Читать книгу Powtórka z rozgrywki - Marcin Wolski - Страница 7

II

Оглавление

Przy wszystkich swych zaletach Artur Schwartz, niższy urzędnik Ministerstwa Komunikacji, nie był wcieleniem punktualności. Jeśli obiecywał, że zjawi się o siódmej, oznaczało, że nie zawita wcześniej niż o ósmej, i to mimo że dzięki swej wiernej pracy dla partii i rządu otrzymał całkiem niedawno przydział na malucha.

Tego wieczora zjawił się dokładnie pięć po dwudziestej, co pozwoliło spokojnie obejrzeć nam wieczorne wydanie Dziennika Telewizyjnego, które, zwłaszcza dla mego ojczyma, było rodzajem świeckiego nabożeństwa. Leszek Żwirski czerpał z niego podstawową wiedzę o świecie, uzupełnianą następnie przez gazety.

Czy bezkrytycznie wierzył we wszystko, co mu pokazywano? Idiotą nie był, widział namolność propagandy sukcesu i przesadę zachwytów nad osiągnięciami Związku Radzieckiego, intensywność antyimperialistycznej nagonki, ale jako stary komunista, który za sanacji zaliczył parę miesięcy w więzieniu w Łomży, uważał, że błędy i bolączki życia codziennego są dziełem ludzi, natomiast sama idea pozostaje nieskalana. Poza tym, będąc naiwnym idealistą, musiał w coś wierzyć, a wiary w Boga wyrzekł się jako nastolatek. Jego niezwykły antyklerykalizm aż śmieszył, kiedy rokrocznie odgrażał się, że na froncie przed domem będzie rąbać drzewo w trakcie przemarszu procesji Bożego Ciała. Groźby swej nigdy nie zrealizował, zresztą w tej kwestii zderzał się ze zjednoczonym frontem całej rodziny — wierzących i niewierzących. Patrząc na niego, zastanawiałem się, jak czułby się, dożywszy czasów współczesnych. Chodziłby na love parady czy znalazł jednak miejsce w kruchcie?

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Powtórka z rozgrywki

Подняться наверх