Читать книгу Dżuma & Cholera - Patrick Deville - Страница 6

Оглавление

owady

Stary człowiek przegląda notes, a potem przymyka oczy. Przez wiele dni nie mógł zasnąć. W hotelu roiło się od ochotników Obrony Cywilnej z żółtymi opaskami na ręku. Nocą alarmy. Fotele poustawiane w piwnicy, w głębi korytarza, gdzie przechowywane jest wino w butelkach. Pod zamkniętymi powiekami gra słońca na morskich falach. Twarz Fanny. Wyprawa młodego małżeństwa do Prowansji i Marsylii w poszukiwaniu owadów. Czy można pisać o synu, nie opowiadając o ojcu? Historia ojca jest krótka. Syn nigdy go nie poznał.

W Morges, w kantonie Vaud, zarówno u Yersinów, jak i u sąsiadów, panuje nie tyle nędza, ile prostota. Liczy się każdy grosz. Znoszone sukienki matek oddaje się służącym. Ojciec udziela prywatnych lekcji, dzięki którym może podjąć studia w Genewie. Zostaje nauczycielem w gimnazjum. Pasjonuje się botaniką i entomologią, jednak na życie zarabia jako intendent prochowni. Nosi obcisły czarny surdut uczonych i wysoki kapelusz, wie wszystko o chrząszczach, specjalizuje się w prostoskrzydłych i szarańczowatych.

Rysuje szarańczaki i świerszcze, usypia je, umieszcza pod mikroskopem pochewki skrzydłowe i czułki, wysyła komunikaty do Towarzystwa Nauk Przyrodniczych kantonu Vaud, jak również do Towarzystwa Entomologicznego we Francji. Potem znowu zamienia się w intendenta i to jest coś. Kontynuuje badania nad systemem nerwowym świerszcza polnego i modernizuje prochownię. Czoło miażdży ostatniego świerszcza. Ręka w śmiertelnym skurczu przewraca probówki. Aleksander Yersin umiera, mając trzydzieści osiem lat. Po jego policzku spaceruje zielony skarabeusz. We włosach mości się pasikonik. W otwartych ustach stonka ziemniaczana. Młoda żona, Fanny, jest w ciąży. Wdowa po intendencie będzie musiała opuścić prochownię. Chwila modlitwy wśród stosów bielizny i niezmytych naczyń: rodzi się dziecko. Otrzyma imię zmarłego męża.

W Morges, nad czystymi i zimnymi wodami Jeziora, matka nabywa Dom Figowy, w którym urządza pensjonat dla młodych dziewcząt. Fanny jest elegancka i dobrze wychowana. Uczy dziewczęta wytwornych manier i gotowania, podstaw malarstwa i muzyki. Syn przez całe życie zachowa pogardę dla tych zajęć, myląc sztukę z robótkami ręcznymi. Wszystkie te malarskie i literackie głupoty będą mu się kojarzyć z infantylnością osóbek, które w listach nazywa koczkodanami.

Z łatwością wyobrazicie sobie zatem odludka, który zastawia sidła, wybiera ptaki z gniazd, rozpala ognisko za pomocą lupy i zjawia się w domu umorusany błotem niczym wojownik wracający z pola walki lub z wyprawy do dżungli. Chłopiec jest samotny i chodzi własnymi ścieżkami, kąpie się w Jeziorze i klei latawce. Zbiera owady, rysuje je, przekłuwa szpilką i umieszcza w pudełku. Ofiarny rytuał wskrzesza umarłych. Podobnie jak w wojowniczych plemionach przekazywano sobie włócznię i tarczę, tak on dziedziczy po ojcu mikroskop i skalpel, które wyciąga z kuferka w szałasie. Oto drugi Aleksander Yersin i drugi entomolog. Zbiory śmierci oglądać można w muzeum w Genewie. To może być jeden z życiowych celów: spędzać dni na poważnych studiach w oczekiwaniu na wylew krwi do mózgu.

Jeśli nie liczyć torturowania owadów, liczba rozrywek zmniejsza się w okolicy z pokolenia na pokolenie. Już samo pojęcie „rozrywka” jest podejrzane. Każda chwila przeżywana w Vaud to odkupienie za grzech życia. Rodzina Yersinów pokutuje w ramach Wolnego Kościoła Ewangelickiego, powstałego na łonie tutejszego protestantyzmu po schizmie lozańskiej. Członkowie tego Kościoła nie zgadzają się, by państwo opłacało ich pastora i utrzymywało świątynie. Mimo biedy i surowego trybu życia wierni oddają ostatnią krwawicę, żeby zaspokoić potrzeby swoich kaznodziejów. To trochę co innego niż utrzymywać proboszcza lubiącego na przykład dobrze zjeść. Pastor, który chce się przypodobać Bogu – bądźcie płodni i rozmnażajcie się – to gatunek rozrastający się w szalonym tempie. Do wykarmienia są ogromne rodziny. Znoszone suknie matek nie trafiają już do służących. Wierni przystrajają się w swój elitaryzm i prawość niczym w togi. Są najczystsi z czystych, skrajnie oddaleni od życia materialnego. Arystokraci wiary.

Powiadają, że z owej wyniosłej oziębłości w mroźnym błękicie niedziel młody człowiek zachował surową szczerość i pogardę dla dóbr tego świata. Jedynymi mężczyznami, którzy mieli wstęp do ukwieconego salonu w pensjonacie, byli lekarze – znajomi matki. Należy zatem wybrać między Francją a Niemcami, czyli między dwoma modelami uniwersytetu. Po wschodniej stronie Renu wykład profesorski i teoretyczny, nauka głoszona z katedry przez uczonych w czarnych garniturach i celuloidowych kołnierzykach. W Paryżu nauczanie w warunkach klinicznych, u wezgłowia chorego, w białym kitlu – model zwany patronalnym, którego prekursorem był Laennec.

Będzie to Marburg – z powodu matki i przyjaciół matki. Yersin wolałby Berlin, ale wybór pada na prowincję. Fanny wynajmuje dla syna pokój u cieszącego się szacunkiem osobnika, który odprawia nabożeństwa na uniwersytecie. Yersin poddaje się, byle tylko dalej od sukienek. Ruszyć się z miejsca. Jego marzenia są marzeniami dziecka. Tak zaczyna się wymiana listów z Fanny, która zakończy się dopiero po jej śmierci. „Kiedy zostanę lekarzem, zabiorę Cię ze sobą i zamieszkamy na południu Francji lub we Włoszech, zgoda?”

Francuski staje się skarbem, językiem tajemnym, matczynym, wieczorowym – językiem listów do Fanny.

Yersin ma dwadzieścia lat i jego życie od tej chwili toczy się w języku niemieckim.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Dżuma & Cholera

Подняться наверх