Читать книгу Wiara, która przenosi góry - Omraam Mikhaël Aïvanhov - Страница 7

Оглавление

ROZDZIAŁ 3: WIARA I WIERZENIE

Proboszcz zwrócił się do parafian, z których większość to byli ludzie bardzo bogaci. Powiedział im: ,,Moi bracia, jak widzicie, nasz kościół jest stary, potrzebuje odnowienia; ale to będzie bardzo drogo kosztować, a więc pomyślmy, co możemy zrobić…” Jednym głosem parafianie odpowiedzieli, że będą prosić Boga, aby pomógł im znaleźć niezbędne pieniądze. ,,Jak to? – oburzył się proboszcz, jesteście miliarderami i chcecie niepokoić Pana, by otrzymać sumę pieniędzy, którą łatwo jest wam samym znaleźć?”

Oto, co wielu wierzących nazywa wiarą: zwracać się o boską interwencję, by załatwić swoje sprawy, podczas gdy z powodzeniem mogliby poradzić sobie sami, pod warunkiem, że zdecydują się robić, co trzeba. Kiedy są choć troszkę altruistami, proszą o pokój na świecie, by było mniej ludzi nieszczęśliwych… Ale zwłaszcza liczą na Pana, by zapewnić sobie dobrobyt, komfort, bezpieczeństwo. Ktoś wyjeżdża na wakacje i w momencie, gdy zamyka drzwi swojego domu, odmawia w myśli krótką modlitwę: ,,Panie, strzeż mojego domu”. Ale po powrocie odkrywa, że w czasie jego nieobecności w domu ktoś ,,był”. A więc jest wściekły: jak to się dzieje, że Pan nie był tu obecny, wiernie na posterunku? Ach tak, Pan jest dozorcą, powinien pilnować domu, kiedy on ,,gospodarz” udał się na spacer…

Powiecie: ,,A więc modlitwa nie jest wyrazem naszej wiary…? Nie należy się modlić…?” Tak, należy się modlić. Ale modlenie nie polega na kierowaniu żądań do Pana. Pan dał nam wszelkie środki materialne i duchowe, byśmy zaspokoili swoje potrzeby, a nawet potrzeby innych, a modlitwa powinna jedynie służyć naszemu doskonaleniu się dla znalezienia tych środków. Bóg już wykonał swoją ,,pracę”, jeśli tak można powiedzieć, i to dawno; to nie do Niego należy teraz dostarczanie nam tego, co nam brakuje, to my mamy tego poszukać. Czemu służy proszenie Go, by dał nam zdrowie czy uczucie innych ludzi, jeśli nadal prowadzimy życie, przez które jesteśmy chorzy i antypatyczni? I po co prosić o pokój, jeśli nadal nosimy w sobie prawdziwe pola bitwy…? Oczywiście modlitwa jest przejawem wiary, ale wiara powinna być rozumiana jako ta siła, która popycha człowieka do przejścia samego siebie, do przezwyciężenia siebie. Tylko że jest wiara inspirowana wysiłkiem, działaniem, i wiara inspirowana lenistwem. Iluż ludzi nazywa wiarą to, co jest w rzeczywistości tylko wierzeniem albo nawet błądzeniem!

Aby usprawiedliwić swoją niezręczność, błędy, porażki, ktoś mówi: ,,Ach, ale wierzyłem, że…” A tak, wierzył, wierzył, ale wierzenie tylko posłużyło mu do pobłądzenia. A najgorsze, że ten ,,wierzący” nadal wierzy… i błądzi! Jak długo? Aż nauczy się zastąpić swoje wierzenia wiarą, prawdziwą wiarą, tą opartą na wiedzy. Instynktownie czuje się różnicę między wierzeniem i wiarą, gdyż zdarza się mówić: ,,Wierzę” wyrażając niepewność. Kiedy się mówi: ,,Wierzę, że on przyjdzie jutro”, w rzeczywistości nie jest się zbyt pewnym, to wierzenie. A pytanie: ,,Wierzycie, że…?” oznacza, że wchodzi się na teren nieznany. Pracować w obszarze znanym, to znaczy w dziedzinie, w której nabyło się długie doświadczenie dzięki cierpliwie prowadzonej pracy, to jest prawdziwie wiarą.

