Читать книгу Piegowate opowiadania - Renata Piątkowska - Страница 5
ОглавлениеJak ja lubię jeździć autobusem i siedzieć przy oknie. Na takim miejscu nie można się nudzić, lepsze ma tylko kierowca. Dziś na szybie, tuż przed moim nosem, usiadła mucha. Piękna, duża z połyskującym brzuchem. Popatrzyła za okno, pomachała skrzydełkami i bzyknęła. Potem wzięła rozpęd i najwyraźniej próbowała wybić głową szybę. Waliła w nią raz po raz, odbijała się i nacierała od nowa, wściekając się i brzęcząc na cały autobus.
Jedzie taka na gapę i jeszcze się awanturuje – pomyślałem. A przecież tam, u góry, jest uchylone okienko. Gdyby miała więcej oleju w głowie, już dawno by tamtędy wyleciała. No, ale ile oleju może zmieścić się w takiej małej główce? – zastanawiałem się.
A mucha przestała się wreszcie miotać i trochę się uspokoiła. Wygładziła sobie skrzydełka, a potem pomachała łapkami nad głową i chyba się przyczesała. Nie spuszczałem muchy z oka, więc dobrze widziałem, jak na chwilę lekko przykucnęła i zrobiła małą, czarną kropkę. Tak po prostu, jakby nigdy nic, na samym środku szyby. Od razu pomyślałem, że to jest najfajniejsza mucha, jaką znam. A tak w ogóle, to skąd wiadomo, że to jest mucha? Im dłużej jej się przyglądałem, tym bardziej byłem pewien, że to jest much. Mucha, jak to dziewczyna, bałaby się jeździć na gapę, nie próbowałaby wybić głową szyby i nie zrobiłaby znienacka takiej kropki. To musi być chłopak, czyli much.
– Cześć, jestem Tomek – przedstawiłem się wreszcie.
– Bzzz, bzzz – bzyknął much i kiedy chciałem mu powiedzieć o tym okienku u góry, oderwał się od szyby i zaczął latać po autobusie, jakby czegoś szukał.
No i znalazł – drożdżówkę z serem. Owinięta w papier, leżała w torbie na zakupy na kolanach jakiejś pani. Much wlazł do środka przez małą szparkę i niemal słyszałem, jak chrupie i mlaska. Dwa przystanki dalej wyszedł. Był jeszcze grubszy i bardzo z siebie zadowolony, a na brzuchu miał cukier puder. Wiem, jak się czuł, bo ja też uwielbiam drożdżówki z serem. Chciałem mu o tym powiedzieć, gdy nagle mama złapała mnie za rękę i pociągnęła za sobą.
– Tomek, pospiesz się, wysiadamy.
– A nie moglibyśmy pojechać jeszcze kawałek? – spytałem, ale mama nie chciała o tym słyszeć i popychała mnie w kierunku drzwi.
Nie zdążyłem nawet pożegnać się z muchem. Za to, gdy już wysiedliśmy, zobaczyłem go, jak wierzga za szybą.
– Pa, pa. – Kiwnąłem mu ręką i mógłbym przysiąc, że much to zobaczył i bzyknął coś na pożegnanie.
– Komu pomachałeś? – spytała mama.
– Koledze. Jest tam za szybą, taki mały, czarny. – Pokazałem palcem mucha. – Kręcił się koło nas w autobusie i jadł drożdżówkę – dodałem.
– Coś takiego! Ja nikogo nie zauważyłam. – Mama ze zdziwieniem spojrzała na odjeżdżający z przystanku autobus.
A ja pomyślałem, że nawet gdyby much usiadł mamie na czubku nosa, to i tak nie zgadłaby, że to właśnie z nim przed chwilą się zaprzyjaźniłem.