Читать книгу Piegowate opowiadania - Renata Piątkowska - Страница 6

Оглавление

Jak ja lubię moją babcię. Babcia nie złości się, kiedy na spacerze spotkam stonogę i oglądam ją sobie ze wszystkich stron. Pomaga mi nawet policzyć jej malutkie nóżki, no chyba że stonoga zwinie się w rogalik, to wtedy idziemy dalej. Babcia pozwala mi mieszać kijem błoto w kałuży i rozumie, że przy tym muszą się trochę zachlapać moje kalosze w delfinki, a nawet nogawki spodni. Mało kto z dorosłych to rozumie.

– Moja babcia jest najlepsza na świecie – powiedziałem, krusząc w misce herbatniki. Bo tego dnia robiliśmy w przedszkolu różne pyszności.

– No nie wiem – pokręcił głową Kuba, który ucierał masło z cukrem. – Moja potrafi sobie wkładać i wyjmować zęby. Poza tym opowiada mi bajki i może bez końca popychać huśtawkę, a jak nie mam z kim pograć w piłkę, to staje na bramce i broni nawet rzuty karne.


– A moja jest okropnie silna i dużo większa od twojej – zauważyłem nie bez dumy. – Zdziwiłbyś się, jak szybko potrafi biegać. Gdy jadę rowerkiem przez park, zawsze pędzi tuż za mną. Jak się wreszcie zatrzymam, to zaraz z wielkiej torby wyciąga dla mnie soczek z rurką. W tej torbie nosi też kanapki, batoniki, chusteczki, plasterki w żółwiki, mój nowy gwizdek, sweterek (gdyby się ochłodziło), czapkę z daszkiem (na wypadek upału), parasol i niebieską pelerynkę (bo może padać), kocyk (gdybym chciał usiąść), łopatkę do piasku, moje ulubione autko (to, które nie mieści się w kieszonce spodni), pieniążki na lody i książeczkę o dinozaurach, która zawsze może się przydać. Nie wiem, gdzie to wszystko noszą te babcie, które chodzą na spacery z małymi torebkami.

Kuba też nie wiedział, ale nie chciał być gorszy, więc zapytał:

– A znasz kogoś, kto poszedłby do kina trzy razy na ten sam film?

– Nie – przyznałem.

– No widzisz, a moja babcia ze mną poszła. Co prawda za drugim i trzecim razem przysnęła, ale w najgorszym momencie, kiedy niezwykle dzielna mysz walczyła z wrednym kocurem, budziłem babcię, mówiłem jej, żeby się nie bała i żeby ścisnęła mnie za rękę. Babcia ściskała, a potem wyjęła z torebki owocowego cukierka. Zanim odwinąłem go z papierka, kot leżał związany w klatce, mysz grała mu na nosie, a babcia znowu spała.


Po czymś takim musiałem przyznać, że babcia Kuby, choć mniejsza od mojej, też jest najlepsza na świecie. Zaraz potem do masła z cukrem wrzuciliśmy pokruszone herbatniki. Wymieszaliśmy wszystko dokładnie i tak jak pani kazała, zrobiliśmy z tej masy kulki. Na koniec obtaczaliśmy je w posiekanych orzechach albo w kokosowych wiórkach.

Kosztowaliśmy co chwila, żeby sprawdzić, czy na pewno są dobre. Były. Najładniejsze kulki mogliśmy zabrać do domu. Od razu wiedziałem, że te z białymi wiórkami dam babci, bo ona lubi kokos. Po drodze spróbowałem jeszcze, jak smakują dwie orzechowe i trzy kokosowe, ale resztę doniosłem. Babcia zjadła swoje kulki i chwaliła mnie do wieczora. Niestety, potem zrobiła na kolację okropny omlet ze szpinakiem. Ale i tak ją lubię.

Piegowate opowiadania

Подняться наверх