Читать книгу Diler gwiazd - Piotr Krysiak - Страница 5
ОглавлениеSaxo „na drutach”
21.05.2015, godz. 1.46
Piotr S., pseudonim Saxo, znany warszawski diler narkotyków, pisze esemesa do Filipa Wiśniewskiego, swojego stałego klienta, który od dłuższego czasu nie oddaje mu długu:
„Frajer bez klasy i bez pieniędzy. do tego krętacz i oszust a do tego lawirujesz i już stąpasz po cienkim lodzie. Otrzymujesz żółtą kartkę a jest już druga połowa meczu. Pamiętaj, że przegrywasz 5:0 więc walczysz o honorową bramkę”[1].
Filip Wiśniewski jest jednak pewny siebie. Nie oddzwania od razu ani nie odpisuje dilerowi. Odzywa się tego samego dnia późnym wieczorem. Jest w mieszkaniu ze znajomym. Piją alkohol, rozmawiają. Brakuje im czegoś mocniejszego. Kokainy.
O godz. 22.24 wysyła krótką informację tekstową do Saxo: „Krasnobrodzka 5”.
Tym samym stawia na nogi policjantów z warszawskiego Centralnego Biura Śledczego, którzy od prawie miesiąca podsłuchują jeden z numerów telefonicznych dilera. Oprócz nich do akcji przygotowują się funkcjonariusze z wydziału realizacji, którzy specjalizują się w zatrzymywaniu niebezpiecznych bandytów. Nie mają wiele czasu.
Trzynaście minut później Filip Wiśniewski chce jednak zrezygnować z zakupu narkotyków:
„Dobra, nieaktualne. Jutro podjedziesz do mnie to pogadamy na spokojnie”.
Nie wiadomo, czy rzeczywiście chciał kupić narkotyki, czy tylko zamierzał zmylić dilera i pokazać, że wcale się przed nim nie ukrywa i nie unika kontaktu.
Saxo nie daje za wygraną i dzwoni do Filipa Wiśniewskiego:
Filip Wiśniewski[2]: Yyy… Tomeczku… [tak Saxo każe się nazywać klientom][3].
Piotr S. (Saxo): No, siema, siema. Wiesz co, ja mam jedenaście minut do ciebie. Widziałem twojego esemesa, że już nieaktualne.
F.W.: Jedenaście minut. Yyy…
P.S.: Czasu antenowego, tylko, no, tylko że…
F.W.: Poczekaj sekundkę, ale nie rozłączaj się, dobra, nie rozłączaj się.
P.S.: No.
F.W.: Dobra, to jak już jesteś, to podjeżdżaj, dobra.
P.S.: No, spoko, spoko.
F.W.: Dobra, hej.
P.S.: Dobra, to zadzwonię, to zejdziesz do mnie. Dobrze?
F.W.: Dobra, dobrze, hej.
P.S.: Siema, hej.
W tej samej chwili w okolicy ulicy Krasnobrodzkiej na warszawskim Bródnie pojawiają się nieoznakowane radiowozy, a w nich funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego. Zajmują pozycję. Mają uderzyć dopiero po zakończeniu transakcji. Planują zatrzymanie klienta i dilera w krótkich odstępach czasu. Tak by nie wiedzieli, że wpadli obaj.
21.05.2015, godz. 22.53
Saxo dzwoni do Wiśniewskiego i mówi, że jest na miejscu. Zaparkował pod salonem Suzuki. Policjanci już od dwóch minut obserwują szare volvo XC 70, którym podjechał Piotr S. Kierowca nie gasi silnika i czeka na klienta. po kilku minutach z budynku wychodzi Filip Wiśniewski – mężczyzna około trzydziestki, średniego wzrostu, szczupły – i szybkim krokiem idzie do volvo. Wsiada do auta i zamienia kilka słów z kierowcą. po chwili wysiada i rusza w kierunku bloku.
Volvo z piskiem opon odjeżdża spod salonu Suzuki w kierunku ulicy Chodeckiej. za nim rusza kilka nieoznakowanych radiowozów. Inne podjeżdżają pod blok, do którego zamierza wejść Filip Wiśniewski. Funkcjonariusze wyskakują z samochodu i zatrzymują go. Mężczyzna jest w szoku, nie wie, co się dzieje. Policjanci każą mu opróżnić kieszenie. Filip Wiśniewski bez wahania oddaje plastikową torebkę z zapięciem strunowym wypełnioną zbryloną białą substancją.