Weźmy bardzo prosty przykład. Ogrodnik dysponuje różnymi nasionami: zasiał je i może powiedzieć, bez obawy o pomyłkę, że tu będzie miał sałatę, tam rzodkiewkę itp. I to się potwierdza, bo chodzi o wiedzę opartą o badanie i doświadczenie. Otóż w swych wierzeniach wielu ludzi jest jak ogrodnik, który oczekiwałby zbiorów, kiedy nic nie posiał, albo posiał nasiona marchewki, myśląc, że wyrosną gruszki. Oczekują rzeczy nie do zrealizowania, ponieważ nie mają wiedzy ani doświadczenia. Można zebrać tylko to, co się posiało. Wówczas tak, można mieć wiarę. I widzicie, tu znowu odnajduje się obraz ziarna użytego przez Jezusa w przypowieści o ziarnie gorczycy.

Nie należy więc robić sobie złudzeń. Jeśli napotyka się na porażki zamiast na oczekiwane sukcesy, oznacza to, że nic nie posialiśmy albo nie umieliśmy posiać dobrych ziaren. To sprawdza się w każdej dziedzinie a nawet w dziedzinie religii. Wielu uważa się za wierzących, ludzi ducha, ale gdy widzimy, w jakich sprzecznościach się plączą, zastanawiamy się, co z tego zrozumieli. Co zrobić, żeby im pomóc? Już byłby to jakiś postęp, jeśliby przyznali, że się mylą, że jeszcze nie wiedzą, czym jest naprawdę wiara. Zamiast tego będą się oburzać, odpowiadać, do jakiej religii należą, w co wierzą; wyliczą modlitwy, które odmawiają, obrzędy, w których uczestniczą itp., jak możecie wątpić w ich wiarę? Oto ludzie nieszczęśliwi, chorzy, złorzeczący, zawistni, zgorzkniali; zatruwają życie sobie i swojemu otoczeniu, ale mają wiarę!

Otóż ci ignoranci nie wiedzą, że wiara i sukces idą w parze, a przez ,,sukces” chcę powiedzieć zwycięstwo nad trudnościami i wewnętrznymi przeszkodami. Nie znają przypowieści Jezusa o ziarnie gorczycy, albo o niej zapomnieli: nie tylko nie przenieśli gór, ale są pod nimi pogrzebani. To, co nazywają swą wiarą jest w rzeczywistości tylko wierzeniami, czy indywidualnymi przekonaniami. Jednak przekonania często nie są wcale bardziej uzasadnione niż wierzenia. Przekonania są oczywiście siłą z racji energii, jaką wyzwalają. Kto jest do czegoś przekonany wysyła fale zabierające wszystko na swej drodze, jak silny podmuch wiatru wymiatający zeschłe liście. Dlatego często niemądrzy ludzie narzucają swoje przekonania innym, bo, jak to się mówi ,,nie mają żadnych wątpliwości”. Ale do czego ich to prowadzi? Tego pytania już sobie nie zadają.

Nie należy więc mylić wiary z wierzeniem. Niestety większość z tych, którzy uważają, że mają wiarę czynią zamieszanie: tak, bo można mieć wierzenia i nawet wierzenia religijne, a nie mieć naprawdę wiary! Mieć wiarę, to umieć wybrać ziarna i zasiać je w sobie: wyrosną wtedy wspaniałe drzewa, i z tych drzew zbierze się wyborne owoce. Jeśli się niczego nie zbiera, albo tylko osty, kolce, oznacza, że nie stało się jeszcze dobrym siewcą, prawdziwie wierzącym.

Aby prawidłowo rozróżnić między wiarą i wierzeniem, potrzebuje się kryteriów. Pierwszym kryterium wiary jest to, że czyni ona człowieka lepszym, bardziej stałym, zrównoważonym, bardziej troszczącym się o innych… Jest to proces, który powinien rozwijać się, niczym drzewo z przypowieści, które nie przestaje rosnąć, aż ptaki z nieba – to znaczy cnoty, świetlne istoty – przybędą zamieszkać w jego konarach.

Niebiosa nie wymagają od ludzi, żeby byli doskonali, ale pracowali nad swoim udoskonaleniem. Któregoś dnia każdy powinien powiedzieć sobie: ,,Teraz zrozumiałem, sieję ziarna w mojej duszy (myśli i uczucia światła, miłości dla wysokiego ideału) i nie przestanę czuwać nad nimi, ocieplać je, podlewać, karmić tym, co posiadam najlepsze. Wiem, że wszechświat jest rządzony prawami, i jednym z tych praw jest to, że każde ziarno przynosi owoce”. Oto, czym jest naprawdę wiara. A więc, niezależnie jaka jest wasza religia: chrześcijaństwo, islam, judaizm, hinduizm itp., dopóki nie zrozumieliście tego prawa i go nie stosujecie, nie macie wiary, lecz tylko wierzenia, które nie mogą was daleko zaprowadzić. Albo raczej mogą was bardzo daleko zaprowadzić, ale w lenistwie, porażce, buncie itp.

