Читать книгу Tajemnice hoteli Dubaju - Marcin Margielewski - Страница 4
ОглавлениеProlog
W luksusowych hotelach Dubaju doba kosztuje fortunę, ale tajemnice zza ich kulis są absolutnie bezcenne. Od dawna kusiło mnie, żeby za nie zajrzeć. Bohaterowie książek, które napisałem, opowiadali wiele historii związanych z hotelami. Spora część akcji Jak podrywają szejkowie dzieje się właśnie w najdroższych hotelach świata. Anna z Była arabską stewardesą połowę życia spędziła w hotelowych pokojach całego świata, a i w Zaginionych arabskich księżniczkach można znaleźć szokującą opowieść z pewnego nowojorskiego hotelu.
Szukajcie, a znajdziecie.
Samira poznałem dzięki moim dubajskim znajomym, którzy wiedzieli, jaka książka chodzi mi po głowie. Przedstawili go jako człowieka, który o drogich hotelach wybudowanych na pustyni nad Zatoką Perską wie wszystko. Nie spodziewałem się jednak, że to „wszystko” będzie aż tak fascynujące i na zawsze zmieni sposób, w jaki do tej pory patrzyłem na tego typu obiekty turystyczne. Przygotujcie się na to samo.
Samir jest konsjerżem w jednym z najbardziej luksusowych hoteli w tej pustynnej stolicy rozpusty. Konsjerżów można spotkać dziś w wielu hotelach, niekoniecznie tych najdroższych, ale większość gości nie korzysta z ich usług. Jeśli nawet, to pomagają oni w załatwieniu najprostszych spraw, takich jak rezerwacja taksówki czy bilety na popularne przedstawienie. Są pomocni, ale bardzo często po prostu asystują recepcjonistom, którzy odsyłają do nich wszystkich gości z pytaniami niezwiązanymi z rezerwacją w hotelu. Są jednak wśród nich prawdziwe gwiazdy – ci potrafią załatwić naprawdę wiele, żeby nie powiedzieć: wszystko. Nie spotkamy ich w zwykłych hotelach. Najlepsi zatrudniani są tylko w tych najdroższych i zarabiają fortunę, ale konsjerże z Europy bardzo różnią się od tych, którzy pracują na Bliskim Wschodzie, bo i goście tamtejszych hoteli są zupełnie inni. Jak bardzo się różnią od innych, miałem się przekonać już wkrótce.
Przyzwyczaiłem się już do rozmówców, którzy na pierwszym spotkaniu proszą o anonimowość. Samir nie był wyjątkiem, ale ukrycie prawdziwej tożsamości to niewielka cena za możliwość wkroczenia do świata, który dla większości ludzi jest zupełnie niedostępny. Szybko dobiliśmy targu.
Do Dubaju poleciałem dzień przed naszym spotkaniem i zatrzymałem się w hotelu, w którym pracuje Samir. Celowo. Chciałem go zobaczyć w akcji. Chyba jednak spodziewałem się zbyt wiele. Chociaż w zasadzie nie wiem, czego się spodziewałem… może że będzie niebieski i będzie latał po hotelowym lobby na perskim dywanie, rozpylając brokat? Chyba przedawkowałem bajki Disneya.
Przystojny, szczupły, wysoki, z krótkimi, lekko kręconymi i idealnie ułożonymi włosami, wyglądał trochę jak gwiazda futbolu. Genialnie skrojony garnitur w kolorze ciemnego atramentu, a w klapach dwie błyszczące przypinki… Les Clefs d’Or. To rozpoznawany na całym świecie symbol najwyższych standardów obsługi, jaką świadczą hotelowi konsjerże.
Mimo aparycji gwiazdy Samir nie sprawiał wrażenia niedostępnego. Gdy widziałem go po raz pierwszy, był bardzo zajęty rozmową z kolegą i ewidentnie nią rozbawiony. Cały czas mówił. Gaduła! To dobrze!
Pierwsze wrażenie nie odbiegało od tego, jakie towarzyszyło mi podczas każdego z naszych spotkań. Mój rozmówca mówił bardzo dużo. Oczywiście każdy typowy Arab mówi dużo, zwłaszcza o sobie, ale opowieści Samira okazały się warte wysłuchania.
– Łóżka w hotelach ściele się często, a trup ściele się w nich gęsto – naszą rozmowę rozpoczął w bardzo intrygujący sposób.
– Nie sądziłem, że zaczniemy od trupów.
– Wolałbyś o kwiatkach, mydełkach i darmowym wi-fi?
– Niczego bym nie wolał. Chcę poznać twoją historię i tajemnice dubajskich hoteli.
– To dobrze trafiłeś. Znam ich sporo.
– Nie boisz się ich wyjawiać?
– Czy się boję? Nie określiłbym tego strachem. Ale rzeczywiście mam pewne obiekcje, bo wiesz… hotele powinny zapewniać swoim gościom anonimowość.
– Ja też ją zapewniam.
– Niektóre z tych opowieści są tak wstydliwe, że naprawdę powinny zostać za drzwiami apartamentów.
– Ale przez to właśnie są tak ciekawe. Może jednak powinieneś wyważyć te drzwi – przekonywałem.
– Chyba lepiej je otworzyć. Wyważanie drzwi to specjalność naszych gości…
– Goście luksusowych hoteli wyważają drzwi?
– Uwierz mi, to najbardziej błaha rzecz, jaką robią, gdy postanawiają zmienić aranżację wnętrz hotelowych apartamentów.
Samir pochodzi z Jordanu, jest licencjonowanym konsjerżem w hotelu Al Jannah, którego przepych przyprawia o zawrót głowy. Al Jannah w języku arabskim oznacza „raj”. Trudno o lepszą nazwę dla tego miejsca. Do jego zaprojektowania zatrudniono trzy zespoły architektów. Jeden z Włoch, drugi z Danii, trzeci z Japonii. Ich zadaniem było stworzenie spójnego projektu czerpiącego z najlepszych praktyk tych słynących ze stylu krajów. Wszystko miało być dodatkowo inspirowane arabską kulturą i finansowane z nieznających limitów arabskich kont.
Efekt oszołamia już od wejścia. Lobby utrzymane jest w kolorze piaskowca i pomysłowo podświetlone przez sączące się delikatnie do środka słońce. Miedź zamiast złota jest całkowicie niespotykanym pomysłem w tej części świata, ale sprawdza się rewelacyjnie na zdobionych arabskim szlifem windach i poręczach. Hebanowe drewno na ścianach doskonale współgra z piaskowcem. Nie ma wątpliwości, że jesteśmy na Bliskim Wschodzie, ale widać tu wpływy japońskiego minimalizmu, skandynawskiej praktyczności i włoskiej skłonności do zaskakiwania formą.
To tu, w lobby, najczęściej spotkać można Samira, człowieka, który spełnia marzenia gości hotelu Al Jannah. Od ręki załatwia stoliki w restauracjach, w których rezerwacje trzeba robić pół roku wcześniej, zdobywa bilety na wyprzedane koncerty, a swoim stałym, zaufanym klientom załatwia rzeczy, o które zwykły gość hotelowy nie śmiałby nawet poprosić. Wie o wszystkim, zna każdego, zarabia fortunę i – jak się wkrótce okaże – żyje na krawędzi. Kto by pomyślał, że praca hotelowego konsjerża może być aż tak opłacalna i aż tak niebezpieczna.