Читать книгу Azja we krwi. Konflikty – zbrodnie – ludobójstwo - Piotr Bejrowski - Страница 7
U źródeł zbrodni
ОглавлениеPrzyczyny zbrodniczych czynów japońskiej armii ugruntowane są w tradycji, kulturze, ale i religii. Ich genezy można doszukiwać się w czasach, kiedy tworzyły się pierwsze struktury samurajskiej kasty. W kodeksie wojownika z XI wieku, na którego podwalinach wykształciło się bushidō, za jedną z cnót uznawano pogardę wobec śmierci. Nie istniała większa wartość niż poświęcenie swojego czy też cudzego życia w ramach daru dla panującego władcy. Samobójstwo nie było postrzegane jako tchórzostwo, lecz jako akt honorowy i jedyny sposób, aby zmazać z wojownika piętno wstydu i hańby. Zbiorowe odbieranie sobie życia, wykonywane w formie seppuku, stanowiło wręcz obyczajową normę dla samurajów pokonanych w walce.
Przygotowania do rytuału seppuku, 1897 rok
Japoński samuraj na fotografii Felice Beato wykonanej około 1860 roku
Era szogunatu przeminęła. Japonia w 1868 roku wkroczyła w nową, niezwykłą epokę, która miała przełamać tradycję izolacjonizmu i otworzyć archipelag na świat. W epoce Meiji, czyli w „Erze Światłych Rządów”, zaszły także zmiany w strukturach armii. Wojsko zostało unowocześnione na wzór zachodni, ale wartości „drogi wojownika”, czyli kodeksu bushidō przetrwały. Opierał się on na siedmiu elementach, które przez stulecia kształtowały charakter każdego samuraja. Były to prawość, odwaga, człowieczeństwo, hojność, szczerość, honor i lojalność oparta na posłuszeństwie. Kodeks postępowania wojskowego, sporządzony osobiście przez cesarza w 1882 roku, również zestawiał te cnoty, stawiając na pierwszym miejscu szczerość. Cecha ta była zgodna z pragmatyzmem armii pruskiej, która służyła jako wzór japońskiemu systemowi militarnemu.
W 1926 roku Japonia wkroczyła w epokę Shōwa, czyli paradoksalnie „Erę Oświeconego Pokoju”, stopniowo znów zaczęła oddalać się od świata zewnętrznego i zamykać swoje granice przed niebezpiecznymi obcymi wpływami. Jedynie zagraniczna technologia i nauki ścisłe zostały zasymilowane i w zupełności przyjęte. Wojsko zwróciło się ponownie do tradycji samurajskich, ale tym razem zabrakło solidnego gruntu, na którym nauki bushidō mogłyby zostać zrozumiane i przyjęte w prawidłowy sposób. W końcu samurajowie należeli już do przeszłości, a ich miejsce zajęli chłopi, którym wartości legendarnych wojowników były zupełnie obce. Kodeks bushidō traktowany był instrumentalnie i wybiórczo, ale – co najgorsze – stał się narzędziem propagandy. Za najwyżej cenioną cnotę uznawano lojalność, ale nie wobec zwierzchnika, jak w czasach szogunatu, czy wobec państwa i narodu, jak zakładał to kodeks spisany w epoce Meiji. Pojęcie lojalności w okresie Shōwa przybrało rangę cnoty zasadniczej, gdyż odnosiło się ono do uświęconej i niedostępnej osoby cesarza. Ta bezwzględna lojalność zmuszała żołnierzy do ślepego posłuszeństwa oraz konieczności ostatecznego poświęcenia, za jakie uznawano śmierć w imię boskiego cesarza. Na polu walki nie istniała możliwość odwrotu, kładziono nacisk na zwycięstwo za wszelką cenę. Taka ideologia uczyła pogardy wobec jeńców, bo japońscy żołnierze nie znali pojęcia dobrowolnej kapitulacji. Istniała tylko jedna zasada – „zwycięstwo albo śmierć”. Miała to być adekwatna cena za symboliczne wywyższenie, którego dostąpili.
