Читать книгу Fotografie mówią... - Michalina Domańska - Страница 11

VITA NUOVA.

Оглавление

— Panie rotmistrzu, melduję, że przyniesiono list...

Zdzisław niechętnie podniósł głowę z nad mapy, rozłożonej na nieheblowanym, sosnowym stole.

— Skąd i kto?

— Ordynans z kantyny, co przyszła z pociągiem.

— Jaka tam znowu kantyna z pociągiem? — mruknął ociężale, nie sięgając po list.

— A to wczorajszej nocy przyszedł na stację pociąg. Jest tam sklep i kantyna, i obiady gotują — z ożywieniem tłumaczył Jaś, szczery Mazur, o płowej, krótkiej czuprynie. — Prawdziwe panie wszystko tam same robią.

— Skąd ten pociąg?

— Mówią, że przysłany z Warszawy.

Rotmistrz wyciągnął rękę, wziął list i twarz jego, spalona na bronz od słonecznej spieki i wichrów stepowych, pociemniała jeszcze.

— Dobrze, możesz odejść — rzucił krótko.

— Odpowiedzi nie będzie?

— Powiedz, że przyślę później... jeśli będzie potrzeba.

Chciał jak najprędzej pozostać sam. List, rzucony na mapę, bielił się..................

Fotografie mówią...

Подняться наверх