Читать книгу Nieposłuszeństwo wobec prawa - Mirosław Rutkowski - Страница 5
Wstęp
ОглавлениеIdea nieposłuszeństwa wobec prawa jest materią bardzo złożoną i z trudnością poddaje się procedurom wyjaśniającym. Może obejmować przypadki łamania norm prawnych uwzględniających charakterystykę motywów właściwych osobom dopuszczającym się tego typu działań. Może też wiązać się z nieuchronnymi konsekwencjami takiego postępowania, które są dla sprawców nadzwyczaj opłakane, jak się to dzieje w przeważającej liczbie przypadków. Rozważania poświęcone tak rozumianemu pojęciu nieposłuszeństwa zazwyczaj sprowadzają się do psychologicznych analiz osobowości patologicznych bądź dotyczą praktycznego aspektu funkcjonowania reguł prawnych w grupie społecznej. Z takiego punktu widzenia sprzeciw wobec prawa jest faktem, który – jak każdy inny realnie istniejący fakt – może zostać opisany w empirycznych kategoriach twierdzeń deskryptywnych. Pragnę uspokoić tych, którzy nie są szczególnie zainteresowani tego typu historyczną, socjologiczną ani nawet psychologiczną narracją na temat niesławnych przykładów naruszenia prawa; nie będą stanowić one zasadniczego przedmiotu rozważań. Niedocenianie tej wiedzy byłoby jednak zbyt dużą lekkomyślnością i świadczyłoby o braku należytego rozeznania na temat roli, jaką gra ona szczególnie w procesie powstawania i wprowadzania w życie aktów prawodawczych, które regulują nasze społeczne odczucia odnośnie do tego, co we współczesnej filozofii politycznej zwykło nazywać się sprawiedliwością retrybutywną.
Sprawy te wydają się jednak drugorzędne z punktu widzenia sensu, jaki od pewnego czasu nadaje się zagadnieniu łamania prawa w praktyce społecznej. Teoria podejmująca ten wątek odnosi się do przypadków nieposłuszeństwa z perspektywy uniwersalnych kryteriów, które przysparzają prawu wiarygodności, pozwalając na ostateczne rozstrzygnięcie problemu słuszności bądź niesłuszności takiego postępowania. Zainteresowanie ogniskuje się najczęściej głównie na zagadnieniu możliwości uzasadnienia tak definiowanego sprzeciwu w kategoriach mniej lub bardziej akceptowanych społecznie zasad. Większość tego typu teorii odwołuje się najchętniej do zasad moralnych, rozumianych bądź jako pewnego rodzaju tradycja określonych wspólnot, bądź też jako obiektywnie istniejący przedmiot zainteresowania akademickiej dyscypliny zwanej metaetyką. Niemałym poważaniem cieszą się również i te, które odwołują się w tym celu do określonych zasad konstytucyjnych lub do pragmatycznie pojmowanego interesu wspólnoty.
Jest to, rzecz jasna, perspektywa bardziej wymagająca; choć odnosi się do przypadków zachodzących w ramach politycznego doświadczenia członków wspólnoty, nie ogranicza się do opisywania i porównywania faktycznych okoliczności ich zajścia, lecz ma na celu dużo bardziej idealne i abstrakcyjne zadanie, tj. sformułowanie racji służących ustaleniu normatywnych standardów ich oceny. W jej granicach poszukują odpowiedzi na swoje wątpliwości ci wszyscy, którzy nie pozostają obojętni na legalizację praw niegodziwych ani takich, które zagrażają istnieniu społeczeństwa; ci, którzy nie chcąc utracić statusu dobrego obywatela, nie zgadzają się jednocześnie na utratę statusu dobrego człowieka; i ci wreszcie, którym zależy na szacunku dla samego siebie w obszarze życia publicznego. Historia zna wiele przykładów nieposłuszeństwa wobec prawa, dokonywanego pod wpływem racji bardziej wzniosłych niż wzgląd na prywatny interes sprawcy. Większość tych, którzy w taki sposób postępowali, pozostała na ogół nieznana opinii publicznej. Ich czyny nie przyniosły im uznania społecznego, ale nie okryły ich też niesławą; zostali najpewniej ukarani za takie postępowanie w podobny sposób jak ci, którzy oczekiwali, iż przyniesie im ono jakieś wymierne korzyści. Tylko nielicznym udało się na stałe pozostać w panteonie bohaterów. Wydaje