Читать книгу Zmysłowa dziewczyna - Meredith Wild - Страница 5
ROZDZIAŁ 2 PRICE
ОглавлениеMarzyłem o tym dniu. Spędzałem w łóżku bezsenne noce, zadręczając się myślami o takiej możliwości. Przez połowę tych nocy próbowałem to sobie wyperswadować.
Mogłem pozwolić jej żyć, zapomnieć o mnie. Może tak właśnie należało postąpić, lecz gdy tylko sięgnąłem po telefon i zadzwoniłem do Michelle, zrozumiałem, że nie ma już powrotu. Nawet jeśli Kate zakochała się w innym, znajdę sposób, żeby ją odzyskać. Jest moją żoną i nic nie może tego zmienić.
Nawet moja rzekoma śmierć.
Słońce paliło mi barki, piasek ustępował pod moimi stopami, gdy szedłem ku postaci na plaży. Skierowała twarz w moją stronę i utkwiła we mnie wzrok. Moje serce przyspieszyło. Czyżby mnie rozpoznała?
W głowie miałem każdy chyba scenariusz naszego spotkania. Łzy szczęścia w jej oczach? Zawiśnięcie na mojej szyi? Lądowanie w łóżku, gdy tylko będziemy mogli? Ręce mnie swędziały, żeby znów jej dotknąć.
Moja słodka Kate.
Gdy się do niej zbliżałem, stała nieruchomo jak posąg. Usta miała otwarte, jej ręce zwisały bezwładnie po bokach.
Czyli z rzucania się na szyję nici.
Zwolniłem, a gdy nasze spojrzenia spotkały się, moje serce przestało bić. Te niebieskie oczy! Boże kochany, rzuciły mnie na kolana, kiedy tylko zobaczyłem je w szkole. Przepadłem wtedy na zawsze. I nic się w tej kwestii nie zmieniło.
– Kate.
Wyciągnąłem rękę. Rozpaczliwie pragnąłem jej dotknąć.
Pokręciła głową i podniosła drżącą dłoń do ust.
– To niemożliwe…
– Kate, to ja – powiedziałem z naciskiem. – To ja, Price.
Pokręciła głową tak energicznie, że niemal zatoczyła się do tyłu.
– Nie jesteś prawdziwy. To nie jest prawda. Ty nie żyjesz.
– Jestem prawdziwy, kochanie. To ja. Przysięgam.
Nie potrafiłem dłużej trzymać się na dystans. Dopadłem jej w kilku długich susach, chwyciłem za ramiona i przycisnąłem do piersi.
Wystarczyło, że jej dotknąłem, a z gardła Kate wyrwał się szloch.
Jej ból był tak nagi, tak prawdziwy! Podciął mi nogi i uderzył w żołądek.
Wziąłem ją w ramiona, ukryłem twarz w jej szyi i odetchnąłem głęboko.
Grejpfrut. Boże, nawet pachnie tak samo!
Pożałowałem, że nie wszystko mogło tak pozostać.
Nie przestawała szlochać. Wydawała się taka krucha w moich objęciach. Zeszczuplała. Zauważyłem ciemne sińce pod jej oczami. Obojętność na świat, teraz maskowaną przez szok, jaki wywołało moje pojawienie się.
To wszystko zniknie, postanowiłem. Gdy tylko przestanie płakać, pozwoli mi się pocałować i kochać.
Odsunąłem Kate delikatnie, zaledwie na tyle, by spojrzeć jej w twarz i otrzeć łzy z policzków. Uspokajałem ją.
Nagle mój wzrok przykuła jakaś ciemnowłosa postać.
Na ścieżce, kilka metrów od nas, stała Michelle.
– Chelle.
Zaczęła ku nam biec, gdy tylko wypowiedziałem jej imię. Kate odsunęła się, zanim zdołałem ją przytulić, a moja siostra w mgnieniu oka zajęła jej miejsce.
– Ty draniu…! O mój Boże, nie wierzę, że naprawdę tu jesteś! To naprawdę ty!
Łzy płynęły po jej policzkach, zatrzymywały się na jej uśmiechu i moczyły mi twarz, gdy obsypywała mnie tysiącem pocałunków. Przygarnąłem ją mocno, a łzy Michelle wkrótce zamieniły się w śmiech. Nie słyszałem tego cudownego dźwięku od…
Cóż, od lepszych czasów.
W końcu zrobiła krok do tyłu i oboje spojrzeliśmy na Kate, która ciasno otoczyła się ramionami. Dygotała, pomimo tropikalnego żaru.
Michelle wzięła ją za rękę.
– Chodź. Wejdziemy do środka i dokończymy tę butelkę. Mamy co świętować.