Cesarz Hirohito w 1928 roku
Cesarz Hirohito w 1935 roku
Epoka Meiji zwróciła się do starożytnych wartości, gdzie osoba cesarza była jednostką nadrzędną o charakterze boskim. Kult owej boskości rozwijał się nadal, a cesarzowi nadano nawet szersze kompetencje. W konstytucji z 1889 roku w punkcie pierwszym odwołano się do obecności na czele państwa „odwiecznej i nieprzerwanej linii cesarskiej”. Artykuły czwarty i dziewiętnasty czyniły z cesarza źródło wszelkiej władzy i naczelnego wodza armii. Rodzina cesarska w ten sposób zerwała z chińską tradycją „nie-działania” i zwróciła się w stronę militaryzmu. Te wartości przejęto w epoce Shōwa, w okresie, w którym tron objął cesarz Hirohito (1901–1989). Za jego panowania kult władzy cesarskiej przyjął całkowicie nową, wręcz religijną formę. Cesarza utożsamiano z bogiem, nawiązując do tradycji bogini Amaterasu jako pramatki rodu cesarskiego i założycielki Japonii. Gloryfikacja narodu japońskiego była bezpośrednio związana z gloryfikacją suwerena. To cesarz stanowił państwo, gdyż ono mogło istnieć tylko dzięki majestatowi jego boskiej osoby. Po 1935 roku parlament przyjął rezolucję proklamującą Japonię jako „ożywczy środek świata”, a „cesarza-boską esencję” jako jej środek. Kult głowy państwa nieodłącznie wiązał się z głębokim nacjonalizmem, stanowiącym element ideologii „restauracji Shōwa”. Opierała się ona na zwalczaniu „obcego myślenia” na rzecz „japońskiej filozofii”. W szkołach wpajano dzieciom koncepcję nippon seishin (japońskiego ducha), a w społeczeństwie dominowała ideologia kokutai (ducha narodowego). W ich świetle Japonia była przedstawiana jako wielka zhierarchizowana rodzina, zebrana wokół cesarza-boga, wobec którego należy zachować zupełną lojalność. Koncepcja ta nadawała Japończykom naturalne uwarunkowania do panowania nad światem, a w szczególności nad Azją, którą trzeba było oczyścić z jakichkolwiek wpływów europejskich.
Najdoskonalszą płaszczyzną do kształtowania nacjonalistycznych wartości było młode pokolenie. Przykładano ogromną wagę do mobilizacji militarnej. Chłopcy przez cztery lata uczęszczali na zajęcia z przysposobienia obronnego, prowadzone pod bacznym okiem oficerów. W ostatnim roku nauki dostawali do rąk prawdziwą broń. Dzieci od najmłodszych lat były uczone, jak ważne są walka i poświęcenie w imię cesarza. Zajęcia skupiały się na wojsku. Pojęcie państwa utożsamiano z armią. Głównym zadaniem edukacji miało być wychowanie żołnierza-patrioty, bezgranicznie oddanego swojej ojczyźnie, który zapytany o swoje największe marzenie miał odpowiadać: „Umrzeć za Cesarza”.
Armia stanowiła esencję i spoiwo narodu. Żołnierze byli postrzegani jako bóstwa opiekuńcze cesarstwa. W końcu wraz z boskim cesarzem wojsko zajmowało centralne miejsce w społeczeństwie. Aby stać się jego częścią, każdy Japończyk musiał przejść szkolenie wojskowe, którego głównym elementem była przemoc, stosowana powszechnie i praktycznie bez przerwy. Używanie przemocy w wojsku zawierało aspekt psychologiczny. Nieustanne poniżanie i bicie stawało się swego rodzaju rutyną dla żołnierzy, którzy w przyszłości mieli w taki sam sposób traktować swoje ofiary. Uprzedmiotowienie żołnierza i stworzenie z niego beznamiętnej, pozbawionej współczucia istoty zaowocowało licznymi zbrodniami względem ludności cywilnej oraz jeńców wojennych. Taka postawa na froncie była wręcz pożądana.
Pierwszy pokaz brutalnej siły i bezwzględności armia cesarska miała okazję zaprezentować w trakcie inwazji na Chiny. Symbolem tych wydarzeń jest tak zwany gwałt Nankinu. Po dwóch tygodniach oporu miasto zostało opanowane w grudniu 1937 roku. Rozjuszeni cesarscy żołnierze 13 grudnia dopuścili się niewyobrażalnej masakry ludności cywilnej. W jej trakcie dokonali mordów tak okrutnych, że śmierć stanowiła wybawienie z niekończącej się agonii. Ofiarami rzezi padli głównie mężczyźni, których Japończycy traktowali bagnetami, zakopywali żywcem lub ścinali ich głowy mieczem. Jedną z najlżejszych form śmierci było rozstrzelanie. Kobiety padały ofiarami licznych gwałtów. Żołnierze działali w niewielkich grupach, więc gwałty najczęściej były zbiorowe i mogły odbywać się na oczach przerażonych rodzin. Nie obowiązywały ograniczenia wiekowe, więc ofiarami napaści seksualnych mogły być zarówno małe dziewczynki, jak i starsze kobiety. Masakra nankińska mogła pochłonąć życie nawet trzystu tysięcy osób. Indoktrynacja w duchu militaryzmu i miłości do cesarza sprawiła, że żaden z japońskich żołnierzy nie pomyślał, iż czyny, których się dopuścił, były po prostu złe. Model ukształtowania, wpajany od najmłodszych lat, zadziałał.
Ciała ofiar masakry nankińskiej, fot. Moriyasu Murase
Ciała ofiar masakry nankińskiej, fot. Moriyasu Murase
Ciała ofiar masakry nankińskiej, fot. Itou Kaneo