– Od razu przyznał, że to kokaina, którą kupił chwilę wcześniej od mężczyzny o imieniu Piotr. Potwierdził, że ten był u niego samochodem marki Volvo. od mężczyzny wyraźnie było czuć alkohol, więc przewieźliśmy go na badanie alkomatem. Wykazało, że jest pod wpływem alkoholu. Zresztą po kilku kolejnych badaniach okazało się, że stężenie alkoholu stale rosło, co oznacza, że musiał go spożywać niedawno – opowiada mi policjant, który brał udział w zatrzymaniu Filipa Wiśniewskiego.
Policjanci na wszelki wypadek zawieźli Filipa Wiśniewskiego do lekarza, który stwierdził, że może on pozostać w policyjnej izbie zatrzymań. Początkowo funkcjonariusze nie wiedzieli, z kim mają do czynienia, bo nie miał przy sobie żadnych dokumentów. Gdy podał swoje dane, okazało się, że jest poszukiwany przez policjantów z Poznania. Mieli go doprowadzić do więzienia. na razie nie było wiadomo dlaczego.
Tymczasem Piotrowi S. przypadkiem udało się uniknąć zatrzymania. Nawet się nie zorientował, że ktoś go obserwuje czy za nim jedzie. Kilkugodzinne patrole pod jego domem też nic nie dały. Tym razem mu się upiekło. Policjanci jednak specjalnie się tym nie przejęli. W końcu cały czas mieli go na podsłuchu, zatrzymanie było więc tylko kwestią czasu.
Przesłuchanie Filipa Wiśniewskiego
CZĘŚĆ I
22.05.2015, godz. 15.00
Filip Wiśniewski wytrzeźwiał i był gotowy zeznawać. od razu przyznał, że jest uzależniony od narkotyków i uczestniczy w terapii. Ma kilku terapeutów, spotyka się z nimi w domu, jednak kilka tygodni wcześniej przerwał abstynencję i wrócił do nałogu. Był wystraszony. Z pewnością wiedział, że to może oznaczać koniec jego kariery. Politycznej kariery.
– Osoba, od której kupiłem kokainę, to mężczyzna, którego znam jako Piotrka, pseudonim Saxo. On sam podał mi to imię, ale prosił, żeby w trakcie rozmów z nim używać imienia Tomek. Piotrek S. to mężczyzna w wieku około trzydziestu lat. Mówił mi, że wczoraj miał urodziny. Ma około 175 centymetrów wzrostu, jest szczupłej budowy ciała. Nosi lekki zarost, nie nosi okularów. Poznałem go rok temu przez dziewczynę, którą spotkałem w klubie na ulicy Mazowieckiej. Ona miała na imię Ola. Dokładnej daty nie jestem w stanie podać, ale było to w połowie 2014 roku. W sumie od poznania Saxo do wczoraj kupiłem od niego około 50 gramów kokainy. Sprzedawał mi ją zawsze po 200 złotych. Miał także kokainę lepszej jakości – po 400 złotych. Nazywał ją „VIP”. Jedynie raz kupiłem od niego jeden gram takiej kokainy, ale była dla mnie bardzo zła jakościowo, pomimo nazwy i ceny. Kokainę od niego kupowałem nieregularnie. Zdarzało się, że zamówiłem u niego cztery gramy, a zdarzały się tygodnie bez żadnego zamówienia. W dniu wczorajszym zadzwoniłem do Piotrka, pseudonim Saxo, z pytaniem, czy jest dostępny. On potwierdził. Poprosiłem, żeby przyjechał na Krasnobrodzką, gdzie przebywałem. W trakcie rozmowy nie mówiłem mu, że potrzebuję kokainy i ile jej potrzebuję. On wiedział, po co ma przyjechać do mnie – zeznawał Filip Wiśniewski.
Dokładnie wyjaśnił, o czym rozmawiali w samochodzie, kiedy diler przyjechał pod blok. Najpierw wziął kokainę, a później dyskutowali o spłacie długu 3200 złotych, który Filip Wiśniewski miał u Saxo.
– Mój dług był za kokainę, którą brałem od niego na kreskę w okresie około trzech–czterech miesięcy. W dniu wczorajszym dałem mu tylko 200 złotych w jednym banknocie. W telefonie, który zabrała mi policja, mam zapisanego Saxo jako kontakt „Zaproszenia imprezy”. Zapisałem to w ten sposób, bo Saxo określał kokainę hasłem „zaproszenie” – tłumaczył Wiśniewski.
Urodzinowe party Saxo
Kiedy Filip Wiśniewski spokojnie zeznawał w warszawskiej siedzibie Centralnego Biura Śledczego, policjanci dowiedzieli się, że Saxo właśnie przygotowuje się do swojej urodzinowej imprezki, którą zorganizował u znajomych w podwarszawskich Łomiankach.
