Читать книгу Diler gwiazd - Piotr Krysiak - Страница 7

Оглавление

Kandydat na posła i ministra

Filip Wiśniewski w momencie wpadki był świetnie zapowiadającym się kandydatem na posła Prawa i Sprawiedliwości. Znalazł się na poznańskich listach w wyborach parlamentarnych w 2015 roku. Wymieniany był także jako kandydat na ministra sportu w nowym rządzie tego ugrupowania. Kilka dni przed drugą turą wyborów prezydenckich w 2015 roku nie krył swojej sympatii dla kandydata Andrzeja Dudy.

21.05.2015, godz. 22.21

(fragment podsłuchów policyjnych)

Filip Wiśniewski: No, chciałem ci… Chcę ci wybaczyć…

Piotr S., „Saxo”: Yyy… No.

F.W.: Chcę ci wybaczyć.

P.S.: Wybaczyć? Ty jesteś ten… Ty jesteś brutalnym chamem z Poznania i powinieneś dostać w dziób.

F.W.: A… Ale po… Ale nie, nie…

P.S.: Dam ci jeszcze miesiąc czasu.

F.W.: Ale nie, ja ci pod warunkiem chcę wybaczyć. Wiesz dlaczego? Bo słyszałem, że zagłosujesz za Dudą, kurwa, w niedzielę.

P.S.: Wiesz co, ja się, kurwa, w politykę nie wpierdalam.

F.W.: Ale musisz, kurwa, bo twój głos się liczy, kurwa, do tego, żeby było lepiej. A jak Dudzie będzie lepiej, to i mi będzie lepiej. (…)

Jeszcze podczas kampanii parlamentarnej Filip Wiśniewski poznał przyszłą premier Beatę Szydło. Jak opowiadał znajomym, zakulisowe gry w sprawie objęcia przez niego teki ministra sportu były na bardzo zaawansowanym poziomie i prowadzili je najpoważniejsi polityczni gracze.

– Jestem młody, przystojny, inteligentny. Znam biegle trzy języki [angielski, niemiecki, hiszpański], miałem pieniądze. Czego chcieć więcej. Byłem takim idealnym Cezarym Kucharskim Prawa i Sprawiedliwości. Ludzie mnie lubili – reklamuje się Filip Wiśniewski.

Haratał w gałę z Tuskiem

Polityczne szlaki, raczej przypadkiem, przecierał już kilka lat wcześniej. na polityczne salony wprowadził go właśnie Cezary Kucharski, były poseł Platformy Obywatelskiej, bardziej znany jako menedżer uwielbianego najlepszego polskiego piłkarza Roberta Lewandowskiego.

Wiśniewski poznał Kucharskiego dzięki nieżyjącemu już aktorowi Maciejowi Kozłowskiemu. To on go przedstawił Kucharskiemu i wspomniał o jego problemach. Cezary Kucharski wyciągnął do Wiśniewskiego rękę. Spotkali się kilka razy, wspólnie oglądali mecze piłki nożnej, a znany menedżer wsłuchiwał się w jego komentarze. Często mu się podobały, choć obecny przy tym znany piłkarz, Dariusz Dziekanowski, krytykował opinie niedoszłego gracza. Później Kucharski zaproponował Wiśniewskiemu współpracę w swojej agencji, a wkrótce polecił mu, by otworzył firmę i pracował na własne nazwisko. Tak też zrobił. Przeprowadził kilka dużych transferów, które pozwoliły mu zarobić naprawdę duże pieniądze. Pisały o nim sportowe portale i gazety.

To właśnie Cezary Kucharski przyprowadził Wiśniewskiego na boisko na warszawskim Bemowie, gdzie trenował ówczesny premier Donald Tusk. Filip, jako były młody piłkarz, szybko odnalazł się na boisku i razem z premierem grali w ataku ponad rok. Oprócz nich w drużynie byli jeszcze Grzegorz Schetyna, Sławomir Nowak, Jan Krzysztof Bielecki.

