Читать книгу Pasolini. Niewygodny człowiek - Oriana Fallaci - Страница 7

Pasolini, człowiek niewygodny
Od wydawcy

Оглавление

W listopadzie 1975 roku Oriana Fallaci jest po światowym sukcesie Listu do nienarodzonego dziecka. Książka, intymny monolog kobiety, która przemawia w wyobraźni do dziecka noszonego w łonie, trafia do rąk Pasoliniego, ten zaś, jak wspomina Alessandro Cannavò w swoim wstępie, pisze do Fallaci utrzymany w agresywnym tonie list, gdzie dystansuje się kategorycznie od tekstu i poglądu tkwiącego u jego podstaw.

Chodzi o jeden z licznych konfliktów w trakcie liczącej dziesięć lat znajomości obojga pisarzy, prawdopodobnie o najbardziej gwałtowny. A przecież ich relacja zaznała chwil wielkiej pogody ducha, jak świadczy o tym długie sprawozdanie z ich amerykańskiego spotkania, które Oriana opisała w Marksiście w Nowym Jorku[1], artykule, który początkowo ukazał się w „L’Europeo” w 1966 roku, a który teraz otwiera niniejszy tom. W roku 1974, na rok przed śmiercią, Pasolini zaczął znowu spotykać się dość regularnie z Fallaci i jej ówczesnym partnerem, greckim rewolucjonistą Alekosem Panagulisem, chciał bowiem pomóc temu ostatniemu w zebraniu i przełożeniu na włoski jego wierszy. Właśnie dlatego nagła śmierć Piera Paola pozostawi w Orianie niezatarty ślad. Jak sama wspominała w wywiadzie udzielonym w 2005:

Przeżyłam bardzo dramatycznie śmierć Pasoliniego, gdyż był moim przyjacielem. Napisał piękną przedmowę do książki Alekosa Panagulisa, zbioru poezji zatytułowanego Piszę do was z więzienia w Grecji[2].

Nazajutrz po brutalnej zbrodni z drugiego listopada 1975 roku Oriana – wówczas u szczytu swojej dziennikarskiej aktywności – zajmuje się tym przypadkiem, niezadowolona z pospiesznego i pełnego luk śledztwa prowadzonego przez władze, jej zdaniem chcące jak najszybciej je zamknąć i przykleić temu ponuremu morderstwu etykietkę zabójstwa dokonanego w środowisku homoseksualnej prostytucji. Według oficjalnej wersji zdarzeń Pasolini usiłował zgwałcić siedemnastoletniego Pina Pelosiego, który, w obronie koniecznej, podniósł kij oraz deskę pękniętą na pół i pobił nimi brutalnie swojego agresora; potem zaś, w panice, uciekł jego samochodem i dwukrotnie przejechał leżące na ziemi ciało pisarza, zabijając go.

Widać od razu, że taka wersja zdarzeń pełna jest sprzeczności. Pasolini był dobrze zbudowany i drobny Pelosi nie zdołałby go pokonać, tym bardziej narzędziem uznanym za dowód rzeczowy, czyli przegniłymi kawałkami drewna, niedającymi się pogodzić z poważnymi i głębokimi ranami znalezionymi na ciele Pasoliniego.

W umyśle Oriany rysuje się od razu bardziej realistyczny obraz, który można streścić w dwóch kluczowych punktach: Pelosi nie był sam i narzędzia zbrodni były inne niż te, o których jest mowa w protokole.

Czternastego listopada 1975 roku „L’Europeo” publikuje List do Piera Paola[3], przejmujące osobiste wspomnienie Fallaci, lecz uwagę czytelników skupia inny artykuł, o wiele krótszy, który ukazał się w tym samym numerze tygodnika. Zatytułowany jest: Czy zabili go dwaj motocykliści? W krótkim tekście Oriana streszcza wyniki swoich dociekań i rozpoczyna prawdziwe konkurencyjne śledztwo, które będzie prowadzić w następnych miesiącach wraz z kolegami z „L’Europeo”; zaprzeczy ono konkluzjom sformułowanym przez władze.