22.05.2015, godz. 18.00
Kilku policjantów po cywilnemu dyskretnie obserwuje jeden z domów, w którym ma być diler. na posesji zauważają szare volvo, którym dzień wcześniej udało mu się wymknąć z zasadzki. Funkcjonariusze potrzebują około pół godziny, by rozpocząć akcję zatrzymania. Tym razem Saxo ma małe szanse, by czmychnąć.
Na wszelki wypadek policjanci zaraz po wejściu do domu legitymują Piotra S. i zakuwają go w kajdanki. Mężczyzna nie stawia oporu. Przeszukują mu kieszenie, w których znajdują dwa telefony komórkowe, prawie 4000 złotych i dziesięć dolarów hongkońskich. Domyślając się, że Saxo może trzymać w domu znajomych narkotyki, przeczesują cały teren. Bezskutecznie.
Kilku policjantów zaczyna też przeszukiwać jego samochód. przy pedałach znajdują opakowanie po gumach do żucia, w które wciśnięto 18 małych plastikowych torebeczek z zamknięciem strunowym wypełnionych białym proszkiem, oraz dwa pakiety z grudkami koloru białego. Pod pedałami odkrywają następne opakowanie po gumach z kolejnymi porcjami narkotyku.
Pytany o zawartość torebek, Saxo przyznaje, że w środku jest kokaina, która należy do niego. Policjanci zabezpieczają również jego laptop, a w podłokietniku znajdują… dowód osobisty Filipa Wiśniewskiego.
Koka w garażach
Policjanci są jednak pewni, że Saxo musi mieć gdzieś ukryte większe ilości kokainy. Zamawiają do Łomianek lawetę, która zabierze volvo na policyjny parking, a oni razem z dilerem jadą kolejno do jego dwóch miejsc zamieszkania i kilku garaży, które wynajmuje w Warszawie.
– W żadnym z mieszkań nie znaleźliśmy nawet grama kokainy. Podobnie w drugim samochodzie Piotra S. W końcu udaliśmy się do garaży, do których klucze Saxo miał przy sobie. W pierwszym garażu nie znaleźliśmy kompletnie nic. W drugim było już lepiej. Potwierdziły się nasze przypuszczenia, że Saxo musi mieć jeszcze gdzieś schowany towar. W małym zawiniątku z folii aluminiowej znaleźliśmy grudki z proszkiem koloru kremowego – opowiada jeden z funkcjonariuszy biorących udział w przeszukaniu.
Saxo stwierdził, że nie ma pojęcia, skąd to zawiniątko się wzięło. W trzecim, ostatnim garażu policjanci również znaleźli foliowe zawiniątko. na pytanie i o tę paczuszkę Piotr S. odparł, że znalazł ją, wchodząc do garażu, i odłożył w to miejsce.
Ale to nie był koniec pracy śledczych. Odkryli oni bowiem, że Saxo dysponuje jeszcze kluczami do ośmiu innych garaży na terenie Warszawy. Odwiedzili każdy z nich, jednak klucze, które miał Piotr S., nie pasowały do żadnego. Saxo stwierdził, że otrzymał je, kiedy startował w przetargu na wynajem, a później ktoś zmienił kłódki.
Podobnie jak Filip Wiśniewski, Saxo trafił do policyjnej izby zatrzymań, gdzie spędził noc. Piotr S., handlarz narkotyków, ma wykształcenie wyższe. Pracował jako nauczyciel wuefu. Rzucił jednak pracę. Jego hobby to skutery wodne i flyboard – nowy sport ekstremalny, wprowadzony w 2011 roku.
Przesłuchanie dilera Piotra S.
23.05.2015, godz. 12.35
Saxo przyznaje, że znalezione przy nim przez policjantów narkotyki należą do niego. Konsekwentnie utrzymuje jednak, że miał je nie na handel, tylko do własnego użytku, bo zdarza mu się zażywać narkotyki, a w Łomiankach był, bo organizował tam swoje urodziny. Nie przyznaje się jednak do narkotyków znalezionych w jego dwóch garażach. Tym razem twierdzi, że oba zawiniątka znalazł w toaletach dwóch warszawskich klubów: Platinium i Opera. Przyciśnięty do muru, zeznaje w końcu:
– Przyznaję się, że sprzedawałem Filipowi Wiśniewskiemu środki odurzające w postaci syntetyku. Nie jestem w stanie podać łącznej wagi, myślę, że to było kilkadziesiąt gramów. Zawsze sprzedawałem mu syntetyk, również w dniu 21 maja 2015 roku.
1 Treści wiadomości esemesowych zabezpieczonych z podsłuchów podczas prowadzonego śledztwa przytaczane są w oryginalnej pisowni.
2 Treści rozmów telefonicznych zabezpieczonych z podsłuchów przytaczane są w oryginale.
3 Wszystkie informacje w nawiasach kwadratowych pochodzą od autora.