Читать книгу Obsesja - Нора Робертс - Страница 6

Rozdział drugi

Оглавление

Gdy szeryf przybył na miejsce, Wayne zabrał Naomi do innego pomieszczenia, a potem kupił jej batonik i colę. Nigdy nie pozwalano jej tak sobie dogadzać, teraz jednak nie miała nic przeciwko. Przyniósł apteczkę pierwszej pomocy i zaczął opatrywać rany i zadrapania, o których istnieniu nie miała pojęcia.

Pachniał gumą Juicy Fruit – widziała żółtą paczuszkę wystającą z kieszonki na jego piersi.

I od tego poranka od zawsze miała już kojarzyć gumę do żucia ze zwyczajną dobrocią.

– Skarbie, masz ulubionego nauczyciela?

– Eee... Nie wiem. Może pani Blachard.

– Jeśli chcesz, to do niej zadzwonię i poproszę, żeby tutaj przyjechała i z tobą pobyła.

– Nie, nie, w porządku. I tak się dowie. Wszyscy się dowiedzą. – Poczuła ukłucie w piersi, więc spojrzała w inną stronę. – Ale nie chcę przy tym być.

– Dobrze. Jedzie do nas miła pielęgniarka, która będzie razem z Ashley, gdy ta pójdzie do szpitala. Może pragniesz towarzystwa kogoś takiego? Kogoś, kto cię nie zna?

– Nie chcę nikogo. Co się teraz stanie?

– No cóż, teraz przez jakiś czas szeryf będzie rozmawiać z Ashley, a potem zawiozą ją do szpitala w Morgantown i wyleczą.

– Zraniła się w kostkę.

– Naprawią ją, bez obaw. Masz ochotę na innego batonika?

Spojrzała na Snickersa, którego nawet nie otworzyła.

– Nie, sir. Po prostu jeszcze nigdy nie jadłam słodyczy z samego rana.

– A w Wielkanoc? – Uśmiechnął się i przykleił plaster na niewielkie, ale głębokie zadrapanie.

– To dzień świąteczny. Wtedy należy się modlić, a nie obżerać czekoladowymi zajączkami.

Powtórzyła słowa ojca, ale zastępca szeryfa tylko spojrzał na nią ze współczuciem. I poklepał ją po nodze.

– No cóż. Przywiozę ci ciepłe śniadanie, gdy tylko będzie to możliwe. Poczekasz tutaj przez chwilkę?

– Czy jestem aresztowana?

Teraz nie patrzył już ze współczuciem, tylko pogładził ją po policzku tak delikatnie jak matka. I wciąż pachniał Juicy Fruit.

– Za co, kochanie?

– Nie wiem. Ale przecież aresztuje pan mojego tatę.

– Nie martw się tym teraz.

– Widziałam go. Widziałam go, kiedy wyszedł z tej piwnicy w lesie. Wyglądał dziwnie. Bałam się.

– Nie musisz się już bać.

– A co z mamą i bratem?

– Nic im nie będzie. – Spojrzał w kierunku drzwi, które właśnie się otworzyły. Znała panią Lettie – chodziła do ich kościoła. Naomi zapomniała jednak, że pracowała w biurze szeryfa.

Lettie Harbough miała czerwoną torbę przerzuconą przez ramię. Na jej okrągłej twarzy pojawił się smutny uśmiech.

– Cześć, Naomi. Przyniosłam ci trochę suchych ubrań. To mojej córki, nie jest tak wysoka jak ty i nie taka szczupła, ale przynajmniej są czyste i suche.

– Dziękuję, pani Lettie.

– Żaden problem. Wayne, szeryf chce z tobą rozmawiać. Naomi i ja damy sobie radę. Przebierzesz się od razu w naszej umywalni, dobrze?

– Tak, proszę pani.

Ubrania były zbyt szerokie, ale pani Lettie dołączyła pasek, którym mogła je ściągnąć.

Gdy wyszła z umywalni, Lettie siedziała przy niewielkim stoliku i sączyła kawę z wielkiego niebieskiego kubka.

– Mam ze sobą szczotkę. Jeśli chcesz, mogę rozczesać ci włosy, są strasznie potargane.

– Dziękuję.

Naomi usiadła, chociaż nie była pewna, czy chce, by jej teraz dotykano. Mimo wszystko po pierwszych kilku pociągnięciach szczotką udało jej się odprężyć.

– Jakie masz piękne włosy.

– Za rzadkie.

– Nie, naprawdę. Są jak sierść jelenia, zmieszane wszystkie odcienie blondu, a teraz dodatkowo rozjaśniło je słońce. Piękne i gęste. Kochanie, będę musiała ci zadać kilka pytań, być może trudnych. Ale są niezmiernie ważne.

– Gdzie Ashley?

– Przesłuchują ją w szpitalu. Pytała o ciebie, prosiła, żebyśmy cię do niej zawieźli. Chcesz?

– Tak, pszepani. Proszę, chcę.

– Dobrze. Teraz jednak muszę spytać, czy ojciec kiedykolwiek cię krzywdził. Wiem, że odpowiedź na to pytanie może być trudna.

