Читать книгу Kiedyś Cię odnajdę - Małgorzata Rogala - Страница 6

Rozdział 1

Оглавление

Weronika spojrzała ostatni raz na tonący we mgle jesienny pejzaż: drzewa w połowie ogołocone z liści, pustą aleję, samotną ławkę. Nagie krzaki częściowo zasłaniały leżącą na ziemi, niekompletnie ubraną postać. Widok całości budził w Weronice niepokój.

– Jest dobrze – mruknęła pod nosem.

Wyszukała w menu komendę „zapisz projekt” i odchyliła się na krześle, rozciągając skurczone od wielogodzinnego siedzenia mięśnie pleców i nóg. Pierwsza okładka kryminalnej trylogii była gotowa. Książka miała ukazać się za półtora miesiąca, a pozostałe dwa tomy w ciągu następnego roku, ale wydawnictwo chciało umieścić na skrzydełku obwoluty pierwszej części zapowiedź drugiej i trzeciej, dlatego Weronika miała za zadanie przedstawić projekt całości. Ze wszystkich zleceń najbardziej lubiła te książkowe. Żaden plakat, folder czy wizytówka nie mogły się równać z tymi małymi dziełami sztuki tworzonymi z prawdziwą pasją i cenionymi przez zleceniodawców. Dziewczyna miała nadzieję, że jej praca spodoba się również nowemu odbiorcy i próbny kontrakt zaowocuje dalszą współpracą.

Nika kochała swoje zajęcie i była w nim naprawdę dobra. Studiując pedagogikę, zapisała się dodatkowo na zaoczne studia informatyczne i zaliczyła również kilka kursów grafiki komputerowej. To, co miało być tylko hobby, stało się profesją. Pedagogiem była jedynie na papierku i teraz, pięć lat po studiach, Weronika nie wyobrażała sobie, że mogłaby pracować w tym zawodzie i użerać się z cudzymi dzieciakami, tak jak Olga, jej przyjaciółka, pochodząca z rodziny nauczycielskiej i traktująca pracę w szkole jak misję. Poznały się na pierwszym semestrze pedagogiki. Zaprzyjaźniły tylko dlatego, że pogodna i otwarta Olga podjęła trud przebicia się przez twardy pancerz, który otaczał Weronikę. Niezrażona stwarzanym dystansem i oschłością, uparcie oswajała zamkniętą w sobie dziewczynę, aż zdobyła jej zaufanie. Nika była jej za to wdzięczna do dziś i uważała, że przyjaźń z Olgą jest najlepszą rzeczą, jaka przydarzyła jej się w życiu. Pod koniec studiów postanowiły zamieszkać razem do czasu, aż znajdą partnerów, z którymi będą chciały stworzyć stałe związki.

Weronika sięgnęła po stojące na komodzie zdjęcie. Drugie, identyczne, miała Olga; zrobiły je sobie w Łazienkach, dokąd pojechały po obronie prac magisterskich. Nika zapatrzyła się w ich roześmiane twarze. Znajomi nazywali je bliźniaczkami, ponieważ były do siebie podobne, szczególnie wtedy, gdy Olga jeszcze nosiła, jak na zdjęciu, długie włosy. Obie cechowała drobna budowa ciała i podobny wzrost. Tylko oczy miały inne. Ciepłe, bursztynowe spojrzenie Olgi współgrało z jej otwartą, przyjazną naturą, stalowoszare tęczówki Weroniki mogły zamrozić wodę w upalny dzień.

Nika odłożyła drewnianą ramkę i zamówiła przez telefon chińszczyznę z dostawą do domu. Mogłaby wyjść i zjeść na miejscu, ponieważ „chińczyk” był na tej samej ulicy, ale nie lubiła biesiadować z obcymi. Ludzie robili tyle hałasu! W domu mogła usiąść przed komputerem i zjeść w spokoju i ciszy.