Kate zdobyła się na słaby uśmiech. Zerkała na mnie raz po raz, jakby nie potrafiła uwierzyć, że jestem prawdziwy.
Wszedłem za nimi do środka, zauważając po drodze, że radości przebywania na tropikalnej wyspie nie mąci szum klimatyzatora. Sprawę wietrzenia załatwiał przeciąg.
– Piękne miejsce – powiedziałem z uśmiechem.
Wybrałem willę na tę okazję po krótkich poszukiwaniach. Musiała być ustronna, to jasne, ale dla Kate musiała też być najlepsza. Miałem nadzieję, że się jej podoba. Bez wątpienia biła na głowę łódź, którą przez ostatnie miesiące nazywałem domem.
Kate oparła się na barowym blacie i zapatrzyła w przestrzeń, a Michelle zaczęła biegać pomiędzy lodówką ze stali nierdzewnej a ciemnymi lakierowanymi szafkami. Nalała mi kieliszek szampana.
– Jest wspaniałe. Naprawdę potrafisz wybrać idealne miejsce na rodzinne spotkanie po latach – odparła Michelle, po czym znów wybuchnęła radosnym śmiechem.
Kate spojrzała na nią, na mnie i znów na nią.
– Wiedziałaś?
Uśmiech Michelle przygasł nieco.
– Price zadzwonił do mnie w zeszłym tygodniu. Powiedział tylko, że mam zarezerwować ten dom dla nas obu i utrzymać wszystko w tajemnicy. To dlatego zorganizowałam ten wyjazd tak nagle. Musiałam cię tu dostarczyć najszybciej, jak się tylko dało.
Kate znów pokręciła głową. W jej oczach błysnęły nowe łzy, które osiadły na długich rzęsach.
– Kochanie… – Podszedłem do niej.
– Żadne kochanie! – Trzasnęła dłonią w marmur. – Byłeś martwy! Pochowaliśmy cię!
Michelle dała spokój butelce z szampanem.
– Zostawię was samych. Przepraszam – powiedziała łagodnie. – Pozwiedzam trochę wyspę. Wrócę przed zmrokiem.
Przecisnęła się obok mnie ze wzrokiem wbitym w ziemię, ale przedtem wycisnęła jeszcze jeden przelotny pocałunek na moim policzku.
I znikła, pozostawiając mnie sam na sam z żoną. Z moją bardzo złą, namiętną, piękną żoną. Z kobietą, którą potrafiłem doprowadzić do orgazmu w mniej niż minutę. Z kobietą, którą przysiągłem kochać do końca życia.
Z kobietą, która musiała znieść mój pogrzeb.
Zacisnąłem szczęki do bólu na samą myśl. Kate, odziana w czerń, żegnająca się ze mną na zawsze wśród rodziny i przyjaciół.
– W tej trumnie niczego nie było, Kate.
Gdyby znaleziono ciało, nie stałbym teraz tutaj.
Ukryła twarz w dłoniach i zaczęła cicho szlochać. Oparłem się pokusie, by znów wziąć ją w ramiona.
– Wiem, że jesteś zdenerwowana…
Poderwała głowę i zmrużyła powieki.
– Zdenerwowana? Zostawiłeś mnie samą, Price! Na rok! Zostawiłeś mnie, żebym pozbierała resztki naszego życia! Gdzie byłeś, gdy moje serce umierało? Zwiedzałeś egzotyczne wyspy? Surfowałeś?
Objęła wzrokiem moje opalone umięśnione ciało, jakby myśląc, że odarłem swoją tożsamość ze wszystkich oznak życia, żeby urwać się na dłuższe wakacje.
Nie mogła się mylić bardziej.
Pokonałem dystans między nami i przyciągnąłem ją gwałtownie ku sobie. Tym razem nie zamierzałem jej wypuścić.
– Zrobiłem to dla nas. Zrobiłem to dla ciebie, Kate. Nie rozumiesz, ale spróbuj uwierzyć. Nie było innego sposobu.
Przełknęła ślinę. Jej gniew i płacz jakby nieco osłabły.
– Kocham cię – powiedziałem przez zaciśnięte zęby. Boże drogi, Kate nie ma pojęcia jak bardzo! – Żyję, ale część mnie umarła, gdy spadł ten samolot. Chcę ją odzyskać. Chcę odzyskać ciebie.
Znów zaczęła kręcić głową, ale dotknąłem jej policzka, lekko uniosłem ku sobie jej twarz i unieruchomiłem ją. Nasze wargi znalazły się blisko. Gdybym tylko tym pocałunkiem mógł sprawić, że zrozumie wszystko… Zapewnić ją, że moje serce było jej wierne przez cały ten czas.
W sumie warto spróbować.