– Nigdy nie podniósł ręki ani na mnie, ani na Masona. Gdy zasłużymy, to mama spuszcza nam lanie, ale to niewiele znaczy. Nie ma serca, żeby mocniej nas uderzyć, więc całą trójką udajemy. Bo tatuś powtarza, że „dzieci trzeba trzymać krótko”.

– Nigdy nie lubiłam tego powiedzenia. Ale teraz muszę cię spytać, czy kiedykolwiek dotykał cię w zły sposób.

Naomi patrzyła na wprost, podczas gdy Lettie czesała jej włosy.

– Chodzi pani o to, co zrobił Ashley. Zgwałcił ją. Pszepani, wiem, co to gwałt. W Biblii gwałcono kobiety z plemienia Sabinów. Nigdy mi tego nie zrobił. Nigdy mnie tak nie dotknął.

– W porządku. A czy kiedykolwiek skrzywdził twoją mamę?

– Nie wydaje mi się. Czasami...

– Możesz mówić dalej. – Wprawnym ruchem związała włosy dziewczynki w kucyk. – Jedyne, o co cię proszę, to żebyś powiedziała mi prawdę.

– Czasami patrzył, jakby chciał wyrządzić jej krzywdę, ale tego nie robił. Gdy się porządnie wściekał, znikał na dzień lub dwa. Mama mawiała wtedy, że się uspokajał. Że mężczyzna uspokaja się we własnym tempie. Pani Lettie, ona nic nie wiedziała. Mama nie wiedziała, że on krzywdzi kobiety, albo się bała. Bardzo.

– Kobiety?

Gdy Lettie ponownie usiadła, Naomi patrzyła prosto przed siebie.

– Ashley powiedziała, że była tam na dole przez dzień lub dwa. Było tam więcej liny, no i zdjęcia. Na ścianie wisiały zdjęcia kobiet związanych tak jak ona. W o wiele gorszym stanie. Wydaje mi się, że niektóre z nich nie żyły. Wydaje mi się, że nie żyły. Chyba zwymiotuję.

Lettie zajęła się nią, przytrzymała dziewczynce włosy, gdy ta wisiała nad toaletą, a potem, po wszystkim, wytarła jej twarz chłodnym mokrym ręcznikiem.

Następnie dała Naomi miętowego cukierka i delikatnie pocałowała ją w czoło.

– Masz za sobą straszne przeżycia. Może chcesz odpocząć?

– Nie mogę teraz wrócić do domu, prawda?

– Nie, skarbie, przykro mi, ale teraz nie. Jednak mogę zabrać cię do mojego domu, położysz się w łóżku dla gości, spróbujesz zasnąć.

– A mogę poczekać tutaj na mamę i Masona?

– Jeśli chcesz. A może przyniosę ci tosta, zobaczymy, czy będzie ci smakował. A Snickersa zostawisz sobie na później.

– Dziękuję.

Lettie wstała.

– Naomi, to, co zrobiłaś, było słuszne. Nawet więcej, było bardzo odważne. Jestem z ciebie niesamowicie dumna. Wychodzę dosłownie na kilka minut. Chcesz do tego tosta herbatę z miodem?

– Byłoby miło, dziękuję.

Gdy została sama w pokoju, położyła głowę na stole, ale nie mogła odpocząć. Napiła się coli, ale ta była zbyt słodka. Chciała wody – tylko zimnej i czystej. Przypomniała sobie o automacie z wodą i wstała.

Wyszła z małego pokoiku i krzyknęła, czy może pójść po wodę.

Nagle zobaczyła, jak zastępca szeryfa prowadzi ojca przez całą salę w stronę wielkich metalowych drzwi. Ręce taty były skute na plecach, na prawym policzku miał świeżego siniaka.

Nie wyglądał na dzikiego, złego ani zawstydzonego. Uśmiechał się pogardliwie – robił tak zawsze, gdy ktoś mu mówił, że się myli.

Zobaczył ją – przygotowała się na atak wściekłości, nienawiści i gniewu.

A jedyne, co otrzymała, to natychmiastowa obojętność, która pojawiła się na jego twarzy, gdy doszedł do metalowych drzwi i potem, gdy przez nie przechodził. I już go nie było.

W sali znajdowało się mnóstwo osób, panował hałas, atmosfera była mroczna. Poczuła, że się unosi, jakby nogi poszły w innym kierunku, a ciało zostało zawieszone.

FBI, seryjny morderca, technicy policyjni, ofiary.

Nic nie miało sensu.

Nikt nie zauważył tyczkowatej dziewczynki ze zbyt szeroko otwartymi oczami, trupiobladej, tonącej w za obszernych ubraniach i pogrążonej w szoku.

Nikt nie spojrzał w jej stronę, zaczęła się zastanawiać, czy gdyby ktoś spojrzał, też prześlizgnąłby się wzrokiem po jej sylwetce – tak jak jej ojciec.

A może to wszystko było nieprawdziwe. Może ona w ogóle nie istniała.

Ale ciężar na piersi... on na pewno był prawdziwy. Tak jakby spadła na plecy z wysokiej gałęzi starego dębu i nie mogła złapać tchu. Była już tak daleko, że nie mogła się cofnąć.