Oriana twierdzi, że znalazła naocznego świadka – jego anonimowości będzie bronić aż do swojej śmierci – który pozwolił jej na rekonstrukcję ciągu zdarzeń będącą dziś jeszcze, z wyjątkiem kilku drobnych dyskusyjnych detali, najbardziej prawdopodobną: Pelosi stanowił jedynie przynętę, niezbędną, by Pasolini zechciał pojechać w odosobnione miejsce, gdzie miało na niego czekać co najmniej dwóch napastników.

Pelosi zgłosił się dobrowolnie na policję, by chronić inne osoby, w przekonaniu, że jego niepełnoletniość i hipoteza działania w obronie koniecznej zagwarantują mu śmiesznie niski wyrok.

Artykuł, zwięzły i prosto napisany, podważa samooskarżenie siedemnastolatka i spotyka się z niewiarygodnym odzewem. Wciąż w tym samym numerze „L’Europeo” idzie jeszcze dalej i publikuje artykuł Duilia Pallottellego, w którym dziennikarz i fotoreporter koncentruje się – jak zasugerowała mu Fallaci – na mającym się okazać kluczowym szczególe: pierścionku, o którym Pelosi twierdzi, że go zgubił i który policja odnajduje na miejscu zbrodni.

Giuseppe Pelosi nosił na małym palcu dziwny pierścionek. To bardzo popularny wśród amerykańskich żołnierzy rodzaj pierścionka, można go kupić w PX, czyli w sklepie dla amerykańskiego wojska, widnieje na nim napis United States Army. […] Ale największa tajemnica dotycząca tego dziwnego przedmiotu kryje się w jego odnalezieniu. W chwili aresztowania chłopak mówi karabinierom z Ostii: „Zgubiłem w samochodzie pierścionek, pozwólcie mi go poszukać”. Wszyscy razem szukają w samochodzie, ale pierścionek zniknął bez śladu. Policja odnalazła go kilka godzin później obok ciała Piera Paola Pasoliniego; niemal pod jego ramieniem. Trzeba wziąć pod uwagę fakt, że zgubić pierścionek w trakcie szarpaniny jest niemal rzeczą niemożliwą. Nawet podczas najgwałtowniejszej bijatyki. Pierścionek nie ześlizguje się sam z palca, trzeba go zdjąć umyślnie. Jeśli jednak Giuseppe Pelosi zdjął pierścionek umyślnie, z powodu, którego jeszcze nie znamy, dlaczego zaraz po aresztowaniu narzekał, że zgubił coś, co przesądziło ostatecznie o jego winie?[4]

W następnym tygodniu, 21 listopada 1975 roku, „L’Europeo” zajmuje się ponownie zabójstwem Pasoliniego. Naczelny, Tommaso Giglio, daje odpór reakcjom włoskiej prasy na Czy zabili go dwaj motocykliści?, niemal jednogłośnemu chórowi oszczerstw i oskarżeń, jakie spadają na Orianę i jej kolegów, obwinianych o to, że sami wszystko wymyślili, aby żerując na śmierci Pasoliniego, rozpętać burzę i sprzedać więcej egzemplarzy pisma.

Czy przeczytaliście większość włoskich dzienników, które ukazały się w tych dniach? Mało brakuje, a przypisałyby winę za zabójstwo Pasoliniego Orianie Fallaci i redakcji „L’Europeo”. Byli tacy, którzy żądali natychmiastowego wyroku skazującego za fałszywe zeznania, inni opublikowali całkiem wyimaginowaną wiadomość, jakoby Oriana Fallaci odmawiała stawienia się przed sądem, inni jeszcze zastanawiali się, jak to się dzieje, że naczelny czasopisma nie zażądał od Oriany Fallaci, by odpowiedziała za swoje ciężkie winy. Doprawdy żałosny, ponury spektakl dziennikarstwa, które po raz kolejny rwie się do tego, by zademonstrować swój serwilizm wobec władzy. Bo to był w istocie najpoważniejszy zarzut, jaki nas spotkał: podaliśmy w wątpliwość słowo Władzy. Ośmieliliśmy się wysunąć podejrzenie, że nie wszystko jest dokładne i ostateczne w wersji dostarczonej przez Jego Królewską Mość Komisarza Bezpieczeństwa Publicznego. Co więcej, zwątpiliśmy nawet w Jej Wysokość Kwesturę[5].