Opadłem na jej usta, ominąłem jej wargi i odnalazłem aksamitny język. A potem wziąłem więcej. Wiedziałem, że powinienem celebrować miękki cud jej ust na moich, ale zamiast tego go pożerałem. Pożerałem Kate, aż zabrakło nam tchu. Gdy w końcu się rozdzieliliśmy, dyszałem ciężko i byłem rozpaczliwie sztywny – zarówno zdruzgotany, jak i pełen nadziei, miotany konfliktami i spokojny.
Teraz. Gdy znajdowała się na tyle blisko, bym mógł ją przytulić.
– Kate, muszę z tobą być. – Mój głos łamał się od ledwie wstrzymywanych pragnień.
Stanęła na palcach, przeczesała dłońmi moje długie włosy i znów doprowadziła do spotkania naszych warg.
Coś stopniało we mnie, niczym kostka lodu w letnim słońcu – lęk i wątpliwości, które ogarnęły mnie, gdy wzdrygnęła się przed moim dotykiem. Nie. Wciąż była moją Kate. Postanowiłem pokazać jej, że i ja nadal jestem tym samym mężczyzną.
Pod tymi względami, które się liczą.
Wziąłem ją na ręce, otoczyłem biodra jej udami i wyniosłem ją z salonu do najbliższej sypialni. Kopniakiem zamknąłem za nami drzwi i postawiłem Kate przy łóżku. Jej oczy zamgliło pożądanie, a ja w tej samej chwili przysięgłem sobie, że będzie wyglądać jak teraz przez cały krótki pobyt na tej wyspie.
Powiodłem dłońmi po jej barkach i ramionach. Zamierzałem się z nią kochać. A potem chciałem ją nakarmić. A potem…
Wiedziałem, że na pewnym etapie zażąda odpowiedzi. Najpierw jednak musi dokonać wyboru. Wyboru, który uratuje lub zniszczy naszą przyszłość.
Kochałem ją, lecz decyzja należała do niej.
Wyrwała mnie z zamyślenia, wyciągając do mnie ręce i zsuwając białą lnianą koszulę z moich ramion. Potem pociągnęła za sznurki przy moich szortach.
– Zdejmij je.
Ton jej głosu nie brzmiał żartobliwie ani radośnie. Graniczył z desperacją. Wyczuwałem to, bo sam byłem opętany myślą, by mieć ją – nagą, bezbronną i otwartą na mnie – gdy połączę nasze ciała i zmuszę ją do krzyku.
Wzdrygnąłem się, gdy dotknęła mojego kutasa, twardego jak pieprzony granit.
Szybko pozbyłem się szortów.
Źrenice pod przymkniętymi powiekami Kate rozszerzyły się, ale ja nie byłem w stanie torturować się jej seksownym spojrzeniem ani chwili dłużej. Szarpnąłem za węzeł sarongu i rozsupłałem sznureczki bikini, aż wszystko opadło na podłogę.
Pchnąłem ją na materac i podążyłem za nią, rozchylając jej nogi, by zająć przestrzeń pomiędzy nimi. Wszystko we mnie domagało się wdarcia się w nią od razu, ale obawiałem się, że jest na to zbyt słaba. Ostatnie, czego chciałem, to skrzywdzić ją lub przestraszyć bestią, która żyła we mnie i której nie karmiłem od roku. Bestia ta pragnęła wyłącznie jednej kobiety. Kusiło wyłącznie jej ciało, jej zapach, smak jej idealnej cipki.
Przyszło mi do głowy, że mogła być z innymi. Kto wie, z jakimi pokusami musiała mierzyć się w żałobie, pewna, że odszedłem na zawsze?
Odepchnąłem od siebie tę myśl. Wybaczyłem jej, ponieważ to ja potrzebowałem prawdziwego wybaczenia za piekło, na które ją skazałem.
Z jękiem zsunąłem się niżej i zanurkowałem w słodkie niebo pomiędzy jej udami. Mruczałem zaklęcia w jej mokre ciało, wdzierałem się w nią palcami, testowałem ją, przypominałem ją sobie…
– Wciąż mam wrażenie, że to sen. To nie może być prawda – wyszeptała gardłowo, wplatając palce w moje włosy.
Do kurwy nędzy, nie byłem zjawą! Byłem jej mężem!
Podsunąłem się wyżej. Złączyłem nasze usta w gorącym pocałunku i wcisnąłem żołądź w jej łechtaczkę.
– Nie śnisz. Jestem prawdziwy. To… – pchnąłem najgłębiej, jak tylko się dało – …jest prawdziwe.
Wygięła się w łuk i jęknęła w moje wargi.
Boże, była taka piękna!