się, iż mało kto nie potrafiłby określić, choćby w przybliżeniu, znaczenia aktów nieposłuszeństwa, dokonywanych przez Mahatmę Gandhiego, Martina Lutera Kinga lub Henry’ego Davida Thoreau. Decydujące znaczenie miało zarówno to, że ich uporczywy sprzeciw wobec prawa doprowadził w sposób niekwestionowany do znaczącej poprawy życia ludzi w skali masowej, budząc sumienie i poczucie jednostkowej tożsamości obywatelskiej, jak i to, że informacja o tym fakcie mogła zostać szybko upubliczniona nie tylko w ramach danej wspólnoty. W społecznej pamięci zachowały się również przykłady tego typu czynów z czasów bardziej odległych. Literackie wzorce takiego zachowania, opisujące rzeczywistość społeczną w sposób zbliżony do teorii normatywnych – odpowiadających na podstawowe pytania praktyczne „co czynić? i „jak żyć?” – istniały na długo przed ich realnymi odpowiednikami. Za przykład mógłby posłużyć choćby zmyślny pomysł Arystofanesa o nadzwyczaj skutecznym sposobie antywojennej krucjaty i wprowadzeniu w życie idei pacyfistycznych przez kobiety ateńskie, lub niezgodne z wolą Kreona postępowanie Antygony. Ich autorzy rozumieli znaczenie rozgrywającego się dramatu nie tylko w kategoriach jednostkowych; każdy, kto podjął się tego typu lektury, bez trudu zauważył również istotny kontekst społeczny opisywanych wydarzeń. Szczególnie wyraźnie widać to w sztuce Sofoklesa, gdzie obrończa mowa Antygony zawiera dość jednoznaczne odniesienia do podstawowych twierdzeń teorii prawa naturalnego, zakładających istnienie fundamentalnych zasad ludzkiego postępowania, które muszą być respektowane zarówno przez prawo stanowione, jak i polityczne decyzje władzy. W poszukiwaniu mitologicznych źródeł takiego zachowania niektórzy odwołują się do jeszcze bardziej zamierzchłych czasów, kiedy to Prometeusz sprzeciwił się woli Zeusa, obdarowując człowieka ogniem. Inni natomiast za pierwowzór uzasadnionego nieposłuszeństwa uważają biblijny opis niesubordynacji Adama i Ewy.
Historyczna perspektywa ma jedną niezaprzeczalną zaletę: pozwala zorientować się, czy doniosłość problemu, który próbujemy rozwiązać, ma charakter względny i zależy – na przykład – od stopnia złożoności społecznych procesów, czy też problem ów należy uważać za konstytutywny element życia społecznego w ogóle. Możemy odwoływać się do rzeczywistego postępowania ludzi lub też do świata literackiej fikcji, wniosek zawsze będzie podobny – niemal od zarania dziejów istnieją takie przypadki nieposłuszeństwa wobec prawa, których ocena nigdy nie była prosta ani tym bardziej jednoznaczna. Potrzebna jest zatem jakaś ogólna teoria pozwalająca w miarę poprawnie oceniać zachowania tych, którzy łamią prawo, nie kierując się własnym interesem.
Potrzeba zainteresowania się tym zagadnieniem nie wynika tylko z naturalnego dążenia do osiągnięcia aksjologicznego consensus omnium w tym zakresie. Ważniejsze wydają się negatywne skutki zaniechania, ponieważ brak wiarygodnych rozstrzygnięć co do właściwych kryteriów oceny tego typu czynów może obiektywnie prowadzić do sytuacji, w której albo będziemy karać niewinnych ludzi, albo będziemy darzyć szczególnym poważaniem pewną grupę przestępczych zachowań. Nie bez znaczenia jest również i to, że każde przyjęte rozwiązanie, które odnosi się do słuszności bądź niesłuszności aktów nieposłuszeństwa wobec prawa, w sposób konieczny zakłada również ustalenie granic swobód obywatelskich, kryteriów prawomocności decyzji władzy ustawodawczej, wykonawczej, a nawet sądowniczej, a także – co jest być może rzeczą najważniejszą – wyznaczenie nieprzekraczalnej granicy, do której może odnosić się społeczna aprobata dla reguły większości w systemie demokratycznym. Każda metodologicznie poprawna teoria nieposłuszeństwa wobec prawa ustala zatem również fundamentalne relacje zachodzące między poszczególnymi członkami wspólnoty oraz między wspólnotą a władzą.
