Читать книгу W tę samą stronę - Marta Radomska - Страница 6
ОглавлениеWiatr przygnał znad jeziora delikatny, rześki podmuch, który owionął twarz kobiety siedzącej na olbrzymim kamieniu na plaży. Było jeszcze bardzo wcześnie, dzień dopiero budził się do życia. Z pobliskiego lasu dobiegały pierwsze trele ptaków. Tuż obok leniwie przeleciał motyl.
Kobieta zachłannie wciągnęła w płuca rześkie powietrze i omiotła spojrzeniem jezioro oraz otaczający je las. Zawsze były dla niej ostoją, oazą spokoju i niewiele rzeczy budziło w niej tyle radości, co możliwość obserwowania z bliska tych cudów natury. Na myśl, że będzie musiała się z nimi pożegnać, jej serce ścisnął bolesny skurcz.
Jednak w chwili, gdy pierwsze promienie słońca odważniej wychynęły zza horyzontu, zsunęła się z kamienia i powolnym krokiem powędrowała w stronę lasu.