– Grałem regularnie dwa razy w tygodniu, we wtorki i w czwartki, o dwudziestej. Prawo i Sprawiedliwość miało boisko w środy, ale oni w ogóle z niego nie korzystali. Tam nikt nie grał. A dzięki meczom ze śmietanką Platformy Obywatelskiej zacząłem poznawać polityków. Najpierw tych młodych chłopaków z biur poselskich, potem posłów – wspomina Filip Wiśniewski.

Między innymi Michała Szczerbę i Tomasza Lenza.

Jadł obiad z Kaczyńskim

Wtedy też zaczął poznawać polityków związanych z drugą największą w Polsce partią – Prawem i Sprawiedliwością. W to środowisko zaczął go wprowadzać śląski poseł Grzegorz Janik. Powoli krąg jego politycznych znajomych zaczął się powiększać. Propozycję startu w wyborach parlamentarnych otrzymał od Witolda Czarneckiego, poznańskiego posła PiS.

– To chyba było w maju albo pod koniec kwietnia, kiedy tak naprawdę mi to zaproponowali. Gdy już zacząłem się tym zajmować, byłem czysty [od narkotyków]. na wszystkie polityczne spotkania chodziłem, nie biorąc narkotyków – zapewnia Wiśniewski.

Czysty raczej nie był, skoro 21 maja zatrzymano go z kokainą w ręku.

Poznał wielu polityków Prawa i Sprawiedliwości. Wśród nich Marka Asta, Iwonę Arent, Małgorzatę Wassermann, z którą jadł nawet kolację, Krzysztofa Jurgiela czy Marka Suskiego.

Pierwszego i najważniejszego polityka Prawa i Sprawiedliwości też miał zaszczyt poznać. Jako jeden z pięciu polityków ze swojego regionu został zaproszony do Pałacu Działyńskich na specjalny obiad z prezesem Jarosławem Kaczyńskim 29 lipca 2015 roku. Było dwudziestu kandydatów na posłów, a tylko pięciu mogło pójść na obiad. Wiśniewski był wśród nich.

– Nikt nie wierzy, że prezes na zdjęciu ze mną jest taki zadowolony. Wielki człowiek, wielki autorytet. Respekt z góry do samej postaci. Siedzieliśmy przy stole w piątkę i w pewnym momencie konsternacja. Prezesowi wpadł krawat do zupy. Obok mnie Szałamacha, Wróblewski. Wszyscy zamilkli i patrzą na prezesa, na krawat, na krawat i na prezesa. Przecież prezesowi nie wolno przerywać. Wszyscy się bali, a ja mówię: Oj, przepraszam, prezesie, krawat w zupie. Kaczyński błyskawicznie: Oj, jaki pan spostrzegawczy. I podziękował. Później jeszcze przeglądał moje kampanijne materiały.

Kampania poselska Wiśniewskiego miała być petardą. Miał wykończyć wszystkich rywali, choć startował z odległego, 16. miejsca. W jego sztabie pracowało pięć osób. Gwiazdą był Tomasz Dudziński, były poseł PiS, który pracował wcześniej w sztabie wyborczym Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego.

Czy kampania była petardą? Chyba nie. Jedyną ważniejszą wzmianką w mediach była ta z 18 września 2015 roku, że Filip Wiśniewski stanął przed biurem poselskim Rafała Grupińskiego w Poznaniu i chciał zadać mu pytanie, czy przyjmie pod swój dach imigrantów. Happening nie skoncentrował uwagi ani mediów, ani samego Grupińskiego, który tego dnia nie pojawił się w swoim biurze. Tylko lokalna „Gazeta Wyborcza” opublikowała zdjęcie osamotnionego Wiśniewskiego, trzymającego w dłoniach kartkę, z której miał pewnie coś odczytać, ale nie było komu słuchać.

Petardą za to okazały się z pewnością stenogramy rozmów Filipa Wiśniewskiego z jego głównym dilerem narkotyków Cezarym P., w których bez skrępowania powoływał się na znajomości czy wspólne imprezy z politykami PiS. Uwagę przyciągają zwłaszcza te z najbardziej gorącego okresu kampanii wyborczej.

