Читать книгу Saga rodu z Lipowej 11: Złota kałuża - Marian Piotr Rawinis - Страница 5

SPEŁNIONA PRZEPOWIEDNIA

Оглавление

Jesienią poprzedniego roku Marina córka Janosza przeniosła się z Jastrzębic do Potoka, majątku swojego ojca i miejsca, gdzie upłynęło jej dzieciństwo oraz młodość. Hedwiga ustąpiła siostrze swoją część po ojcu, bo Marina wiodła życie biedne, miała kalekiego męża i niewielkie widoki na lepszą przyszłość. Nowy majątek Mariny znajdował się w dobrym stanie, gdyż przez kilka ostatnich lat, gdy mieszkała tu pani Agnieszka, teraz wdowa po panu Janoszu, gospodarstwo rozkwitło. Potok nie mógł się oczywiście równać z Lipową Mikołaja i Hedwigi, bo choć Lipową pan Ostasz zostawił niemal w ruinie, to jednak wielość żyznej ziemi zapewniała szybkie podniesienie się z upadku. Pomoc szła zresztą także z Krasawy pana Jeno, a ojciec obiecał pomagać Mikołajowi, dopóki się ten zupełnie nie usamodzielni, co miało nastąpić w ciągu dwóch, trzech lat.

Pierwszy wóz, jaki pojechał do Potoka z Jastrzębic, wiózł panią Marinę i jej męża Wilka. Razem z nimi ruszył goszczący tu od paru tygodni pan Maciej z Rogowa, któremu nie w smak było, że pan Wilek opuszcza ojcowiznę, a powołując się na pokrewieństwo, żądał zadośćuczynienia za swoją część.

Pan Maciej krążył po Jastrzębicach niczym kruk. Marina złościła się, ale nic na to nie mogła poradzić. Pan Wilek leżał w łożu, poskręcany i cierpiący, ale jej prawie nie dopuszczał do spraw gospodarskich.

– Maciej to mój najbliższy krewny – tłumaczył. – Mojego ojca brat przyrodni. Nie mogę go wypędzić.

– A gdzie był, kiedy klepaliśmy tu biedę? – złościła się Marina. – Kiedy byliśmy w nędzy, nigdy nie przyjeżdżał. A teraz, gdy dzięki hojności mojej siostry, spadło na nas bogactwo, chce urwać część dla siebie? Niedoczekanie!

Była gotowa bronić swojego ze wszystkich sił. Sił jednak miała niewiele, bo nie znajdując oparcia w mężu, mogła liczyć tylko na siebie. A to było za mało dla kogoś, kto nigdy jeszcze samodzielnie nie zarządzał, a naraz zmuszony został stanąć przeciw kutemu na cztery nogi panu Maciejowi.

Maciej z Rogowa cmokał na widok Potoka, że niby taki to duży i dostatni majątek. Zapowiedział już, że nie wyjedzie, póki nie dostanie swojej części z Jastrzębic, aż umówiono termin, kiedy mieli stawić się w sądzie ziemskim dla rozporządzenia majątkiem, jaki trzymał do tej pory pan Wilek. I tak to połowę Marina musiała oddać za nic panu Maciejowi. Ten oczywiście był zainteresowany jedynie dochodami, jakie już sobie wyliczył. Marina nie miała gotówki, by go spłacić od razu, więc pan Maciej dostał niewielką część w gotowiźnie, a resztę miał otrzymać w ciągu trzech lat. Do tego czasu połowa Jastrzębic ciągle miała należeć do niego.

Pan Jeno z Krasawy, który wykupił Jastrzębice, umożliwiając w ten sposób Marinie przejście do Potoka, burczał niezadowolony.

– Zrób ludziom dobrze, to ci odpłacą niewdzięcznością – powtarzał.

Marina drżała, że w każdej chwili może przyjść wiadomość, że krewny męża chce sprzedać swoją część w Jastrzębicach.

Pan Wilek przyjechał do nowej siedziby niczym część żywego inwentarza. Tyle tylko, że on jechał na wozie, podczas gdy krowy czy woły całą drogę musiały pokonać same. Ale nie więcej uwagi niż zwierzętom poświęcała Marina swojemu mężowi. Miała też zbyt wiele rozmaitej pracy, żeby zostawało jej dość czasu na opiekowanie się panem Wilkiem. Ten podczas drogi leżał na wozie, na boku, skurczony, jakby spętany. Nigdy nie był rozmowny, a po wypadku na polowaniu czuł się jeszcze bardziej samotny i nie odzywał się prawie wcale.

Ani przed wyjazdem, kiedy pakowano wszystko, ani w czasie drogi, ani później nawet, gdy zajechano do Potoka i służba wzięła się do rozpakowywania kufrów, worków i koszyków, niewiele zajmowano się panem Wilkiem. Przeniesiono go do wyznaczonej izby, ułożono na posłaniu i zostawiono samego. Przez kilka pierwszych dni, gdy we dworze trwały prace, bodaj raz tylko pani Marina zajrzała do tej izby. I to też tylko, żeby dopilnować złożenia w niej myśliwskiego sprzętu, który należał do gospodarza, a na który nigdzie indziej nie znaleziono miejsca.

Saga rodu z Lipowej 11: Złota kałuża

Подняться наверх