Wierzenie jest nieskuteczne, ponieważ jest czymś, co przychodzi z zewnątrz albo z peryferii naszej istoty, i w takim czy innym momencie, wobec rzeczywistości rozpada się. Wiara, przeciwnie, pochodzi z wewnątrz, ze środka i stąd czerpie swoją skuteczność. Jakim błędem jest więc wyobrażanie sobie, że wiara jest sprawą ludzi nierozumnych, naiwnych czy nawet trochę opóźnionych w rozwoju, i że kolejnym jej etapem w ewolucji ludzkości jest porzucenie wierzeń nazywanych irracjonalnymi! Przeciwnie, wiara jest oparta na znajomości praw; czyż jest większa wiedza od tej o prawach?

Mieć wiarę, to budować swoje życie na solidnych podstawach, ponieważ zna się prawa. Kto ma wiarę czuje, że posuwa się po dobrze wytyczonej drodze. Drogę tę on sam wybiera i on decyduje o jej kontynuowaniu, ponieważ sprawdził prawo przyczyn i skutków. I gdy jest zajęty budowaniem czegoś solidnego, pięknego, nie ma czasu na zajmowanie się głupstwami, opowiadanymi czy toczącymi się wokół niego: jego uwaga skupiona jest na pracy, której się podjął. A jeśli w jego życiu pojawiają się trudności, rezultaty, jakie już uzyskał w tej pracy wzmocniły go i pomagają mu je przezwyciężyć.

Tylu ludzi jest zagubionych! Nie są pewni niczego, widzą wszędzie niebezpieczeństwa, ponieważ mają uczucie, że zostali rzuceni w życie jak w tryby, których mechanizmów nie znają. A to tylko dlatego, że nie potrafią pracować z prawami; nie mogą więc oczyścić drogi, by upewnić się co do swojej przyszłości. Otóż nie można zbudować swojej przyszłości złą teraźniejszością, bo nie ma między nimi przerwy. Póki nie nauczyli się stawiać teraźniejszości na trwałych podstawach, oczywiście mogą się wszystkiego spodziewać po swej przyszłości. Jak się nie bać, jeśli się nie wie, dokąd się idzie, kiedy się nie ma żadnej pewności, gdy pozostaje się w ciemności? Ciemność jest źródłem wszystkich lęków, wszystko się w niej wydaje zagrażające.

Życie ludzkie można porównać do wędrowania przez las czy wspinania się na wysoką górę. Ileż wysiłków do zrobienia, ileż niebezpieczeństw do pokonania, by dojść do celu! A jeśli przemierza się ten las czy wspina na górę w ciemności, ryzykuje się zabłądzeniem, zaatakowaniem przez dzikie zwierzęta, wpadnięciem w zasadzki, stoczeniem się w przepaść itp. W ciemnościach nie tylko rzeczywiście wystawionym jest się na niebezpieczeństwa, ale co jeszcze groźniejsze, straszy się samego siebie nie wiedząc jak interpretować dochodzące hałasy i widziane poruszające się nieokreślone kształty. Nie można zaufać niczemu i żyje się w niepokoju i pomieszaniu, przekonując siebie, że coś złego stale się szykuje.

A ponieważ wierzyć, to otworzyć drzwi w nas samych, bać się to dać władzę temu, czego się boimy, to przygotować mu warunki, by nam szkodziło. Oto, czym symbolicznie jest życie ludzi, którzy nie posiadają światła wiary, prawdziwej wiary, która jest w rzeczywistości prawdziwą wiedzą, wiedzą, która nam towarzyszy jako światło, która daje nam bezpieczeństwo i pokój. Nawet jeśli trzeba przejść przez próby, kiedy wie się, jaka jest istota rzeczy, idzie się spokojnie, pełni nadziei na przyszłość. I w ten sposób pojawia się relacja między wiarą i nadzieją, to znaczy między teraźniejszością i przyszłością.

Oto jeszcze snop światła rzucony na słowa Jezusa: ,,Nie troszczcie się o jutro, bo jutro samo będzie się o siebie troszczyć; dosyć ma każdy dzień swojej biedy”. Czyńcie więc dzisiaj waszą powinność wiedząc, że jest jedyną dobrą rzeczą do zrobienia, i to wystarczy, nie macie co się martwić o jutro: ponieważ jutro jest nieuchronnie związane z dniem, który je poprzedza, ono także będzie uporządkowane, harmonijne. To także jest jak ziarno przez was posiane i to ziarno przyniesie owoce.