20.09.2015, godz. 00.52

(fragment podsłuchów policyjnych)

Cezary P.: Halo.

Filip Wiśniewski: Ile ty jesteś jeszcze, Czarusiu?

C.P.: Jeszcze z jakieś dziesięć minut.

F.W.: Jesteś jeszcze?

C.P.: Jeszcze jakieś dziesięć minut i idę na…

F.W.: Ale… To, to… słuchaj. To zrobimy inaczej. To byś podjechał po mnie. na Wawer.

(Głos trzeciego mężczyzny w tle po stronie C.P.: Stara kurwa do jebania Lech z Poznania).

C.P.: Słyszałeś. do Wawra, żeby pojechać po niego.

(Głos trzeciego mężczyzny w tle po stronie C.P.: Wychujałeś).

F.W.: I… Zarobię dwa miliony euro. Więc człowieku…

C.P.: Ta, ta, ta, ta, ta.

F.W.: Słuchaj, poseł do ciebie dzwoni, a nie kurwa.

C.P.: Poseł, poseł, poseł… (śmiech)

(Głos trzeciego mężczyzny w tle po stronie C.P.: Ty, kurwa, pośle, ty ośle, ty).

C.P.: do Wawra? Ty ochujałeś?

(Głos trzeciego mężczyzny w tle po stronie C.P.: Chyba że powie, że jest posłem PiS).

F.W.: Ty…

C.P.: Bo posłem (…?). W PiS-ie.

(Głos trzeciego mężczyzny w tle po stronie C.P.: Nie będzie samochodu).

F.W.: No. Nie widziałeś, co „Gazeta Wyborcza” pisała o mnie?

C.P.: Nie. Pisała coś „Wyborcza” o nim.

F.W.: To wpisz… to wpisz… to wpisz w Google…

C.P.: No?

F.W.: Filip Wiśniewski, Rafał Grupiński.

F.W.: Ale poważnie mówię. Wpisz w Google Filip Wiśniewski…

C.P.: Dobra.

F.W.: Rafał Grupiński. I zadzwoń do mnie. Ja ci zaraz wyślę adres.

C.P.: To weź…

F.W.: Słyszysz?

C.P.: Ale ja tam nie jadę do Wawra.

F.W.: Nie… Ale musisz przyjechać, bo tutaj jesteśmy…

C.P.: Ale ja nie jadę. No, kurwa, ile?

(Głos trzeciego mężczyzny w tle po stronie C.P.: Sto pięćdziesiąt złotych).

C.P.: On powiedział, że Jurek przyjedzie, jak sto pięćdziesiąt złotych za kurs.

F.W.: Sto.

C.P.: Daje stówę.

(Głos trzeciego mężczyzny w tle po stronie C.P.: Co ty gadasz?)

F.W.: No.

C.P.: Jedziesz?

(Głos trzeciego mężczyzny w tle po stronie C.P.: No).

C.P.: Ale… ale ja, ja przywożę. Tak?

F.W.: (śmiech)

C.P.: No tak. Ty mu za kurs dajesz, a ode mnie bierzesz.

F.W.: Dobra. Nie ma problemu.

C.P.: Tylko, kurwa, jak nie dadzą, to…

F.W.: Ej, no co… A ty, a mam cię, mam cię, kurwa, zastrzelić z broni palnej?

C.P.: Z broni palnej (śmiech). Drań broń palną ma.

F.W.: Yyyy... Wbijaj w Google i oddzwoń do mnie i ci powiem gdzie.

C.P.: Dobra, weź po… powiedz: Rafał Wiśniewski i co?

F.W.: Nie Rafał Wiśniewski, kurwa, ty głąbie, tylko Filip Wiśniewski i Rafał Grupiński.

C.P.: Rafał Grupiński, tak?

F.W.: Tak.

C.P.: W Google, tak?

F.W.: Wbij w Google i zadzwoń do mnie, ja ci podam adres, gdzie jestem.

Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.

Diler gwiazd

Подняться наверх