Znane dotychczas teorie nieposłuszeństwa wobec prawa uznają akt nieposłuszeństwa za szczególny rodzaj sprzeciwu bądź protestu. Zgodnie z powszechnie panującą na ten temat opinią, wyraża on postawę niezgody wobec czegoś, co generując różnicę stanowisk bądź zachowań, może być uznawane z tego powodu za poważny problem społeczny. Nie należy jednak zbytnio ulegać psychologicznej wymowie zawartego niewątpliwie w tej opinii przekonania, iż nieposłuszeństwo można definiować w sposób właściwy jedynie w kategoriach postaw lub zachowań skierowanych przeciwko komuś lub czemuś. Przypisywanie zbyt dużego znaczenia takiemu rozumieniu nieposłuszeństwa kończy się zazwyczaj wnioskiem, że każdy rodzaj sprzeciwu wobec prawa byłby zjawiskiem wyłącznie negatywnym, a jego zasadniczym elementem składowym byłoby poczucie niezadowolenia oponentów. Teoria oparta na tak rozumianym nieposłuszeństwie koncentrowałaby się przede wszystkim na opisie przedmiotu niechęci oraz jej psychologicznych, mentalnych bądź historycznych odmian. W rezultacie zostałaby pozbawiona charakteru koncyliacyjnego, co dla wielu jej zwolenników oznaczałoby utratę największej jej zalety, stanowiącej również podstawowe źródło społecznego uznania, jakim niewątpliwie cieszy się od jakiegoś czasu. Panuje dość powszechna zgoda co do tego, że żaden akt nieposłuszeństwa sprowadzający się jedynie do tak negatywnie rozumianego zaangażowania w rozstrzyganie istniejących problemów społecznych nie może skutecznie prowadzić do ich rozwiązania. Główną przeszkodą wydaje się być brak konkretnych propozycji pod adresem drugiej strony konfliktu, które w rezultacie mogłyby doprowadzić do pojednania. Sprzeciw, w którym niechęć i oburzenie odgrywają rolę pierwszoplanową bądź jedyną, może być w sposób skuteczny kierowany pod adresem tylko tych, którzy podzielają już tego typu postawy wobec jego przedmiotu. Nie ma tu więc mowy o dialogu czy negocjacjach, które mogłyby stanowić źródło porozumienia między stronami sporu. Z takiej perspektywy każdy akt nieposłuszeństwa bez wątpienia służyłby wyrażaniu jednostkowej woli jedynie w sposób arbitralny.
Trudno byłoby zaakceptować teorię nieposłuszeństwa, która przyjmuje taką perspektywę. Jakie warunki dodatkowe należałoby zatem wprowadzić, aby nie narazić się na zarzut, że brak nam zainteresowania wyjaśnieniem istoty problemu? Warto przypomnieć o zapoznanym już dzisiaj pierwotnym znaczeniu protestu społecznego uznającego protest za akt zaangażowania w złożoną procedurę świadczenia na rzecz konkretnej doktryny bądź działania. Z tego punktu widzenia nieposłuszeństwo wobec prawa zakładałoby konieczność przeprowadzenia metodologicznie poprawnego dowodu na rzecz słuszności lub prawdziwości tezy uzasadniającej takie postępowanie. Sprzeciw oznacza bowiem pierwszeństwo argumentacji na rzecz określonej idei, a dopiero w konsekwencji możliwość czynnego wystąpienia przeciwko czemuś, czego prezentowana argumentacja nie obejmuje lub czemu się wprost sprzeciwia. Tylko z takiej perspektywy zjawisko nieposłuszeństwa prawu mogłoby nabrać pozytywnego znaczenia, gdyż tylko taka perspektywa wyklucza sytuacje, w których można byłoby być przeciw czemuś, nie podejmując niemałego zazwyczaj wysiłku, by sformułować wiarygodne argumenty na rzecz czegoś innego.