Pokój zaczął się powoli kręcić, światło zgasło. Chmura zasłoniła księżyc.

Po zamknięciu Bowesa Wayne wyszedł na zewnątrz w samą porę, by zobaczyć, jak oczy Naomi wywracają się białkami do przodu. Krzyknął i rzucił się w jej kierunku. Był szybki, ale nie na tyle, by złapać ją, zanim upadła na podłogę.

– Przynieście wody! Gdzie jest ten cholerny lekarz? Co ona u diabła tutaj robi? – Podniósł ją i zaczął tulić. Delikatnie klepał ją po policzkach, tak bladych, że nie odcinały się od ściany.

– Przepraszam. Dobry Boże. Chciała jeść. Wyszłam, żeby jej coś przynieść. – Lettie opadła obok, trzymając kubek z wodą.

– Widziała go? Widziała, jak wprowadzam tego bydlaka do celi?

Lettie tylko pokręciła głową.

– Wyszłam maksymalnie na trzy minuty. Dochodzi do siebie. Proszę, maleńka. Naomi, skarbie, tylko oddychaj spokojnie. Zemdlałaś. Chcę, żebyś napiła się wody.

– Czy jestem chora?

– Teraz już wszystko w porządku. Napij się.

A potem wszystko do niej wróciło. Jej oczy koloru, który matka nazywała butelkową zielenią – zamknęły się.

– Dlaczego on nie jest na mnie wściekły? Dlaczego się mną nie przejmuje?

Kazali jej się napić. Wayne ponownie zaniósł ją do pokoiku. Przynieśli jej jedzenie – herbatę i tosta. Zjadła, ile zdołała, i wrażenie unoszenia się stało się jeszcze silniejsze.

Resztę pamiętała jak przez mgłę. Przyszedł doktor Hollin i ją zbadał. Ktoś był z nią przez cały czas – Wayne przemycił jej trochę coli w wodzie.

Wreszcie wszedł szeryf. Znała go – szeryf Joe Franks – bo chodziła do szkoły z Joem juniorem. Mężczyzna miał szerokie ramiona i silną budowę ciała, jego głowa z nieustępliwą twarzą była osadzona na grubym karku. Zawsze przywodził jej na myśl buldoga.

Usiadł naprzeciwko niej.

– Jak się czujesz, Naomi?

Mówił głosem ostrym jak żwir.

– Nie wiem. Eee... Dobrze, sir.

– Wiem, że masz za sobą ciężką noc, a teraz jeszcze ciężki dzień. Wiesz, co się dzieje?

– Tak, sir. Mój tata skrzywdził Ashley. Związał ją i trzymał w tej starej piwnicy w lesie, przy spalonym domku. Wyrządził jej straszną krzywdę, taką samą, jaką wyrządzał innym. Na ścianie wisiały ich zdjęcia. Nie wiem, dlaczego to robił. Nie wiem, dlaczego ktokolwiek miałby to zrobić.

– Czy byłaś tam wcześniej?

– Nie wiedziałam, że ta piwnica tam jest. Nie wolno nam wchodzić tak głęboko w las. Możemy iść tylko nad strumień, i to tylko, jeśli dostaniemy specjalne pozwolenie.

– To dlaczego poszłaś tam zeszłej nocy?

– Ja... obudziłam się, bo było strasznie duszno. Siedziałam przy oknie i nagle zobaczyłam, jak tatuś wychodzi. Pomyślałam sobie, że może idzie ochłodzić się w strumyku – i chciałam pójść razem z nim. Wzięłam latarkę, japonki i wymknęłam się z domu. Nie wolno mi tego robić.

– W porządku. Czyli poszłaś za nim.

– Pomyślałam, że może go to rozbawi. Gdyby poszedł do strumienia, dałabym mu znać, że tam jestem. Ale on nie skręcił nad wodę, a ja byłam ciekawa, dokąd idzie. A kiedy zobaczyłam to stare miejsce i tę piwnicę, pomyślałam sobie, że może skręca mi rower na urodziny.

– Dzisiaj masz urodziny, kochanie?

– W poniedziałek, i marzyłam o rowerze. Więc poczekałam – chciałam tylko zerknąć, co tam jest. Ukryłam się i poczekałam, aż on wyjdzie, ale...

– Co?

Przez chwilę pomyślała sobie, że może lepiej byłoby znowu odpłynąć, najlepiej odpływać cały czas. Szeryf patrzył z dobrocią i cierpliwością. Patrzyłby tak, nawet gdyby odpłynęła.

Poza tym przecież musiała komuś o tym opowiedzieć.

– On nie wyglądał dobrze, panie szeryfie. Sir. Gdy stamtąd wyszedł, nie wyglądał dobrze, i to mnie przeraziło. Ale poczekałam, aż sobie pójdzie, chciałam tylko zerknąć, co tam jest.

– Jak długo czekałaś?

