Читать книгу Ze skarbnicy midraszy - nieznany Autor - Страница 16

Abram36 i Nemrod37

Оглавление

Pewnego razu Terach38 powiedział do swego syna Abrama:

– Wychodzę z domu, więc siadaj na moje miejsce i zajmij się sprzedażą bożków, które wytwarzam.

– Dobrze – rzekł na to Abram – możesz sobie spokojnie iść. Wszystko będzie w należytym porządku.

Kiedy tylko Terach zdążył oddalić się, przyszedł do Abrama pewien człowiek z zamiarem kupienia figury bożka.

– Powiedz mi, jeśli łaska, ile masz lat? – zapytał Abram klienta.

– Właśnie dziś stuknęła mi sześćdziesiątka.

– Biada tobie – krzyknął Abram. – Sześćdziesięcioletni doświadczony mężczyzna chce oddawać pokłony bożkowi, który ma dopiero jeden dzień życia.

Mężczyzna, usłyszawszy to, zawstydził się i szybko ulotnił.

Po nim zjawiła się w sklepie stara kobieta.

– Daj mi jakiegoś większego rozmiarami bożka, któremu mogłabym z miłością służyć.

– Posłuchaj mnie, starowino – powiedział Abram. – Już najwyższa pora, abyś zrozumiała, że bożki, zarówno te większe, jak też te mniejsze, nie są w stanie w niczym ci pomóc.

I wtedy stara kobieta zaczęła użalać się przed Abramem:

– Wczoraj, kiedy wyszłam z domu, wtargnęli do niego złodzieje i ukradli mego największego bożka.

– Powiedz więc sama – rzekł Abram – jeśli twój bożek nie potrafił obronić się przed złodziejami, to po co masz kupować nowego i oddawać mu pokłony?

W głowie staruszki zaczęło się przejaśniać.

– Masz rację – powiedziała. – Dlatego też powiedz mi, komu mam służyć?

I Abram nie dał jej długo czekać na odpowiedź.

– Masz służyć temu Bogu, który stworzył niebo i ziemię. Bogu, w którego rękach spoczywa los każdego stworzenia. Tylko tego Boga powinnaś uznawać.

Stara kobieta uważnie wysłuchała słów Abrama, w których odmalowana została wielkość Boga, Jego łaskawość i wielkie czyny.

– Obyś był błogosławiony – powiedziała – za to, żeś otworzył mi oczy. Teraz już wiem, że tylko Stwórcy Nieba i Ziemi powinnam służyć.

Wracając od Abrama spotkała złodziei, którzy skradli jej bożka. Złodzieje zwrócili jej skradzionego bożka. Nie namyślając się długo stłukła go na drobne kawałki i rozsypała po ulicach krzycząc:

– Ludzie, nie służcie więcej bożkom, które są dziełem rąk człowieka! Sławcie Boga, który stworzył niebo i ziemię.

Kiedy wokół niej zebrało się wielu mężczyzn i kobiet, ciekawych, dlaczego tak postępuje, kobieta powtórzyła im słowa Abrama. W rezultacie wiele kobiet i mężczyzn postanowiło więcej nie służyć kamiennym i drewnianym bożkom.

I jeszcze jedna kobieta przyszła do Abrama i powiedziała:

– Oto przyniosłam jagnię na ofiarę dla bożków twego ojca. Proszę cię, abyś to jagnię złożył w ofierze.

– Wracaj do domu – powiedział Abram. – Zrobię tak, jak sobie życzysz.

Kobieta spokojnie odeszła i wtedy Abram wziął sękaty kij i połamał wszystkie bożki wyciosane i wystrugane przez swego ojca. Wybił im oczy, odbił ręce i nogi i odrąbał głowy. Zostawił tylko jednego dużego bałwana. Wsadził mu pod rękę kij. Tymczasem wrócił Terach i zauważywszy potłuczone bożki z wściekłością natarł na Abrama:

– Poza tobą nikogo nie było w domu, wychodzi więc na to, że połamałeś i potłukłeś wszystkie moje bożki.

Abram zaczął się tłumaczyć:

– W czasie twojej nieobecności przyszła tu jedna kobieta i przyniosła jagnię dla bożków. Ja złożyłem je w ofierze. Wtedy małe bożki rzuciły się na mięso ofiary i zaczęły je zjadać po kawałku. Wcale nie czekały na to, aby wielki bałwan otrzymał swoją należną część. Wpadł przeto w gniew i tym oto kijem wszystkie je potłukł.

– Komu będziesz takie bajki opowiadał? – krzyknął Terach nieswoim głosem. – Przecież te bożki nie jedzą i nie piją. O niczym nie mają pojęcia. Mają usta, a nie mówią, mają oczy, a nie widzą, mają nogi, a nie chodzą.

Na to Abram odparł:

– To prawda, ojcze. Twoje słowa są słuszne. Te twoje bożki to nic innego, jak tylko kamienie lub drewno. A skoro tak jest, to dlaczego bijesz im pokłony?

Kiedy wieść o postępku Abrama doszła do uszu króla Nemroda, polecił natychmiast przyprowadzić go przed swoje oblicze.

– Jak śmiałeś – powiedział do niego Nemrod – namawiać moich poddanych, aby nie oddawali czci bożkom! Masz natychmiast pokłonić się ogniowi, który jest największym i najpotężniejszym ze wszystkich bogów.

– To już prędzej pokłońmy się wodzie. Ona przecież gasi ogień.

– Dobrze – zgodził się Nemrod. – Pokłoń się wodzie.

– Chmury są silniejsze od wody – powiedział Abram. – One bowiem przetrzymują w sobie wodę. Lepiej już pokłonić się chmurom.

– Zgoda, niechaj będzie, jako rzekłeś – powiedział Nemrod. – Schyl się i pokłoń chmurom.

– Ale wiatr mocniejszy jest od chmur – rzekł na to Abram. – Wiatr może rozpędzić chmury. Kiedy wiatr rozpędza chmury, niebo staje się czyste.

– A więc pokłoń się wiatrowi – rozkazał Nemrod.

– Wolę już lepiej pokłonić się człowiekowi. On bowiem potrafi okiełznać wiatr.

Na to dictum Nemrod wpadł we wściekłość.

– Nie pleć głupstw – krzyknął. – Oto przekażę cię ogniowi, przed którym ja sam się korzę, i zobaczymy, czy twój wielki Bóg potrafi cię wyratować z rąk mego boga.

38

Terach – syn Nachora, ojciec Abrama (Rdz 11,24–26). [przypis edytorski]

Ze skarbnicy midraszy

Подняться наверх