Читать книгу Saga rodu z Lipowej 19: Zdmuchnięta świeca - Marian Piotr Rawinis - Страница 4
MIŁOSNY ZAKŁAD
ОглавлениеWiosna 1399
Stos złotych monet na stole był bardzo wysoki.
– Sto! – powiedział Sędziwoj z Ludomska. – Stawiam sto złotych florenów albo i więcej, że zdobędę Hedwigę z Lipowej.
Obecni w komnacie królewskiego Wawelu ochoczo przyklasnęli pomysłowi.
– Tak się obnosi z tym swoim czekaniem na męża, tak się nad innych wywyższa! Czas, żeby ktoś utarł jej nosa.
– Słusznie, słusznie!
Pan Sędziwoj ciągnął dalej:
– Gotów jestem udowodnić, że niewieścia wierność, a przez to i cześć, jest sprawą płochą. Przyjmuję zakład, że pani Hedwiga, jeśliby koło niej odpowiednio pochodzić, rychło o swoim mężu zapomni.
Natychmiast znaleźli się chętni i wypytywali pana Sędziwoja o szczegóły. Damy były oburzone podobnym pomówieniem, choć wiele z nich zazdrościło Hedwidze postawy.
Pan z Ludomska wzruszył ramionami.
– Nikogo nie przymuszam, żeby mi wierzył – odparł spokojnie. – Stwierdziłem tylko, że wystarczy, żeby zwrócił na panią Hedwigę oko ktoś z męskiego rodu, a ulegnie mu ona i zapomni o swoim Mikołaju.
Słowo w słowo stanął poważny zakład.
– Och, co za piękne zawody! – wołano, bo nikt prawie nie ża¬łował już Hedwigi, a wszyscy byli ciekawi, jak będzie przebiegać miłosna gra i czy pani z Lipowej ulegnie.
– Jak się o tym przekonamy? – dopytywano się.
– Tego jeszcze nie wiem – przyznał pan Sędziwoj ostrożnie.
– Ale to najważniejsze! Musimy to wiedzieć na pewno.
– Więcej, chcemy być tego świadkami!
– Tak, chcemy być świadkami, jak owa wyniosła, niedostępna pani Hedwiga ulegnie.
Pan Sędziwoj, który bywał w Burgundii, gdzie podobne zabawy były na porządku dziennym, uciszył zebranych gestem ręki, a kiedy zaciekawieni spojrzeli, wyjaśnił:
– Jest wiele możliwości. Najlepiej, byśmy przekonali się wszyscy, bo jak rozumiem, to wam najbardziej by odpowiadało. Założę się zatem o sto złotych florenów, płatnych natychmiast. O sto florenów, że spocznę u boku pani Hedwigi szybciej, niż byście się tego spodziewali, a wy wszyscy będziecie mogli się o tym przekonać i nawet może to zobaczyć.
– Niemożliwe!
– Niemożliwe? Tedy załóżmy się o dwieście dukatów.
Zgłosiło się trzech dworzan królewskich, którzy przyjęli wyzwanie pana z Ludomska, bo tylko razem mogli wystawić sumę tak wielką. Zakład, przy niewielkim sprzeciwie dam, zaprzysiꬿono zaraz publicznie, a obecni mieli być sędziami w owych zawodach. Uzgodniono, że pan Sędziwoj otrzyma czas na przygotowania. Rzecz zaś miała się dokonać w ciągu kilku najbliższych miesięcy. Pan Sędziwoj zażądał też zachowania tajemnicy.
– Niechaj wszyscy obiecają, że do chwili rozstrzygnięcia zakładu nikt słowem nie zdradzi się przed królową – zażądał. – Miłościwa pani byłaby bardzo niezadowolona z naszych knowań.