Читать книгу Złota jedenastka - Paweł Beręsewicz - Страница 5

SKOKI NARCIARSKIE

Оглавление

Skaczę po Niemcu, więc jeszcze chwilka:

przysiad, dwa skłony, przytupów kilka.

Zielone światło. Niemiec zaczyna.

Zjazd, próg, odbicie, w nogach sprężyna,

leci, maleje, znika, bo mgła,

i teraz ja.

Siadam na belce, trochę się wiercę,

czuję, jak mocno bije mi serce.

Wiatr jak należy, trener mi macha,

niby jest dobrze, ale mam stracha,

aż chłód mi rękę na plecach kładzie.

Nagle… zastygam w dziwnym półsiadzie!

Patrzę: z mgły w dole coś się wynurza!

Postać maleńka! Większa! Już duża!

Wreszcie poznaję – to Niemiec wraca!

Widać lot w górę to ciężka praca,

bo sapie, stęka, bardzo się stara.

Kasku zapomniał zabrać, fujara!

Robię mu miejsce, sam z boczku stoję,

co się pośmieję z Niemca, to moje:

– Nic ci po kasku, skoczku bez głowy!

O żadnym stresie nie ma już mowy,

on znowu skacze, ja znowu siadam,

jeszcze dla żartów kask ręką badam.

Mam moc tygrysa, lekkość motyla,

sprężam się, wstaję, głowę pochylam

i… tu tkwi właśnie ponury żart:

nie wziąłem nart!

Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej

Złota jedenastka

Подняться наверх