Jak więc mylą się ci, którzy twierdzą, że niemożliwe jest poznać kryteria wiary! Wystarczy obserwować samego siebie, obserwować wydarzenia w swoim życiu psychicznym jak i wydarzenia w swoim życiu fizycznym i społecznym. Za każdym razem, gdy znajdą się w sytuacji bez wyjścia oznacza to, że nie wiedzieli, gdzie umiejscowić swoją wiarę. Ale mój Boże, czy to tak trudno zrozumieć, że przyczyna wywołuje zawsze odpowiadające jej skutki, i jeśli chce się znaleźć wyjaśnienie wydarzeń i tego wszystkiego, co nam się przydarza, trzeba zawsze szukać po stronie przyczyn? Oto kryterium wiary. Dotąd zadowalają się brodzeniem w wierzeniach. O tak, ryba jest nadal w morzu, a ponieważ postawiono na ogniu patelnię z olejem, wierzy się, że sama tu się pojawi dobrze usmażona! Otóż nie, trzeba się pozbyć tych iluzorycznych wierzeń, bo za nimi pojawią się tylko rozczarowania. Wierzenie jest produktem osobistych pragnień albo grą intelektu, i stąd prowadzi nieuchronnie do wątpienia, niepokoju, podejrzenia. Wiara, przeciwnie, jest absolutną pewnością zakończoną zawsze pozytywnym rezultatem.

Prawdziwa wiara oparta jest więc na wiedzy nabytej przez doświadczenie. Ale z natury swojej człowiek bardziej ciągnie do wierzenia niż wiedzy, bo wierzenie jest spontaniczne, instynktowne, podczas gdy wiedza wymaga studiowania, refleksji, doświadczenia. Wierzenie poprzedza więc zawsze wiedzę. Jak już się coś wie, wychodzi się z obszaru wierzenia. Wtedy wierzenie przenosi się na trochę dalszy obiekt, aż do chwili, gdy tu także, wiedza przyjdzie je zastąpić. Wiedza jest jak linia horyzontu: im bardziej się zbliżacie, tym bardziej się oddala, ale w ten sposób nie przestajecie się rozwijać.

Przy pierwszym podejściu być może stwierdzicie, że trudno wyraźnie rozróżnić wierzenia od wiary, bo granica je dzieląca jest źle określona; rozpływają się jedna w drugiej jak fizyczność rozpływa się po trochu w psychice i nie można jasno powiedzieć, gdzie kończy się jedna a zaczyna druga. Ich granica nie jest dokładniejsza niż kolorów widma: czerwony na przykład nie jest pomarańczowym a jednak nie wiadomo dokładnie, którędy przebiega granica. Podobnie z wiarą, mimo że różni się od wierzenia pozostaje blisko z nią związana.

Aby żyć potrzebujemy oprzeć się na pewnej liczbie wierzeń – są jak podpory naszego życia uczuciowego, intelektualnego. Bez tych podpór życie nie jest możliwe, to tak jakby iść do przodu po ruchomych piaskach. Wewnętrznie jak i zewnętrznie potrzebujemy wierzyć, ze mamy coś twardego pod stopami. Dlatego, mimo że robimy sobie jakieś złudzenia jest zawsze użyteczne wierzyć w dobre rzeczy, to pomaga w utrzymaniu się w konstruktywnym nastawieniu. Najważniejsze, to stać się świadomym, to starać się zastąpić te niepewne wierzenia prawdziwą wiedzą, i w wieku czterdziestu lat nie być już tak samo naiwnym jak wieku dwudziestu lat.

Można więc nawet powiedzieć, że wiara jest pracą nad wierzeniami i kto nie jest zdecydowany wykonać tę pracę staje się często ofiara przesądów. Bo wierzenia i przesądy idą w parze. Ponieważ istota ludzka ma zawsze potrzebę wierzenia w coś, ci, co nie zrozumieli, czym rzeczywiście jest wiara łapią się za wszelkie wymysły: jakiś przedmiot przynosi im szczęście, taka liczba czy taki dzień tygodnia jest dla nich szczęśliwy albo złowróżbny, spotkanie na drodze takiej czy innej osoby jest interpretowane jako dobry czy zły znak itp. Nie zaprzeczam, że można nadać znaczenie przedmiotom, liczbom, dniom, spotkaniom, ale to nigdy nie zastąpi wiary opartej na wielkich prawach, które rządzą naszym życiem psychicznym i duchowym.