Oriana przywiązuje niewielką wagę do tych oskarżeń. Bardziej interesuje ją konkurencyjne śledztwo, jakie prowadzi „L’Europeo”, do którego przyczynia się dwoma długimi artykułami, zamieszczonymi w tej książce. W pierwszym – To była masakra – ponawia próbę swojego kolegi Maura Volterry zebrania dodatkowych szczegółów na temat owej fatalnej nocy, i w tym celu przeprowadza wywiad z anonimowym rzymskim chłopakiem z marginesu. „Chłopak-który-wie”, jak nazywa go Fallaci, nie ma ochoty na rozmowę i obawia się o własne życie. Po wielu wahaniach przyznaje, że widział Pelosiego, jak ten wsiada do samochodu pisarza w nocy pierwszego listopada, i potwierdza wersję, którą przedstawił tydzień wcześniej artykuł Czy zabili go dwaj motocykliści? W drugim artykule – Tajemniczy świadek – Oriana podkreśla raz jeszcze obowiązek (bardziej moralny niż zawodowy) chronienia anonimowości swoich źródeł, oskarża władze o to, że skierowały śledztwo na błędne tory, i zachęca wszystkich, którzy coś wiedzą, by zaczęli mówić.

To są ostatnie dwa artykuły, które Fallaci poświęca tej sprawie, lecz jej koledzy z „L’Europeo” będą dalej prowadzić poszukiwania, idąc tropem, którym ona poszła jako pierwsza.

W tym samym numerze „L’Europeo” Paolo Berti i Mario Biascicucci znajdują słabe punkty w zeznaniu Pelosiego i skupiają się ponownie na sprawie pierścionka. Jak cytuje Pallottelli, chłopak powiedział jednemu z przesłuchujących go karabinierów:

„Panie sierżancie, mam ochotę zapalić, niech mi przyniosą z samochodu papierosy, zostawiłem je tam, a przy okazji proszę kazać poszukać mojego pierścionka, dużego, z napisem United States of America”, [natomiast] na pierścionku widnieje napis United States Army. Jego szczególny charakter, który może zainteresować kogoś takiego jak Pelosi, polega właśnie na tym, że należy do „militariów”. Jeśli Pelosi jest tak do niego przywiązany, jeśli tak dobrze go zna, jak mógł się pomylić?[6]

Do artykułu Bertiego i Biascicucciego dołączona jest dokumentacja, w której Gian Carlo Mazzini wylicza sześć błędów policji[7] polegających w największym skrócie na tym, że: nie zabezpieczyła ona miejsca zbrodni (podczas zbierania pierwszych dowodów rzeczowych zwykli ciekawscy chodzili swobodnie wokół ciała zabitego), nie opisała ani nie usystematyzowała tego, co znalazła, nie zabezpieczyła starannie samochodu Pasoliniego (samochód oddano policji po tym, jak stał na dworze przez cztery dni i każdy mógł do niego zajrzeć), powrócono na miejsce zbrodni dopiero następnego dnia, kiedy większości śladów już nie było, nie przesłuchano od razu mieszkańców okolicy ani tych, co bywają tam regularnie, a w końcu, nigdy nie wezwano na miejsce lekarza sądowego. Mazzini widzi w tym wszystkim bardziej niż serię niewinnych pomyłek celową próbę skierowania śledztwa na błędne tory.

Piątego grudnia Mario Biascicucci przekazuje czytelnikom „L’Europeo” nowe informacje na temat radykalnego zwrotu w prowadzeniu śledztwa, sugerując, że najwyraźniej ktoś zrozumiał, iż trop, którym poszła redakcja tygodnika, ma swoje uzasadnienie.