* * *

„Karmelowa”, ulubiona cukiernia Olgi, była usytuowana w pobliżu stacji metra Racławicka. Słynęła z najdroższych lodów na Mokotowie, ale ich smak i wielkość porcji były warte każdej wydanej złotówki. Obie z Weroniką uwielbiały to staroświeckie miejsce ze ścianami w kolorze moreli i z małymi, miękkimi fotelami, pełne bibelotów oraz pluszowych miśków i lalek, które rozpychały się na kanapie obitej aksamitem o barwie miodu.

Olga weszła do środka i rozejrzała się po przytulnym wnętrzu. Kuby jeszcze nie było. Zajęła miejsce, na sąsiednim fotelu ułożyła kwiaty, które dostała od uczniów, zamówiła lody i kawę. Później oparła łokcie na okrągłym blacie i zanurzyła palce we włosach. Na szczęście czuła złość, a nie poczucie winy, więc uznała, że zdoła przeprowadzić rozmowę zgodnie z zamierzeniem. Musiała to załatwić raz na zawsze, nie było sensu dalej zwlekać. Z jej punktu widzenia ich związek zakończył się już jakiś czas temu, chociaż żadne z nich tego oficjalnie nie wyraziło. Przypuszczała, że Kuba doszedł do tego samego wniosku i dlatego zadzwonił z prośbą o spotkanie. Olga powiedziała, że dysponuje wolną chwilą bezpośrednio po uroczystym zakończeniu roku szkolnego, ponieważ wieczorem będzie zajęta. Miała nadzieję, że jej stanowczość w wyborze godziny wprowadzi zamęt w starannie opracowanym grafiku Kuby, ale myliła się. Mężczyzna bez protestu i cienia irytacji wyraził zgodę na małą czarną w godzinach pracy.

Rozmyślania przerwał znajomy głos.

– Grosik za twoje myśli.

Olga leniwie uniosła powieki.

– Rafał? Co tu robisz? – spytała, zaskoczona.

– To raczej ja powinien zapytać o to ciebie. Byłem tu pierwszy. – Mrugnął do niej.

– Niemożliwe.

– A jednak. Przeszłaś obok mojego stolika, usiadłaś, złożyłaś zamówienie i nie zauważyłaś, gdy kelnerka przyniosła twoje lody i kawę.

Olga spojrzała na roztapiającą się zawartość pucharka, nabrała trochę na łyżeczkę i włożyła do ust.

– Myślałam o czymś i kompletnie odpłynęłam. – Uśmiechnęła się do kolegi.

– Mogę się przysiąść? – Rafał odwzajemnił uśmiech. – Jeżeli masz jakiś problem, umiem słuchać.

– Dzięki, ale może innym razem. Czekam na kogoś. – Olga zerknęła w stronę drzwi wejściowych i zobaczyła sunącego w jej kierunku Kubę. Jak zwykle szedł z uniesioną głową, wypełniając sobą przestrzeń.

– Tu jesteś! – powiedział na jej widok, lustrując Rafała z niechęcią. Olga obserwowała przez chwilę, jak mężczyźni mierzą się wzrokiem.

– To jest Rafał Walczak, kolega z pracy – dokonała prezentacji. – A to…

– Jakub Janicki, partner Olgi. – Kuba zaznaczył terytorium.

– W takim razie nie przeszkadzam. – Rafał skinął głową i wrócił do swojego stolika.

– Nie poznałem cię z początku. – Jakub usiadł na wolnym krześle i prześlizgnął się spojrzeniem po twarzy Olgi. – Myślałem, że jeszcze nie przyszłaś. Wakacyjna metamorfoza?

Rzeczywiście, po jej długich, sięgających talii, ciemnych włosach od miesiąca nie było śladu. Nowa fryzura na grzecznego pazia, rozjaśniona kilkoma kasztanowymi pasmami, sprawiała, że Olga wyglądała jak zupełnie inna osoba. Reakcja Kuby uświadomiła dziewczynie, że nie widzieli się od kilku tygodni, i fakt ten utwierdził ją w przekonaniu co do słuszności podjętej decyzji.

Kuba nachylił się i pocałował ją w policzek.

– Przepraszam za spóźnienie, szef zatrzymał mnie tuż przed wyjściem i puścił dopiero wtedy, gdy obiecałem, że niebawem wrócę. – Roześmiał się, jakby opowiedział dobry żart.

