Читать книгу Ludzie i gady - Mariusz Sepioło - Страница 9
ОглавлениеPaweł, 25 lat pozbawienia wolności
Opisz pierwsze chwile.
Najpierw bili. Już na komendzie policjanci mnie tłukli, aż wytłukli ze mnie zeznania.
To był rok brutalnych morderstw. Grupa maturzystów pobiła dziewczynę kijami bejsbolowymi. Wszyscy dostali dożywocia. Potem była moja sprawa, a chwilę później morderstwo licealisty z Warszawy. Ludzie wyszli wtedy na ulice, domagali się sprawiedliwości, chcieli bezpieczeństwa, świętego spokoju. To były czasy wielkich zmian, transformacji. Nic się wtedy kupy nie trzymało. Morderstwa były też sprawą polityczną, bo media trąbiły o gangach, Pruszkowie, Wołominie, ludzie bali się wychodzić z domów, oskarżali rząd, że nic z tym nie robi.
Policjanci wzięli mnie za herszta bandy. Dobrali mi się do skóry.
Powiedz o pierwszej celi.
To był straszny syf. Grzyb na ścianach, grzyb na parkiecie. Stare komunistyczne więzienie. Wszystko zniszczone. Funkcjonariusze to typowe chamstwo. Mówiliśmy wtedy: od pługa oderwani. Bez szkół, bez wykształcenia, ważne, żeby napieprzać. Były ścieżki zdrowia i jeśli funkcjonariusz chciał komuś coś, że tak powiem, wytłumaczyć, to regularnie go lał. Jeśli nie chciał kogoś bić osobiście, to napuszczał więźniów. Na przykład w świetlicy. Wchodzili recydywiści, zamykali drzwi i się zaczynało.
Też to przeszedłeś?
Tak. Bili gołymi rękami, pałkami, pięściami, kopali. Po plecach, głównie w nerki. I w uda. Powyżej kolan, żeby spod spodni nie było widać siniaków. Były takie cele, a raczej pokoje do bicia, w których więźniów, głównie tych uważanych za niebezpiecznych, unieruchamiano, żeby nie mogli się bronić. Zapinali ręce przy tułowiu, w taki specjalny skórzany pas, wiązali nogi. Człowiek leżał jak ryba na plaży, zupełnie nie mógł się ruszyć. Wtedy oni go otaczali i bili. Najczęściej pałkami. Czasami kilka razy dziennie. Wracali w porze posiłków, dawali jedzenie i napieprzali. Według tego bicia można było zegarek nastawiać, tacy byli systematyczni.
Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.