– Nie wiem. Wydawało mi się, że długo. – Odrobinę się zarumieniła. Nie powie mu, że sikała w lesie. To zbyt intymna sprawa. – W drzwiach była zasuwa, musiałam się natrudzić, żeby je otworzyć, a gdy otworzyłam, usłyszałam skomlenie. Pomyślałam, że może to szczeniaczek. Nie wolno nam mieć pieska, ale miałam nadzieję, że rodzice zmienili zdanie. I wtedy zobaczyłam Ashley.

– Co zobaczyłaś, skarbie? To na pewno trudne, ale jeśli o wszystkim mi opowiesz, to na pewno nam pomożesz.

Więc mu o wszystkim powiedziała i sączyła colę, chociaż bała się, że jej żołądek znowu zastrajkuje.

Szeryf zadawał więcej pytań. Gdy skończył, poklepał ją po dłoni.

– Świetnie się spisałaś. Przyprowadzę twoją mamę.

– Jest tutaj?

– Tak.

– A Mason?

– Jest u Huffmanów. Pani Huffman go pilnuje, bawi się z Jerrym.

– To dobrze. Oni lubią się razem bawić. Szeryfie Franks, czy moja mama dobrze się czuje?

W jego oczach pojawił się dziwny błysk.

– Ona też miała bardzo ciężki dzień. – Przez chwilę nic nie mówił. – Naomi, jesteś bardzo opanowaną dziewczynką.

– Wcale się tak nie czuję. Zwymiotowałam i zemdlałam.

– Uwierz mi, kochanie, jestem przedstawicielem władz. – Uśmiechnął się lekko. – Jesteś bardzo opanowana. Powiem ci więc, że usłyszysz jeszcze wiele pytań. FBI – wiesz, co to jest?

– Tak, sir. W pewnym sensie.

– Oni też będą mieć pytania. Dziennikarze też będą chcieli z tobą rozmawiać. Będziesz musiała odpowiedzieć na pytania tych z FBI, ale nie musisz o niczym opowiadać żadnym dziennikarzom.

Wypchnął jedno biodro i wyciągnął wizytówkę z kieszeni. – To jest mój numer telefonu – ten tutaj, a na odwrocie napisałem numer do domu. Możesz zadzwonić do mnie o każdej porze dnia i nocy. Jeśli tylko będziesz chciała ze mną porozmawiać – dzwoń. Dobrze?

– Tak, sir.

– Schowaj to w bezpiecznym miejscu. Idę po twoją mamę.

– Szeryfie Franks?

Zatrzymał się przy drzwiach i odwrócił się w jej kierunku. – Tak, skarbie?

– Czy mój tatuś pójdzie do więzienia?

– Tak.

– Czy on o tym wie?

– Tak podejrzewam.

Popatrzyła na colę i pokiwała głową. – Dobrze.

Jej tatuś pójdzie siedzieć. Jak miała teraz pójść do szkoły, kościoła czy do sklepu z mamą? Przecież to było o wiele gorsze niż wtedy, gdy ojciec Carrie Potter poszedł na dwa miesiące do więzienia za wdanie się w bójkę w klubie bilardowym. A nawet gorsze niż to, kiedy zamknęli wujka Bustera Kravitta za sprzedawanie narkotyków.

Za tydzień szła do siódmej klasy, wszyscy będą wiedzieć, co się wydarzyło. Co zrobił jej tatuś. Co ona zrobiła. Nie wiedziała, jak miałaby...

Drzwi się otworzyły i stanęła w nich jej matka.

Wyglądała na bardzo chorą, tak jak wtedy, gdy długo chorowała, tak chora, że aż się to w nią wżarło. Była dużo chudsza niż wieczorem, kiedy Naomi szła do łóżka. Miała czerwone i opuchnięte oczy, cały czas stały w nich łzy. Jej włosy sterczały na wszystkie strony, nie uczesała ich, założyła obszerną, wypłowiałą, różową sukienkę, w której przeważnie pracowała w ogrodzie.

Naomi wstała niepewnie, jedyne, czego pragnęła w tej chwili, to wtulić głowę w pierś mamy, znaleźć pocieszenie, obietnice, w które będzie w stanie uwierzyć.

Jednak po policzkach matki popłynęły łzy. Zaczęła gardłowo łkać. Opadła na ziemię i zasłoniła twarz dłońmi.

Tak więc to córka podeszła do matki, objęła ją, zaczęła głas­kać i uspokajać.

– Mamo, będzie dobrze. Nic nam nie będzie.

– Naomi, Naomi. Mówią o twoim tatusiu straszliwe rzeczy. I ponoć to ty je mówisz.

– Damy sobie radę.

– To nie może być prawda. To nie może być prawda. – Susan wyprostowała się, objęła dłońmi twarz Naomi i zaczęła do niej gwałtownie przemawiać. – Wyobraziłaś to sobie. Miałaś zły sen.

– Mamo. Ja to wszystko widziałam.

– Nie, nie widziałaś. Musisz im powiedzieć, że się pomyliłaś.

– Nie pomyliłam się. Ashley – dziewczyna, którą on... jest w szpitalu.

– Kłamie. Musi kłamać. Naomi, to twój tata, twoja krew. Mój mąż. Policja przeszukuje nasz dom. Założyli twojemu tacie kajdanki i go zabrali.

– Sama przecinałam liny.

