Читать книгу Rok Szczura - Marta Guzowska - Страница 7

Оглавление

WTEDY

Archeolodzy mają raczej luźny stosunek do śmierci. W końcu wszystko, co wykopujemy, należało do osób, które od dawna już nie żyją, włącznie z ich własnymi szkieletami. A wtedy, dwadzieścia lat temu z hakiem, na praktykach wykopaliskowych przy kościele Bożego Ciała w Gdańsku dosłownie siedzieliśmy na trupach i to nie jest żadna figura retoryczna: w średniowiecznym masowym grobie szkielety są tak ciasno upakowane w ziemnej jamie, że nie da się stanąć (ani usiąść) na czymś, co nie jest kością.

Ale śmierć sprzed kilkuset lat to jednak co innego. Wiem, że nie powinno tak być (to też ludzie, ze swoimi troskami, pragnieniami, bla, bla, bla), ale tak jest. Archeolog trzyma w ręku ludzka czaszkę i nie czuje nic. No, może zainteresowanie, jeśli czaszka ma ciekawie uformowaną wypukłość potyliczną albo niezrośnięty szew. Ale nie czuje żalu ani smutku, ani refleksji nad ulotnością życia. Archeolog to nie Hamlet, ja w każdym razie takiego nie spotkałem.

Ale ona… Wszyscy ją znaliśmy. Większość z nas wkurwiała do białości, ale jeszcze dobę wcześniej przysuwała się do mnie, zarzucała włosy na jedno ramię i narzekała na komary, których tamtego lata było zatrzęsienie, bo ciągle padało. Kiedy potem patrzyłem, jak wyciągano ją z wykopu… Sam nie wiem, co czułem. Nigdy wcześniej nie widziałem trupa.

Wy też mieliście niepewne miny. Karolka ściskała Jacentego za rękę, Radzio, czerwony na twarzy, pstrykał zapalniczką i ten dźwięk nigdy nie irytował mnie tak jak wtedy. Za to Zoja była blada, mimo opalenizny. Jan obejmował Irenę ramieniem, erupcja uczuć, która dla nich znaczyła mniej więcej tyle, co dla innych ludzi uprawianie seksu publicznie, w biały dzień. A ty wpatrywałaś się w martwe ciało i poruszałaś wargami. Całkiem, jakbyś się modliła, chociaż z was dwóch to Karolka była tą, która nosiła na szyi krzyżyk i ciągle latała na msze.

A potem, kiedy już było po wszystkim, po przesłuchaniu, zabraniu zwłok i po tym, jak zamknięto wykopaliska, kiedy siedzieliśmy na wilgotnym od deszczu piasku plaży, powiedziałaś:

– Myślę, że ktoś ją zabił.

Zapadła cisza, wyjąwszy skrzeczenie mew, szum fal i wrzaski ludzi. Tylko Zoja wyszeptała:

– O Boże!

Rok Szczura

Подняться наверх