„L’Europeo” miał rację: śledztwo na temat śmierci Pasoliniego było pospieszne, jednostronne, spóźnione i pełne luk. Do tego stopnia, że prokurator generalny sądu apelacyjnego w Rzymie Walter del Giudice odebrał je zastępcy prokuratora sądu dla nieletnich Salvatoremu Giuncie. Obecnie zajmie się nim jeden z zastępców del Giudicego, Guido Guasco. Poproszono już o nowe ekspertyzy, nowi świadkowie zostaną wreszcie przesłuchani. […] Dlaczego zastępca prokuratora sądu dla nieletnich jawnie zlekceważył wkład naszego tygodnika w śledztwo? Wiele osób się nad tym zastanawiało. Wydaje się oczywiste, że w przeddzień przejęcia prowadzenia śledztwa również prokurator generalny spytał o to Salvatorego Giuntę. I nie tylko spytał o przyczynę, lecz zażądał wyjaśnień. Z jakiego powodu Salvatore Giunta miałby w ubiegły czwartek dwudziestego listopada telefonować do Oriany Fallaci do Mediolanu (gdzie jej zresztą nie było) i zapraszać ją do Rzymu na rozmowę „na razie nieformalną” nazajutrz rano?[8]

Tymczasem z zeznania Pelosiego dalej wyłaniają się sprzeczności, które dziewiętnastego grudnia Adriano Botta odnotowuje w swoim artykule[9]. Najbardziej zastanawiające jest to, że chłopak nie tylko mówi, iż nie zna osobiście Pasoliniego, lecz wręcz nic nie wie o nim jako o osobie publicznej. A jednak – w trakcie pierwszego przesłuchania – mówi o nim „Paolo”, posługując się formą kolokwialną, która znika w czasie drugiego przesłuchania, kiedy Pasolini staje się „tym panem”, „tym facetem”, „tym mężczyzną”, a na koniec „tym sadystą”. To, że Pelosi nie ma pojęcia, kogo zabił, staje się jeszcze bardziej nieprawdopodobne z powodu następującej okoliczności: kiedy drugiego listopada Pino zostaje zamknięty w celi razem ze swoimi rówieśnikami, oskarżenie, które na nim ciąży, dotyczy jedynie kradzieży auta. Chłopak został istotnie zatrzymany, kiedy prowadził samochód Pasoliniego. Mimo to, w obecności swoich towarzyszy w celi, Pelosi wyznaje: „zabiłem Pasoliniego”. W obecności prokuratora Guasca, któremu zostało powierzone śledztwo zaledwie dwa tygodnie przed artykułem Botty, Pelosi przyznaje wreszcie, że wiedział doskonale, kim była jego ofiara, i potwierdza, że zwierzył się z tego swoim towarzyszom w celi (chłopakom, których tożsamość Guasco ustala).

Zwrot w śledztwie, któremu sprzyjała zmiana prokuratora, zachęca dziennikarzy „L’Europeo”, by kontynuowali poszukiwania, i szóstego lutego 1976 roku Salvatore Giannella, we współpracy z Mazzinim i Volterrą, dodaje do układanki kolejny element. Punktem wyjścia jest, jak zwykle, pierścionek Pelosiego. Kto mu go dał? W trakcie śledztwa pojawia się nowe nazwisko: Giuseppe Mastini, zwany Johnnym.

Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.

1 Patrz Oriana Fallaci, Podróż po Ameryce, przeł. Joanna Ugniewska, Świat Książki, Warszawa 2016, s. 227–236 (przyp. tłum.)

2 Mattia Feltri, Oriana Fallaci, la mia verità negata sulla morte di Pasolini, „La Stampa”, 12 maja 2005.

3 Jego fragment znajduje się w: Oriana Fallaci, Strach jest grzechem, przeł. Joanna Ugniewska, Świat Książki, Warszawa 2017, s. 108–110 (przyp. tłum.).

4 Duilio Pallottelli, L’ultimo giorno di Pasolini, „L’Europeo”, 14 listopada 1975.

5 Tommaso Giglio, Pasolini e i giornali, „L’Europeo”, 21 listopada 1975.

6 Paolo Berti (we współpracy z Mariem Biasciucuccim), Le tesi opposte degli avvocati, „L’Europeo”, 21 listopada 1975.

7 Gian Carlo Mazzini, I sei errori della polizia, „L’Europeo”, 21 listopada 1975.

8 Mario Biascicucci, Colpo di scena per Pasolini, „L’Europeo”, 5 grudnia 1975.

9 Adriano Botta, Sette interrogativi sul caso Pasolini, „L’Europeo”, 19 grudnia 1975.

Pasolini. Niewygodny człowiek

Подняться наверх