– Nie, nie przecinałaś. W tej chwili przestaniesz kłamać i powiesz wszystkim, że to zmyśliłaś.

W głowie dziewczynki rozległo się tępe dudnienie, jej głos brzmiał płasko i pusto.

– Oderwałam taśmę od jej ust. Pomogłam jej wyjść z piwnicy. Ledwo szła. Była naga.

– Nie.

– Zgwałcił ją.

– Nie mów takich rzeczy! – Głos Susan przeszedł w pisk, zaczęła potrząsać dziewczynką. – Ani mi się waż!

– Na ścianie były zdjęcia. Dużo zdjęć innych dziewczyn, mamo. Były noże z zaschniętą krwią, i sznur, i...

– Nie chcę tego słuchać! – Susan zatkała uszy dłońmi. – Jak takie rzeczy mogą ci przejść przez gardło? Jak możesz w to wierzyć? To mój mąż. Żyłam z nim przez czternaście lat. Urodziłam mu dwoje dzieci. Każdej nocy spałam w tym samym łóżku.

Nagle wszystko w niej pękło niczym szklanka. Oparła głowę na ramieniu Naomi.

– Boże, co my teraz zrobimy? Co się z nami stanie?

– Nic nam nie będzie – powtórzyła bezradnie Naomi. – Mamo, będzie dobrze.

Nie mogli iść do domu, dopóki FBI i policja nie skończą przeszukiwań. Ale Lettie przyniosła im ubrania, szczoteczki do zębów i tak dalej i zabrała je do swojego pokoju gościnnego, a Mason miał spać z jej synem.

Lekarz dał mamie coś na sen. Naomi wzięła prysznic, założyła własne ubrania, związała włosy i zaczęła czuć się bardziej sobą.

Gdy przeszła korytarzem z łazienki i otworzyła drzwi, by sprawdzić, jak się czuje mama, zobaczyła, że na łóżku siedzi jej brat.

– Tylko jej nie budź! – syknęła, ale kiedy odwrócił głowę w jej stronę, poczuła wyrzuty sumienia.

On też płakał, miał brudną twarz, jego oczy były zaczerwienione i patrzyły pusto.

– Tylko jej pilnuję.

– Chodź, Mason. Jeśli się obudzi, znowu zacznie płakać.

Bez oporów zrobił, co mu kazała – rzadko się to zdarzało – podszedł prosto do niej i mocno się przytulił.

Nie robili tego zbyt często, ale dobrze było mieć kogoś, w kogo można było się wtulić, więc odwzajemniła uścisk.

– Weszli do domu, kiedy spaliśmy. Usłyszałem krzyki taty i innych osób i wybiegłem z pokoju. Widziałem, jak tata bije się z zastępcą, przycisnęli go do ściany. Mama krzyczała i płakała, założyli tacie kajdanki, zupełnie tak jak w telewizji. Czy on obrabował bank? Nikt nie chce mi powiedzieć, co się stało.

– Nie, nie obrabował banku.

Gdyby zeszli na dół, spotkaliby panią Lettie, więc zamiast tego usiedli na podłodze.

– On krzywdził innych. Kobiety.

– Dlaczego?

– Nie wiem, ale to robił.

– Może to ich wina?

– Nie. Zabierał je do lasu, zamykał i robił im krzywdę.

– Gdzie do lasu?

– W straszne miejsce. Będą musieli zamknąć go za to w więzieniu.

– Nie chcę, żeby tatuś poszedł do więzienia. – Znowu zaczął płakać. Jedyne, co mogła zrobić, to otoczyć go ramieniem.

– Masonie, on robił ludziom straszne rzeczy. Musi iść do więzienia.

– A czy mama też tam pójdzie?

– Nie, ona nikomu nic nie zrobiła. Nie wiedziała, że on taki jest. Tylko nie zadręczaj jej pytaniami. I się nie bij. Ludzie będą mówić różne rzeczy o naszym tacie i będziesz chciał się za niego bić, ale nie możesz. Bo to, co będą mówić, to prawda.

Zrobił zagniewaną minę.

– A skąd wiesz, co będzie prawdą?

– Bo widziałam, bo wiem. Nie chcę teraz o tym rozmawiać. Już się dzisiaj naopowiadałam. Chcę, żeby to się skończyło. Prag­nę być gdzie indziej.

– A ja chcę do domu.

Ona nie chciała. Teraz, gdy wiedziała, co działo się w głębi lasu, nigdy już nie chciała wracać do tego budynku. Żyć tam ze świadomością, z kim mieszkała pod jednym dachem, jadła przy tym samym stole.

– Pani Lettie mówi, że na dole w salonie mają Nintendo.

Złość zamieniła się w nadzieję zmieszaną z wątpliwościami.

– Możemy pograć?

– Powiedziała, że tak.

– Mają Donkey Konga?

– Sprawdźmy.

Oni nie mieli w domu gier wideo – ani komputera – ale oboje mieli mnóstwo przyjaciół, więc znali podstawy. Wiedziała, że Mason uwielbiał gry wideo. Z pomocą pani Lettie w prosty sposób udało się zatrzymać go w salonie, gdzie zaczął grać w gry z nastoletnim synem gospodarzy.

