Читать книгу Felix, Net i Nika oraz Teoretycznie Możliwa Katastrofa - Rafał Kosik - Страница 8
Оглавление2. Jeszcze większe kłopoty
Mały robot, dzięki któremu Manfred aktywnie uczestniczył w życiu rodzinnym, przywitał Neta w samym progu. Robot poruszał się na czterech niezależnie zawieszonych kołach. Na takim podwoziu opierał się srebrny korpus zwieńczony dwiema kamerami i mikrofonami. Była to raczej zabawka wielkości małego pieska, ale dawała Manfredowi pewną swobodę.
— Masz smutną minę. — Manfred spojrzał na chłopca dwoma obiektywami.
— Skąd wiesz?
— Nauczyłem się rozpoznawać ludzkie emocje na podstawie mimiki twarzy.
— To coś nowego.
— Łatwo nie było — przyznał Manfred, podążając za Netem do jego pokoju. — Obserwuję ludzi na przejściach dla pieszych.
Manfred był programem sztucznej inteligencji, czyli AI, stworzonym przez Neta i jego tatę. Zajmował się sterowaniem sygnalizacją świetlną w Warszawie. Jako program komputerowy mógł być w wielu miejscach naraz, z czego skrzętnie korzystał, często pomagając Netowi i jego przyjaciołom w wychodzeniu z różnych opresji. W końcu przełączanie świateł to dość monotonne zajęcie.
— Muszę przyznać, że nie jest to łatwe — ciągnął Manfred, teraz już z głośników jednego z komputerów stojących na biurku w pokoju Neta. — Ale już potrafię rozpoznać nastrój ludzi, których dobrze znam.
— Mieliśmy okropną rozmowę z dyrem — przyznał Net, po czym opowiedział całą historię. Nawet o rodzicach Niki, bo Manfred wiedział o wszystkim od dawna.
— Nie mam doświadczenia w takich sprawach — przyznał Manfred, gdy opowieść dobiegła końca. — Chyba nie mogę ci nic doradzić.
Net pokiwał głową i poszedł do salonu. Tata siedział na kanapie z cieńszym od szkolnego zeszytu laptopem na kolanach. Był wysokim szczupłym mężczyzną, o ciemnoblond włosach przypominających szopę na głowie Neta. Z niesamowitą prędkością wystukiwał coś na klawiaturze.
— Tato — powiedział Net. — Musimy pogadać.
— Wal śmiało, słucham.
— W szkole przypadkiem znalazłem się w toalecie razem z Felixem i Niką. Potem w tej samej toalecie znaleziono trzy blanty.
— Skąd wiedzieli, że to wy?
— Ale to nie my! My tylko tam byliśmy… Zrobili zdjęcia odcisków butów.
Tata zwolnił na chwilę klepanie w klawiaturę, ale zaraz powrócił do normalnego rytmu.
— Zdjęcia odcisków butów? Macie tam szkolną komórkę FBI? — zapytał ironicznie. — Powiesz mi, co robiliście w tej toalecie?
— Tato, nie uwierzysz, jak ci powiem.
— Pozwól, że sam zadecyduję.
— Chcesz usłyszeć całą prawdę, bez upiększeń?
— Stawię czoło twardym faktom.
Net rozłożył ramiona i wyrzucił z siebie jednym ciągiem:
— Pomagaliśmy nauczycielowi od biologii opanować gigantyczną, mięsożerną rosiczkę, która chwilę wcześniej próbowała zjeść naszą matematyczkę.
— Widziano także osła, którego mrówka niosła — przytaknął spokojnie tata, nadal nie przerywając pisania. — A teraz poproszę o wersję upiększoną. A najlepiej powiedz, co się wydarzyło naprawdę.
Netowi opadły ramiona.
— Wolisz, żebym wymyślił jakąś ściemę, która będzie brzmiała normalniej? Coś w stylu „Zachlapałem sobie spodnie musztardą i musiałem je uprać w umywalce”?
— Wolałbym normalniej brzmiącą prawdę. — Tata wreszcie odłożył laptopa i spojrzał groźnie na syna. — Widziałeś kiedyś dwudziestolatków wyniszczonych jak osiemdziesięcioletni staruszkowie? Gdy byłem w twoim wieku, też zdarzyło mi się wypalić parę dziwnych rzeczy, ale na szczęście mój ojciec, a twój dziadek, w porę przetrzepał mi skórę. To dziś niemodne, ale właśnie dzięki zastosowanej przez niego przemocy fizycznej mieszkamy tu, gdzie mieszkamy, a nie w ośrodku dla narkomanów.
— Tato… my nic nie paliliśmy.
— Więc skąd te halucynacje z wielką rośliną?
— O rany! To nie były halucynacje…
Net westchnął i usiadł obok ojca. Jak wytłumaczyć komuś nieznającemu profesora Butlera, na czym polegają jego eksperymenty?
— Synu… — powiedział tata po krótkim zastanowieniu. — Staramy się z mamą traktować cię poważnie. Uparłeś się, że nie podoba ci się twoje imię, więc nazywamy cię Net. Zgodziliśmy się nie ingerować w to, co robisz na swoich komputerach. Nie musisz przed zmrokiem wracać do domu. Mamy do ciebie zaufanie, ale w zamian oczekujemy tego samego.
— Tato, ja mówię prawdę. Nie ściemniam.
— Powiedz, czy ty sam byś uwierzył w taką historię?
— A uwierzyłbyś, gdybym ci powiedział, że zaatakowały mnie sprzęty domowe, przekształcone w wielkiego robota mordercę1?
Tata popatrzył na syna i głośno westchnął.
— No dobrze, to opowiedz mi dokładnie, jak to było z tą rosiczką…
* * *
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
1 To akurat, wbrew pozorom, była prawda. Historia została opisana w książce Felix, Net i Nika oraz Gang Niewidzialnych Ludzi. [wróć]