Do stolika podeszła kelnerka. Kiedy Kuba składał zamówienie, Olga obrzuciła uważnym wzrokiem jego ciemne, gładko uczesane włosy. Potem przeniosła spojrzenie na jedwabny krawat z motywem biegnących ukośnie pasków w różnych odcieniach czerwieni. Dior, uznała, kosztował co najmniej trzy stówki. Koszula raziła w oczy śnieżną bielą, a popielaty garnitur nie miał najmniejszego śladu zagniecenia. Kuba prezentował się, jak zwykle, nieskazitelnie, a także był przystojny i emanował urokiem filmowego amanta. Olga zauważyła dwie kobiety, które wpatrywały się w niego bez żenady, i na chwilę opuściła powieki. Jedyne, co czuła, to obojętność.

– Coś się stało? – zapytała. – Skąd nagle pomysł spotkania, do tego w godzinach twojej pracy? – W jej głosie zabrzmiała nuta ironii. – To musi być coś ważnego. Niech zgadnę… Zaproponowali ci wyjazd na kontrakt i chcesz się pochwalić.

– Skąd wiesz? – Spojrzał na nią zdumiony.

– Trafiłam?

– Tak, docenili mnie. – Siedział napuszony jak paw. – Jesienią wyjeżdżam do Belgii na pół roku. – Pochylił się w jej stronę. – W tej sytuacji nie ma co dalej zwlekać.

To świetnie, pomyślała. Ona też uważała, że dalsza zwłoka jest bezsensowna. Wyręczy ją, nie będzie musiała nic robić.

– Wiem, że ostatnio trochę nam się nie układało – ciągnął Kuba – ale przecież są ważniejsze sprawy niż chwilowe dąsy.

– Co masz na myśli? – spytała, patrząc, jak do małej filiżanki wsypuje trzy łyżeczki cukru. – Nawet nie poczujesz smaku kawy – nie wytrzymała.

– Wszystko obmyśliłem i zaplanowałem. – Podekscytowany, zignorował jej komentarz. – Olga, świetnie do siebie pasujemy, jesteś ładna i inteligentna, więc pora pomyśleć o legalizacji naszego związku i dziecku. Moje zarobki bez problemu wystarczą na zaspokojenie wszystkich potrzeb, ty nie musisz pracować. Zresztą, co to za praca! Wstyd się przyznać znajomym. Lepiej siedzieć w domu i wychowywać dzieci. Planuję trójkę. – Urwał, żeby zaczerpnąć powietrza.

– Ach tak… – wyjąkała oszołomiona Olga, oblizując łyżeczkę z resztek lodów mandarynkowych. Dlaczego wydawało jej się, że Kuba zamierza skończyć ich związek? – A jeśli ja chcę pracować i nic mnie nie obchodzi, co sądzą o tym twoi przyjaciele?

– Dziewczyno, chyba masz świadomość, że w szkole nie zrobisz kariery, więc równie dobrze możesz darować sobie tę pracę. Poza tym w moim domu matka zajmowała się rodziną. Ja rozumiem, że poszłaś na studia, bo chciałaś poszerzyć horyzonty, i bardzo dobrze. Cenię twoją inteligencję, a umiejętności pedagogiczne przydadzą się, gdy będziemy wychowywać dzieci. Przecież wiesz, ile ja pracuję, a na nianię nie wyrażam zgody. Żadna obca baba z brudnymi paznokciami nie będzie pętać się po moim domu.

– Ale…

– Olga… – Kuba położył dłoń na jej ręce. – Mam trzydzieści sześć lat, wiem, co jest dla ciebie, dla nas dobre. Gdybyś od początku mnie słuchała, nie byłoby tych wszystkich niesnasek między nami. A ty ciągle upierasz się przy swoim.

– Na przykład przy czym?

Zajrzał pod stół.

– Wciąż nosisz te okropne buty, mimo że prosiłem cię, żebyś je wyrzuciła. O piciu gorzkiej kawy nie wspomnę.

Tego było już za wiele. Olga nabrała powietrza do płuc i zrobiła powolny wydech.

Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.

Kiedyś Cię odnajdę

Подняться наверх