– Zrobię lemoniady. Naomi, może pójdziesz ze mną do kuchni i trochę mi pomożesz?

W domu panowała miła atmosfera. Był czysty i ładny, miał kolorowe ściany i meble. Wiedziała, że pan Harbough uczy w szkole średniej angielskiego i literatury, a pani Lettie pracuje u szeryfa. Jednak dom zdawał jej się bogaty.

A w kuchni była zmywarka – w domu to Naomi musiała zmywać – i śnieżnobiały blat z drugim zlewem.

– Pani Lettie, pani dom jest taki ładny.

– Dziękuję. Jestem tu szczęśliwa. Chcę, żebyś się tutaj dobrze czuła.

– Jak pani myśli, jak długo tu zostaniemy?

– Dzień, może dwa. – Lettie wlała wodę do garnka, dosypała cukru i postawiła na gazie. – Robiłaś kiedyś wyciskaną lemoniadę?

– Nie, pszepani.

– Jest pyszna. Jej zrobienie trochę trwa, ale jest tego warta.

Lettie zaczęła krzątać się po kuchni. Naomi zauważyła, że kobieta nie założyła fartucha, po prostu zawiązała sobie w pasie ścierkę, którą zakryła spodnie. Tata nie lubił, jak mama nosiła spodnie. Kobiety powinny nosić spódnice i sukienki.

Na myśl o tym, o ojcu, kiedy usłyszała jego głos w swej głowie, jej żołądek znowu się skurczył. Zmusiła się więc do myślenia o czymś innym.

– Pani Lettie, czym się pani zajmuje w biurze szeryfa?

– No cóż, skarbie, jestem pierwszą kobietą pracującą na stanowisku zastępcy, po sześciu latach nadal jedyną.

– Tak jak zastępca szeryfa Wayne.

– Tak.

– Czyli wie pani, co będzie dalej? Może mi pani o tym opowiedzieć?

– Nie wiem niczego na pewno, ponieważ sprawę przejęło FBI. My im tylko pomagamy. Zbiorą dowody, spiszą zeznania, a twój ojciec dostanie prawnika. Dużo zależy od tego, jakie dowody i zeznania zbierze FBI, i od tego, co powie lub zrobi twój ojciec. Wiem, że to trudne, ale najlepiej będzie, jeśli w tej chwili spróbujesz o tym nie myśleć.

– Nie mogę martwić się o tatę. – Już wcześniej na to wpadła. Ale... – Ale muszę zaopiekować się mamą i Masonem.

– Och, drogie dziecko... – Lettie westchnęła, zamieszała w garnku i obeszła blat. – Ktoś musi się zająć tobą.

– Mama nie będzie wiedzieć, co robić, do tej pory to tatuś zawsze wydawał polecenia. A Mason nie rozumie, co tata zrobił. On nie wie, co to gwałt.

Lettie ponownie westchnęła, a potem przytuliła Naomi.

– Nie musisz wspierać wszystkich wokół. Gdzie jest teraz brat twojej mamy? Gdzie jest wujek Seth?

– W Waszyngtonie. Ale nie wolno nam utrzymywać z nim kontaktów, bo jest homoseksualistą. Tatuś mówi, że to obrzyd­listwo.

– Znałam twojego wuja. Chodziliśmy razem do szkoły, był kilka klas niżej. Wcale nie wydawał mi się obrzydliwy.

– W Biblii napisano... – Nagle rozbolało ją serce i głowa – czy to były prawdziwe cytaty z Biblii, czy po prostu tata twierdził, że to cytaty z Biblii? Nie, nie mogła się teraz tym przejmować. – Zawsze był dla nas taki miły. Pamiętam, że miło się uśmiechał. Ale tata powiedział, że on nie może już do nas przyjeżdżać, a mamie nie wolno było rozmawiać z nim przez telefon.

– Chcesz, żebym go wezwała?

Na dźwięk tych słów krtań Naomi się zacisnęła do tego stopnia, że dziewczynka mogła tylko pokiwać głową.

– W porządku. Gdy zestawię syrop z kuchenki, sprawdzę, czy mam do niego jakiś kontakt. A potem pokażę ci, jak się wyciska cytryny. To najfajniejsza część zabawy.

Nauczyła się, jak robić wyciskaną lemoniadę, i zjadła grillowaną kanapkę z serem – taki zestaw już zawsze miał poprawiać jej nastrój.

Gdy matka spała cały dzień, Naomi po raz pierwszy w życiu prosiła, żeby ktoś wyznaczył jej jakieś obowiązki. Lettie pozwoliła jej powyrywać chwasty w ogrodzie z tyłu domu i na grządce z warzywami i nasypać świeżego ziarna do karmników dla ptaków.

Kiedy skończyła, poczuła się strasznie zmęczona, położyła się na trawie w cieniu i zasnęła.

Obudziła się gwałtownie, tak samo jak w nocy. Coś nie dawało jej spokoju, coś było nie tak.

Usiadła szybko, jej serce zaczęło walić jak szalone, niemal spodziewała się, że ujrzy nad sobą ojca, trzymającego w jednej dłoni sznur, a w drugiej nóż.

