Читать книгу Kobiece drogi. Polskie bohaterki II wojny światowej - Piotr Tomasz Kubicki - Страница 8

Wstęp

Оглавление

Zanim głuchy trzask bomby, pękającej w oddali na tysiące strzępów, wyrwał ją ze snu, wiodła zwyczajne życie. Kraj podnosił się z bagna finansowej zapaści, zaś ona sama przypominała mozaikę kulturową. Był upalny sierpień 1939 roku, a gęste snopy światła padały na ulice. Skwar lał się z nieba, a ludzie łaknęli ochłodzenia jak kania dżdżu. Nieuchwytny cień przebiegał po fasadach, nadając podstarzałym kamienicom wyjątkowy charakter. Dni były coraz to krótsze, a gwarna społeczność biła się z myślami, pytając: Jeśli rozpęta się piekło wojny, co z nami? Postrzępiony głos spikera rozwiewał na falach eteru ten narastający przestrach i ludzie poddawali się złudzeniom. Czy to możliwe, że nasz świat znów rozsypie się jak domek z kart? – wątpili. Na łamach prasy pojawiały się nagłówki, że nieprzyjacielska armia roztrzaska się o stalowy mur; z czasem każdy przywykł do stresu. Zegar historii ani myślał spowolnić wskazówki choć na jedną dłuższą chwilę i odliczał beznamiętnie kolejne tygodnie, dni, a w końcu godziny. Polska, bo o niej mowa, rozkwitała tysiącem barw, zaś jesień tego roku nadciągała ze znacznym opóźnieniem. Pomimo wielu wewnętrznych waśni wciąż trwał piękny sen – wolność.

Ludzie w sile wieku – doświadczona matka, dziadek – coraz częściej tonęli myślami w mętnych wodach własnego dzieciństwa. Podświadomy lęk, lekki jak najsmuklejszy powiew wiatru, przenikał ich myśli. W każdym razie wyczuwali jego nieprzyjazną obecność. Babcia przeszła więcej, przez co drżała o los swojej córki i jej dzieci. Dziadek niewiele mówił. Trauma wojny pozostawia swój niezatarty ślad w sercu, duszy i psychice. Mieli zatem poważne przesłanki do tego, by się bać; zbyt wiele ujrzeli. Nie musieli nic mówić, gdyż na taśmie pamięci sunęły kolejne obrazy, a na nich: front, przemarsze wojsk, głód i chłód, strach i nieustanna batalia o wszystko! Wojna jest szańcem szatana i gdy minie huk haubic, nic już nie jest takie samo. A córka? Wbiła ciężkie spojrzenie w męża, bo ten człowiek był ostoją i słupem granicznym ich świata, rodziny. Jeśli cię zabraknie, co z nami? – wyszeptała. Na razie jeszcze słońce świeciło nad nimi, więc mężczyzna odgarnął ciemne chmury trosk. Gdzieś w kącie krzątał się z wyraźnym podekscytowaniem mały szkrab. To dla pełnej wigoru dziewczynki albo dla dziarskiego chłopczyka biło ich serce. I nie ma najmniejszego znaczenia, czy była to wiejska izdebka albo wielkomiejski pokój w nadszarpniętej zębem czasu kamienicy. To była Polska, kraj w przededniu wojny.

Potem nad ranem, gdy słońce wschodziło leniwie na horyzoncie, piękny sen zamienił się w koszmar. Wróciły demony przeszłości, zaś efemeryczne sojusze poszły w niepamięć. Alianci się odsunęli, a los babci i jej córki wraz z potomstwem zawisł na najcieńszej z nici. Te dwadzieścia lat wolności, które nastały po półtorawiekowej zapaści, były jedynie przerywnikiem przed następnymi 50 latami niewoli.

Była godzina 13.15, 28 września. W Warszawie, w fabryce Škody podpisano akt o zawieszeniu walk, ale to właśnie wtedy II Rzeczpospolita przestała istnieć. Kraj rozpadł się pod naporem wroga na kilka części. Rosjanie wchłonęli Kresy Wschodnie, co spowodowało wtłoczenie w granice imperium, w tak zwaną Ukrainę Zachodnią i Białoruś Zachodnią, więcej niż pięciu milionów naszych rodaków. Niemcy zagarnęli połowę ziem i ponad 22 miliony obywateli polskich, uwzględniając mniejszości narodowe. Z terenów anektowanych i przyłączonych do Rzeszy stworzyli Kraj Warty i Gdańsk – Prusy Zachodnie. Na wschodniej flance niemieckiego imperium powstała zwasalizowana satelita – Generalne Gubernatorstwo. 24 miliony Polaków, którzy żyli przed wojną w II RP, znalazły się w potrzasku. Życie po obu stronach barykady okazało się drogą przez mękę. Łapanki, rozstrzeliwania, eliminacja elit, wysiedlenia, praca przymusowa i egzekucje – to ponury los, jaki stał się udziałem naszych rodaków.

Liczby przytłaczają – zginęło nie mniej niż 2,6 miliona Polaków. Babcia, już staruszka, jeśli tylko pozwalały jej zdrowie i okoliczności, rzucała się w wir zadań. Roztoczyła nad córką i jej rodziną troskliwą opiekę. Córka czekała na męża, gdyż wojna się skończyła, a on nie wracał. I wtedy następowały kolejne, rytmiczne niemalże, sekwencje wydarzeń: wysiedlenia na Sybir, wywózki na roboty, głośny tupot ciężkich butów i łomotanie do drzwi w środku nocy, przeszukania, egzekucje i inne prześladowania. Czasem ta babcia już nie żyła, a córka uciekła wraz z mężem, dzięki czemu szczęśliwie uniknęła przykrych konsekwencji. To tylko przykład.

Wojna postawiła kobiety w wyjątkowej sytuacji, a gama ich wojennych losów nigdy się nie kończy; każdy człowiek skrywał jakąś opowieść. Niemniej gdy spojrzymy na ich przeżycia z perspektywy minionego czasu, ktoś mógłby powiedzieć, że wszystkie te historie splata wspólna nić. Starałem się uchwycić doświadczenia matek w każdej z części rozbitego kraju. Szybko odkryłem, że nie upadły na kolana przed wszechobecnym złem. Była w nich jakaś piękna moralna siła, ale nie bohaterstwo – to pojęcie powstało po wojnie. Te matki Polki, gdziekolwiek rzucił je los, dały z siebie morze miłości, zmagając się z brutalną prozą dnia codziennego: w obozie, w kazachstańskiej lepiance, u bauera na przymusowych robotach, w okupowanej stolicy i na prowincji.

Kobiece drogi. Polskie bohaterki II wojny światowej

Подняться наверх