Chcecie abym dał wam definicję przesądu? Być przesądnym, to myśleć, że można zbierać żniwa tam, gdzie się nie posiało. Prawdziwa wiara, przeciwnie, to oczekiwać wiedząc, że po zasiewach zbiera się plony, w tym czy innym życiu, czy poprzez swoje dzieci. Jeśli sadzicie dobre ziarna w żyznej ziemi i w sprzyjającym czasie, kiełkują i rosną. Być może kilka ziaren obumrze, ale większość wzrośnie i wyda owoce. Iluż mężczyzn i kobiet nigdy nie pracujących w dziedzinie intelektualnej, uczuciowej czy fizycznej ma nadzieję zebrać plony, a gdy stwierdzają swoją porażkę wołają, że to niesprawiedliwe. Ale czyja to wina? Kto sieje i sadzi nigdy nie jest zawiedziony. Kiedy ma się prawdziwą wiarę, nigdy nie jest się zawiedzionym. Kto jest zawiedziony oczekiwał zbiorów niemożliwych.

A ponieważ mieć wiarę, to czynić, że ziarna wzrastają, te ziarna któregoś dnia was nakarmią, w przeciwieństwie do wierzenia, które w końcu pozostawi was głodnymi. Wierzenie jest porównywalne do hipnozy. Jeśli kogoś poddajecie hipnozie, możecie go przekonać na przykład, że spożywa dobry posiłek. Kiedy wróci do siebie, opowie wam nawet ze szczegółami jakie było menu i że wszystko mu smakowało; jednak jego żołądek pozostał pusty i przy takiej diecie szybko zgaśnie. W ten sposób wierzenia wyrządzają nadużycia u większości ludzi, podczas gdy wiara daje im smakować każdego dnia prawdziwe owoce, owoce pożywne będące wynikiem ich pracy.

Osoby zadowalające się wierzeniami pozostają wewnętrznie nikłe, wątłe, chwiejne, mimo że fizycznie są pełne energii. Wierzenie nie odżywia. Jedynie wiara żywi a żeby osiągnąć wiarę, trzeba uczyć się, doświadczać, czynić wysiłki. W starożytności Wiedza tajemna była zarezerwowana dla nielicznych nie tyle dlatego, że wyjawiano im tajemnice, których inni nie powinni znać, co posiadali oni cnoty pozwalające im coś zrobić z tymi wyjaśnieniami. Prawdy duchowe wzbogacają tylko tego, co posiada intelekt, by je zrozumieć, serce, by ich pragnąć, a zwłaszcza wolę, by rozpocząć pracę i trwać przy niej. Innym nic nie przynoszą albo wręcz są szkodliwe.

Jeśli redukuje się religię do aktów wiary niezależnie od doświadczenia i czynów, które powinny jej towarzyszyć, sprowadza się ją do oddzielenia od wiary i pozostają jedynie wierzący, którzy nikogo nie zbawią. Leniwi nigdy nie są zbawieni. Bez pracy, bez wysiłku, bez doświadczania, jaki rezultat można osiągnąć? Dopóki wierzący powtarzać będą niezrozumiałe formuły, gesty, rytuały, ich wiara nie przeniesie gór, nie uczyni żadnego cudu. A kiedy mówię o cudzie, nie chodzi ani o uzdrawianie chorych, ani o wskrzeszanie umarłych, ale o przeobrażanie samego siebie, wskrzeszanie siebie samego.

Czas już nauczyć się nie mylić więcej rzeczywistości wiary ze złudzeniem wierzenia. Jeśli wasze zdrowie się poprawia, jeśli wasza myśl staje się jaśniejsza, jeśli wasza siła rośnie, jeśli wasza miłość wzrasta, to żywicie się wiarą. Jeśli chodzi o wasze wierzenia, wyobrażenie, że was pożywią, przypomina owe słodycze sprzedawane na jarmarkach. Wiecie, o co chodzi, ta ,,cukrowa wata”, mają one właśnie konsystencję waty i raczą się nią dzieci. Otóż nie tylko się nią nie pożywią, ale jeszcze zepsują sobie zęby. W ten sposób wielu ludzi przyjmuje wierzenia: pochłaniają tony marzeń, obietnic, w których nie ma nic solidnego: tylko cukier i wata… Wierzą, wierzą, nie przestają wierzyć a rezultaty, jakie otrzymują są przeciwne do oczekiwań.

Wierzyć? Ale nie trzeba wierzyć, trzeba wiedzieć! Wiara jest kwintesencją odwiecznej wiedzy. Tam gdzie się nie wie, nie ma wiary. A więc uczcie się, wzmacniajcie, pracujcie każdego dnia nad cnotami boskimi: miłością, mądrością, prawdą, dobrocią, sprawiedliwością, bo to są ziarna, które zasadzicie na swej drodze. I na końcu tej drogi czeka na was pełnia życia, zmartwychwstanie.

Wiara, która przenosi góry

Подняться наверх