Ale mężczyzna, który siedział obok niej w cieniu na leżaku, nie był jej ojcem. Miał na sobie spodnie koloru khaki, mokasyny bez skarpetek, jasnoniebieską koszulę z wyhaftowanym małym jeźdźcem na koniu w miejscu, w którym powinna być kieszonka.

Miał oczy tego samego koloru butelkowej zieleni, twarz gładką i przystojną niczym u gwiazdora filmowego, falujące brązowe włosy i kapelusz panama.

– Usnęłam.

– Nie ma nic lepszego niż drzemka w cieniu w letnie popołudnie. Naomi, czy ty mnie pamiętasz?

– Jesteś wuj Seth. – Bolało ją serce, ale nie był to zły ból. Bała się, że może znowu zemdleć, chociaż czuła się inaczej niż poprzednio, ale wszystko zdawało się jasne i rozświetlone.

– Przyjechałeś. Przyjechałeś – powtórzyła, a potem wdrapała się na jego kolana i zaczęła płakać i szlochać. – Nie zostawiaj nas. Proszę, wuju, nie zostawiaj nas. Proszę, proszę.

– Nie zostawię cię, moja dziewczynko. Przysięgam. A teraz masz przestać się martwić, bo jestem tutaj i się tobą zajmę.

– To ty podarowałeś mi różową suknię na przyjęcia.

Zaśmiał się, a odgłos jego śmiechu złagodził ból w jej sercu, Po chwili Seth wyciągnął z kieszeni śnieżnobiałą chusteczkę i zaczął wycierać jej łzy.

– Pamiętasz to? Miałaś wtedy może sześć lat.

– Była taka piękna, ozdobna i delikatna. Mama śpi. Cały czas tylko śpi.

– Tego właśnie teraz potrzebuje. Ale patrzcie państwo, jak ty wyrosłaś! Jakie masz długie nogi! Chociaż trochę podrapane.

– W lesie było ciemno.

Jego uścisk się zwiększył. Wujek tak ładnie pachniał jak sorbet limonkowy.

– Teraz już nie jest ciemno, a ja jestem tutaj. Gdy tylko będziecie mogli, pojedziecie ze mną do domu. Ty, Mason, mama.

– Pojedziemy do ciebie do Waszyngtonu?

– Tak. Ze mną i z moim przyjacielem Harrym. Polubisz go. Właśnie gra z Masonem w Donkey Konga, zapoznają się.

– Czy on jest homoseksualistą?

W piersi Setha coś zadudniło.

– No cóż, tak.

– Ale miłym homoseksualistą, tak jak ty.

– Tak mi się wydaje, ale najlepiej, żebyś sama to oceniła.

– Niedługo powinnam wrócić do szkoły. Mason też.

– Pójdziesz do szkoły w D.C. Możemy się tak umówić? – Poczuła taką ulgę, że prawie ponownie zemdlała. Pokiwała tyko głową.

– Nie chcę już tutaj być. Pani Lettie jest naprawdę miła. I zastępca szeryfa też. I sam szeryf. Dał mi swój numer telefonu, żebym w razie czego do niego zadzwoniła. Ale nie chcę już tutaj być.

– Zabierzemy was stąd, gdy tylko będziemy mogli.

– I nie chcę spotkać się z tatą. Nie chcę go widzieć. Wiem, że to złe, ale...

Odsunął się od niej.

– To nie jest złe i nawet tak nie myśl. Nie musisz się z nim spotykać, jeśli nie chcesz.

– Powiesz o tym mamie? Na pewno będzie chciała, żebym się z nim spotkała, ja i Mason. A ja nie chcę. On mnie nie widział. Czy możemy jechać do Waszyngtonu teraz, dzisiaj?

Znowu ją przytulił.

– Próbuję to załatwić.

Potrwało to jeszcze tydzień, ale u pani Lettie nie spędzili ani jednej nocy. Przyjechali dziennikarze – szeryf się co do tego nie mylił. Przybyli całymi hordami i grupami, wielkimi samochodami i z kamerami. Wykrzykiwali pytania i zbierali się pod domem za każdym razem, gdy ktoś wyszedł na zewnątrz.

Nikt nie pamiętał o jej urodzinach, ale w ogóle jej to nie obeszło. Sama chciała o nich zapomnieć.

Trafili do domu – wcale nie tak miłego jak dom pani Lettie – poza Morgantown. Zostali z nimi ludzie z FBI, którzy powstrzymywali dziennikarzy. Poza tym pojawiły się pogróżki.

Słyszała, jak opowiada o tym jeden z funkcjonariuszy i trzeba było przenieść w inne miejsce również jej ojca.

Słyszała dużo, bo słuchała.

Na przykład, jak mama kłóci się z wujem Sethem o wyjazd do Waszyngtonu i o to, że dzieci mają się spotkać z ojcem. Ale wuj dotrzymał słowa. W końcu mama pojechała na spotkanie z ojcem razem z agentką FBI.

Za drugim razem, gdy tam pojechała, wróciła, wzięła tabletki i przespała dwanaście godzin.

