemi. A tam…

– Co tu się dzieje? Co to za hałasy? – krzyknąłem do dziwnego zwierzaka, który z wyszczerzonymi zębami stał obok mojego drzewa. Miał futro gładko uczesane, małe uszy, płaski ogon i krótkie, grube łapki.

– Coś się dzieje? – spytał ze zdziwioną miną, która bardzo mnie zaskoczyła.

– Nie słyszałeś tego hałasu?

– Nie – odparł powoli, przysuwając się do drzewa. Oparł się o nie, przysunął nos do kory i wpatrywał się w nią swoimi małymi czarnymi oczkami.

– To niemożliwe! Cały las chyba słyszał! Coś huknęło! Jak mogłeś tego nie usłyszeć?!

– A, o to ci chodzi… – Zwierzak otworzył swój pyszczek, zupełnie jakby chciał się wgryźć w pień.

– Co ty robisz? Przecież to jest mój dom! – krzyknąłem, gdy wbił swoje wielkie zęby w drzewo i zaczął wgryzać się w nie coraz głębiej. To on wydawał ten straszny dźwięk!

– Stój! Zatrzymaj się! Co ty wyrabiasz?! – Biegałem dookoła pnia, krzycząc i machając łapkami.

Dziwny zwierz cały czas stał z zębami wbitymi w drzewo i spoglądał na mnie ze zdziwieniem.

– Uduję. Otrzeuję rewna – powiedział.

– Czego potrzebujesz? Krewna?


Mój nowy znajomy zaśmiał się, a jego śmiech był bardzo podobny do czkawki. Odsunął się od pnia.

– Potrzebuję drewna. Będę tu mieszkał i muszę zbudować sobie mieszkanie – powiedział z dumą.

– Bardzo się cieszę. W tym drzewie są trzy dziuple. W jednej mieszkam ja – zamachałem ogonkiem – a pozostałe dwie są puste. Możesz zamieszkać w jednej z nich. Będzie mi bardzo miło. To znaczy… Będzie mi miło. Hm… Może będzie miło.

Brązowy zwierzak podniósł do góry swoje krótkie łapki i zamachał nimi przed moim nosem.

– Czy ty sądzisz, że ja umiem chodzić po drzewach? – zapytał rozbawiony.


– Wydawało mi się, że potrzebujesz drzew, żeby zorganizować sobie dom – powiedziałem niepewnie, zerkając z ukosa na sporą dziurę, którą wygryzł już w pniu.

Dziwny zwierz znowu przysunął ryjek do pnia i wgryzł się w szorstką korę.

– Otrzebuję ewna. Ewno to ięte ewo. Z ewna ystkie obry onstruują oje udowle.

Zupełnie nic z tego nie rozumiałem, ale było mi wstyd się przyznać.

Dziwak z niego – pomyślałem. – Potrzebuje drewna. Drewno to ścięte drzewo. Z drewna wszystkie dobre budują swoje żywienie… O co tu chodzi?

Spojrzałem na jego zęby. Były trochę podobne do moich, ale dużo większe i mocniejsze. To dzięki tym wielkim zębom mógł próbować ściąć drzewo.


Wiewiórek i Bóbr Przygody leśnych detektywów

Подняться наверх