Читать книгу Płomienna miłość - Meredith Wild - Страница 9
3
ОглавлениеDARREN
– Vanessa!
Przeszła od początku kolejki do kasy. Wyminąłem tłum czekających ludzi i stanąłem obok niej. Pora nie mogła być lepsza, a z jakiegoś powodu ogarnęła mnie dziwna niecierpliwość.
Po jej występie na karaoke poprzedniej nocy bezskutecznie próbowałem ją odnaleźć. Ian w ogóle mi w tym nie pomógł. Chyba z godzinę musiałem słuchać gadania blondynki o jej studenckim stażu, aż wreszcie brunetka zgodziła się wziąć Iana ze sobą do domu. Kolejne pół godziny potrwało przekonywanie blondynki, żeby do nich dołączyła, a potem już nigdzie nie mogłem znaleźć Vanessy.
Wróciłem do domu sam. Spało mi się beznadziejnie. Powinienem był dla ukojenia nerwów przyprowadzić ze sobą tamtą blondynkę, ale miałem przeczucie, że to by nic nie dało. Wciąż słyszałem głos Vanessy. Za każdym razem, kiedy zamykałem oczy, widziałem ją na scenie, śpiewającą prosto z serca. Nie pamiętam, kiedy ostatnio spojrzałem na kobietę i nie oceniłem jej wyglądu za pomocą mentalnego miernika seksowności. Wysoka, niska. Ładne ciało, zbyt mocny makijaż. Ładny tyłeczek. Lista zalet lub ich braków ciągnęła się w nieskończoność…
Vanessa była zupełnie inna niż pozostałe dziewczyny. Była… piękna. Była naturalną pięknością z ciałem, którego rozpaczliwie pragnąłem dotykać w o wiele intymniejszy sposób niż do tej pory. W ogóle się nie wystroiła jak wtedy, kiedy się poznaliśmy, ale z jakiegoś powodu to sprawiało, że jeszcze bardziej chciałem zaciągnąć ją do łóżka. Nie próbowała udawać ani zrobić na mnie wrażenia. Była… taka prawdziwa. Prawdziwa i tak inna niż dziewczyny, z którymi się do tej pory zadawałem, że dosłownie mnie zahipnotyzowała.
Kiedy stanąłem obok niej, szeroko otworzyła oczy. Były ładne, jak cała reszta. W ich tęczówkach widziałem kilka kolorów, z przewagą jasnej zieleni.
– Można?
– Tak, oczywiście. – Odwróciła ode mnie wzrok i przesunęła paszport po blacie.
– Czy są jakieś zniżki dla par? – spytałem i uśmiechnąłem się do kasjerki. Nieco puszysta, starsza farbowana blondynka.
Zamrugała oczami, po czym z powrotem spojrzała na swój komputer i postukała w klawiaturę.
– Zaraz sprawdzę. Ma pan szczęście.
– Darren, nie mogę… – Vanessa pokręciła głową.