Читать книгу Chłopaki Anansiego - Нил Гейман - Страница 8

Podziękowania

Оглавление

Na początek olbrzymi bukiet kwiatów należy się Nalo Hopkinsonowi, który sprawdzał uważnie każdą linijkę karaibskiego dialogu i nie tylko mówił mi, co muszę poprawić, ale też proponował jak to zrobić; a także Lenworthowi Henry’emu, który był tam tego dnia, gdy wymyśliłem całą tę historię, i którego głos słyszałem w głowie podczas jej pisania (dlatego tak bardzo ucieszyła mnie wiadomość, że zgodził się zostać narratorem książki audio).

Podobnie jak się stało w przypadku mojej ostatniej powieści dla dorosłych czytelników, Amerykańscy bogowie, podczas pisania niniejszej książki korzystałem z dwóch kryjówek. Zacząłem w zapasowym domu Tori w Irlandii i tam też skończyłem. Tori to urocza gospodyni. W pewnym momencie w trakcie pisania, w przerwie między huraganami, zaszyłem się w zapasowym domu Jonathana i Jane na Florydzie. Dobrze jest mieć przyjaciół dysponujących większą liczbą domów niż osób w rodzinie, zwłaszcza jeśli chętnie się nimi dzielą. Przez resztę czasu pisałem głównie w kawiarni, wypijając dziesiątki filiżanek paskudnej herbaty w żałosnym przejawie triumfu nadziei nad doświadczeniem.

Roger Forsdick i Graeme Baker poświęcili swój czas, odpowiadając mi na pytania dotyczące policji, oszustw i umów o ekstradycję. Roger oprowadził mnie także po areszcie, poczęstował obiadem i przejrzał ukończony rękopis. Jestem mu za to bardzo wdzięczny.

Sharon Stiteler miała na wszystko oko, pilnując, czy piszę o ptakach, jak należy, i odpowiadając na wszystkie „ptasie” pytania. Pam Noles jako pierwsza przeczytała fragmenty książki. Jej reakcje dopingowały mnie do dalszej pracy. Jest też grupka innych osób, które użyczyły mi swych oczu, umysłów i opinii. Są wśród nich: Olga Nunes, Colin Greenland, Giorgia Grilli, Anne Bobby, Peter Straub, John M. Ford, Anne Murphy i Paul Kinkaid, Bill Stiteler oraz Dan i Michael Johnson. Wszelkie błędy, jakie pozostały, popełniłem ja, nie oni.

Dziękuję także Ellie Wylie, Thei Gilmore, The Ladies of Lakeside, pannie Holly Gaiman, która przychodziła mi z pomocą, gdy tylko uznała, że przyda mi się obecność rozsądnej córki; Pete’om z wydawnictwa Hill House; Michaelowi Morrisonowi, Lisie Gallagher, Jackowi Womackowi i Julii Bannon oraz Dave’owi McKeanowi.

Jennifer Brehl, moja redaktorka u Morrowa, przekonała mnie, że historia, którą opowiedziałem jej pewnego dnia podczas lunchu, nadaje się na powieść. Działo się to wtedy, gdy sam nie wiedziałem, o czym będzie moja następna książka. Jennifer słuchała też cierpliwie, gdy pewnej nocy zadzwoniłem do niej i przeczytałem jedną trzecią powieści. Już tylko za to powinna zostać świętą.

Jane Morpeth z Headline to redaktorka, z jaką powinni współpracować wszyscy pisarze, jeśli tylko byli grzeczni i jedli wszystkie jarzynki.

Merrilee Heifetz z Writers House, jej asystentka Ginger Clark oraz Dorrie Simmonds z Wielkiej Brytanii to moje agentki literackie. Mam szczęście, że są po mojej stronie – sam wiem najlepiej, jakie jest ono wielkie.

Jon Levin stanowi mój łącznik ze światem filmowym. Moja asystentka Lorraine wspierała mnie podczas pracy i parzyła świetną herbatę.

Nie wiem, czy zdołałbym opisać historię Grubego Charliego, gdybym nie miał zarówno wspaniałego, lecz kłopotliwego i budzącego wstyd ojca, jak i cudownych, ale wstydzących się za mnie dzieci. Niech żyją rodziny!

I wreszcie chciałbym podziękować tym, których nie było jeszcze, gdy pisałem Amerykańskich bogów: czytelnikom mojego bloga pod adresem www.neilgaiman.com, którzy zawsze byli chętni do pomocy, gdy chciałem się czegoś dowiedzieć, i którzy, z tego co zdołałem stwierdzić, wiedzą absolutnie wszystko, co tylko wiedzieć można.

Neil Gaiman

czerwiec 2005

Chłopaki Anansiego

Подняться наверх