Zaatakowały mnie tuziny pogrzebanych wspomnień. Pierwszy raz, kiedy ją miałem. Ostatni raz. Te chwile, w których zmuszałem ją, by mówiła zwariowane nieprzyzwoite rzeczy pod wpływem chwili. Gdy składałem jej jeszcze bardziej nieprzyzwoite obietnice, a potem ich dotrzymywałem.
Musnąłem wargami jej szyję.
– Gdy sprawię, że dojdziesz, Kate, zrozumiesz, że to prawda. Żaden sen nie może się równać z tym, co ci zrobię.
Wysunąłem się tylko po to, by znów w nią wejść, tym razem powoli, rozkoszując się każdym centymetrem jednoczenia naszych ciał. Krzyknęła cicho i wbiła paznokcie w moje ramię.
Kurwa, tęskniłem za tym dźwiękiem! Śpiew ptaków, fale rozbijające się o skały, orkiestra – reszta świata mogła je mieć. Natomiast jedynym dźwiękiem, jakiego pragnąłem w moich uszach, była muzyka delirycznych krzyków mojej żony, gdy pieprzyłem ją do szaleństwa.
– Czy teraz wydaje ci się to prawdziwe, skarbie? – Każde słowo podkreślałem mocnym pchnięciem, przy którym stykały się nasze biodra.
– Tak… Tak.
Potwierdzenie padło z jej ust jeszcze kilka razy w rytmie moich pchnięć.
Mógłbym tak spędzić całą wieczność.
Mógłbym. Moglibyśmy.
Pocałowałem ją znowu, leniwie i głęboko, marząc o tym, by zatrzymać czas i pozostać w tej chwili na zawsze. Po tym, przez co przeszliśmy, zasłużyliśmy na godziny pieprzenia się i mnóstwo dwudziestominutowych orgazmów. Nie byłem jednak przygotowany na to, jak intensywne okażą się te doznania po roku obywania się bez seksu.
Nagle zaczęło mi zależeć tylko na tym, by doszła przede mną.
Wysunąłem się z niej i pociągnąłem ją na krawędź łóżka, tak aby wsparła na niej pośladki. Całowałem jej gładkie łydki, układając je sobie na barkach.
Powiodła opuszkami palców po moim brzuchu. Ten gest sprawił, że jej piersi złączyły się w uroczy sposób.
– Ale ja chcę cię dotykać – powiedziała.
Znów wsunąłem kutasa w jej mokry żar, powstrzymując jęk płynący z tego niewiarygodnego doświadczenia.
– Możesz mnie dotykać. Zaraz po tym, jak dojdziesz, skarbie. Ja już długo nie wytrzymam.
Po tych słowach zacząłem ją pieprzyć na poważnie. Utrzymywałem jej biodra pod idealnym kątem, uderzałem w jej najczulszy punkt, by posłać ją na orbitę.
Mogłyby upłynąć całe dekady, a ja wciąż pamiętałbym, jaka kombinacja otwiera ten zamek…
Jęczała coraz głośniej, a gdy dotknąłem kciukiem jej łechtaczki, stężała. Zacisnęła dłonie w pięści, podwinęła palce stóp, a ja poczułem, że kurczą mi się jądra.
Tak blisko. Tak cholernie blisko…
– Kocham cię, Kate… Tak bardzo. O kurwa…!
Krzyknęła.
Chyba straciłem przytomność. Straciłem rachubę jej orgazmów, gdy przeszył mnie mój własny. I rozkołysał mnie tak, jak ja rozkołysałem ją ostatnim pchnięciem bioder.
Wysunąłem się z Kate i położyłem się obok niej na łóżku, zanim ugięły się pode mną kolana. Nie pamiętałem, żebym kiedykolwiek czuł zadowolenie podobne do tego, gdy się do niej przytulałem.
Przed naszymi oczami znajdowała się ściana okien z widokiem na ocean i rozsuwane drzwi prowadzące na kolejną prywatną plażę. Ciepła bryza wpadała do pokoju, unosząc jedwabiste zasłony wokół łóżka. Westchnąłem i zalała mnie czysta błogość.
Jeśli umarłem, to było niebo.
Po chwili Kate uniosła się na łokciu i spojrzała na mnie. Była jak niebieskooki anioł. Wyciągnąłem rękę, by dotknąć jej twarzy, zahipnotyzowany jej miękkością. Musnąłem każdą linię, odnowiłem znajomość z bladymi piegami, które pojawiały się na szczytach jej kości policzkowych, gdy wychodziła na słońce.
Zgodzi się. Musi się zgodzić.
W tej chwili wierzyłem w to głęboko.
– Musisz mi wszystko opowiedzieć – odezwała się wreszcie.