Naomi słyszała, jak wujek rozmawiał z Harrym na temat tego, jak przemeblować pokoje w ich domu w Georgetown, żeby pomieścić dodatkowe trzy osoby. Lubiła Harry’ego – nazywał się Harrison (jak Indiana Jones) Dobbs. Chociaż była trochę zaskoczona i zmieszana faktem, że nie był biały. Ani czarny. Miał cerę koloru karmelu na lodach, gdy sobie na nie zasłużyła.

Był naprawdę wysoki i miał niebieskie oczy, które na tym karmelu wyglądały wyjątkowo pięknie. Był kucharzem, jak to powiedział, puszczając do niej oko, gotował fantazyjne potrawy. Wcześniej nigdy nie znała mężczyzny, który umiałby odnaleźć się w kuchni, a tymczasem Harry co wieczór gotował im kolację. Jeszcze nigdy nie słyszała o takich daniach, nie mówiąc już o ich próbowaniu.

Tak więc teraz jadła pyszne piękne dania jak z filmu.

Kupili Masonowi Nintendo, a mamie nowe ubrania. Naomi pomyślała, że w sumie mogłaby zamieszkać w tym nie-tak-miłym domu, gdyby zostali z nimi Harry i Seth.

Ale jednego wieczoru w dzień, gdy mama pojechała w odwiedziny do taty, dziewczynka usłyszała kłótnię. Nienawidziła awantur między mamą i wujem. Zawsze się wtedy bała, że on przez to znowu wyjedzie.

– Nie mogę tak po prostu zebrać się i wyjechać i zabrać ze sobą dzieci. To przecież dzieci Toma.

– Susie, on już nigdy nie wyjdzie z więzienia. Masz zamiar ciągać ze sobą dzieci na widzenia w więzieniu? Chcesz je na to narazić?

– To ich ojciec.

– To pierdolony potwór.

– Nie mów do mnie tym językiem.

– To pierdolony potwór i wreszcie się z tym pogódź. Susie, dzieci potrzebują twojego wsparcia. A on nie zasługuje, żebyś poświęciła mu chociażby minutę swojego życia.

– Ślubował mi. Miłość, wierność, szacunek.

– Owszem, ale złamał wszystkie przysięgi. Jezu Chryste, gwałcił, torturował i zabił ponad dwadzieścia kobiet – i się do tego przyznał. Na litość boską, on się tym chwalił! Ponad dwadzieścia młodych dziewczyn. A po tym, co im robił, wracał do ciebie do łóżka.

– Przestań! Natychmiast przestań! Chcesz, żebym przyznała, że popełnił te wszystkie okropieństwa? Chcesz? Seth, jak ja mam z tym żyć? Jak?

– Masz dwoje dzieci, które cię potrzebują. Susie, ja ci pomogę. Wyjedziemy stąd w miejsce, w którym ty i dzieci będziecie mogli czuć się bezpiecznie. Znajdę wam dobrego psychologa. Dzieci pójdą do dobrych szkół. Nie stawiaj mnie w sytuacji, w której – tak jak on – mam ci mówić, co masz robić. Ale teraz muszę chronić ciebie i dzieci. Chcę jednak, żebyś sobie przypomniała, kim byłaś, zanim go poznałaś. Byłaś pełna determinacji, miałaś mnóstwo planów, pamiętasz?

– Nie rozumiesz? – I ten straszny, błagalny ton matki, ta brutalność jak rana, która nigdy się nie zagoi. – Jeśli wyjadę, przyznam, że to wszystko się wydarzyło.

– Bo się wydarzyło. Przyznał się.

– Zmusili go do tego.

– Przestań. Po prostu przestań. Twoja własna córka, ukochana córeczka, widziała, co zrobił.

– Wszystko zmyśliła.

– Przestań. Susie, przestań.

– Ja nie mogę po prostu... Jak mogłam się nie zorientować? Jak mogłam spędzić z nim niemal połowę życia i się nie zorientować? Dziennikarze na mnie wrzeszczą...

– Walić dziennikarzy. Jutro wyjeżdżamy. Boże, Susie, gdzie twój gniew? Gdzie wściekłość za to, co zrobił, za to, przez co musicie teraz przechodzić? Za to, przez co przeszła Naomi? Mam nadzieję, że ją w sobie odnajdziesz, ale do tej pory po prostu musisz mi zaufać. To najlepsze rozwiązanie. Możemy wyjechać jutro, zaczniesz budować nowe życie dla siebie i dla dzieci.

– Nie wiem od czego zacząć.

– Od pakowania się. I od tej pory będziemy działać krok po kroku.

Gdy Seth wyszedł z pokoju, Naomi usłyszała płacz mamy. Po chwili jednak rozległo się skrzypienie szuflad i trzaski drzwi od szafy.

Pakowanie, pomyślała.

Rano wyjeżdżają. Zostawiają to wszystko za sobą.

Zamknęła oczy i zmówiła specjalną modlitwę dziękczynną za wuja. Wiedziała, że ocaliła życie Ashley. Wiedziała też, że wuj Seth właśnie ocalił jej życie.

Obsesja

Подняться наверх